Autor Wątek: Dlaczego PZW nie ma własnej straży wędkarskiej i polega na SSR?  (Przeczytany 3899 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Wędkarstwo w Polsce zorganizowane jest na bardzo dziwnych zasadach, ponieważ dopasowane jest do rybackiego prawa oraz rybackiej gospodarki wodami, i tak naprawde nie ma tu przemyślanego systemu. Prawodawstwo z PRL-u po prostu zostało tu nieco poprawione i tyle. Stąd tyle nonsensów.

Od jakiegoś czasu zastanawia mnie bardzo mocno, dlaczego funkcję ochrony wód w Polsce w przypadku PZW pełni PSR lub SSR, czyli straż społeczna. Większość z nas przyjęła to za coś normalnego, jednak jest to swoisty absurd, że PZW nie pilnuje swoich wód korzystając ze związkowej straży wędkarskiej, za to musi polegać na mało licznej PSR lub społecznikach z SSR.
Przede wszystkim musimy zrozumieć, że jednostkę Społecznej Straży Rybackiej powołuje starosta i działa ona na terenie powiatu, zaś głównym zadaniem jest wspieranie działania Państwowej Straży Rybackiej. Czyli typowy prawny bełkot i pomieszanie z poplątaniem, nie dopasowane do dzisiejszych czasów. Bo okazuje się, że mamy coś, co nie podlega jurysdykcji związku i tak naprawdę komendant SSR może robić to, co on uważa za słuszne, nie liczać się z tym co chcą władze okręgu lub sami wędkarze. Podlegając pod PSR, musi się wpisywać w ich działalność, zamiast skupić się na ochronie własnych wód.

Jest to typowe dla polskiego prawa, które jest bardzo niespójne i pełne dziur i wyjątków, przez co nie mamy typowego i skutecznego zarządzania państwem. O ile nie mam nic przeciwko działaniom SSR, to nie rozumiem jednak, dlaczego swoich wód nie może pilnować sam związek, bez tych prawnych hocków-klocków. Wyobraźmy sobie, że wydzierżawiliśmy od państwa jakiś zbiornik wodny, powiedzmy mający 30 hektarów i kilka kilometrów linii brzegowej. Czy możemy sami go pilnować, czy też musi zrobić to tylko PSR i SSR? Przecież wiadomo, że wody trzeba pilnować, ale co, mamy założyć w powiecie własną SSR? A jeżeli ta już istnieje i jej komendant nie ma chęci nas wspomóc? Takie rzeczy tylko w Polsce...

A przecież PZW ma nie tylko pod sobą wody dzierżawione od państwa, są tam też wody prywatne, będące własnością związku, nad którymi nie ma jurysdykcji PSR czy SSR. Kto tych wód ma pilnować i na jakich zasadach? Jakie przepisy to określają?
Bardzo ważny jest tu konflikt jaki ma miejsce obecnie pomiędzy władzami okręgu bielskiego PZW a społecznikami z SSR Żywiec. Otóż społecznicy nie mają zamiaru słuchać tego co ma im do powiedzenia prezes okręgu, ponieważ działają wg własnego widzimisię, i nie am zamiaru tego tu oceniać. Po prostu mają inne spojrzenie na sprawy ochrony wód i w sumie mnie to nie dziwi. Gorzej, że wody nie mają odpowiedniej ochrony, a władze okręgu musza się tu dogadywać, zamiast samemu decydować co i jak.

Zastanówmy się, dlaczego mamy taki bałagan prawny tutaj? Wynika to w dużej mierze z tego, że za PRL-u PZW nie był typowym stowarzyszeniem ale organizacją 'prorządową' (lub raczej propartyjną) właściwie, której zadaniem było 'zorganizowanie' wędkarzy i obarczenie ich odpowiednią rolą. W takim systemie miało to jakiś sens, ale w momencie gdy PZW stało się niezależnym stowarzyszeniem jest to jakaś aberracja. Bo związek powinien mieć za zadanie przede wszystkim chronić skutecznie swoje wody i móc pilnować porządku w swoich szeregach. A tego właśnie nie ma, zwłaszcza w momencie gdy w życie weszły przepisy RODO.  Z tego co rozumiem i wyczytałem, to SSR nie ma prawa przekazać danych kłusownika do władz okręgu, aby daną osobę ukarać. Mamy taką kosmiczną bzdurę, że aż boli! :o Bo jak może być tak, że nie można ukarać tego, co łamie jawnie przepisy związku, działając na szkodę innych zrzeszonych? Gdyby istniała normalna straż działająca w szeregach PZW, byłoby to chyba normalne, że dana osoba musiałaby pokazać pozwolenie na uprawianie wędkarstwa, które można by zabrać w razie 'wpadki' i przekazać do danego koła i tamtejszemu sądowi koleżeńskiemu (czy też temu wyższej instancji).

