Autor Wątek: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję  (Przeczytany 30185 razy)

Offline Tomba

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 325
  • Reputacja: 598
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Poznań
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #105 dnia: 05.04.2019, 23:43 »
Próbuję rozwiązać zadanie dla średnio rozgarniętej małpy ale mi nie wychodzi :( :'(
"Kiedyś wszyscy ryby brali, kłusowników było pełno i ryby były. A teraz nie ma". To wina... (uzupełnij kropki).
Teraz wielu wypuszcza ryby, kłusowników, jak zawsze a ryb nie ma. To wina... (uzupełnij kropki).
Za Chiny nie potrafię tego rozwiązać. Pomóżcie. :beg:
Pozdrawiam,
Tomek

Offline Tell me Artur

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 100
  • Reputacja: 17
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #106 dnia: 06.04.2019, 00:00 »
Wystarczy zobaczyć co się dzieje gdy otworzą zbiornik po zarybianiu. Zlatuje się stado kormoranów w gumofilcach i tłuką rybki aż miło. Dwa tygodnie i po rybach z zarybienia. :bravo: :bravo: :thumbup:q

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #107 dnia: 06.04.2019, 00:02 »
Oczywiście w tym wszystkim mamy też władze PZW, które są zgrupowaniem ludzi związanych z PRL, byłych milicjantów i SB-ków, działaczy PZPR, tajnych współpracowników. To ta klika włada związkiem...
Lucjan, czy masz na biurku teczki personalne wszystkich przedstawicieli władz PZW, czy tylko chcesz wzbudzić nienawiść do władz PZW? Trochę przypomina mi to metody pewnych partii próbujących zdewaluować swoich oponentów.
Lucjan, nie obraź się. Bardzo cenię to, co robisz dla poprawy stanu polskich wód ale czasem się zapędzasz, co do formy. Wówczas Twoje merytoryczne racje mogą zostać odrzucone tylko dlatego, że ktoś może się poczuć obrażony. Sformułowanie "ludzie związani z PRL" jest szczególnie niefortunne. Może objąć każdego urodzonego i dorastającego w tych czasach.
Nie rozumiem też stwierdzenia, że za czasów PRL było lepiej (ryby były) a po upadku PRL już nie i to jest wina PRL i ludzi wychowanych w tym duchu. Nie składa mi się to.

Krętacze, złodzieje i karierowicze zawsze byli, są i będą, niezależnie od czasów, kiedy się urodzili i w jakim ustroju się wychowali. Nie podoba mi się jednak budowanie wojny pokoleniowej. Nie podoba mi się obarczanie za wszystko, co złe ludzi z mojego pokolenia. Młodzi chętnie nas obarczają za wszystko, co złe, za "wytłuczenie ogromnych stad pięknych gatunków" i nawet za to, że są tacy, jacy są. Mamy już 30 lat demokracji. To weź k...a dupę w trok i to zmień! Teraz jest łatwiej. Co? Nie możesz? Nawet teraz nie możesz? No właśnie.

Po upadku komuny ludzie którzy nie przeszliby lustracji, mieliby kłopoty ze znalezieniem pracy. Dlatego poprzeskakiwali do różnego rodzaju organizacji, gównie sportowych, w tym do PZW. Przez 23 lata ponad prezesem był generał milicji, SB-ek, mister Grabowski. O ile za komuny PZW miało za zadanie zagospodarować wędkarzy, będąc organizacją pro państwową, to po jej upadku stało się stowarzyszeniem, o nie określonych bliżej zadaniach. Musiało się samo finansować, i właśnie wtedy powstała pewna klika.

Czy zastanawiałeś się dlaczego obowiązuje RAPR, napisany w latach 80-tych, lekko zmodyfikowany, kosmetycznie? To proste. Gdyby wędkarze rządzili związkiem, byłby to regulamin wędkarski z krwi i kości, ale jeżeli rządzą działacze, to mamy to co mamy. Jak można dopuścić do degradacji wód mając non stop sygnały o tym, że jest źle? A przekręt z Zalewem Zegrzyńskim?

Słyszałem wielokrotnie o tym jakie są korzenie działaczy w PZW, o tym, że wielu ma teczki w IPN. Oni się nie pochwalą swoją przeszłością, bo nie ma czym. Na pewno jednak są sitwą, co może wiele, co też nie raz udowodniła. Czy potrzeba dowodów? Wg mnie nie za bardzo. Zauważmy, że związkiem rządzą osoby w pewnym wieku. Purzycki, Dziemiecki, Bedyński, Rudnik, Iwański i tak dalej. Gdzie są młodzi? ;)

Co się zaś tyczy PRL. Ustawa Prawo Wodne zaczęła obowiązywać w 1985 roku, poprawkę określającą operaty na lat 10 wprowadzono bodajże kilkanaście lat później. Jak dodamy do tego coraz lepszy sprzęt, techniki wędkarskie, rozwój mediów społecznościowych, co skutkuje dostępnymi łatwo informacjami, telefonię komórkową i tak dalej i dalej, to mamy widoczne rzeczy które sprawiają, ze ryby mają coraz mniej szans. Na dodatek system zarybień, określonych operatem i ustalony na podstawie rejestrów połowowych, nie jest w stanie zrównoważyć ubytków w stadach tarłowych. I jest Polska Anno Domini 2019.

Każdy związek wędkarski odwróciłby te trendy już po kilku latach sygnałów, że jest niedobrze. W PZW nie zrobiono nic, po prostu nic. Tak mogą tylko działać goście, mający z wędkarstwem niewiele wspólnego, mający wędkarzy, szeregowych członków, za barany, które można strzyc z kasy. To nie jest przypadkowa zbieranina, to grupa, która weszła do PZW dzięki znajomościom i układom, zwłaszcza po roku 1990, razem z prezesem Grabowskim. Wieloletnim rzecznikiem PZW był pan Antoni Kustusz, aparatczyk PZPR ze Słupska. I takich ludzi jest sporo w związku. Niestety...
Lucjan

Offline Michał N.

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 030
  • Reputacja: 663
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grajewo, Podlasie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #108 dnia: 06.04.2019, 00:09 »
Oczywiście w tym wszystkim mamy też władze PZW, które są zgrupowaniem ludzi związanych z PRL, byłych milicjantów i SB-ków, działaczy PZPR, tajnych współpracowników. To ta klika włada związkiem...
Lucjan, czy masz na biurku teczki personalne wszystkich przedstawicieli władz PZW, czy tylko chcesz wzbudzić nienawiść do władz PZW? Trochę przypomina mi to metody pewnych partii próbujących zdewaluować swoich oponentów.
Lucjan, nie obraź się. Bardzo cenię to, co robisz dla poprawy stanu polskich wód ale czasem się zapędzasz, co do formy. Wówczas Twoje merytoryczne racje mogą zostać odrzucone tylko dlatego, że ktoś może się poczuć obrażony. Sformułowanie "ludzie związani z PRL" jest szczególnie niefortunne. Może objąć każdego urodzonego i dorastającego w tych czasach.
Nie rozumiem też stwierdzenia, że za czasów PRL było lepiej (ryby były) a po upadku PRL już nie i to jest wina PRL i ludzi wychowanych w tym duchu. Nie składa mi się to.

Krętacze, złodzieje i karierowicze zawsze byli, są i będą, niezależnie od czasów, kiedy się urodzili i w jakim ustroju się wychowali. Nie podoba mi się jednak budowanie wojny pokoleniowej. Nie podoba mi się obarczanie za wszystko, co złe ludzi z mojego pokolenia. Młodzi chętnie nas obarczają za wszystko, co złe, za "wytłuczenie ogromnych stad pięknych gatunków" i nawet za to, że są tacy, jacy są. Mamy już 30 lat demokracji. To weź k...a dupę w trok i to zmień! Teraz jest łatwiej. Co? Nie możesz? Nawet teraz nie możesz? No właśnie.

