Pisałem o swoich spostrzeżeniach i o tym jak ja sobie "tłumaczę" takie zachowanie ryb - nie pisałem w sposób "zero-jedynkowy", typu: drobnica, na takiej głębokości zachowuje się tak i tak... - proszę nie manipulować moją wypowiedzią.
Cóż. Zasłużyłeś sobie
bezpodstawnie podważając moje kompetencje końcówką swojej wypowiedzi.
Ryby nie mają dostępu do Internetu, nie znają się na analizach naukowców - więc do łowienia ryb podchodzę w sposób praktyczny.
Gdyby mączka rybna nie "odstraszała" (niepokoiła ? - jak zwał, tak zwał) drobnicy, to jako, że zjawia się ona (zwykle) pierwsza w łowisku, wszyscy znani zawodnicy na wysokiej rangi zawodach odbywających się na wodach, nazwijmy to umownie, "naturalnych" używali by miksów opartych na mączkach - przecież nie płoszą drobnicy, a mają szansę "pogrubić" rybę - dlatego wytłumacz mi proszę, jako znawca biologii i żywienia ryb, a także rynku producentów pelletów i maczek rybnych - dlaczego zawodnicy zwłaszcza w Polsce (gdzie ryb jest zwykle mało, bądź dominuje ryba drobna) nie używają praktycznie miksów opartych na mączkach, a nazwijmy to umownie "ciastkach" (produktach cukierniczych, piekarniczych itp.) ? - bo moim zdaniem dlatego, że są "bezpieczne" - wabią lepiej lub gorzej, ale nie odstraszają drobnej ryby (a na zawodach każdy gram się liczy).
Nawet Anglicy łowiąc np. we Francji, czy gdzie indziej na "dzikich" (nie komercyjnych) wodach, przeważnie stosują zanęty "ciastkowe" (oczywiście gliny i robactwo też), albo samo nęcenie przynętami z gliną lub bez.
Za to dostęp do Internetu mamy my. Szybko można sprawdzić przyczynę, dla której Anglicy na zawodach rangi mistrzostw świata nie używają zanęt na mączkach. Peletow też nie. Za to u siebie w krajowych zawodach sypią tonami mączkę, oraz pelet. Skąd różnica? Dlaczego nikt nie używa mączek na zawodach w Polsce?
Cholera jak by się wczytać w regulamin FIPS, czy jak sie tam nazywa Wędkarska Międzynarodowa Federacja Sportowa, istnieje zapis mówiący o zakazie stosowania przetworzonych jak i nieprzetworzonych części ryb, a co za tym idzie także mączek rybnych. Niestety Polacy zamiast na zawody krajowe stworzyć swój własny regulamin, żywcem skopiowali ten z FIPS. Dlatego u nas bida panie, bida.
Co do produkcji (w domowych warunkach) odpowiednika zanęt takich jak "Gros Gardons" w cenie 2 zł za kg, to polecam kontakt z kalkulatorem i rzeczywistością.
Nie wiem czy GG zawiera składniki używane w browarnictwie np. drożdże piwne, ale potrafię wzrokowo (i smakowo) zidentyfikować, że zawiera dobrej klasy pieczywko cukiernicze, nasiona roślin oleistych (ich obróbka termiczna w warunkach domowych jest dosyć droga) i (być może) kopro-melasę oraz inne tego typu komponenty.
Za 2 zł/kg nie kupię nawet bułki tartej czy otrąb pszennych, a mówimy o dobrej zanęcie, składającej się z co najmniej kilku wysokiej jakości produktów bazowych.
Ja nie uważam, że masz mały światopogląd i nie staram się podważać twoich kompetencji, wiedzy i doświadczenia, ale uważam że patrzysz na problem zachowując zbyt małą skalę. Ja podchodzę do produkcji zanęt na własny użytek patrząc na moje potrzeby całościowo pod kontem nie następnego wypadu na ryby, ale patrząc na potrzeby następnego sezonu lub dwóch.
Oczywistym jest, że mając 2 złote w portfelu nie kupisz składników na zanęte, bo nie starczy Ci na bułkę tartą. Próg wejścia jest w takim przypadku zbyt wysoki. Lecz jeśli w planach masz produkcję zanęty na 50 wypraw, 10 zawodów i spontaniczne 100-150 wypadów na ryby myśli się w innej skali.
Prowadząc rodzinną firmę zajmującą się hodowlą, już w grudniu wiem jakie będę miał wstawienia stad do końca następnego roku.
Znam spożycie paszy nawet na jedną sztukę, znam skład paszy, bo sam ją robię. I wiem, że jeśli dane stado w ciągu 16 tygodni zje mi 450 ton, to znam zapotrzebowanie na poszczególne surowce takie jak soją, pszenica, kukurydza, czy mączki, praktycznie co do kilograma na cały następny rok. Wiem, dzięki temu, że zapasy zboża muszę zrobić po żniwach (ceny są niższe), ile muszę tego zboża kupić (np 570 ton pszenicy), oraz gdzie kupować, aby jakość surowca była jak najlepsza po jak najniższej cenie.
I takie właśnie myślenie przekładam na produkcję zanęty w celach rekreacyjnych.
Zamiast paczki bułki tartej kupię ich 50. Zamiast kilograma zboża na wyprodukowanie słodu, kupię go 100kg. Zamiast kupować slodką bułkę w sklepie, udam się do zaprzyjaźnionej piekarni i kupię 40kg suchego chleba i ze 3 worki słodkości w postaci odpadów.
Teraz tak. Ziarno się czyści, namacza i kiełkuje. Później się praży, albo w piekarniku, albo w specjalnej maszynie gdzie jednorazowo jesteś w stanie zrobić 10x więcej niż 5kg. Ach, nazwijmy ją piecem.
Jak juz przygotujesz te tanie składniki, bo kupione hurtowo, lub od producenta, to mieszasz do woli. Trochę konopi, trochę bulki tartej, troche odpadów cukierniczych, trochę słodu... Później wystarczy tylko jeszcze trochę podprażyć i masz Wonder Black jak marzenie.
I jak się już usiądzie z kalkulatorem i przeliczy cenę surowców i ich obróbki to wychodzi znacznie mniej, niż byś chciał zrobić sobie kilogram zanęty. I koszt wyprodukowania jednego kilograma zamyka się w 2zł a nie 12.
Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka