Autor Wątek: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku  (Przeczytany 9185 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #30 dnia: 16.05.2018, 23:38 »

Znowu dużo piszesz a nie znasz realiów.
1. Tak - każde wodociągi są ubezpieczone od takich szkód ( i innych np brudna woda po awarii w kranie ).
2. Awaria to takie paskudne zjawisko, które wystąpi w miejscu w którym się nie spodziewasz i w czasie, który jest najmniej odpowiedni. W chwili obecnej wodociągi wydają gigantyczną kasę na modernizację swoich urządzeń, na podniesienie jakości usług. Za PRL ( rozumiem, że pamiętasz i nie jest to czcza populistyczna gadka ) takie awarie również się zdarzały ale nie były na porządku dziennym.

JKarp

Czyli wodociągi zapłacą za szkody, to znaczy pójdzie kasa z ubezpieczenia? Komu i jak zapłacą? Jeżeli padną ryby to zapłacą PZW? :)

Awaria to awaria. Oczywiście, ze może się zdarzyć. Nie zaczy to jednak, że musi się zdarzyć. To nie czasy komuny i tumiwisizmu.

Janusz, używasz tutaj tonu jakbyś wiedział wszystko, więc pozwól, że podyskutuję z Tobą. Podam ci przykład jednego zakładu, gdzie była awaria. Padła cała oczyszczalnia, zginął osad czynny, ponieważ do sieci kanalizacyjnej (zakład pracował w obiegu zamkniętym) dostał się stężony detergent. Opcją było wpuszczenie nieoczyszczonych ścieków do Kanału Gliwickiego i spore kary. Ale rozwiązano sprawę w inny sposób. Ścieki gromadzono w wagonach cysternach, przez kilka tygodni aż odbudowano osad czynny. Później ścieki z cystern zostały oczyszczone, jeden wagon po drugim. Dlaczego o tym piszę? Tutaj można pompować ścieki do samochodów zajmujących się transportem szamba i przewozić je do oczyszczalni.  Dlaczego tak się nie robi? :) Bo to za drogo! Niszczmy rzekę, niszczmy Bałtyk, co tam środowisko naturalne! Firma zapłaci mniej w ten sposób, 'zaoszczędzi' się kasę. A przyroda jakoś sobie 'poradzi' :facepalm:

Co do PRL, to swoje pamiętam. Tak się składa, że moim łowiskiem był Odra. Często łowiłem na oczyszczalni ścieków, na wylocie kolektora. O dziwo wylatywały z niego nie lada cuda. Papier toaletowy, prezerwatywy, kawałki folii, szmat. Oczywiście smród też był zdrowy. Po prostu walono do rzeki nieoczyszczone ścieki lub oczyszczone częściowo. Ilość martwych ryb też była niemała. Co pewien czas były śnięcia ryb, mniej lub bardziej masowe. Widok martwych ryb był czymś normalnym. Oczywiście sama rzeka miała swój zapach, nikt nie jadł z niej ryb, uznawano je za trujące.

Janusz, takich rzeczy było mnóstwo. Pamiętam jak mój znajomy pracujący w elektrowni Opole mówił mi, jak to w nocy nie używano filtrów, i w niebo szedł ostry syf. Wszyscy myśleli jak to ekologicznie pozyskuje się prąd w nowoczesnej elektrowni, a tutaj takie numery. A śmieci w lasach? Szamba wylewane na polach (nie na miejscach do tego przeznaczonych), spuszczane do rowów i tak dalej. Awaria goniła awarię :) Jak to za komuny :) Jedna wielka awaria.


Lucjan

Offline elopento

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 179
  • Reputacja: 74
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Hellmahnen
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #31 dnia: 17.05.2018, 06:06 »
DAM Quick Shadow + Mikado Apsara Clasic 3,9 match

Offline Mati C

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 915
  • Reputacja: 68
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Irlandia
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #32 dnia: 17.05.2018, 07:39 »
JKarp. Lat mam tyle ile podałem ale nie widzę związku z tym co napisałem. Za to świetnie pamiętam jaki zapach niosła za sobą rzeka Ner np. w Lutomiersku! Poczytaj sobie o zakładach Boruta w Zgierzu pod łodzią i kolorach rzeki Bzura w tych czasach.

