Odpowiedzi na pisma obywateli posłom piszą pracownicy ich biur. Na dyżurach poseł rzadko bywa. Często można z rok chodzić i go nie zastać. Jak pracownik biura wie, że przyjdzie jakiś oszołom, ewentualnie sprawa jest mocno skomplikowana lub niemedialna, to się mówi obywatelowi, że pan poseł jest w Warszawie, czy gdziekolwiek indziej - nawet wówczas, gdy pan poseł sobie siedzi w swoim biurze i przysłuchuje się rozmowie
Żaden poseł nigdy się nie zapozna ze sprawą skomplikowaną, a taką jest ta o której my tu mówimy, no chyba, że jest to jakaś jego osobista sprawa, sprawa znajomego albo sprawa na której może się wybić w lokalnych mediach. Możliwe też że został wybrany głosami mieszkańców miejscowości turystycznej, którym zależy na turystyce wędkarskiej, to wtedy może "działać" w ich imieniu.
Przez "działanie" rozumiem przekazanie informacji od mieszkańców/mieszkańca do mediów, zwykle przed kamerką z lokalnej TV, ewentualnie na portalu internetowym popularnym w gminie. Jego dalsze działanie ograniczają się prawie zawsze do napisania interpelacji do właściwego ministra, zajmującego się daną kwestią. Urzędnik ministerstwa w 99% przypadków odpisze mu, że wszystko jest w porządku (bo jakby było inaczej, przecież nie będzie krytykował swojego szefa oraz partii rządzącej, która go tam zatrudnia
) a jak jest źle, to nie jest to winą jego szefa i radzi panu posłowi skierować swoje pytania do innego ministra, tego "właściwego". Ten właściwy stosuje tę samą procedurę
Ten teoretyczny kraj oparty jest bowiem na 2 podstawowych zasadach, czyli zasadzie spychologizmu oraz zasadzie "Co złego to nie my". Oczywiście należy pamiętać, że postulaty zmian musi jeszcze zaakceptować szefostwo albo wodzostwo partii
Sprawy wędkarzy, nazwijmy to ogólnopolskie, nie budzą zainteresowania posłów. Po pierwsze głosy wędkarzy z całej Polski są "nieprzeliczalne". Tzn. gdy któryś z posłów zaproponuje mi świetne warunki zmian pod wykonywanie mojego hobby, czyli wędkarstwa, a jednocześnie będzie debilem - dodatkowo reprezentującym partię, której nie cierpię - to na niego nie zagłosuję. Nigdy. Nawet jak mi zapewni, że okazy będę łowił każdego dnia
Dlaczego? Bo jest debilem i nic tego nie zmieni
Poza tym np. posła z Gdańska nie interesuje to co się dzieje w Krakowie, bo nikt z tamtego regionu nie będzie mógł na niego głosować.
Co innego jest z rybakami. Przykładowo P. Kukiz wraz z kolegą z partii chcieli, aby Sati oraz reszta osób będąca na rozmowach w Sejmie zaczęli współpracować z rybakami, którzy na nich głosują...w zakresie zmian
Jest o tym mowa na tym filmie z wizyty w Sejmie. Głosy rybaków są bowiem "przeliczalne", gdyż stanowią oni grupę zawodową, która będzie głosować właśnie za tymi, którzy chcą im " zrobić dobrze", a rybacy mają na utrzymaniu swoje rodziny. Oczywista oczywistość, mająca wpływ na to kto z kim będzie walczył w imieniu wędkarzy za wprowadzeniem ich postulatów.
Zostaje więc nam jedynie szybka i łatwa droga zmian, czyli "zmiany poprzez zmiany w PZW". Ja osobiście twierdzę, że łatwiej już przekonać całą partię zasiadającą w Sejmie do zmian, aniżeli dokonać samych zmian w PZW, no ale jest to moje osobiste zdanie i nie każdy musi się z tym zgadzać