Autor Wątek: Co dalej z PZW?  (Przeczytany 27441 razy)

Chub

  • Gość
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #195 dnia: 23.01.2020, 10:53 »
No Lucjan tu nie mieszka więc nie do końca zna realia :-[

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 209
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #196 dnia: 23.01.2020, 11:15 »
Panowie przy limicie 30 szt drapieżnika na rok i wadze górnej patrz 3kg ( w założeniu dolanego i górnego wymiaru ) plus ryby karpiowate również przy takiej samej mechanice - karta powinna kosztować 2500zł na rok.
Skoro polscy wędkarze traktują wody pzw jako sklep rybny to niech płacą rynkową cenę ....
I gwarantuje wam w tedy skończyło by się pucowanie rejestrami - całym IŚR badaniami etc...
Była by kasa i można zarybiać - a nie pucować temat operat ... badania ... i tyle w temacie.
PZW w końcu by miało kase na wszystko - a my mielibyśmy ryby do łowienia - anie do jedzenia.
Maciek

Offline Piker

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 558
  • Reputacja: 182
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #197 dnia: 23.01.2020, 11:19 »
Panowie przy limicie 30 szt drapieżnika na rok i wadze górnej patrz 3kg ( w założeniu dolanego i górnego wymiaru ) plus ryby karpiowate również przy takiej samej mechanice - karta powinna kosztować 2500zł na rok.
Skoro polscy wędkarze traktują wody pzw jako sklep rybny to niech płacą rynkową cenę ....
I gwarantuje wam w tedy skończyło by się pucowanie rejestrami - całym IŚR badaniami etc...
Była by kasa i można zarybiać - a nie pucować temat operat ... badania ... i tyle w temacie.
PZW w końcu by miało kase na wszystko - a my mielibyśmy ryby do łowienia - anie do jedzenia.

No niestety, ale nie. Tu jest Polska, prawie nikt by nie płacił, a nagle mielibyśmy 300tys kłusowników. Za co byś z nimi walczył? Owszem, GDYBY kary były wyższe, to i państwo miałoby interes w walce z kłusownictwem. Ale nie są. Koło się zamyka, w innym kole, to jest zamknięte w kilku innych.
Uzależniony od wędkarstwa

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 209
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #198 dnia: 23.01.2020, 11:46 »
Panowie przy limicie 30 szt drapieżnika na rok i wadze górnej patrz 3kg ( w założeniu dolanego i górnego wymiaru ) plus ryby karpiowate również przy takiej samej mechanice - karta powinna kosztować 2500zł na rok.
Skoro polscy wędkarze traktują wody pzw jako sklep rybny to niech płacą rynkową cenę ....
I gwarantuje wam w tedy skończyło by się pucowanie rejestrami - całym IŚR badaniami etc...
Była by kasa i można zarybiać - a nie pucować temat operat ... badania ... i tyle w temacie.
PZW w końcu by miało kase na wszystko - a my mielibyśmy ryby do łowienia - anie do jedzenia.

No niestety, ale nie. Tu jest Polska, prawie nikt by nie płacił, a nagle mielibyśmy 300tys kłusowników. Za co byś z nimi walczył? Owszem, GDYBY kary były wyższe, to i państwo miałoby interes w walce z kłusownictwem. Ale nie są. Koło się zamyka, w innym kole, to jest zamknięte w kilku innych.

To po co setki tyś członków...
po co tysiące hektarów dzierżawionych wód...
Skoro tak cała ta gospodarka pzw jest w cztery litery...

Skupić się na kilku wodach w okręgu przyjąć kilku set członków , zgradować to dla chcących brać ryby wersja exclusive - dla amatorów białka...
Wersja ekonomiczna dla pasjonatów , wersja budrzetowa najniższa dla chętnych do prac społecznych w okręgu ( praca w kole )

I po problemie.

Zatrudnić na etacie po kilku strażników tak by pilnowali cało dobowo kilku wód w okręgu a nie tzw... morza.

przy ekonomi 2500 zł na rok to 50 wypadów na komercje - czy to dużo... a do tego w cenie masz białko które rekompensuje cała opłatę za kartę ale nie za free tylko w cenie rynkowej
Maciek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 681
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #199 dnia: 23.01.2020, 21:47 »
Spłycasz problem z zarybieniem i tyle.
Piszesz, że wędkarze się nie interesują a to nie jest do końca prawda.

