Jak napisałem "Krętacze, złodzieje i karierowicze zawsze byli, są i będą, niezależnie od czasów, kiedy się urodzili i w jakim ustroju się wychowali". Tak było za PRL i tak jest teraz. Zawsze też byli ludzie głupi i mądrzy, uczciwi i złodzieje. Gdyby w PRL byli ludzie tak samo myślący, nie byłoby strajków, walki z ustrojem i komuna kwitła by do dzisiaj. PRL nie był od zawsze. Żyli w nim ludzie wychowani przed wojną z różną wrażliwością społeczną i poglądami. Wielu z nich zapisało się do partii, żeby móc utrzymać rodzinę, myśląc jednak swoje. Próbowali się dostosować. Niewielu, znałem jednego, wierzyli nawet w tą ideologię. Tych cenię, przynajmniej byli uczciwi. Jednak gros stanowili krętacze i karierowicze, budujący swój dobrobyt na podlizywaniu się partii i kręcąc własne "lody". Partia przymykała na to oczy, dopóki jej przyklaskiwali.
Myślę, że w tym wszystkim popełniasz pewien błąd - w PZW trudno aby rządzili obecnie ludzie nie związani z wędkarstwem, wszyscy młodsi są wędkarzami. Nie dotyczy to jednak kadry działaczy. Podobnie jest z naukowcami rybackimi, ci młodsi nie uważają zrównoważonej czy racjonalnej gospodarki wędkarskiej za jedyną słuszną, widzą potencjał w wędkarstwie, znają prace zachodnich ichtiologów i ich poglądy
Jak obecnie czterdziestolatek co nie łowi ryb może zostać wybrany na prezesa koła chociażby? Przecież to niemożliwe! A ci goście co rządzą w dużej mierze nie zajmują się wędkarstwem, nie są wędkarzami z krwi i kości, dlatego nazywa się ich działaczami lub ja określam ich jako 'wąsate dziady', nie mając bynajmniej nic przeciwko wąsom
Jak można nie robić nic aby wędkarzom było lepiej przez prawie 30 lat? Tak może działać tylko tego typu organizacja. Nie czarujmy się, w PZW są dwa światy, jeden to rzesza 600 tysięcy wędkarzy, drugi to kilkuset działaczy, pociągających za sznurki. Nie będe pisał który, ale pewien prezes okręgu działał jeszcze na początku nowego tysiąclecia niczym udzielny książę, to co wyrabiał przechodzi ludzkie pojęcie. Handel rybami, 'haracze', wykorzystywanie pracowników okręgu do pracy na swoim, syf na maksa. Ten człowiek cały czas rządzi okręgiem, do tego ma dodatkowe funkcje.
Jak można wprowadzić rybaków na Zalew Zegrzyński? Kto może zrobić taki przekręt? Wędkarz? Na pewno nie... Kto więc za tym stał, jaka grupa?
Kolejne wąsate dziady, które doskonale wiedziały, że wydymają wędkarzy i na tym nie stracą. Do tego statut PZW zabrania pełnienia funkcji w PZW jeżeli się piastuje jakieś w innych organizacjach, ale to pana Bedyńskiego i totumfackich nie dotyczy:
§ 18, punkt 4. Członek innej organizacji wędkarskiej działającej na terenie Rzeczypospolitej Polskiej nie może być członkiem władz i organów Związku, jeżeli jej statut lub działania są sprzeczne z interesem Związku.
Naiwna wiara, że wystarczy poczekać, aż stare pokolenie wymrze jest głupotą. Ta skostniała struktura się utrzymuje przez 30 lat i starzy cwaniacy rodem z PRL znajdują godnych następców, którzy na pewno nie odpuszczą intratnych posad. O ile idą łapka w łapkę z władzą, to ta pozwoli im nadal egzystować i doić "ciemny lud". Niezależnie od ich korzeni. Czy byli SBkami, milicjantami czy prokuratorami w PRL. Ale ci już wymierają i godnie zastępują ich podobne mentalnie kanalie.
I tu się mylisz, i to bardzo. Idę o zakład, że w przeciągu kilku lat do dziesięciu, PZW zamieni się w związek wędkarski. Z dwóch głównych powodów. Pierwszy to taki, że Bedyńscy i Purzyccy odejdą na nie za bardzo zasłużoną emeryturę, drugi to taki, że warunki wymuszą reformy, bo wędkarze dojdą do głosu i wywiozą na taczkach tych co robią ten syf. Wystarczy zerknąć co robi wędkarski prezes w okręgu bielskim, jest zaprzeczeniem typowego wąsatego dziada. Doskonale wie jak ważne jest SSR, że ryb brakuje, że trzeba przełamywać stereotypy (prawo nie pozwala, trzeba robić odłowy kontrolne i po nich sprzedać 200 kilo ryb i tak dalej).
Do tego klika zablokowała wybory na delegatów w kołach, przez poprawkę do zapisu o głosowaniach. Teraz już jej nie ma, i szykują się ostre zmiany. Gdyby jeszcze wędkarze rozumieli kto za tym wszystkim stoi, co trzeba zrobić aby było dobrze (głosować po pierwsze, po drugie na odpowiedzialnych ludzi), to za dwa lata mamy już rewolucję. Nawet obecny prezes Rudnik to znak, że coś się zmienia.
Luka, jak już napisałem, bardzo cenię za to co robi, za uświadamianie nas, budowanie nowej mentalności wędkarza, propagowanie idei no kill. To krok po kroku daje już efekty. A że nie zgadzam się z nim w szczegółach? To dowód na to, że jeszcze myślę niezależnie i pomimo wychowania w PRL efekt stada jest mi obcy. Czego i wszystkim życzę.
I tak powinno być, trzeba myśleć samodzielnie
Jednak myślę, że nie doceniasz siły grupy, która rządzi tym biznesem rybackim w Polsce. Nie widzisz pewnych mechanizmów i tego kto za tym stoi. Nie chcę tu zabrzmieć jak Macierewicz, co ma 'teczki' i nimi macha i nie zawaha się ich użyć. Bardziej pokazuję pewne fakty. Dodam jeszcze, że niewielu wędkarzy rozumie, że nie tylko prezes rządzi okręgiem. W wielu osobą number one jest dyrektor biura zarządu okręgu, osoba na etacie w PZW. To kolejna rzecz jaką warto zmienić w związku.