Przyjacielu,to prawda,dziś wolność slowa istnieje,jak również o wiele większe możliwości,natomiast powiedz,wytłumacz,jak można zmienić aparat zarządzający i jego wpływ,skoro w każdej organizacji państwowej i spółdzielni,zarządzającymi są właśnie wychowankowie PRL ? Kto po upadku komuny zasilił najwyższe stanowiska ? Demokracja ma 30 lat,tak,ale prawdziwie wolny,demokratyczny światopogląd,mają Ci,którzy komuny nie pamiętają,lub pamiętają ją jak przez mgłę,czyli roczniki 80 w zwyż ,a nawet Ci,byli wychowywani w duchu ludzi żyjących (nawet dziś tak myślących) w tamtym ustroju. Pokolenie nie skażone komunizmem dopiero rośnie ,ale oni mają dopiero lat kilkanaście,więc o jakich zmianach mówisz ? Polską i jej segmentami gospodarczymi,w szczególności państwowymi ,nadal rządzą dawni komuniści, czy Ci to podoba się ,czy nie i Lucjan jak najbardziej ma rację .
Potrzeba jeszcze 15-20 lat,by następstwa wychowania w komuniźmie ,na dobre odeszły w zapomnienie. To musi wymrzeć wraz z ludźmi tamtego okresu i nie bierz tego za atak na tę społeczność.

Offline Stary Baca

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 552
  • Reputacja: 222
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #109 dnia: 06.04.2019, 00:37 »
Oczywiście w tym wszystkim mamy też władze PZW, które są zgrupowaniem ludzi związanych z PRL, byłych milicjantów i SB-ków, działaczy PZPR, tajnych współpracowników. To ta klika włada związkiem...
Lucjan, czy masz na biurku teczki personalne wszystkich przedstawicieli władz PZW, czy tylko chcesz wzbudzić nienawiść do władz PZW? Trochę przypomina mi to metody pewnych partii próbujących zdewaluować swoich oponentów.
Lucjan, nie obraź się. Bardzo cenię to, co robisz dla poprawy stanu polskich wód ale czasem się zapędzasz, co do formy. Wówczas Twoje merytoryczne racje mogą zostać odrzucone tylko dlatego, że ktoś może się poczuć obrażony. Sformułowanie "ludzie związani z PRL" jest szczególnie niefortunne. Może objąć każdego urodzonego i dorastającego w tych czasach.
Nie rozumiem też stwierdzenia, że za czasów PRL było lepiej (ryby były) a po upadku PRL już nie i to jest wina PRL i ludzi wychowanych w tym duchu. Nie składa mi się to.

Krętacze, złodzieje i karierowicze zawsze byli, są i będą, niezależnie od czasów, kiedy się urodzili i w jakim ustroju się wychowali. Nie podoba mi się jednak budowanie wojny pokoleniowej. Nie podoba mi się obarczanie za wszystko, co złe ludzi z mojego pokolenia. Młodzi chętnie nas obarczają za wszystko, co złe, za "wytłuczenie ogromnych stad pięknych gatunków" i nawet za to, że są tacy, jacy są. Mamy już 30 lat demokracji. To weź k...a dupę w trok i to zmień! Teraz jest łatwiej. Co? Nie możesz? Nawet teraz nie możesz? No właśnie.

Należy to czytać np.  tak: Oczywiście w tym wszystkim mamy też władze PZW, które są zgrupowaniem ludzi związanych MENTALNIE z PRL, byłych milicjantów i SB-ków, działaczy PZPR, tajnych współpracowników...

Możesz mi odpowiedzieć na jedno pytanie czy generał był idiotą? działał na swoją niekorzyść? szkodził sobie? dobierał niepewnych współpracowników którym nie ufał?

pzw przemaszerowało w szyku zwartym przez TRANSFORMACJĘ. I maszeruje nadal, szyk ciut nierówny bo biologia robi swoje.

To nie wojna pokoleniowa tylko wojna mentalna - wiek jak widać w tym wątku nie ma znaczenia.

Dotyczy to wszystkich demoludów, najmniej chyba NRD. Angole użerają się z Litwinami, Rumunami, Słowakami itd.

"Mamy już 30 lat demokracji" Czyżby? Czy w Demokracji możliwe jest by jeden zdobył kilkanaście tysięcy czy  nawet kilka tysięcy głosów i nie został posłem a drugi dostaje 1488 głosów i zostaje posłem a potem premierem?

Ustawa jest z którego roku?
Ustawa z dnia 18 kwietnia 1985 r. o rybactwie śródlądowym. Zobacz to ile było zmian http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU19850210091

Ustawa z dnia 7 kwietnia 1989 r. Prawo o stowarzyszeniach. Zrobiona tak by się wygodnie "umościć w nowym"

Pokaż mi jedną uchwałę zg pzw  by "oczyścić szeregi"? Noooo zrobili uchwałę blokującą NOWE osoby we władzach. Zrobili to łamiąc wszelkie zasady prawne i podstawową logikę! Całkiem jak za PRL - w stylu WŁADZA MOŻE WSZYSTKO!

Piszesz: Krętacze, złodzieje i karierowicze zawsze byli, są i będą, niezależnie od czasów, kiedy się urodzili i w jakim ustroju się wychowali. Otóż jest to nieprawda, komunizm opierał się krętaczach, złodziejach i karierowiczach i ich wspierał. Była to metoda by ten ustrój powstał, obronił się i trwał. ONI stanowili jego filar - razem z tumanami i psychopatami.

Teraz najważniejsze: w poważnym państwie takie coś i w takiej formie jak zg pzw nie ma prawa istnieć.

Cytuję: "To weź k...a dupę w trok i to zmień! Teraz jest łatwiej. Co? Nie możesz? Nawet teraz nie możesz? No właśnie" - sam sobie odpowiedziałeś na wszystkie pytania. Czy widzisz to?

Ps. wystarczy popatrzeć na te OBRADY zg pzw, to UCHWALANIE itd.  Wszystko to śmierdzi popeliną i sztucznością, wprost cuchnie ta cała biurokracja, śmierdzi farbą olejną z zapyziałych biur aparatczyków PRLu.
Oni są już trupami historii ale nie możemy dopuścić by ukradli nam wody, wcześniej je dewastując jak fabryki PRL-owskie w latach 90-tych. Bo nawet jak je przejmą to ZNISZCZĄ wszystko do cna - nawet jak to będzie już ich.
Oni nie potrafią działać w normalnych warunkach gospodarczych - doprowadzą do ruiny wszystko czego się tkną. Pokaż mi jednego z  nomenklatury PRL-u któremu się udało...

