Moje wierszyki zaczęły działać na nerwy.
Skoro tak, to wstawię ostatni.
Dziękuję za dotychczasową uwagę.
Spinningowym szlakiem
Któż nad wodą tu wędkuje,
Jej powierzchnię tak "biczuje".
Drapieżnika w wodzie szuka.
Oj nie łatwa to jest sztuka.
Wydeptuje w trawach szlaki,
I przedziera się przez krzaki.
Tutaj "główkę" tą obłowi,
Bo być może coś tu złowi.
Do swych rzutów się przykłada,
Precyzyjna kanonada.
Raz za razem, jak w wachlarzu,
I nie chybił ani razu.
Tak obławia sukcesywnie,
Łowi tutaj się aktywnie.
To nie łowy dla leniucha,
Co go zraża byle plucha.
Na napływie, z drugiej strony,
Tutaj dołek znaleziony.
Tam ciekawa jest przykosa,
By spróbować tam "ma nosa".
Tam się sandacz, boleń czai?
Wobler niknie już nam w dali.
No i proszę, jest "pobicie",
Lecz spudłował - uwierzycie?
On się jednak tym nie zraża,
Bo wszak często to się zdarza.
Rzut jest zaraz powtórzony,
No i sandacz znaleziony.
Wędkarz teraz jest szczęśliwy,
Obdarzyły mu dziś ryby.
Zmieni jednak tą miejscówkę,
Bo chce sprawdzić inną "główkę".
Na niej również "rybą pachnie",
Czy tu wytypuje trafnie?
Czy właściwa jest przynęta?
Może lepsza pominięta?
Czy właściwie poprowadzi?
Nikt tu przecież nie doradzi.
Czy on rady potrzebuje?
Kawał czasu już wędkuje.
I niejedne "zdeptał szlaki",
Rozpoznaje w wodzie znaki.
Umiejętnie czyta wodę,
Wszak niejedną miał przygodę.
Łowił "szczupłe" i bolenie,
Sandacz zawsze też jest "w cenie".
Nawet króla wody suma,
Jakaż wtedy była duma.
Czasem weźmie lekką wędkę,
Na okonia nabrał chętkę.
Pobawi się z "paprochem",
Tak okoni złowił trochę.
Tu nad wodę już wrócimy,
Starych przygód nie wspomnimy.
Bo to wędkarz niknie w dali,
Myśmy w miejscu tu zostali.
Spiningowym dąży szlakiem,
Bo jest łowcą, nie rybakiem.
Wzywa chęć go tu przygody,
I szacunek dla przyrody.