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #33 dnia: 17.05.2018, 07:51 »
Wisła też za mojej młodości była fajna. A Utrata w Pruszkowie...

Edit: Janusz, takie rzeczy w cywilizowanych krajach się nie zdarzają. Rozwiązuje się sprawy, jak Luk powyżej napisał. Owszem, czasem, naprawdę czasem coś takiego ma miejsce i jest to wtedy wielka katastrofa ekologiczna, po której wnioski wyciąga się naprawdę poważne.

A u nas? Zobacz, ile tu wątków powstaje, że co chwila gdzieś coś i znowu tony ryb martwych płynął i smród wszędzie. A potem tylko: "No tak, przepięcie było... Przepraszamy." Taki awaryjny zrzut nie ma prawa mieć miejsca! Nie ma prawa być w ogóle brany pod uwagę jako rozwiązanie skutków awarii :facepalm:

W ogóle z punktu widzenia logiki jak to wygląda. Awaria oczyszczalni może spowodować zanieczyszczenie rzeki. Rozwiązaniem problemu, jaki powstał w trakcie awarii oczyszczalni, jest... spuszczenie ścieków do rzeki.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline wiewer

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 13
  • Reputacja: 2
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #34 dnia: 17.05.2018, 08:30 »
Widać, że tresowanie ludzi daje wyniki. Czy po wylaniu w domu kanalizy powoli i spokojnie przez dwie doby będziesz usuwał skutki? 100 000 ton (2000 cystern) obok domów w Gdańsku i żadnej reakcji. No przecież to gdzieś obok, nie u mnie, wartości postawione na głowie i my się na to godzimy.
 48h na zakup, dowóz i montaż silnika? Trzeba tylko chcieć, a tu chyba jest odwrotnie,

Offline maszek95

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 178
  • Reputacja: 46
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Starogard Gdański
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #35 dnia: 17.05.2018, 09:36 »
A co się dziwisz, jak człowiek nawet rybę z gówna zje.
Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić!

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #36 dnia: 17.05.2018, 10:00 »
Problem awarii jest i będzie. Tylko, że u nas dzięki temu, iż pozwolenia wodnoprawne pozwalają na awaryjne zrzuty przy nikłej odpowiedzialności za konsekwencje tych zrzutów, to powstała taka praktyka, że nagminnie się wykorzystuje wszelkie "awarie", nie patrząc na ewentualne szkody w środowisku. Wystarczy popatrzeć w necie i w orzecznictwie sądowym ile jest takich awarii w skali kraju.

Kwestii awaryjnego opróżniania np. wodociągu nie da się uregulować w pozwoleniu wodnoprawnym w sposób kompleksowy. Trzeba byłoby w przypadku wprowadzania ścieków do środowiska określić czasową ilość oraz jakość tych ścieków, co w przypadku awarii jest niemożliwe do określenia. Nie tylko nie da się w pozwoleniu wodnoprawnym określić miejsca wystąpienia tej awarii, ale i również ewentualnego odbiornika ścieków. Jednak prawo zezwala na zrzuty awaryjne, co oczywiście jest konieczne.

Jednak.... z góry zakłada się, że skoro jesteśmy kryci dzięki pozwoleniu wodnoprawnemu, w którym nie da się przecież określić jakie mają być procedury ochronne w przypadku awarii, a pozwolenie pozwala nam na zrzuty, to mamy w dupie ewentualne konsekwencje, gdyż zgodnie z prawem robimy wszystko legalnie. W praktyce oznacza to też w wielu wypadkach brak systematycznej kontroli stanu technicznego infrastruktury i prac konserwacyjnych.

Z jednej strony w przypadku wodociągów mamy gminę, państwo, a z drugiej zaś strony organy kontrolne tego państwa np. Sanepid, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Czy organy kontrolne państwa będą surowo karać gminy, inne podmioty państwowe ? Chyba nie :) 

Zwykle jest "nie ma paniki", "przy dobrym wietrze rozejdzie się", "ilość i jakość ścieków nie spowoduje katastrofy ekologicznej". Taki kraj. W Skandynawii jest to troszkę inaczej uregulowane. Skąd to wiem? Mam w głowie akta pewnej sprawy ;)

Najważniejsze jest aby jak najszybciej zakończyć zrzut awaryjny. Tylko co w praktyce oznacza jak najszybciej? Na to pytanie musicie sobie sami odpowiedzieć :)

Za to świetnie pamiętam jaki zapach niosła za sobą rzeka Ner np. w Lutomiersku! Poczytaj sobie o zakładach Boruta w Zgierzu pod łodzią i kolorach rzeki Bzura w tych czasach.