Oczywiście pewne  rzeczy reguluje ustawa o rybactwie śródlądowym, jednak jest ona mocno nieprecyzyjna i przestarzała. Z drugiej strony skandalem jest to, że władze PZW nie zrobiły nic aby to zmienić. Takich mamy ludzi w zarządzie głównym, tych wszystkich działaczy u koryta,  przyspawanych do stołków, którzy działają głównie we własnym interesie nie wędkarzy, którzy muszą tkwić w takiej idiotycznej rzeczywistości.

Oczywistą rzeczą jak dla mnie jest to, że dzierżawiąc wody, powinno się mieć nad nimi kontrolę i możliwość ochrony ich, bez konieczności polegania na PSR czy SSR (co nie znaczy, że te instytucje nie mają wspierać ochrony tych zbiorników). I nie chodzi tu o to aby strażnicy posiadali broń lub mieli możliwość dokonywania zatrzymań czy zastosowanie przymusu, ale aby mogli przynajmniej zażądać okazania pozwolenia na wędkowanie oraz kontroli, czy to wędkowanie odbywa się zgodnie z regulaminem. Jeżeli nie, powinni móc zatrzymać to pozwolenie do wyjaśnienia, czyli zazwyczaj sprawa powinna być kierowana do sądu koleżeńskiego. A już całkowitym dziwactwem jest dla mnie sytuacja, gdy jakiś komendant SSR realizuje własny program, i robi to co uważa za słuszne, będąc w konflikcie z władzami okręgu. I nieważne są dla mnie tu okoliczności, po prostu nie do przyjęcia jest to, że okręg musi tutaj się układać lub prowadzić jakieś przepychanki dotyczącego zasad kontroli własnych wód. Bo wychodzi, że jak SSR będzie działać po swojemu (lub raczej nie będzie działać), to innej ochrony nie ma.

Gdyby PZW maiło własną straż wędkarską, to wtedy można by ustalić jej budżet i zadania, tak aby podlegali oni pod okręg i mogli działać na jego terenie, nie zaś tylko w powiatach. Wędkarze musieliby liczyć się z częstszymi kontrolami, których dokonywać mogliby nie tylko strażnicy w patrolach dwuosobowych jak to mam miejsce w przypadku PSR lub SSR, ale mogliby robić to pojedynczo. Tak jest przecież na kilku łowiskach specjalnych PZW, czyli tych 'prywatnych'. Kontroli tam dokonuje jeden człowiek a nie dwóch z tego co dane mi było samemu stwierdzić. I nie ma sensu się rozpisywać nad 'bezpieczeństwem', bo przecież Polska to nie Dziki Zachód, jesteśmy członkiem Unii Europejskiej jakby nie było. Skoro w UK na łowiskach kontroli dokonuje jeden bailiff (czyli strażnik), to i w Polsce jest to możliwe. A jak są jacyś agresywni ludzie, co nie potrafią być kulturalni i poddawać się kontroli, to może najwyższy czas aby ich ze związku usunąć. Bo pełno jest tego typu czarnych owiec, nagminnie łamiących regulamin i pogłębiających degradację wód. Kontroli odmawiają przecież ci, którzy mają coś do ukrycia, nieprawdaż? Wywalić się powinno ich bez mrugnięcia okiem, może wtedy padłby strach na tych co rok w rok bimbają sobie w najlepsze z regulaminu, limitów.

Uważam, że droga do naprawy wędkarstwa w Polsce jest bardzo długa i wyboista. I nie ma sensu mówić, że to tyko PZW jest złe, bo złe jest przede wszystkim prawo, które pozwala na istnienie  takich nonsensów.  I je wpierw trzeba zmienić, bez tego wszystko będzie budowane na wariackich papierach, a sprawy ochrony wód to tylko jeden z aspektów. Ogólnie jednak można powiedzieć, że ustawa o rybactwie śródlądowym jest do bani sama w sobie, i wypadałoby dokonać tutaj sporych zmian. Ale jak tego dokonać, skoro sami niezbyt dobrze się orientujemy jak to wszystko działa? Większość za wszystko obwinia PZW, nie wiedząc jak prawodawstwo jest źle dopasowane do realiów. Sprawa funkcjonowania SSR powinna być załatwiona już dwadzieścia lat temu, a nie robi się nic, nikt o tym nie mówi, tego nie nagłaśnia. To znaczy, że należy też wybrać odpowiednich ludzi do władz związku. Takich, co będą dbali o to aby wędkarzom było lepiej, nie zaś skupiali się na smażalniach czy patroszalniach, aby starczyło wszystkim działaczom na wypłaty. A jest tam bardzo dużo ludzi na stanowiskach, którzy są wędkarzom niepotrzebni. Władze ZG można spokojnie odchudzić, do takiego stopnia aby utrzymywał się on tylko ze składek, a nie z działalności rybackiej. Bez tego cały czas będziemy pod kontrolą lobby rybackiego i będziemy zmuszeni funkcjonować na wariackich papierach, wg założeń ustawy mającej PRL-owski rodowód, dopasowanej do socjalistycznych realiów. A te uległy sporej zmianie po 1989 roku. Ale cóż, zabytków poprzedniej epoki jest cały czas sporo, a Lenin jak się okazuje jest wiecznie żywy.
Lucjan