Stary Baca,
Otrzymałeś ostrzeżenie za zamieszczanie obraźliwych, nieprzyzwoitych treści. Proszę, zaniechaj tego i podporządkuj się regułom panującym na forum. W przeciwnym wypadku poczynimy dalsze kroki.
Pozdrawiamy. Załoga portalu Spławik i Grunt

Offline Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #110 dnia: 06.04.2019, 01:04 »
Pięknie to ująłeś Stary Baca🖒

Wysłane z mojego SM-T700 przy użyciu Tapatalka

Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline Tomba

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 325
  • Reputacja: 598
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Poznań
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #111 dnia: 06.04.2019, 01:56 »
Jak napisałem "Krętacze, złodzieje i karierowicze zawsze byli, są i będą, niezależnie od czasów, kiedy się urodzili i w jakim ustroju się wychowali". Tak było za PRL i tak jest teraz. Zawsze też byli ludzie głupi i mądrzy, uczciwi i złodzieje. Gdyby w PRL byli ludzie tak samo myślący, nie byłoby strajków, walki z ustrojem i komuna kwitła by do dzisiaj. PRL nie był od zawsze. Żyli w nim ludzie wychowani przed wojną z różną wrażliwością społeczną i poglądami. Wielu z nich zapisało się do partii, żeby móc utrzymać rodzinę, myśląc jednak swoje. Próbowali się dostosować. Niewielu, znałem jednego, wierzyli nawet w tą ideologię. Tych cenię, przynajmniej byli uczciwi. Jednak gros stanowili krętacze i karierowicze, budujący swój dobrobyt na podlizywaniu się partii i kręcąc własne "lody". Partia przymykała na to oczy, dopóki jej przyklaskiwali.
Ci "najlepsi" po upadku PRL wkręcili się w struktury, gdzie mogli działać nadal po swojemu, nie mając z ideologią głoszoną przez PRL nic wspólnego. Opanowali takie struktury na PZW i zaczęli się otaczać osobami o podobnej mentalności. Założę się, że w tych strukturach jest wielu spoza nomenklatury PZPR, wyznających tą samą zasadę: Nachapać się jak najwięcej w obecnych, wygodnych strukturach.

Naiwna wiara, że wystarczy poczekać, aż stare pokolenie wymrze jest głupotą. Ta skostniała struktura się utrzymuje przez 30 lat i starzy cwaniacy rodem z PRL znajdują godnych następców, którzy na pewno nie odpuszczą intratnych posad. O ile idą łapka w łapkę z władzą, to ta pozwoli im nadal egzystować i doić "ciemny lud". Niezależnie od ich korzeni. Czy byli SBkami, milicjantami czy prokuratorami w PRL. Ale ci już wymierają i godnie zastępują ich podobne mentalnie kanalie.

Trochę czarno to widzę, tym bardziej, że wiatry polityczne zawracają jednak w dawne strony. Na pewno jednak nie można stać bezczynnie czekając aż stare pokolenie wymrze. Nasza śmierć Was nie wyzwoli.

Luka, jak już napisałem, bardzo cenię za to co robi, za uświadamianie nas, budowanie nowej mentalności wędkarza, propagowanie idei no kill. To krok po kroku daje już efekty. A że nie zgadzam się z nim w szczegółach? To dowód na to, że jeszcze myślę niezależnie i pomimo wychowania w PRL efekt stada jest mi obcy. Czego i wszystkim życzę.
Pozdrawiam,
Tomek

Online Daavid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 636
  • Reputacja: 126
  • Lokalizacja: UK
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #112 dnia: 06.04.2019, 05:28 »
Proponuję powrót do głównego tematu tego postu.

Czy nie jest tak, że te forum powstało też po to, żeby łączyć wszystkich tych, którzy nie są mięsiarzami, gumofilcami, (itd)?

Offline Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #113 dnia: 06.04.2019, 06:03 »
Wydaję mi się że tak. Nikt tu nie broni wsiąść komuś rybkę, czy dwie raz za czas. Większość z nas po prostu raczej nie toleruje zachowań stosowanych przez tzw mięsiarzy czy kilowców. A że tak są określani... No cóż, można spróbować inaczej, ale i tak wcześniej czy później będzie to uznane za obraźliwe określenie...

Wysłane z mojego Mi A2 Lite przy użyciu Tapatalka

Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #114 dnia: 06.04.2019, 08:02 »
Jak napisałem "Krętacze, złodzieje i karierowicze zawsze byli, są i będą, niezależnie od czasów, kiedy się urodzili i w jakim ustroju się wychowali". Tak było za PRL i tak jest teraz. Zawsze też byli ludzie głupi i mądrzy, uczciwi i złodzieje. Gdyby w PRL byli ludzie tak samo myślący, nie byłoby strajków, walki z ustrojem i komuna kwitła by do dzisiaj. PRL nie był od zawsze. Żyli w nim ludzie wychowani przed wojną z różną wrażliwością społeczną i poglądami. Wielu z nich zapisało się do partii, żeby móc utrzymać rodzinę, myśląc jednak swoje. Próbowali się dostosować. Niewielu, znałem jednego, wierzyli nawet w tą ideologię. Tych cenię, przynajmniej byli uczciwi. Jednak gros stanowili krętacze i karierowicze, budujący swój dobrobyt na podlizywaniu się partii i kręcąc własne "lody". Partia przymykała na to oczy, dopóki jej przyklaskiwali.

Myślę, że w tym wszystkim popełniasz pewien błąd - w PZW trudno aby rządzili obecnie ludzie nie związani z wędkarstwem, wszyscy młodsi są wędkarzami. Nie dotyczy to jednak kadry działaczy. Podobnie jest z naukowcami rybackimi, ci młodsi nie uważają zrównoważonej czy racjonalnej gospodarki wędkarskiej za jedyną słuszną, widzą potencjał w wędkarstwie, znają prace zachodnich ichtiologów i ich poglądy :)

Jak obecnie czterdziestolatek co nie łowi ryb może zostać wybrany na prezesa koła chociażby? Przecież to niemożliwe! A ci goście co rządzą w dużej mierze nie zajmują się wędkarstwem, nie są wędkarzami z krwi i kości, dlatego nazywa się ich działaczami lub ja określam ich jako 'wąsate dziady', nie mając bynajmniej nic przeciwko wąsom :)

Jak można nie robić nic aby wędkarzom było lepiej przez prawie 30 lat? Tak może działać tylko tego typu organizacja. Nie czarujmy się, w PZW są dwa światy, jeden to rzesza 600 tysięcy wędkarzy, drugi to kilkuset działaczy, pociągających za sznurki. Nie będe pisał który, ale pewien prezes okręgu działał jeszcze na początku nowego tysiąclecia niczym udzielny książę, to co wyrabiał przechodzi ludzkie pojęcie. Handel rybami, 'haracze', wykorzystywanie pracowników okręgu do pracy na swoim, syf na maksa. Ten człowiek cały czas rządzi okręgiem, do tego ma dodatkowe funkcje.

Jak można wprowadzić rybaków na Zalew Zegrzyński? Kto może zrobić taki przekręt? Wędkarz? Na pewno nie... Kto więc za tym stał, jaka grupa? 8) Kolejne wąsate dziady, które doskonale wiedziały, że wydymają wędkarzy i na tym nie stracą. Do tego statut PZW zabrania pełnienia funkcji w PZW jeżeli się piastuje jakieś w innych organizacjach, ale to pana Bedyńskiego i totumfackich nie dotyczy:

§ 18, punkt 4. Członek innej organizacji wędkarskiej działającej na terenie Rzeczypospolitej Polskiej nie może być członkiem władz i organów Związku, jeżeli jej statut lub działania są sprzeczne z interesem Związku.


Naiwna wiara, że wystarczy poczekać, aż stare pokolenie wymrze jest głupotą. Ta skostniała struktura się utrzymuje przez 30 lat i starzy cwaniacy rodem z PRL znajdują godnych następców, którzy na pewno nie odpuszczą intratnych posad. O ile idą łapka w łapkę z władzą, to ta pozwoli im nadal egzystować i doić "ciemny lud". Niezależnie od ich korzeni. Czy byli SBkami, milicjantami czy prokuratorami w PRL. Ale ci już wymierają i godnie zastępują ich podobne mentalnie kanalie.

I tu się mylisz, i to bardzo. Idę o zakład, że w przeciągu kilku lat do dziesięciu, PZW zamieni się w związek wędkarski. Z dwóch głównych powodów. Pierwszy to taki, że Bedyńscy i Purzyccy odejdą na nie za bardzo zasłużoną emeryturę, drugi to taki, że warunki wymuszą reformy, bo wędkarze dojdą do głosu i wywiozą na taczkach tych co robią ten syf. Wystarczy zerknąć co robi wędkarski prezes w okręgu bielskim, jest zaprzeczeniem typowego wąsatego dziada. Doskonale wie jak ważne jest SSR, że ryb brakuje, że trzeba przełamywać stereotypy (prawo nie pozwala, trzeba robić odłowy kontrolne i po nich sprzedać 200 kilo ryb i tak dalej).

