Na feedery "przewalić" tyle ryb w trzy godziny to niezły wyczyn, gratulacje! Też jeżdżę z feederami na staw teoretycznie stworzony dla karpiarzy i zdarza się tak, że gdy oni umierają z nudów ja coś tam wydłubuję z wody mając przyjemność holu nawet tych mniejszych ryb. Okazało się, że przyzwoity feeder jest w stanie w razie potrzeby zastopować całkiem pokaźne ryby i hol nie musi trwać pół godziny.
Kiedyś łowiłem na karpiówki ale gdy zaczęło mi brakować miejsca w samochodzie na graty, gdy kursowałem jak koń pociągowy pakując i rozpakowując to wszystko to w końcu powiedziałem dość.
Dwa lata temu PZW po wielkiej wojnie z kotleciarzami stworzyło zbiornik no kill i wreszcie można jechać po pracy na kilka godzin i nałowić się do syta.
Wczoraj tam byłem, jednak mocno wiało z północy i miałem tylko jedno branie, po zmroku gdy już jedną wędkę miałem zwiniętą. Zlitował się karp 68 cm, ok. 5-6 kg.