Też pamiętam Ner i Bzurę ;) Kiedyś zamiast ryb w czerwonej Bzurze pływały jeszcze.... zdechłe świnie. Piękny widok. Po wybudowaniu oczyszczalni w Aleksandrowie trochę się to zmieniło, ale jeszcze jest dużo do zrobienia. Jednak jak widać po tych wszystkich "awariach", to jeszcze dużo musi się zmienić w podejściu do ochrony środowiska, a i tak nigdy nie będzie u nas tak jak jest to uregulowane w państwach skandynawskich. Pomijam już inną mentalność. Wczoraj widziałem reportaż w którym jakiś gość wypowiadał się że będzie wcinał te ryby z Motławy :facepalm: Lata komuny zrobiły swoje.





Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #37 dnia: 17.05.2018, 10:10 »

Znowu dużo piszesz a nie znasz realiów.
1. Tak - każde wodociągi są ubezpieczone od takich szkód ( i innych np brudna woda po awarii w kranie ).
2. Awaria to takie paskudne zjawisko, które wystąpi w miejscu w którym się nie spodziewasz i w czasie, który jest najmniej odpowiedni. W chwili obecnej wodociągi wydają gigantyczną kasę na modernizację swoich urządzeń, na podniesienie jakości usług. Za PRL ( rozumiem, że pamiętasz i nie jest to czcza populistyczna gadka ) takie awarie również się zdarzały ale nie były na porządku dziennym.

JKarp

Czyli wodociągi zapłacą za szkody, to znaczy pójdzie kasa z ubezpieczenia? Komu i jak zapłacą? Jeżeli padną ryby to zapłacą PZW? :)

Awaria to awaria. Oczywiście, ze może się zdarzyć. Nie zaczy to jednak, że musi się zdarzyć. To nie czasy komuny i tumiwisizmu.

Janusz, używasz tutaj tonu jakbyś wiedział wszystko, więc pozwól, że podyskutuję z Tobą. Podam ci przykład jednego zakładu, gdzie była awaria. Padła cała oczyszczalnia, zginął osad czynny, ponieważ do sieci kanalizacyjnej (zakład pracował w obiegu zamkniętym) dostał się stężony detergent. Opcją było wpuszczenie nieoczyszczonych ścieków do Kanału Gliwickiego i spore kary. Ale rozwiązano sprawę w inny sposób. Ścieki gromadzono w wagonach cysternach, przez kilka tygodni aż odbudowano osad czynny. Później ścieki z cystern zostały oczyszczone, jeden wagon po drugim. Dlaczego o tym piszę? Tutaj można pompować ścieki do samochodów zajmujących się transportem szamba i przewozić je do oczyszczalni.  Dlaczego tak się nie robi? :) Bo to za drogo! Niszczmy rzekę, niszczmy Bałtyk, co tam środowisko naturalne! Firma zapłaci mniej w ten sposób, 'zaoszczędzi' się kasę. A przyroda jakoś sobie 'poradzi' :facepalm:

Co do PRL, to swoje pamiętam. Tak się składa, że moim łowiskiem był Odra. Często łowiłem na oczyszczalni ścieków, na wylocie kolektora. O dziwo wylatywały z niego nie lada cuda. Papier toaletowy, prezerwatywy, kawałki folii, szmat. Oczywiście smród też był zdrowy. Po prostu walono do rzeki nieoczyszczone ścieki lub oczyszczone częściowo. Ilość martwych ryb też była niemała. Co pewien czas były śnięcia ryb, mniej lub bardziej masowe. Widok martwych ryb był czymś normalnym. Oczywiście sama rzeka miała swój zapach, nikt nie jadł z niej ryb, uznawano je za trujące.