Tu się zainteresowali i co ?
Przecież to zwykła pomyłka...
Problemem jest brak wyciągania konsekwencji z takich „zdarzeń”

No to może inaczej. Wyobraź sobie, że wszędzie wędkarze kontrolują zarybienia jak tam w Otmuchowie parę lat temu. Nie będzie przekrętów, bo nikt nie będzie nawet próbował, aby nie wpaść głupio. Jak myślisz, dlaczego ktoś robi/robił takie wały? Bo wędkarze nie robią kontroli. Nie ma takiej mocy, aby ktoś zabronił wędkarzom brania udziału w zarybieniach. To powinien być obowiązek.

Wyobraźmy sobie sytuację, że masz remont łazienki. Dajesz klucze gościowi i ten robi ci 'łazienkę marzeń'? Czy też pilnujesz gościa, uzgadniasz z nim wszystko, sprawdzasz czy nie robi baraniny? A jak są pogłoski, że gość jest nieuczciwy? To w ogóle go nie pilnujesz? Bo to proste. Jak robisz coś dla siebie, to sprawdzasz i kontrolujesz, bo to twoja kasa, twój dom czy mieszkanie. Wędkarze nie czują, że wody są ich, więc nie czują konieczności kontrolowania związku. Gdyby to jeszcze były Niemcy. Ale to Polska, do tego wiadomo, że w PZW się robiło wały. Więc tym bardziej  trzeba pilnować i patrzeć na ręce :)

Ale spoko, nie musimy się sprzeczać tutaj :) Tak zostaliśmy wychowani, tak nas nauczono, podstawiano nam wszystko pod nos i robiono za nas, nikt nam nie mówił, że trzeba działać i pilnować. Nie potrafimy dbać o związek, nasz związek, bo nigdy czegoś takiego nie robiliśmy. Inaczej jest w stowarzyszeniach, czyli takich małych PZW. Tam się działa. Dlatego trzeba przestawić myślenie. PZW to nasz związek, nie jakaś firma Purzyckiego czy Bedyniaka. Dlatego trzeba chuchać na zimne.

Jest też inna sprawa związana z zarybieniami. Cholera wie ile z nich jest przeprowadzanych w zły sposób, przez co narybek ginie i wywalana jest kasa w błoto. PZW nie ma kasy aby za wszystko płacić, ideą jest działanie oparte na niskich składkach i pracy społecznej, Jak nie ma chętnych do pracy, to się robi wszystko byle jak, wielu nawet na złość będzie miało 'wywalone' aby pokazać swą dezaprobatę dla tego olewactwa innych.  Wiele razy oglądałem jakies filmiki jak karpie wywala się z beczkowozu prosto do wody. A potem się wędkarze dziwią, że ryby mają jakieś pleśniawki czy inne paskudztwa, czym zarażają inne ryby w zbiorniku. I wszystkiemu winne jest PZW na koniec :facepalm:
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 681
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #200 dnia: 23.01.2020, 21:53 »
Panowie przy limicie 30 szt drapieżnika na rok i wadze górnej patrz 3kg ( w założeniu dolanego i górnego wymiaru ) plus ryby karpiowate również przy takiej samej mechanice - karta powinna kosztować 2500zł na rok.
Skoro polscy wędkarze traktują wody pzw jako sklep rybny to niech płacą rynkową cenę ....
I gwarantuje wam w tedy skończyło by się pucowanie rejestrami - całym IŚR badaniami etc...
Była by kasa i można zarybiać - a nie pucować temat operat ... badania ... i tyle w temacie.
PZW w końcu by miało kase na wszystko - a my mielibyśmy ryby do łowienia - anie do jedzenia.

Maciek, problem w tym, że jak jeden z drugim mieliby zapłacić za kartę 2500 złotych, to by im ryby przestały smakować, kto wie, może by w ogóle jedli tylko raz w roku karpia na Wigilię?  :)
Lucjan

Offline Łuki

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 993
  • Reputacja: 298
  • Płeć: Mężczyzna
  • SiG
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #201 dnia: 23.01.2020, 22:15 »

Maciek, problem w tym, że jak jeden z drugim mieliby zapłacić za kartę 2500 złotych, to by im ryby przestały smakować, kto wie, może by w ogóle jedli tylko raz w roku karpia na Wigilię?  :)

 Smakowana przez wielu... Tołpyga jest bardzo brzydką rybą ;)
...to królestwo...

Pozdrawiam.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 209
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #202 dnia: 23.01.2020, 22:31 »
Panowie przy limicie 30 szt drapieżnika na rok i wadze górnej patrz 3kg ( w założeniu dolanego i górnego wymiaru ) plus ryby karpiowate również przy takiej samej mechanice - karta powinna kosztować 2500zł na rok.
Skoro polscy wędkarze traktują wody pzw jako sklep rybny to niech płacą rynkową cenę ....
I gwarantuje wam w tedy skończyło by się pucowanie rejestrami - całym IŚR badaniami etc...
Była by kasa i można zarybiać - a nie pucować temat operat ... badania ... i tyle w temacie.
PZW w końcu by miało kase na wszystko - a my mielibyśmy ryby do łowienia - anie do jedzenia.