Do tego klika zablokowała wybory na delegatów w kołach, przez poprawkę do zapisu o głosowaniach. Teraz już jej nie ma, i szykują się ostre zmiany. Gdyby jeszcze wędkarze rozumieli kto za tym wszystkim stoi, co trzeba zrobić aby było dobrze (głosować po pierwsze, po drugie na odpowiedzialnych ludzi), to za dwa lata mamy już rewolucję. Nawet obecny prezes Rudnik to znak, że coś się zmienia.

Luka, jak już napisałem, bardzo cenię za to co robi, za uświadamianie nas, budowanie nowej mentalności wędkarza, propagowanie idei no kill. To krok po kroku daje już efekty. A że nie zgadzam się z nim w szczegółach? To dowód na to, że jeszcze myślę niezależnie i pomimo wychowania w PRL efekt stada jest mi obcy. Czego i wszystkim życzę.

I tak powinno być, trzeba myśleć samodzielnie :bravo: Jednak myślę, że nie doceniasz siły grupy, która rządzi tym biznesem rybackim w Polsce. Nie widzisz pewnych mechanizmów i tego kto za tym stoi. Nie chcę tu zabrzmieć jak Macierewicz, co ma 'teczki' i nimi macha i nie zawaha się ich użyć. Bardziej pokazuję pewne fakty. Dodam jeszcze, że niewielu wędkarzy rozumie, że nie tylko prezes rządzi okręgiem. W wielu osobą number one jest dyrektor biura zarządu okręgu, osoba na etacie w PZW. To kolejna rzecz jaką warto zmienić w związku.

Lucjan

Offline robson

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 368
  • Reputacja: 347
  • Płeć: Mężczyzna
  • przystawka, bolonka, trotting
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #115 dnia: 06.04.2019, 11:03 »
Demokracja ma 30 lat,tak,ale prawdziwie wolny,demokratyczny światopogląd,mają Ci,którzy komuny nie pamiętają,lub pamiętają ją jak przez mgłę,czyli roczniki 80 w zwyż ,a nawet Ci,byli wychowywani w duchu ludzi żyjących (nawet dziś tak myślących) w tamtym ustroju. Pokolenie nie skażone komunizmem dopiero rośnie ,ale oni mają dopiero lat kilkanaście,więc o jakich zmianach mówisz ?
Fundamentalnie się z tym nie zgadzam. Sam jestem rocznikiem 73 i u rówieśników a nawet trochę starszych żadnego skażenia komunizmem (czy raczej PRL-em, bo do komunizmu to mu było daleko) nie widzę. Mamy nawet tę zaletę, że co nieco pamiętamy i na różne chwyty jesteśmy odporni :) Inaczej jest z pokoleniem 60+, bo tam faktycznie są jeszcze ludzie z dawnych układów, choć ma to już niewielkie znaczenie - kanalia będzie kanalią niezależnie od przeszłości i to czy przewały robi kumpel sekretarza czy kochanek proboszcza jest tylko kwestią kosmetyczną.
W przypadku PZW na wszystkich szczeblach, od prezesów po szeregowych wędkarzy problemem głównym jest uniwersalna ludzka chciwość i brak świadomości, powiedzmy - ekologicznej. Chciwość kieruje prezesem układającym się z rybakami, tak samo jak szanownym mięsiarzem beretującym wszystko, co ma łuskę. Brak świadomości prowadzi do chrzanienia typu "Panie, 30 lat temu woda była brudna jak w kiblu a ryb było mnóstwo, choć każdy brał. Teraz woda czysta i ryb nie ma". Mnie to doprowadza do białej gorączki, bo dość znany fakt, że żyjemy w czasach wielkiego wymierania gatunków powinien dać trochę do myślenia. Na przykład badania w Niemczech prowadzone od 1989 wykazały pięciokrotny spadek biomasy owadów łapanych w pułapki. W Polsce były też większe na skraju wyginięcia - niektóre gatunki udało się przywrócić dzięki aktywnym działaniom ochronnym (bobry, wilki, bieliki). No, ale populacja brzany spadła o 80% i widział ktoś jakieś działania ochronne? Limit połowu to 3 sztuki dziennie. Przecież ryby nie żyją w jakiejś izolacji - giną owady, być może giną jakieś mięczaki czy inne drobne zwierzęta wodne, zmieniają się warunki na tarliskach, wody w rzekach ubywa. A my zamiast robić cokolwiek by pomóc rybom, wydziwiamy, że kiedyś się zabierało i były - to jest kurde tak płytkie, że szok. I jeszcze się martwimy, że mięsiarze się obrażą, gdy im powiemy, że mają we łbach pusto.
Najpierw przekonamy wszystkich, że powinni mieć własne poglądy, a potem je im damy.

Offline tata1959

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 266
  • Reputacja: 49
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Radymno
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #116 dnia: 06.04.2019, 20:46 »
Tytułem wstępu:
........  Z moich obserwacji wynika że w ostatnim czasie najbardziej agresywną grupą są zwolennicy łowienia i wypuszczania wszystkich ryb.  Często widzę wpisy pogardliwie,  wręcz agresywne w stosunku do kogoś kto zlowioną rybę zabiera i się z tym nie kryje .....................  Problemem jest chyba nasza wrodzona kłótliwość i chęć pokazania innym że jest się lepszym . Karpiarze, feederowcy, spławikowcy, spinningiści to wszystko są ludzie którzy powinni się nawzajem szanować a nie obrażać bo TY ŁOWISZ INACZEJ  ... to że się spotyka nad wodą kłusoli biorących wszystko jak popadnie nie upoważnia nikogo do postrzegania oraz traktowania reszty w taki sam sposób .
.......
Właśnie dokładnie to co napisał Jamesik74 legło u podstaw zainicjowania dyskusji w tym wątku.

Przeczytałem cały wątek powoli i starannie.

W tym poście oprócz poniższego cytatu, zamieszczam chronologicznie cytaty, które odnoszą się do tematu. Tezy w nich zawarte są mi najbliższe i uważam je za wartościowe głosy w dyskusji.
Oczywiście w całym wątku jest więcej mądrych wypowiedzi ale tych cytatów było by za dużo - autorom posłałem łapkę.
Ponadto wątek w kilku miejscach żegluje w kierunki tematów innych niż przedmiotowy i chociaż wpisy są pouczające to je tutaj pominę.

Do rzeczy.
......Przykro mi trochę, że nadal nie widzisz, że pierwszy post w tym wątku jest obraźliwy, bez względu na to, jak bardzo nie zasłonisz się celami polemicznymi. Sam wrzuciłeś tych "samojebców" do jednego wora, zmierzyłeś ich jedną miarą, więc trudno, aby odzew na taki atak był inny.
..........
Tak, w pierwszym poście zawarłem mocne określenia co wynika z mojego sposobu prowadzenia polemik i głupio założyłem, że to zostanie odebrane tak jak ja to odbieram, jako przyczynek do dyskusji.
BARDZO PRZEPRASZAM wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób poczuli się urażeni zawartymi w moim pierwszym poście określeniami. Szczerze tego żałuję.