Janusz, takich rzeczy było mnóstwo. Pamiętam jak mój znajomy pracujący w elektrowni Opole mówił mi, jak to w nocy nie używano filtrów, i w niebo szedł ostry syf. Wszyscy myśleli jak to ekologicznie pozyskuje się prąd w nowoczesnej elektrowni, a tutaj takie numery. A śmieci w lasach? Szamba wylewane na polach (nie na miejscach do tego przeznaczonych), spuszczane do rowów i tak dalej. Awaria goniła awarię :) Jak to za komuny :) Jedna wielka awaria.
Ja wiem jak jest u mnie. Za innych się nie wypowiadam. Ale na 100% mają ubezpieczenie. Zapytaj, napisz ;-)
Gadasz Luk ja za przeproszeniem jak te "baby" które pytają dlaczego nie ma wody. No odpowiadam, że jest awaria, że zastępczy punkt poboru wody jest tu i tu. A one - to dlaczego wcześniej nie było informacji o awarii. :facepalm: :facepalm: ??? ??? Nie da się przewidziedzieć, nie da się uniknąć. Koniec i kropka.
Można ścieki przechować - tylko zależy od ilości. A wiesz ile potrzeba takich samochodów ? Też radzę napisać i zapytać.

Nie chcę nikogo obrażać ale w wodociągach pracuję od zawsze. Znam temat wody i ścieków od podszewki. A mędrkować to sobie możecie tu na forum bo w realu nie ma pojęcia "jak to jest zrobione". Gdyby się dało ścieki by przewożono. Gdyby się dało uniknięto by tej awarii.

JKarp

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #38 dnia: 17.05.2018, 10:27 »
Widzisz Janusz problem jest taki, że z ubezpieczenia można "pociągnąć" określony podmiot jeżeli jego działanie jest bezprawne. Przy szkodzie w środowisku mówi o tym chociażby art. 323 Prawa Ochrony Środowiska. Jeżeli ktoś zrzuca awaryjnie ścieki mając na to pozwolenie wodnoprawne to nie robi tego bezprawnie, więc ja jako ewentualny przyszły powód, który chce pozwać dany zakład, na wstępie mam już przegraną sprawę :(

Ja nie neguje konieczności awaryjnych zrzutów, bo takie muszą być. Ja neguje jedynie praktykę, która się wykształciła właśnie dzięki regulacjom o których napisałem. I też mam doświadczenie w tych sprawach, więc wiem co piszę.

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #39 dnia: 17.05.2018, 10:28 »
Wisła też za mojej młodości była fajna. A Utrata w Pruszkowie...

Edit: Janusz, takie rzeczy w cywilizowanych krajach się nie zdarzają. Rozwiązuje się sprawy, jak Luk powyżej napisał. Owszem, czasem, naprawdę czasem coś takiego ma miejsce i jest to wtedy wielka katastrofa ekologiczna, po której wnioski wyciąga się naprawdę poważne.

A u nas? Zobacz, ile tu wątków powstaje, że co chwila gdzieś coś i znowu tony ryb martwych płynął i smród wszędzie. A potem tylko: "No tak, przepięcie było... Przepraszamy." Taki awaryjny zrzut nie ma prawa mieć miejsca! Nie ma prawa być w ogóle brany pod uwagę jako rozwiązanie skutków awarii :facepalm:

W ogóle z punktu widzenia logiki jak to wygląda. Awaria oczyszczalni może spowodować zanieczyszczenie rzeki. Rozwiązaniem problemu, jaki powstał w trakcie awarii oczyszczalni, jest... spuszczenie ścieków do rzeki.
Zdarzają, zdarzają.
Należy rozróżnić w wielu wypadkach celowe zrzucanie ścieków lub brak procesu technologicznego do ich oczyszczenia od awarii.
JKarp

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #40 dnia: 17.05.2018, 10:29 »
Widzisz Janusz problem jest taki, że z ubezpieczenia można "pociągnąć" określony podmiot jeżeli jego działanie jest bezprawne. Przy szkodzie w środowisku mówi o tym chociażby art. 323 Prawa Ochrony Środowiska. Jeżeli ktoś zrzuca awaryjnie ścieki mając na to pozwolenie wodnoprawne to nie robi tego bezprawnie, więc ja jako ewentualny przyszły powód, który chce pozwać dany zakład, na wstępie mam już przegraną sprawę :(

Ja nie neguje konieczności awaryjnych zrzutów, bo takie muszą być. Ja neguje jedynie praktykę, która się wykształciła właśnie dzięki regulacjom o których napisałem. I też mam doświadczenie w tych sprawach, więc wiem co piszę.
Oczywiście masz rację.
JKarp

