Autor Wątek: Czy można mieć pretensje do 10-latka, bo nie wygrał zawodów na Dzień Dziecka?  (Przeczytany 12182 razy)

Offline booohal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 982
  • Reputacja: 473
  • Płeć: Mężczyzna
  • Krzyś
  • Lokalizacja: Sieradz, Warta
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Krzychu, ale że co? ;)
Żart.
To był tylko żart.
Boję się o swoje oko.

:D ;)
Unia rządzi, unia radzi, unia nigdy was nie zdradzi!

Offline Alek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 958
  • Reputacja: 237
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Białystok
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Krzychu, ale że co? ;)
Żart.
To był tylko żart.
Boję się o swoje oko.

:D ;)
Wiem, wiem. :beer:
Adam

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Alek z kolegami wędkarzami się ustawił na typa po zawodach :P
Nieprawidłowy link: vimeo
Tak na poważnie to powiem Wam, że trochę mnie przeraża to co piszecie. Cholera przecież to jest wędkarstwo. Dzieciaki powinny mieć frajdę z tego, a nie wojskowy dryl, czy też pomoc za wszelką cenę. Cały czas gdzieś w głowie mam fragmenty tej pasty "Mój stary to fanatyk wędkarstwa". Jakie to jest aktualne :P

Offline S76

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 225
  • Reputacja: 57
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Zakładając ten wątek nie sądziłem, że pojawi się aż tyle komentarzy - dziękuję za wszystkie wpisy :-).

Formuła tych zawodów była mniej więcej taka, jak opisujecie - tzn starsze dzieci łowiły praktycznie samodzielnie, młodszym w mniejszym lub większym zakresie pomagali rodzice. Nikt się z nikim nie bił ani nie kłócił, cała impreza odbyła się w bardzo fajnej, rodzinnej atmosferze. Druga sprawa jest taka, że samo łowisko jest "nierówne" - są miejsca płytsze, gdzie trudno o dobry wynik jak i głębsze "pewniaki". I wszyscy o tym wiedzą i nikt z tego powodu nie robi problemu. Tym bardziej dziwi, że można być niezadowolonym z II miejsca swojej pociechy. No ale zapewne chodziło o to, że nie można było się pochwalić kolejnym zwycięstwem syna na znanym portalu społecznościowym :facepalm:
Tak Panowie, macie rację, tu chodzi o "grzanie się w blasku chwały własnych dzieci", bo sam tata nie jest jakimś wybitnym wędkarzem. Sprzętowo jest zaopatrzony przyzwoicie, ale brakuje mu ...... no właśnie, tego czegoś. Pozostaje mieć nadzieję, że ojciec swoją postawą nie zniechęci syna do wędkarstwa.

A sam temat przelewania niespełnionych ambicji na dzieci to temat rzeka, daleko wykraczający poza formułę i tematykę tego forum i myślę, że każdy z nas zna takie osoby.

Pierwszy z filmów podlinkowany przez kolegę Selektor (jak rodzice zabijają pasję dzieci) po prostu rozwala system. Przypuszczam, że większość komentujących rodziców nie wytrzymałaby kondycyjnie 10 minut ze swoimi pociechami na tym boisku.

Offline PoProstuWędkarz

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 471
  • Reputacja: 27
A ja na zawody nie chodzę :).Ostatnio jeden znajomy wędkarz mi mówił,że podczas zawodów dla dzieciaków gdzie łowił także rodzic (wyniki liczone osobno) jeden z fiutów pod koniec łowienia na oczach znajomego do siatki swojego syna wrzucił wszystkie złowione ryby.Zostało to zgłoszone a mendy zdyskwalifikowane.Dodatkowo niby i synuś jak i ojczulek byli mocno oburzeni tym faktem i nie zgadzali się z tą decyzją...a siatka ojca mokra,bez ryb :) Nie umiał się z tego wytłumaczyć.

Offline Remik

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 168
  • Reputacja: 4
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Odolanów
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Chrzesniak byl z dziadkiem na zawodach zajął 16 miejsce na  ponad 30 osób, Ojciec mój zadowolony z wyniku, dzieciak bardzo rozczarowany nie umie,, przegrywać'' z racji że każdy dzieciak coś wygrywał młody do wyboru miał wędke, kołowrotek i inne rzeczy związane z wędkarstwem wybrał wędkę 4m bata mam nadzieje ze to jego początek z wędkarstwem :fish: :narybki: ma 8 lat i tylko konsola w głowie :thumbdown:
Pozdrawiam
Remigiusz

