Przy spławikówkach i feederach odcinam co pewien czas końcówki. Może do 2 metrów. Zwykle jednak często zmieniam żyłki. Nie dlatego, bo czuję, że tak szybko się niszczą - po prostu testuję nowe
Odkąd zacząłem do feedera używać dopinek, to stan końcowych odcinków znacznie się poprawił i myślę, że przy moim raczej lżejszym łowieniu móhgłbym spokojnie jedną żyłką wędkować nawet dwa sezony bez jej wymieniania.
Ostatnio wybrałem się ze spławikówką, której nie ruszałem od chyba 6-7 lat. Sprzęt konkretnie zakurzony, bo nie był w pokrowcu. Fakt, żyłka była już wyczuwalnie słabsza i strasznie poskręcana, ale płociom to nie przeszkadzało
Na podlodówkach też nie zmieniłem żyłki od chyba 4 sezonów. Zimy u nas liche i czasem człowiek wybierze się zaledwie 2-3 razy.
Na pewno żyłka zabezpieczona (bez dostępu światła) dłużej utrzymuje swoją moc. Kiedyś zrobiłem test. Zabezpieczyłem w ciemnym worku jedne szpulki, a inne położyłem luzem. Tak sobie przez 2 lata leżakowały. Chyba gdzieś o tym pisałem na forum. Potem mierzyłem wytrzymałość wagą.
Od tego sezonu, po rozważaniach i testach dotyczących skręcania się żyłki, ograniczam do minimum używanie hamulca i walczę na biegu wstecznym. Już widać, że żyłka jest w znacznie lepszej kondycji. Jak czas pozwoli, to opiszę to w osobnym wątku.