Maciek, problem w tym, że jak jeden z drugim mieliby zapłacić za kartę 2500 złotych, to by im ryby przestały smakować, kto wie, może by w ogóle jedli tylko raz w roku karpia na Wigilię?  :)

Ale tu naprawde nie ma finezji...
Ktoś pomysli debil 2500zł.
Ale tyle to kosztuje w sklepie.
Przy normalnej gospodarce można 2500zl podzielic na karty 6 misięczne lub kwartalne i wpasować w to limity ryb.
Wszystko da sie zrobić by to nasze łowienie w końcu przywrócić na odpowiedni tor.
Ale trzeba chcieć.... jak widać na dzień dzisiejszy każdemy , no sory wiekszości pasuje to co jest w pzw.
Maciek

Offline Darecki

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 117
  • Reputacja: 12
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #203 dnia: 23.01.2020, 22:36 »

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 681
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #204 dnia: 24.01.2020, 08:00 »
No tak musi być, reforma w polskim wędkarstwie, nie chodzi wcale o PZW, musi polegać na tym, że wędkarze muszą stać się wędkarzami. Wielu jest rybakami z wędkami, i uważa wody za źródło rybiego białka, ich celem jest pozyskanie jak największej jego ilości, bez myślenia o równowadze, problemach czy zagrożeniach. Dlatego musi się dokonać reforma w głowach wędkarzy.

Dzisiaj ci oburzeni zadają często pytania jak małe dzieci, którym rodzice zabraniają jeść wszystkich słodyczy 'na raz'. Tutaj trzeba do tych ludzi przemówić i pokazać im problemy, zagrożenia, katastrofalny stan polskich wód. Dlatego dzieje się bardzo dobrze, bo dochodzi wreszcie do konfrontacji, której PZW zawsze unikało jak ognia.

Lucjan

Offline Mimi

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 504
  • Reputacja: 76
  • Lets go fishing!
  • Lokalizacja: Podkarpacie
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #205 dnia: 24.01.2020, 11:54 »
musi polegać na tym, że wędkarze muszą stać się wędkarzami. Wielu jest rybakami z wędkami, i uważa wody za źródło rybiego białka,

Nie wielu tylko 95% czyli ogromna większość - przynajmniej w moich stronach na południu Polski.

Ja bym sobie życzył aby wędkarstwo no kill było promowane chociażby w taki sposób: nie zabijasz ryb, płacisz mniejsze składki. To było by sprawiedliwe - ktoś kto nie przyczynia się do totalnego wyrybienia byłby w taki sposób "nagradzany".

Jest w tym jakaś logika, dlaczego mam płacić tyle samo co wąsacz, który zabiera wszystko co złowi. Ponad limit także.

Chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że w takim kraju jak nasz było by to nie do wyegzekwowania. Nagle okazało by się, że nikt nie je ryb.

Albo przynajmniej żeby powstawało wiecej łowisk no kill, tak żeby pasjonaci również mieli jakąś korzyść z opłacanj karty, a nie tylko Ci którzy traktują wędkarstwo jako pozyskanie pokarmu.

Prawie zawsze słyszę nad wodą, że jeśli ktoś płaci za kartę to nie mozna mu zabronić zabrać ryby i nasze łowisko no kill to bzdura. Dochodzi do takich sytuacji że ktoś wyciągnie karpia z no killa i przenosi w siatce na sąsiedni staw...

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 490
  • Reputacja: 1974
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #206 dnia: 24.01.2020, 11:59 »
Mimi, na szczęście ja w tym roku byłem świadkiem, jak spinningista złowił szczupaka i przeniósł go na staw nokill :)

Ale fakt, patoli zawsze będzie więcej.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 681
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #207 dnia: 25.01.2020, 08:29 »
musi polegać na tym, że wędkarze muszą stać się wędkarzami. Wielu jest rybakami z wędkami, i uważa wody za źródło rybiego białka,

Nie wielu tylko 95% czyli ogromna większość - przynajmniej w moich stronach na południu Polski.

Według mnie jest to tylko wrażenie. Tych ludzi jest najwięcej nad wodami, gdyż są to emeryci najczęściej, dla których ryby są uzupełnieniem diety, skromnej zazwyczaj z racji niskich emerytur. Dochodzi też nawyk bicia wszystkiego w łeb, bo nie może się zmarnować i takie tam. Jednak wędkarze młodsi już mają inne nawyki, i tam wypuszczających stale lub część połowu, jest całkiem sporo.