Offline Tomba

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 325
  • Reputacja: 598
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Poznań
  • Ulubione metody: method feeder
Jak się Was czyta to się słabo robi. >:( Sama trauma znad wody. :facepalm:
Własne dzieci są złe, bo mają słabe wyniki albo są niezadowolone. >:( Rodzice na zawodach pomagają dzieciom lub holują za nich duże ryby - źle, bo to nieuczciwe, nie ważne, że chcą ich zachęcić do wędkarstwa.
Przecież zawody dla dzieci to tylko zabawa, mająca je zachęcić do wędkarstwa. O:)
Kręcą Was złe rzeczy, nie potraficie wyluzować i znaleźć w tym wszystkim czegoś pozytywnego. A już najbardziej wkurzył mnie kolega z forum, który przyłożył ojcu córeczki, który za nią wyholował 8 kg karpia.
A koledzy z forum - Najpierw lekka dezaprobata a potem tchórzliwe "no nie, tylko żartowałem". W imię dobrych stosunków na forum.
Tak Alek, jesteś pojebańcem, jeśli uderzyłeś ojca małej dziewczynki za to, że wyholował za nią wielką rybę, którą ona złowiła ale nie dałaby sama rady wyholować i za to, że Twój syn przez to nie wygrał. >:O

Czy nie możecie się nakręcać czymś pozytywnym?

Dzisiaj w pracy kolega opowiadał, jak to zabrał syna na zawody wędkarskie dla dzieci. Super ojciec, sam o rybach wie, że mają płetwy a o wędce, że ma kij i żyłkę. Ale synek chciał połowić, więc zabrał go na zawody dla dzieci. Syn jest niewidomy, jak dwoje z trójki dzieci kolegi. Koledzy, organizatorzy zawodów pomogli dobrać sprzęt. Początkowo miał być spławik z sygnalizatorem dźwiękowym ale w końcu dostał gruntówkę z sygnalizatorem. Koledzy pomagali mu załadować koszyczek i nadziać robaki na haczyk. Początkowo bardzo się niecierpliwił, czemu ta ryba nie nie bierze. Ojciec spokojnie tłumaczył mu, że trzeba poczekać.
Koniec końców złowił parę rybek, w tym ok 0,5 kg karasia i zajął drugie miejsce. :D

Nikt nikomu nie dał w ryj za pomoc chłopakowi. ???
Pozdrawiam,
Tomek

Offline Remik

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 168
  • Reputacja: 4
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Odolanów
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Wyniki nie są ważne tylko czas spędzony na świeżym powietrzu i nad wodą :bravo:
Pozdrawiam
Remigiusz

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Jak się Was czyta to się słabo robi. >:( Sama trauma znad wody. :facepalm:
Własne dzieci są złe, bo mają słabe wyniki albo są niezadowolone. >:( Rodzice na zawodach pomagają dzieciom lub holują za nich duże ryby - źle, bo to nieuczciwe, nie ważne, że chcą ich zachęcić do wędkarstwa.
Przecież zawody dla dzieci to tylko zabawa, mająca je zachęcić do wędkarstwa. O:)
Kręcą Was złe rzeczy, nie potraficie wyluzować i znaleźć w tym wszystkim czegoś pozytywnego. A już najbardziej wkurzył mnie kolega z forum, który przyłożył ojcu córeczki, który za nią wyholował 8 kg karpia.
A koledzy z forum - Najpierw lekka dezaprobata a potem tchórzliwe "no nie, tylko żartowałem". W imię dobrych stosunków na forum.
Tak Alek, jesteś pojebańcem, jeśli uderzyłeś ojca małej dziewczynki za to, że wyholował za nią wielką rybę, którą ona złowiła ale nie dałaby sama rady wyholować i za to, że Twój syn przez to nie wygrał. >:O

Czy nie możecie się nakręcać czymś pozytywnym?

Dzisiaj w pracy kolega opowiadał, jak to zabrał syna na zawody wędkarskie dla dzieci. Super ojciec, sam o rybach wie, że mają płetwy a o wędce, że ma kij i żyłkę. Ale synek chciał połowić, więc zabrał go na zawody dla dzieci. Syn jest niewidomy, jak dwoje z trójki dzieci kolegi. Koledzy, organizatorzy zawodów pomogli dobrać sprzęt. Początkowo miał być spławik z sygnalizatorem dźwiękowym ale w końcu dostał gruntówkę z sygnalizatorem. Koledzy pomagali mu załadować koszyczek i nadziać robaki na haczyk. Początkowo bardzo się niecierpliwił, czemu ta ryba nie nie bierze. Ojciec spokojnie tłumaczył mu, że trzeba poczekać.
Koniec końców złowił parę rybek, w tym ok 0,5 kg karasia i zajął drugie miejsce. :D

Nikt nikomu nie dał w ryj za pomoc chłopakowi. ???


