Nie uważacie w ogóle, że o wiele lepiej byłoby, aby okręgi PZW były większe? Podział na stare województwa to dużo problemów, taka Łódź w porównaniu do Olsztyna to jakieś nieporozumienie. Wędkując w Łodzi wędkarze są 'skazani na Shawshank', paranoja...
Większe okręgi mogłyby wiele poprawić, zakładając zmiany w przepisach. Taki Wrocław z Opolem to byłaby potęga. Katowice mogłyby wchłonąć Częstochowę i zainwestować w ich wody.
Gdyby ktoś w ZG PZW miał pomyślunek i chciał rozwijać wędkarstwo w Polsce, moglibyśmy mieć łowiska lepsze niż Czesi. To swoisty ewenement, bo mamy piękne wody, super rzeki, masę jezior i zaporówek, a w wodzie echo. Wciąż słychać biadolenia, że się nie da, bo przepisy, bo mentalność... Prawda jest taka, że w ZG nie mają wizji, tam są działacze, jak w PZPN, którzy zamiast wspomagać polską piłkę, to byli (i są) jej kulą u nogi. Brakuje tam ludzi mających wiedzę jak zarządzać i rozwijać firmy lub organizacje, jak działać na wielu polach, jak walczyć o poparcie u ludzi, jak zdobywać członków... Porównanie do PZPN nie jest bezpodstawne. Zobaczcie polską piłkę a brytyjską, ich ligę a naszą! Polska ekstraklasa to poziom niższy niż Championship Ligue (czyli druga liga), w wielu miastach, wielkich czy wojewódzkich w Polsce, nie ma drużyn piłkarskich już. Po prostu Brytole robią biznes, i nim (piłką nożną) zarządzają fachowcy, a nie Czesiek z Józkiem, co nie mają pojęcia bladego o zarządzaniu, świetni są natomiast w szwindlach i chlaniu wódy. W Anglii w meczach walczy się do końca, wiele ligowych spotkań to po prostu rewelacyjna rzecz. Sama liga jest jedną z najlepszych na świecie. W Polsce futbol jest wciąż siermiężny, styl gry to 'zastaw się a nie daj się', mało bramek, poziom spotkań ligowych kiepski. Połowa klubów dryfuje na granicy bankructwa. Jak wiele drużyn sprzedawało mecze, bo nie stać ich było na ekstraklasę? Masakra... Podobnie jest w PZW. Jest różnica między działaczem a osobą zarządzającą biznesem.
Zamknięci na nowe, nie mówiący w innych językach, nie korzystający z innych rozwiązań, olewający własnych członków - to jest Zarząd Główny. Zero pomysłów, zero zmian w prawie, w RAPR. Po prostu żenada. Ryb ubywa, ludzie narzekają jak Polska długa i szeroka a oni nie robią nic. Polska nawet nie ma ligii feederowej, ekipy prezentującej nasz kraj na tym polu za granicą. Bo jakiś 'działacz' wie lepiej oczywiście... Później mamy - okręg Łodź. Bo jakiś działacz, jeden z drugim musieli mieć posadki.
Fajnie jakby było podobnie w polskim wędkarstwie. Jakby kierowali nim fachowcy, a nie generałowie SB. W okręgach i kołach są już dobrzy ludzie, wystarczy dać im pole do popisu... Trzeba zmienić system wyborów, aby dać szansę ludziom spoza układu, myślących w nowoczesny sposób. W kołach i okręgach można pracować społecznie, ale w ZG musi być śmietanka, opłacana dobrze ale też rozliczana, grupa fachowców mająca cele i wizje, badająca nastroje ludzi i robiących to czego oni chcą, a nie tylko myślących jak utrzymać się na stołku.
Czy tylko ja to tak widzę?