Tylko gdyby było tak niebezpieczne jak piszesz przebywanie w takich miejscach, to by już dawno stały tablice ostrzegawcze. Nie dramatyzujmy nad tym, że nad wodą przebiega linia WN, przebiegają przy jeziorach, nad rzekami itd. Porażenie można wsadzić w dział wypadku, a nie jakiejś normy stania pod liniami jak jest wilgotno i związanego z tym ryzyka, bo takowego nie ma, nawet w deszczowe dni, z prostego powodu-odpowiednia wysokość linii WN, ŚN i NN, to właśnie ta odległość ma być na tyle wysoka by była bezpieczna.
Wiele osób tak twierdziło i wchodziło TYLKO na teren np. rozdzielni WN, nic nie dotykało i są na cmentarzu.
W jaki sposób miałyby być postawione na całej długość linii tablice ostrzegawcze pod kablami?
Zagadnienie powstania łuku elektrycznego w. ww. warunkach jest skomplikowane... i aby nie gmatwać uprościłem maksymalnie poprzedni wpis.
Mogę dodać tylko, że prąd "niewielki" może przepływać stale czy często i my tego nie czujemy jako coś szkodliwego - jest "bezpiecznie" bo powietrze izoluje na tyle by nie powstał łuk.
Przewody na tyle latem się wydłużają, że potrafiło zabić kombajnistę na polu w kombajnie. Wędki mają - bolonki 7-8 m, tyczki 13m, spławikówka 4-5m, latem wystarczy stanąć w złą pogodę...
Jak łuk elektryczny powstanie to jesteśmy trupem a jak mamy szczęście to ciężkie obrażenia.
Norma PN 05100-1 z 1998r. podawała minimalną odległość pionową od ziemi dla linii:
-15kV to 5,10m, a w przypadkach szczególnych (np. duże obciążenie szadzią) 4,10m;
- 20kV to 5,13m a w przypadkach szczególnych (np. duże obciążenie szadzią) 4,13m;
- 220kV to 6,47m
łuk elektryczny:
https://www.youtube.com/watch?v=2cX_3eMQvzohttps://www.youtube.com/watch?v=YWog_S8fQGkhttps://www.sadistic.pl/luk-elektryczny-vt101160,15.htm