Poniżej cytaty, które moim zdaniem poruszają sedno sprawy i z którymi się zgadzam:

.........
A przechodząc do sedna problemu. Dla mnie gumofilcem, mięsiarzem czy leśnym dziadkiem jest każdy, kto zabiera ryby w ilościach stanowiących uszczuplanie ich zasobów w danym zbiorniku w takim stopniu, że rybostan nie jest się w stanie naturalnie odbudować. Czytaj: nie ważne czy ktoś przyjechał nad wodę rowerem, ma 30-letniego teleskopa i łowi na sprężynę, czy dowiózł mercedesem sprzęt karpiowy/wyczynowy za 20 tyśków.
Jeśli zabiera tak dużo ryb, że szkodzi zbiornikowi (nawet, jeśli jest to formalnie zgodne z prawem!), dla mnie zasługuje na dowolne przytoczone w Twoim poście inwektywy. To, że coś jest dozwolone przez durne przepisy, nie zwalnia nas ze zdrowego rozsądku i obowiązku dbania o dobro wspólne. Gdyby dopuszczono zabieranie 100 kg ryb dziennie i połów na czternaście wędek, to nadal uważałbym to za szkodliwą głupotę.
Ja nie mam problemu z osobami, które zabiorą sobie rybę na kolację, zwłaszcza z gatunku, który w danej wodzie występuje masowo. Takiego wędkarza nigdy mięsiarzem nie nazwę. Ba, sam bym czasem wziął rybę, gdyby nie to, że u mnie branie czegokolwiek, to tylko dalsze piłowanie gałęzi na jakiej się siedzi. Nie jestem w stanie jednak zrozumieć osób, które będąc kilkukrotnie w ciągu tygodnia na rybach, za każdym razem schodzą z wody dopiero jak zrobią limit. To jest po prostu nieakceptowalne przy obecnym stanie wód. Kłusoli (czyli także biorących ilości niezgodne z prawem) nie biorę tu w ogóle pod uwagę, bo to po prostu przestępcy, więc wobec nich moralna ocena jest bardzo prosta :) Reasumując – jeśli ktoś zabiera ryby w rozsądnych ilościach, albo też nie zabiera ich wcale – podam mu rękę, porozmawiam, potraktuję jak równego sobie. Jeśli ktoś natomiast traktuje wodę jak studnię bez dna i eksploatuje ją bez umiaru, niemal na skalę przemysłową, albo kłusuje, to nie ma co liczyć na mój szacunek. Bez względu na wiek, staż wędkarski, wykształcenie, zasobność portfela, i masę innych cech, które dla stanu naszych wód nie mają najmniejszego znaczenia.
.........

Wydaje mi się, że takie posty biorą się z tego, że dzisiejsze idee dotyczące łowienia często są w pewien sposób wypaczane celem wywyższenia siebie a przy okazji pognębienia innych. Jest idea Catch&Release no i bardzo dobrze, no to się stosujmy, no to tłumaczmy gdy ktoś zapyta co, jak, czemu.
Trwajmy w tym co uważamy za słuszne. Niestety często sprowadza się to do neofickiego i fanatycznego zapału, wyzwisk, pogardy. W ogóle mam wrażenie, że niektórzy rybę własnoręcznie złowioną to ostatnio jedli w latach 90. Ja jestem świeży w temacie, mam 30 lat. Nie trzeba mi tłumaczyć na siłę co i jak i dlaczego. Wystarczyło mi przeczytać parę postów na tym forum, żeby sobie zdanie szybko wyrobić jak się powinno dziś postępować. Ale jak jestem na rybach i słyszę jak ludzie idą i komentują innych wędkarzy, jak się obrywa wszystkim po równo za to już tylko, że są nad wodą... bo się wrzuca wszystkich do jednego wora. Bo oto jest wielki pan co to się rybim mięsem brzydzi chyba że ze sklepu jest i wszystko wypuszcza i w ogóle klękajcie narody a te o tu i tam to są wszyscy ***** i ******** i ****** i w ogóle wy*********. I weź tu przy takim zabierz rybę to podejdzie i Ci naubliża.  Nie tędy droga. Ja nie chce uogólniać, nikogo atakować, ale wędkuję od zeszłego roku i widziałem to i owo... słyszałem raczej. Woda niesie daleko... Do czego zmierzam... a no do tego, że czasem czyny znaczą więcej niż słowa. Trzeba robić swoje a nie się puszyć i nadymać ostentacyjnie.
Mnie też już zdążyli wyśmiać za wypuszczanie ryb i nie wydarłem się na nikogo w odpowiedzi ani nie napuszyłem jak paw z poczuciem wyższości, że oto znoszę poniżenie dla szczytniejszego celu ;) tylko normalnie powiedziałem czemu tak robię. Trochę jak z polityką. Jedni wolą tych inni tamtych a żyć trzeba ze sobą i to nie raz pod jednym dachem. Autor tematu był jak mniemam nie raz i nie dwa świadkiem bądź uczestnikiem zażartej dyskusji między jedną a drugą stroną. Byłem i ja. Nie przytoczę treści ani poziomu merytorycznego. Powiem tylko, że naskakując na kogoś, że tak powiem z mordą raczej się go do swoich racji nie przekona.

......
Jestem za tym aby okazywać szacunek innym. Ale są pewne granice. Jeżeli ktoś mnie olewa ciepłym moczem, to dlaczego ja mam 'nadstawiać' policzek ponownie? Daleki jestem  od tego aby się wywyższać, ale nie róbmy scen. Gdzie jest coś złego w nazwaniu kogoś mięsiarzem? Kogoś, kto zabiera non stop i nie  wyobraża sobie bez tego łowienia? Przecież to jest nazwanie rzeczy po imieniu.
Teraz zajmijmy się inną rzeczą. Zastanawaiające jest to, czy ktoś co zabiera non stop, szanuje innych czy też nie. Według mnie absolutnie nie. O ile nie jest upośledzony i nie wie dlaczego nie ma ryb, nie potrafi powiązać pewnych oczywistych zależności, to jest po prostu jednym z wielu zachłannych, którzy muszą zdążyć przed innymi, i takiego jak ja ma w doopie. Dla niego jestem zwykłym frajerem co nie bierze a może, co szerzy 'złe' rzeczy i do tego namawia do nich. Dlatego sorry, ale nazywanie mięsiarzem kogoś, kto jest rybakiem z wędką, powiedzmy wędkarzem, nie jest niczym złym.
Jest zwykłym nazywaniem rzeczy po imieniu. Tata1959, nie bierz tego co piszę osobiście do siebie, bo nie nazwałem Cię nigdy mięsiarzem i nie mam zamiaru tego robić, to się odnosi ogólnie do stanu umysłu pewnych ludzi, którzy stanowią większość członków PZW.  Jest się o co obrażać?
Prawdziwa cnota krytyki się nie boi :D
I na koniec pewna refleksja. Polskie wody są zdewastowane, ryby zeżarto, rozkradziono, rozparcelowano. Nie stało się to w rok czy dwa, to proces ciągnący się od końca lat 80-tych. Doskonale więc tacy ludzie wiedzą dlaczego ryby brakuje. Wiedzą, ale nie chcą tego przyznać głośno. I wielu pomimo tego nie podaruje, zabierze co może aby się 'nie zmarnowało', aby inny nie 'zagarnął'. Da sąsiadce, kotu, zamrozi, wyrzuci do śmieci, ale nie wypuści :facepalm: To jest prawdziwa tragedia. W żadnym kraju w Europie tego nie ma. Do tego w Polsce mamy jeszcze do czynienia z ohydnym śmieceniem, kolejna rzeczą będącą wizytówką polskiego 'wędkarza'. I nie powinno to dziwić, bo ktoś, kto nie ma poszanowania dla przyrody, będzie z niej tylko 'korzystał'. Dlatego jest jak jest.
I ja właśnie takiego szacunku ze strony wędkarzy nie czuję w Polsce, nie ma dbania o wspólne dobro, grania do jednej bramki,  jest wykorzystywanie, zagarnianie do siebie. Płace i wymagam, no nie? Sorry, że to piszę, ale to jest właśnie coś co czuję, zwłaszcza jak ktoś się oburza, że innych nazywa się mięsiarzami. Ja nie niszczę wód, nie zostawiam potomnym wysypiska śmieci i rybnej pustyni, robię co mogę aby było nam lepiej. Szkoda, że stanowię mały ułamek...