Tomek muszę to skomentować. Sorry, ale porównywanie  historii pomocy rodzica niewidomemu dziecku do historii tu opisanych przez kolegów jest trochę nie na miejscu ;) Ja się nie dziwię, że kolegów irytują opisane przez nich zachowania. Mnie też by irytowały gdyby moje dziecko uczestniczyło w takich zawodach, a chciałbym żeby się po prostu dobrze bawiło, czegoś się nauczyło. Trudno może jestem odmieńcem, ale jednak na zawodach zorganizowanych dla dzieci, które traktowałbym jako zabawę nie chciałbym aby zwyciężały dzieci dzięki wyłącznej pomocy rodziców. Tata może uczyć wędkowania równie dobrze poza zawodami.

Nawet stanę w obronie Alka, bo łatwo jest online nazwać kogoś "pojebańcem" nie wiedząc dokładnie tego co się w rzeczywistości wydarzyło. Czy słuszne jest bicie kogoś po jakichkolwiek zawodach. Oczywiście, że nie. Jednak jak nie wiem jak wyglądał w rzeczywistości przebieg zdarzenia, to zwykle staram się nazywać ludzi pojebańcami. Tym bardziej tych, których znam wyłącznie online. 

Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Pomaganie dziecku to jedno, a cebulactwo i parcie na wynik za wszelką cenę to drugie. Inne dzieci też chcą wygrać i co ma rodzic powiedzieć takiemu dziecku, które przegrało, bo komuś innemu tatuś wyholował rybę? Ja rozumiem, że to zabawa, ale zabawa jest dobra wtedy, gdy wszyscy grają fair. To może lepiej zrobić zawody dla tatusiów, a dzieci niech siedzą obok i patrzą jak się łowi.
Marcin

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Kurczę, ja nawet pokuszę się o stwierdzenie, że w dużym przybliżeniu wiem, jak ta akcja wyglądała.

Nie wiem, czy zwracałeś kiedyś jakiemuś polskiemu szlachetce uwagę, że bierze niewymiarowe ryby, że właśnie wyrzucił opakowanie po fajkach na środku chodnika, że po grillu nad wodą zostawia cały burdel na trawie i odjeżdża do domu... że na zawodach dziecięcych łowił za swoje dziecko i teraz na bezczela odbiera nagrodę... ale reakcja takiego panicza od przekleństw szybko przechodzi do rzucania się do Ciebie z łapami.

Więc zakładam z dużym prawdopodobieństwem, że tamten jegomość zarobił w ryj nie za to, że łowił za swoje dziecko.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline rafa84

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 91
  • Reputacja: 8
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Skoro to ma być zabawa to zabawa, mają bawić się dzieci a nie ich zakompleksieni rodzice. Robią z dzieci kaleków bo robią to za nich i takie dziecko myśli że jest lepsze a poza smartfonem czy konsolą nic na co dzień innego nie widzi.
Jeżdżę na zawody dla dzieci, zabieram siostrzeńca, kiedyś brata jeszcze wcześniej kuzyna a na początku jeździłem sam i sam też łowiłem bo sam jeździłem. Teraz to pomagają rodzice we wszystkim, nie mieli czasu wcześniej nauczyć? Dziecko biega a tatuś albo dziadek czy nawet matka łowi. Raz mieliśmy płytkie miejsce, upał nie brało nic w tym miejscu. Obok ojciec z córką i też nic nie łowili, przyszli z wagą a w siatce z 10 płoci nawet fajnych. Innym raz za wnuczkę dziadek łowił - dodam że mięsiarz, wnuczka w ogóle wędki w rękach nie miała, nawet na kolanach nie siedziała tylko biegała. Takich sytuacji co roku jest dużo, za wszelką cenę dziecko musi być lepsze i to opierdzielanie dzieci bo tatuś łowi a dziecko się oddala od stanowiska. Masz tu siedzieć do cholery krzyczy mama z piwkiem w ręce i szlugiem. Ręce opadają.
To ma być zabawa a jest rywalizacją rodziców, przecież jak czegoś nowego na fb nie wrzuci to koniec.
Rozumiem że trzeba pomóc założyć robala, odhaczyć rybę ale dziecko niech łowi. jak się nie skupi to jego problem, na wynik trzeba zapracować. Ja tego uczyłem kuzyna, brata i teraz siostrzeńca. Przegra, nie złowi nic trudno, świat się nie zawali a liczy się zabawa.
Rafał