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #41 dnia: 17.05.2018, 10:39 »
Widać, że tresowanie ludzi daje wyniki. Czy po wylaniu w domu kanalizy powoli i spokojnie przez dwie doby będziesz usuwał skutki? 100 000 ton (2000 cystern) obok domów w Gdańsku i żadnej reakcji. No przecież to gdzieś obok, nie u mnie, wartości postawione na głowie i my się na to godzimy.
 48h na zakup, dowóz i montaż silnika? Trzeba tylko chcieć, a tu chyba jest odwrotnie,

A wiesz, że w wielu przypadkach pompy i silniki są indywidualnie dobierane ( produkowane ) do danego obiektu? Wiesz dlaczego? Kiedyś jak ktoś projektował przepompownię lub oczyszczalnię zakładał, że obiekt obsłuży XXX mieszkańców. Ludzi przybyło, ścieków również. Przepompownia ma za zdanie przepchnąć ścieki do oczyszczalni np 4 km w określonym terenie i w określonym czasie żeby jej nie zalało. I teraz tak  - o ile napływ ścieków kiedyś był na poziomie YYY a zestaw pompowy dawał radę bez problemu to teraz ścieków jest cztery razy YYY i żadna seryjna pompa nie da rady tego zrobić bo zaleje przepompownie. Poza tym jeśli myślisz że fabryka ma na półce pompy na "pstryk" to niestety ale jesteś w błędzie.
Poza tym moim zdaniem w tym wypadku padło sterowanie a nie pompy - u mnie na byle obiekcie są dwie a na poważnych obiektach trzy pompy i naprawdę nie ma możliwości żeby na raz wszystkie padły.
JKarp

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #42 dnia: 17.05.2018, 10:45 »



Za to świetnie pamiętam jaki zapach niosła za sobą rzeka Ner np. w Lutomiersku! Poczytaj sobie o zakładach Boruta w Zgierzu pod łodzią i kolorach rzeki Bzura w tych czasach.

Też pamiętam Ner i Bzurę ;) Kiedyś zamiast ryb w czerwonej Bzurze pływały jeszcze.... zdechłe świnie. Piękny widok.

Za czasów czerwonej Bzury na progach wodnych było widać po nocy na piasku ślady ogromnych węgorzy przechodzących w górę rzeki. Po wybudowaniu oczyszczalni i jak zakłady padły była to piękna rybna rzeka. Trwało to kilka lat, aż wędkarze z okręgu mazowieckiego przestali opłacać Skierniewice. Bo już nie było ryb.
Najlepsze jest, że wystarczy jeden zrzut ścieków, jeden rolnik pryskajacy przed deszczem, czy jeden truciciel wylewający chemiedo rzeki raz na 5 lat nawet na 10 i ryby nie ma. Zanim ryba najdzie, lub się odtworzy następuje następne trucie.

Niestety nie ma woli politycznej do zaostrzenia przepisów związanych z ochroną środowiska.

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Marcin

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #43 dnia: 17.05.2018, 10:46 »
Jeszcze jedna kwestia. Przy ewentualnej odpowiedzialności przedsiębiorstwa za tzw. ruch przedsiębiorstwa - z art. 435 Kodeksu cywilnego, wszelka odpowiedzialność zakładu wodociągowego będzie wyłączona, przy powstaniu szkody wskutek stwierdzenia siły wyższej. Każda awaria może być "podpięta" pod siłę wyższą :) Dlatego to ubezpieczenie fajnie wygląda na "zewnątrz", ale w praktyce to ciężko coś z niego uszczknąć ;) Jednak Janusz rozumiem Twoje stanowisko, bo zwykle nie da się przewidzieć awarii i gdzieś trzeba zrzucić te ścieki. 

Offline maszek95

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 178
  • Reputacja: 46
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Starogard Gdański
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Katastrofa ekologiczna w Gdańsku
« Odpowiedź #44 dnia: 17.05.2018, 11:11 »
A mi się wydaje,że wielu tego typu awarii można by uniknąć.  Nie mówię, że akurat tak było w tym przypadku. Ale nasza mentalność jest taka, żeby jak najwięcej zarobić, jak najmniejszym kosztem. A potem jakoś to będzie.
Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić!