Według mnie wielu z Was łudzi się, że jak PZW upadnie to będzie lepiej. Nie będzie. Wiele wód nie będzie wędkarskich już, do tego ceny za łowienie staną się wysokie. Nie widzę też jak się rozwiąże sprawę rzek. Długie odcinki nie sprzyjają wędkarskiemu wykorzystaniu, przy wyższych cenach dzierżaw nie widzę wielu chętnych aby to robić.
Wędkarze nie mają swoich przedstawicieli, więc jak PZW legnie w gruzach, do głosu dojdą kombinatorzy i 'biznesmeny' różnej maści, zapewne taki Bedyński czy Purzycki świetnie sobie poradzą a wędkarze stracą. Nie mamy wędkarskiego programu gospodarki zbiornikami, więc pozostanie przewodnią rybacka opcja rodem z IRŚ, będzie możliwy powrót rybaków, na których będzie można wziąć kasę z UE.
Normalny związek wędkarski powinien umieć walczyć o swoje, ale to Polska i PZW... Polskie Wody nie uderzą mocno w wędkarzy, ponieważ oznaczałoby to ewentualną utratę poparcia u setek tysięcy wędkujących, jednak na pewno będą podwyżki dzierżaw. I słusznie. Opłaty obecnie są zbyt małe, nie czarujmy się, dzierżawy to ułamek wydatków PZW. Gdyby rozwinąć ideę tworzenia łowisk no kill w polskim prawie, to wtedy okręgi mogłyby tworzyć większe ich ilości, dzięki czemu można by obniżyć koszt ogólny składki (nie trzeba wtedy zarybiać, co jest sporą częścią kosztów). Byłby to zwrot w dobrą stronę.
Nie wierzę, że Polskie Wody będą zmieniać drastycznie ceny, raczej będa to zmiany znośne. Najbardziej uderzą one w te okręgi, co mają sporo zbiorników o dużej powierzchni. Ale czy okręgi musza mieć aż tyle wód? Lepiej iść w jakość a nie ilość. W okręgach gdzie wód jest mniej (powierzchniowo), to znaczy nie ma jezior, opłaty dzierżawne będą łatwe do przełknięcia.
A tak w ogóle, to mści się nieprzygotowanie wędkarzy w Polsce, brak jakichś organizacji niezależnych od PZW. Jesteśmy rozbici, jest na nas wiele haków (mają je naukowcy rybaccy - jak niewłaściwe wypełnianie rejestrów połowowych chociażby), nie mamy głosu. Nie słychać nas, nie widać (nie mówię o śmieciach). Przez to nie mamy wpływu na to jakie decyzje zapadają w rządowych kuluarach, nie pisze się ustaw czy poprawek do nich pod nasze dyktando. Dlatego może być coraz gorzej, choć dla wielu to wydaje się niemożliwe. Wg mnie wielu wędkarzy powinno przestawić myślenie i pomyśleć o PZW jako o stowarzyszeniu regionalnym (okręg), w którym można przejąć władzę i rządzić się po swojemu, tak jak w Opolu. Trzeba usunąć wąsatych dziadów z zajmowanych miejsc, wybrać nowe władze spośród siebie. Trzeba tylko zagłosować na odpowiednich ludzi, zebrać się. To jest droga do zmian - okręgi. Nie zaś myślenie globalne o PZW. Wiele gmin, powiatów chętnie wesprze wędkarzy widząc w tym okazję do rozwoju lokalnego, trzeba być na to gotowym. Teraz tego nie ma. Oczywiście powinno się też edukować wędkarzy, tak aby nie dawać broni do rąk takim rybackim naukowcom z IRŚ. Obecnie mają na nas niezłego haka...