Wyprawa na Dzierżno Duże piątek 9 sierpnia 2019
O świcie zadzwonił budzik, już od dawna nie spałem i walałem się z boku na bok. Pstryknąłem natychmiast czajnik, szybki prysznic, zalałem termos z kawą, spakowałem kanapki i już po chwili siedziałem w aucie i galopowałem autostradą w stronę wschodzącego słońca.
Nad wodą melduję się przed godziną 6:00. Zachowuję się, jakbym pierwszy raz był na rybach, aż podskakuję z radości, widząc tak piękną wodę i spławy ogromnych leszczy.
Do kotła sypię zanętę MVDE F1 Sweet Fishmeal i dodaję pellety Carpex 2 mm o smaku ryby. Całość doprawiam koncentratem Liqid Aroma Brasem od MVDE. Gdy zanęta dochodzi, rozkładam feedery oraz nęcę delikatnie spombem dwa miejsca w odległości 70, oraz 30 metrów. Do spomba sypię kukurydzę konserwową i groszek, dodaję jeszcze pellety rybne 8 mm od Carpexu i zlewam liqidem brasem.
Po godzinie zastoju szukam ryb jedną wędką. Ustawiam odległość na 45 metrze. To jest strzał w przysłowiową dziesiątkę. Po godzinie odstawiam drugą wędkę, bo ryby biorą bardzo intensywnie. W tym czasie wzmaga się wiatr i powstają duże fale, to chyba jeszcze bardziej wzmaga apetyty ryb, gdyż odjazdy są jeszcze mocniejsze. Aby utrzymać stado łopat w łowisku, szybko donęcam pozostałą częścią ziaren i pelletów. Wtedy chyba przyszły mi ryby z całego Dzierżna
Nie mogę zjeść ani napić się kawy, zakładam więc pellet 14 mm na włos i mam chwilę wytchnienia. Biorę gryza kanapki, sięgam po kubek z kawą, i kątem oka widzę, jak kij zgięty w pałąk drży na wyginających się podpórkach.
Ryba po zacięciu odjechała około 150 metrów, nawet na sekundę się nie zatrzymując. Na domiar złego wchodzi w zaczep. Biegałem jeszcze chwilę po brzegu i próbowałem ją uwolnić, ale finalnie przegrałem walkę i straciłem wielki kawał żyłki.
Siadam pokonany na brzegu, jem śniadanie, piję kawę i na uspokojenie nerwów otwieram zimne piwko. Znowu rzucam i od razu mam branie, łopaty dalej tam czekają i są głodne. Biorą prawie w każdym rzucie. Pod koniec sesji, łamie mi się sztyca z podbieraka na grubej sześćdziesiątce. Na szczęście nauczony doświadczeniem, zawsze przy sobie mam duży podbierak karpiowy, którym podbieram jeszcze kilka ostatnich ryb.
Nie pamiętam, ile w sumie złowiłem dużych leszczy, bo po 29 rybie straciłem rachubę, ale na oko weszło około 40 sztuk. Genialny dzień na DD niestety odbił mi się kręgosłupie, do dzisiaj czuję te wszystkie zacięcia i hole.
Na koniec chciałbym wszystkich naszych czytelników poprosić o krótką refleksję, o przemyślenie sprawy statusu Dzierżna Dużego. To największa woda NK w Polsce i należy do PZW. Co roku zbiornik staje się coraz lepszy, w oczach powiększa się rybostan tej wody. Tu gołym okiem widać, że wypuszczanie ryb się sprawdza i leży w interesie wędkarzy.