Dlatego okręgi, gdzie we władzach pojawiają się ludzie w wieku około 40-50 lat, mają już inne nastawienie. Nie ma się co czarować, większość starszego pokolenia ryb wypuszczać nie ma zamiaru, więc i we władzach trudno o 60-70 letnich reformatorów. Ci ludzie rzadko kiedy rozumieją nowoczesne wędkarstwo, przyzwyczaili rodzinę do jedzenia ryb, więc mają spore 'zapotrzebowanie'. Młodsze pokolenia już takich nawyków nie mają, też zarabiają więcej i nie muszą brać wszystkiego co złowią.


Albo przynajmniej żeby powstawało wiecej łowisk no kill, tak żeby pasjonaci również mieli jakąś korzyść z opłacanj karty, a nie tylko Ci którzy traktują wędkarstwo jako pozyskanie pokarmu.

Prawie zawsze słyszę nad wodą, że jeśli ktoś płaci za kartę to nie mozna mu zabronić zabrać ryby i nasze łowisko no kill to bzdura. Dochodzi do takich sytuacji że ktoś wyciągnie karpia z no killa i przenosi w siatce na sąsiedni staw...

Mimi, powiem krótko: trzeba głosować na właściwych ludzi aby władze były właściwe. To co piszesz to lata zastoju, polski wędkarz jest zielony jak trawa w maju, nie zna podstaw gospodarki łowiskami, sposobów aby była ryba. DLatego mamy tak spustoszone wody między innymi, gdyż wędkarze stali się lemingami umysłowymi. Jeżeli dawniej a nawet i dzisiaj ludzie z władz koła czy okręgu mówią o tym, zę ryby trzeba brać a nie wypuszczać, to nie dziwmy się, że mamy takie bagno. Wędkarze po prostu chcą brać, do tego są przyzwyczajeni, nie myślą zaś skąd ma się wziąć ryba. Te mają zapewnić zarybienia. A to przecież masakra, bo zarybienia to tylko uzupełnienie braków, podstawą jest naturalne tarło. Kto dzisiaj mówi o tym jak ważne jest naturalne tarło, ochrona stad tarłowych? To pokazuje jaki mamy zastój.

Dlatego trzeba to zmieniać, właśnie od wyboru właściwych ludzi do władz, którzy rozumieją, jak należy gospodarzyć umiejętnie łowiskami. Tworzenie wód no kill na przykład jest tu świetnym rozwiązaniem kryzysu w PZW. Nie spodziewajmy się jednak, że będzie je łatwo zakładać. Sa korzystne dla wszystkich, jednak wędkarze muszą to zrozumieć. Jeżeli jednak mamy do czynienia z kormoranami w gumofilcach, trudno o zrozumienie czegokolwiek. Dlatego trzeba uświadamiać, uświadamiać i jeszcze raz uświadamiać. I powoli zacznie się wszystko zmieniać. Przykładem jest okręg opolski właśnie. To taki okręg jak wszystkie inne, wędkarze mieli taką mentalność jak u Ciebie :) I teraz się to zmieniło. Do tego stopnia, że władze decydują się na kolejny ruch - ograniczający ilość łowionych drapieżników do 35.
Lucjan

Offline robson

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 425
  • Reputacja: 351
  • Płeć: Mężczyzna
  • przystawka, bolonka, trotting
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #208 dnia: 25.01.2020, 09:45 »
Ja bym sobie życzył aby wędkarstwo no kill było promowane chociażby w taki sposób: nie zabijasz ryb, płacisz mniejsze składki.
Wędkarze przychodzą nad wodę albo na ryby, albo po ryby i nie zmieni tego trochę tańsza karta. Są też tacy, którzy zabierają sporadycznie, albo np. biorą gatunki inwazyjne, typu japoniec. Dlaczego mieliby być w jakiś sposób pokrzywdzeni, skoro nie szkodzą wodom bardziej niż no-kill? Może gdyby w ogóle opłata wzrosła drastycznie, część po prostu zrezygnowałaby i przeniosła się na komercje, opustoszałyby też wody trudniejsze technicznie. Ale póki co, szanse na to są zerowe, bo wiadomo jak Polak reaguje na podwyżkę - już teraz pod każdą dyskusją o PZW roi się od narzekań na drożyznę, a mówimy tu o kwotach 250-300 zł za rok łowienia.
Najpierw przekonamy wszystkich, że powinni mieć własne poglądy, a potem je im damy.