Troszkę mnie ten wpis ukuł, ponieważ łowię głównie na metodę (a więc samojebkę) i to same głupie ryby (czyli leszcze, liny, karpie, jazie, karasie, jesiotry), aczkolwiek sens całej wypowiedzi jest dla mnie jasny. Niestety pisząc to w ten sposób nie osiągnie się zamierzonego celu, ponieważ wiele osób odbierze to jako obrazę
Koń bardzo dobrze określił postrzeganie i nazewnictwo typowego gumofilca. Ja podchodzę do tego podobnie.
Ryb z nad wody nie zabieram od 15 lat, zanim to stało się modne, ale nie mam problemu z tym, jak ktoś sobie złapie rybkę i ją weźmie, bo ma akurat smaka. Natomiast kiedy widzę, że dzień w dzień ktoś bierze limit, to cholera mnie bierze, bo na moich oczach następuje degradacja wody i jeszcze nie można z tym nic zrobić bo "przecież można". Potem słyszysz jak taki delikwent narzeka, że w wodzie nie ma ryb bo chyba kłusole wszystko wycięli
Zauważ tata, że większość użytkowników tego forum nie ma problemu z tym, że ktoś czasem zabierze rybę i takiego kogoś na pewno nie nazwie gumofilcem itp., Z drugiej strony chyba lepiej nazwać takiego patola walącego wszystko w łeb leśnym dziadkiem niż np. skur...em? Wszystko w granicach rozsądku i racjonalnego myślenia
Szanować powinniśmy się wszyscy nawzajem, niezależnie od metody wędkowania. Ale trzeba też sobie swoim zachowaniem i postępowaniem na ten szacunek zasłużyć, dbając o Nasze wody racjonalnym podejściem.
......

Dzięki,  pewnie będzie tak jak mówisz.  Dodam jeszcze że fajnie by było gdyby ta "agresja" została skierowana we właściwym kierunku . Są  miejsca (np. zaraz za tamą na Jeziorsku ) gdzie systematycznie zjeżdża się tłum kłusoli i łapią na szarpaka! Pomijając samą metodę "łowienia"  i miejsce łapią i zabierają wszystko jak leci bez względu na wymiar, okres ochronny.  To przeciw nim my wszyscy normalni wędkarze powinniśmy się zwrócić!  Są tacy którzy nie boją się tego robić i udostępniają wizerunki tych "wędkarzy" lub tablice rejestracyjne ich aut na grupach ( za to też są krytykowani , widziałem również groźby ) , próbują coś zrobić- zgłaszają problem odpowiednim organom . Czasem coś z tego wychodzi dobrego i tak trzymać


W życiu politycznym jest podział na PISuarów i POparańców.
..............................
Wędkarze też są dawno podzieleni na ELITE  (muszkarzy), Spinningistów i Grunciarzy.
Zarówno ci pierwsi jak ci drudzy mają w pogardzie tych trzecich.

Mało wam tego? jeszcze chcecie podziału Na nokilowców ,półnokilowców,i killerów.
Co jeszcze? jakie podziały wymyślicie????
Autor nawołuje do wyciszenia ,jakiegoś umiaru w wyzwiskach a wy dalej swoje. >:O

............ Wolałbym, żeby forum było bardziej tolerancyjne. Czasami Lubie się postawić w roli adwokata diabła i wyrazić opinię, z którą się sam nie do końca zgadzam, żeby wywołać jakąś dyskusję. Sytuacja, kiedy wszyscy poklepują się po plecach wyrażają takie samo zdanie, chociaż wiem, że różnie myślą, czasem mnie irytuje i Lubie zamieszać w gnieździe szerszeni. Nie lubię jednak po żadnej ze stron obrzucania się inwektywami, nawet jeśli ktoś jest święcie przekonany, że to on ma rację ani jak odpowiada na inwektyw rzucony w jego stronę jeszcze gorszym. Wtedy kończy się dyskusja i zaczyna mordobicie.

Nie lubię określenia gumofilce i dziadki, nieważne czy wąsate czy leśne. Obraża to ludzi skromnie, lub nawet niedbale ubranych oraz osoby starsze, co mnie w tym przypadku osobiście dotyka, z racji mojego wieku. Nie ubieram się też na ryby w ciuchy z napisami czołowych firm wędkarskich ale raczej prosto, wygodnie i swobodnie. W dodatku na ryby jeżdżę dwudziestoletnim Clio, nie dbając o śmierdzący podbierak i matę w bagażniku. Do pracy i na codzień mam inny samochód.

Termin mięsiarz też nie do końca pasuje mi do ludzi, którzy zabierają z wody wszystko, co się rusza. Po pierwsze ryba to ponoć nie mięso. ;) A po drugie uważam, że takimi ludźmi nie kieruje głód, czy apetyt na rybie mięso ale jest to stan ich umysłu. Złowioną zdobycz trzeba zabrać ze sobą i już.

Pochwalić się przed rodziną i sąsiadami, zjeść, co się da, bo przecież się to samemu upolowało a resztę zamrozić, zamarynować, żeby się nie zmarnowało albo wspaniałomyślnie rozdać sąsiadkom lub kotom. Z braku lepszego terminu toleruję jednak określenie "mięsiarz". "Gumofilce" i "dziadki" nie.

A teraz postawię się w roli adwokata diabła.
Zacząłem wędkarstwo w dość wczesnej komunie. Wówczas wszyscy zabierali złowione ryby. I ryby były. Jak czytam na forum, to ryby były jeszcze do końca lat 80-tych czyli do upadku komuny. I co się potem stało? Czy to nowe pokolenie tak spustoszyło polskie wody? Czy to może takie stare dziadki, jak ja, nagle zmieniły swoje zwyczaje i zaczęły brać więcej, niż dotąd? Te dziadki w gumofilcach łowiące na teleskopy z lat 70-tych?

Zastanówmy się, gdzie tu jest logika?
Czy zanieczyszczenie środowiska ma jakiś wpływ na ubytek ryb w naszych wodach? Chyba tak. W mojej młodości ryby z Warty tak śmierdziały chemią, że nie nadawały się do spożycia. Teraz wody są dużo czystsze. Może to jest powodem?
Czy to naprawdę wędkarze tak ogołocili nasze wody a nie rabunkowa gospodarka rybacka, tzw odłowy kontrolne, które są niczym innym, niż uśmiercaniem ton ryb?. Czy to czasem nie jest winne wydzierżawianie wód na ściśle określony czas co chwilę innemu dzierżawcy, który nie inwestuje i nie dba o wodę, bo mu się to nie opłaca. Chce wyciągnąć z niej jak najwięcej, póki jeszcze może. I nie można mieć mu tego za złe. :-\ :-X

.......................
Postawię się w roli oskarżyciela diabła :)
Ryb brakuje przez zespół rzeczy, jednym bardzo znaczącym jest nieuczciwość władz związku wędkarskiego, na co szeregowi członkowie odpowiadają taką samą nieuczciwością. Jest dokładnie jak za komuny, gdzie ludzie kombinowali jak mogli, między innymi biorąc przykład z władz. Do tego lata okupacji i PRLu wykształciły postawę 'zdążyć przed innymi', która w przypadku wędkarstwa też miała szerokie zastosowanie. Po co wypuszczać rybę jak inny ją złowi i na pewno zabierze?

Ja nie oskarżam wędkarzy bezpośrednio ale pośrednio za obecny stan rzeczy. Bo problemem jest działanie władz związku, które obserwowało degradację wód, ale dalej robiło to samo. Do tego przestała istnieć edukacja wędkarska, pojawiło się wręcz jej zaprzeczenie. Dlatego między innymi wędkarze w Polsce, mówię ogólnie, są zacofani. Nie chodzi tylko o technikę wędkarską (sorry, ale większość nie rozumie jak działają zestawy, dlatego 90-95% wędkarzy jeszcze 5-10 lat temu stosowała rurki antysplątaniowe, zaś połowa łowiła na wodzie stojącej z gruntu z kijem podniesionym do góry (co prezentował czołowy youtuber łowca z Rzeszowa). W przypadku dbania o wody, wiedzy o rybach, mieliśmy do czynienia z umysłową pustynią. Dlatego wybito ryby.

Dlaczego w latach 80-tych były ryby a później zaczęło się ich robić coraz mniej? Bo wybito stada tarłowe, przestano je uzupełniać. Swoje dołożyli tu naukowcy rybaccy, którzy doskonale wiedzą co oznaczają 10 letnie operaty i niewypełnione rzetelnie rejestry połowów. Oznaczają dziurę, która z każdym rokiem się powiększa. Zarybienia często niszczą wodę a nie ją wzmacniają, do tego niszcząc stada tarłowe z roku na rok jest coraz mniej narybku. Jeżeli wytłuczono sporego leszcza, a to jest najpopularniejsza ryba w Europie, to jest coś na rzeczy.

Są osoby które twierdzą, że skoro zabierać można, to co w tym złego? I tu mamy kolejny problem albo ich zgrupowanie. RAPR nie jest dopasowany do możliwości polskich wód i jest po prostu idiotyczny w dużym stopniu. I to kolejna jakże ważna rzecz - jeżeli można zabrać kilka sporych ryb dziennie, to oznacza to, że każda nadwyżka będzie zjedzona. Nie ma mowy o odbudowie stad tarłowych. Oczywiście należy zapytać dlaczego ten RAPR obowiązuje lub dlaczego okręgi lub koła nie wprowadzą swoich limitów, restrykcyjnych. I właśnie - znów wracamy do świadomości wędkarzy. Bo mało kto rozumie problem, bo większość chce dalej brać jak najwięcej, bo wędkarze nie chodzą na zebrania w kołach i nie wybierają tego co dobre i tak dalej i dalej. Do tego w PZW trwa przyzwolenie na łamanie przepisów, SSR jest niedofinansowana i hamowana w swych działaniach, aby nie zrazić do związku tych, co płacą. Płacą niewiele i najwięcej czynią szkody jednocześnie.

Oczywiście w tym wszystkim mamy też władze PZW, które są zgrupowaniem ludzi związanych z PRL, byłych milicjantów i SB-ków, działaczy PZPR, tajnych współpracowników. To ta klika włada związkiem i urządziła się świetnie, robiąc sobie koryto, ustawiając siebie przy nim i walcząc o miejsca przy nim. Nawet dzisiaj niepokorny ichtiolog z IRŚ za napisanie na forum paru słów krytycznych pod adresem instytutu i PZW wylatuje z pracy. Myślicie, że kto to robi? Ci ludzie właśnie, co rządzą związkiem, co czerpią zyski z rybactwa, co nie chcą dopuścić do zmiany kierunku gospodarki rybackiej na rybacko-wędkarską. Dlatego nikt tego syfu nie pozamiatał, nie było wietrzenia ani żadnych porządków. Wierchuszka PZW okrada wędkarzy, wędkarze okradają swoje wody i jest jak jest.

To co istotne też, to odpowiednie myślenie. Nie jesteśmy Szwecją, Francją czy UK, nie mamy tylu ryb co oni. Więc musimy nasze wody odbudować. Ale nikt się nie kwapi do audytu, do ocenienia rzeczywistego zasobności wód, władze związku, wędkarze, naukowcy, instytucje rządowe unikają tego jak diabeł święconej wody. Ci co zabierają ryby zwłaszcza omijają ten temat :) Wspominają stare lata, pokazują jak za mało się zarybia, jak ktoś ich okrada (rybak, odłowy kontrolne). Sami jednak nie chca spojrzeć w lustro i zobaczyć kto naprawdę stoi za brakiem ryb w ich własnych wodach! Tak na marginesie, nikt nigdzie nie nakazał robić odłowów kontrolnych i zabierania wszystkiego, to można zablokować w prosty sposób. Te praktyki sprzedaży ryb z odłowów stosują prezesi kół, władze okręgu. Ktoś ich tam wybrał, no nie? 8)



Porządek powinien brać przykład z bałaganu i robić się sam.

Offline tata1959

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 266
  • Reputacja: 49
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Radymno
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #117 dnia: 06.04.2019, 20:46 »
W powyższych cytatach jest wszystko.

Starajmy się w swoich osądach nie krzywdzić dziadka w gumofilcach, który zabiera kilka płoci na wodzie gdzie ich jest w bród, wrzucając go do jednego worka z tymi, którzy żrą wszystko co w łapy wpadnie. Żeby jednak w takiego inwektywą rzucić najpierw nabierzmy pewności, że na to naprawdę zasługuje.

Pozwolę sobie teraz poruszyć kilka innych niż przedmiot tego wątku tematów, które jednak nasuwają się po jego przeczytaniu lub z czytania innych tematów.

1. Nie ma ryb bo zarządca wód (PZW) od ok. 80-tego roku zupełnie nie reaguje na to co się w wodzie dzieje. Temat rzeka i mięsiarze tutaj nie są pierwszym winowajcą ale i nie ostatnim. Niezrozumiałe dla mnie jest spłycanie przyczyn zaniku pogłowia ryb wyłącznie do działań mięsiarzy co też w jakiś sposób wpływa na bezrefleksyjność używania inwektyw pod adresem zabierających czasem rybki do domu. Nie bronię faktycznych mięsiarzy i nie potępiam żadnych ostrych sformułowań pod ich adresem bo złodziej to złodziej i koniec. Na szczęście na tym forum bardzo silne jest szersze rozumienie tematu braku ryb. 

2. Zawody wędkarskie - ktoś wyżej napisał, że nie uczestniczy. Ja też nie uczestniczę, ale zwróćcie uwagę ile rybek po takich zawodach pozostaje w wodzie w pozycji do góry brzuszkiem. Wielogodzinne trzymanie ich w siatkach jest barbarzyństwem. Ponadto nie wiadomo jak daleko podczas zawodów "chemizowana" jest woda aby tylko kilka uklejek więcej od konkrencji w konsekwencji dało punkty i snęło w siatce cichutko. Wydłużanie regulaminowe siatki zawodniczej niczego tutaj nie załatwia. To jest temat na osobny wątek. Dziwię się dlaczego, jak np. "dziadki",  uczestnicy zawodów nie zyskali jeszcze jakiegoś "odpowiedniego" miana.

3. Chciałem kiedyś napisać coś o kulinariach z rybami w roli głównej, chociaż i inne produkty by tam mogły wystąpić, kiedy zobaczyłem jak bodaj Koń stanowczo ostudzil zapał jakiegoś forumowicza, który coś tam napisał o przyrządzaniu czy jedzeniu ryb, co przyjąłem (czy jest zakaz? Nie wiem.) jako traktowanie tego tematu jak tabu właśnie z uwagi na mocne promowanie wypuszczania wszystkich złowionych ryb. Jeżeli akurat taka jest tego przyczyna to jestem zdziwiony bo jeśli nie będziemy mówić o smażeniu ryb to nie znaczy, że one smażone nie będą.