Offline grzegorz07

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 791
  • Reputacja: 58
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jastrząb
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Nie normalne sytuacje jak wytłumaczyć dziecku, że przegrało. A zaprowadzić do psychologa na terapie może pomoże po takim wstrząsie dojść do siebie. Jeśli rodzic niczego nie nakręca to dziecko nie ma żadnego problemu. Oczywiste ,że 8 latek potrzebuje pomocy w łowieniu po to idzie na takie zawody z opiekunem aby łowili razem. Razem przy tym się bawili, miał kto pomóc wyholować rybę, pomóc zarzucić zanęcić. Jedne są bardziej zaangażowane inne mniej. Jedne lepiej operują wędką inne potrzebują pomocy, innemu się plącze trzeba pomóc to są dzieci.  A nie traktować je jak zawodników z pierwszej ligi. To raczej rodzice ustalają zasady pod siebie, a nie same dzieci. Każde powinno dostać jakiś drobiazg i tyle, a nie tak pajacować. Potem mamy takie sytuacje jeden na dziecko jak ty łowiłeś, drugi na gościa obok bo mu pomagałeś.  Także dla mnie aby posuwać się do tego stopnia to trzeba mieć nierówno po fajerką.     

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
A może by tak zamiast religii wprowadzić w szkołach przedmiot o nazwie rozsądek?

Trzeba się zdecydować, czy robimy festyn rodzinny, czy zawody dla dzieci. Jeśli zdecydujemy się na zawody, to jeśli pięcioletnie dziecko nie da sobie rady z zakładaniem robaka, holowaniem i odczepianiem ryb, a nie da, to niech sobie biega po łące za motylami, bo to odpowiednie zajęcie dla niego, a nie startowanie w zawodach wędkarskich.

Dzieciom biorącym udział w zawodach trzeba dać baciki o dł. 3-4 m, robaki czy ciasto, jedną podpórkę, siatkę i krzesełko. Warunek jest prosty: dziecko samo musi wykonywać większość czynności związanych z łowieniem. Pomoc rodzica powinna ograniczać się do przygotowania, konsultacji i koniecznych ingerencji (rozplątywanie zestawu, hol naprawdę dużych ryb - dla ich dobra, odczepianie ryb - wiadomo przecież, że to nie takie łatwe, napojenie i nakarmienie zawodnika itp.).

Dyskutując o zawodach dla dzieci, trzeba brać pod uwagę podstawową kwestię, czyli to, jak dzieci postrzegają rywalizację i niesprawiedliwość z niej płynącą (dzieci nie różnią się od dorosłych). Gdyby takie zawody były organizowane, kiedy miałem osiem, dziewięć lat, to ja bym na nie pojechał sam, rowerem, z dwumetrowym kijem z lasu, z jednym spławikiem i haczykiem ze szpilki (nigdy nie udało mi się uprosić rodziców o fabryczne haczyki i kilka metrów żyłki) i z własnoręcznie wykopanymi robakami. Sam bym łowił, bo potrafiłem, byłem zawzięty. I bym, kurwa, płakał jak bóbr, gdyby się okazało, że wygrał jakiś dzieciak, za którego łowił ojciec, prawdziwym sprzętem.

Wśród dorosłych musi znaleźć się choć jeden rozsądny i sprawiedliwy, który zadba o te dzieci, które wykazują chęć, mają umiejętności, jednak są na straconej pozycji, bo ich jedyną winą jest samodzielność. Dziś rodzice robią dla dzieci wiele, zapewniając im wszelkie zajęcia, co im się zamarzy, jednak nie pozwalajmy na cyrk, na krzywdzenie innych dzieci.

Jak napisałem, albo festyn, albo zawody. Aha, i nie piszcie, że to tylko zawody, proszę... Dla niektórych dzieci to być albo nie być, to najważniejsza sprawa w życiu.
Jacek

Offline n0cny

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 376
  • Reputacja: 50
Dla kilku aktywnych te zawody na pewno były "ważne".

To JEDYNE zawody w roku, element rywalizacji z rówieśnikami. Były oczywiście dwie kategorie, w tej "starszej" czyli 10-15 było to trochę bardziej sprawiedliwe, ale i tak zazwyczaj wygrywał jakiś "dziadzio" a nie dzieciak.

Raz wygrał mój brat a ja zająłem 2 miejsce - łowiliśmy sami, dosyć daleko od siebie bo ok. 150m bo tak się umówiliśmy a tata po prostu między nami deptał tam i z powrotem. Sukces o tyle duży, że brat z łowieniem za wiele wspólnego nie ma - ale złowił karpia ponad 2000g, trochę karasi, płotek i wygrał.

Raz byłem na takich zawodach z kuzynem, zajął jakieś tam średnie miejsce ale moja rola kończyła się na odhaczaniu ryb. Robaki zakładał sam, bo go nauczyłem, frajdę z szykowania zanęty, nęcenia czy gruntowania miał niesamowitą a każda rybka to była radość. Nawet z miejsca się cieszył, bo dobrze się bawił i "wygrał" z kolegą z klasy...Chyba o to w tym chodzi, przynajmniej tak mi się wydaje.

Miłość do wędkarstwa można zasiać zabierając dziecko na ryby cały rok ;)