Dziękuję wszystkim za wypowiedzi w tym wątku.
Porządek powinien brać przykład z bałaganu i robić się sam.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #118 dnia: 07.04.2019, 09:00 »
W przypadku PZW na wszystkich szczeblach, od prezesów po szeregowych wędkarzy problemem głównym jest uniwersalna ludzka chciwość i brak świadomości, powiedzmy - ekologicznej. Chciwość kieruje prezesem układającym się z rybakami, tak samo jak szanownym mięsiarzem beretującym wszystko, co ma łuskę. Brak świadomości prowadzi do chrzanienia typu "Panie, 30 lat temu woda była brudna jak w kiblu a ryb było mnóstwo, choć każdy brał. Teraz woda czysta i ryb nie ma". Mnie to doprowadza do białej gorączki, bo dość znany fakt, że żyjemy w czasach wielkiego wymierania gatunków powinien dać trochę do myślenia. Na przykład badania w Niemczech prowadzone od 1989 wykazały pięciokrotny spadek biomasy owadów łapanych w pułapki. W Polsce były też większe na skraju wyginięcia - niektóre gatunki udało się przywrócić dzięki aktywnym działaniom ochronnym (bobry, wilki, bieliki). No, ale populacja brzany spadła o 80% i widział ktoś jakieś działania ochronne? Limit połowu to 3 sztuki dziennie. Przecież ryby nie żyją w jakiejś izolacji - giną owady, być może giną jakieś mięczaki czy inne drobne zwierzęta wodne, zmieniają się warunki na tarliskach, wody w rzekach ubywa. A my zamiast robić cokolwiek by pomóc rybom, wydziwiamy, że kiedyś się zabierało i były - to jest kurde tak płytkie, że szok. I jeszcze się martwimy, że mięsiarze się obrażą, gdy im powiemy, że mają we łbach pusto.

Pięknie napisane! :thumbup:
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #119 dnia: 07.04.2019, 09:23 »

1. Nie ma ryb bo zarządca wód (PZW) od ok. 80-tego roku zupełnie nie reaguje na to co się w wodzie dzieje. Temat rzeka i mięsiarze tutaj nie są pierwszym winowajcą ale i nie ostatnim. Niezrozumiałe dla mnie jest spłycanie przyczyn zaniku pogłowia ryb wyłącznie do działań mięsiarzy co też w jakiś sposób wpływa na bezrefleksyjność używania inwektyw pod adresem zabierających czasem rybki do domu. Nie bronię faktycznych mięsiarzy i nie potępiam żadnych ostrych sformułowań pod ich adresem bo złodziej to złodziej i koniec. Na szczęście na tym forum bardzo silne jest szersze rozumienie tematu braku ryb. 

Chodzi o to, że pewne działania są po prostu nieodpowiedzialne, nierozsądne, chciałoby się rzec idiotyczne. Czy powinno się palić w piecu oprócz węgla czym popadnie, przy okazji paląc śmieci? Mamy smog, jako jedyny chyba kraj w Europie należący do EU :facepalm: Czy winni są tylko politycy? Czy można zwalać winę na ceny wywozu śmieci?  Tu chodzi o to, że część wędkarzy ohydnie wręcz unika odpowiedzialności, doskonale wiedząc, że robią źle. Ale im się należy, prawo na to pozwala i tak dalej i dalej. Za brak ryb odpowiedzialni są wszyscy tylko nie oni. I o to mi chodzi między innymi, aby pokazać jak takie działania przynoszą szkodę. Dlatego pewien ostracyzm musi być. Bo wg mnie ci ludzie wiedzą, że szkodzą sobie i innym, ale nie chcą się do tego przyznać. Dlatego trzeba chronić okazy, wprowadzić górne wymiary aby chronić stada tarłowe. Co o tym sądzą fani mięsa? Wiadomo...

Bezrefleksyjność to dobre określenie :) dokładnie tak się zachowuje przeciętny polski wędkarz. Doszło do tego, że żąda on aby zarybiono mu rybą, która ma idealne rozmiary 'kulinarne'. Szczytem idiotyzmu i bezczelności był wniosek wędkarzy na zebraniu w jednym ze śląskich kół, którzy żądali, aby podać daty zarybień karpiem zbiorników, do tego miały być one w kolejne weekendy. Tak aby gawiedź mogła wszystko odłowić i przeskoczyć na następną wodę. To jest upadek idei wędkarstwa. Dlatego określenie mięsiarz jest tutaj bardzo delikatne 8)


2. Zawody wędkarskie - ktoś wyżej napisał, że nie uczestniczy. Ja też nie uczestniczę, ale zwróćcie uwagę ile rybek po takich zawodach pozostaje w wodzie w pozycji do góry brzuszkiem. Wielogodzinne trzymanie ich w siatkach jest barbarzyństwem. Ponadto nie wiadomo jak daleko podczas zawodów "chemizowana" jest woda aby tylko kilka uklejek więcej od konkrencji w konsekwencji dało punkty i snęło w siatce cichutko. Wydłużanie regulaminowe siatki zawodniczej niczego tutaj nie załatwia. To jest temat na osobny wątek. Dziwię się dlaczego, jak np. "dziadki",  uczestnicy zawodów nie zyskali jeszcze jakiegoś "odpowiedniego" miana.

Zawody wyczynowców są robione profesjonalnie, regulamin FIPSed nakazuje przeprowadzać zawody na żywej rybie, PZW musi się temu podporządkować. Według mnie nie jest żadnym barbarzyństwem trzymać je w długich siatkach, bo się im nic nie dzieje. Problemem jest ważenie, zwłaszcza jak są duże ryby, które mogą przygnieść mniejsze. Ale w polskich realiach problem ten jest sporadyczny, to nie UK, gdzie trzeba na wielu wodach mieć dwie siatki albo nawet trzy (limit 25 kilo na siatkę). Zanęty zawodnicze zaś to w dużej mierze glina, ziemia i robactwo, samej zanęty nie jest wiele. Tu też więc można przymknąć oko.

Oczywiście, nie na każdych zawodach jest tak różowo, i dobrze jest reagować. Najgorsze wg mnie są zawody nie-wyczynowców, bo tam do wody lecą dziesiątki kilo zanęty, zaś ryby traktuje się niezbyt dobrze. Pamiętam jeden film rzeszowskiego łowcy z zawodów jego koła (sprzed 4-5 lat bodajże). OMG, w kolejce do ważenia stali goście trzymając ryby w ręku, zdechłe :facepalm: To jest łamanie regulaminu PZW i powinny być za to kary.

3. Chciałem kiedyś napisać coś o kulinariach z rybami w roli głównej, chociaż i inne produkty by tam mogły wystąpić, kiedy zobaczyłem jak bodaj Koń stanowczo ostudzil zapał jakiegoś forumowicza, który coś tam napisał o przyrządzaniu czy jedzeniu ryb, co przyjąłem (czy jest zakaz? Nie wiem.) jako traktowanie tego tematu jak tabu właśnie z uwagi na mocne promowanie wypuszczania wszystkich złowionych ryb. Jeżeli akurat taka jest tego przyczyna to jestem zdziwiony bo jeśli nie będziemy mówić o smażeniu ryb to nie znaczy, że one smażone nie będą.


Wątków kulinarnych z rybami słodkowodnymi nie przewidujemy, uważamy się za forum postępowe :) Pokazywanie ryb na tle ogrodu,kuchennych kafli, chwalenie się tym, że się je zabiera, złe traktowanie ryb, przepisy kulinarne i inne rzeczy, propagują idee zabierania ryb, utwierdzają ludzi w tym, że ryby trzeba zabierać i jeść. Jest to postawa zakodowana głęboko także w społeczeństwie polskim, które nie widzi sensu wędkowania jeżeli się  nie zjada tego co złowiło. Dlatego tutaj na forum promujemy wędkarstwo nowoczesne. Oczywiście kulinaria bez ryb można zamieszczać  wątku nie dotyczącym wędkarstwa.
Lucjan