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Dobrze to opisałeś.
Wypuklając problem okręgu B-B doskonale opisałeś syf jaki mamy. Minęło trochę czasu - i przyznam ci rację w niedawnej polemice jaką prowadziliśmy w związku  konfliktem pzw/ssr - okręg B-B.
Z upływem czasu widać jak ssr żywiec się miota... i dalej nie wie w którą stronę iść.. Jakiś czas temu po serii postów z wynikami kontroli.... Aby osłodzić swój wizerunek wypuścili post o tym jak wypalili gościa na łamaniu regulaminu ( na wodach górskich łowił na czerwonego...) i skwitowali to - pouczyliśmy go i wypuściliśmy... bo my nie chcemy karać wędkarzy łamiacych regulamin...

Ale za to chcą zbierać śmieci i ganiać po inwestycjach wodnych w celu dokumentowania plamy oleju lub pokazywania kilku padniętych ryb... - zaznaczę iż inwestycje są zgodne z planem....a czy z dokumentancją sąd osądzi.

Sam nie wiem co o ich działaniach sądzić - niewątpliwie Lucek przyznam ci rację iż z zza pleców widać pana inspiratora... i że grupą pasjonatów zaczyna kierować jego twórczość...

Co dalej....

Nie wiem .

Jedno jest pewne - powinno być tak z ssr - jak opisałeś i tyle w temacie . PZW - ma swoją staraż z odpowiednimi uprawnieniami ssr.
Maciek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Maciek, mnie zastanawia przede wszystkim jedno - dlaczego PZW nie ma własnej straży wędkarskiej i polega na SSR. Za komuny to zrozumiałe, ustawa jest z 1985 roku i wtedy wszystko było 'państwowe'. Ale teraz PZW jest niezależnym bytem. Nie wiem jak to jest do końca, ale wyobraźmy sobie rybaka na Mazurach, który nie może dokonywać kontroli, i może tylko robić to PSR lub SSR. Jak chronić taka wodę? przeciez to furtka do wszelkiego rodzaju nadużyć i wręcz zachęcanie do kłusownictwa.

Sprawa SSR Żywiec to dobry przykład, gdzie władze okręgu nie mogą skutecznie chronić swoich wód. Wg mnie normalną rzeczą jest, że straż wędkarska  musi podlegać prezesowi danego okręgu, nie może kręcić własnych lodów. Po to wybieramy władze poprzez delegatów (na których głosujemy w kołach), aby ci mieli nad wszystkim kontrolę. I straż wędkarska okręgu musi podlegać władzom, a więc tym co głosowali. W okręgu bielskim natomiast mamy teraz wstrzymanie współpracy, do tego szkodzące wędkarstwu pranie brudów i wzajemne oskarżenia, które do niczego dobrego nie prowadzą. Nie za bardzo podoba mi się też wizja, że dzierżawiąc wodę od państwa, wbijałaby się na nią co chwila jakaś SSR, która robi tam swoje rzeczy a ja nie mam na to wpływu. Bo co oni niby mają kontrolować? Przecież na wodach PZW obowiązuje RAPR. Mamy więc niezależną straż, co opiera się na przepisach tego co wodę dzierżawi od państwa? Przecież to jakiś kretynizm! Więc na mojej wodzie co niby ma kontrolować SSR wg wykładni SSR Żywiec, na czym się opierać?

Sprawa jest prosta, powinno być prawnie jasno wykazane, jakie prawa do kontroli ma ten co dzierżawi wodę od państwa! A tu mamy na siłę opieranie się na przepisach zrobionych w czasach PRL-u. Po jakiego grzyba mieszać w to wszystko jakiegoś starostę powiatu, który o takich rzeczach nie ma żadnego pojęcia i ma z tym tylko problem? Niech wodę pilnują sobie ci, co ją wydzierżawili, a wspierać ich ma PSR i policja! A tu jeszcze jakieś cyrki z RODO i szkolenia :facepalm:

Niestety, polskie prawo jest zrobione pod rybaków i pod rybactwo, i  zadaniem PSR jest i była przede wszystkim walka z kłusownictwem aby chronić rybaków. Sprawdzanie czy wędkarz łowi zgodnie z RAPR jest nonsensem, bo PSR nie powinny obchodzić żadne przepisy wewnętrzne. Jeżeli mamy kilkunastu dzierżawiących wody w województwie, to co, PSR ma znać każdy wewnętrzny regulamin? Nie róbmy jaj, to musi być zorganizowane na całkiem innych zasadach. I wg mnie powinno to być robione tak, że ten co dzierżawi sam sobie zapewnia ochronę, a jeżeli ma problem z kimś, to dzwoni się na policję i ta wszystko załatwia. Podstawą ma być posiadanie dokumentu zezwalającego na połów wędką na danym zbiorniku. Jak tego nie ma - to powinien być odpowiedni paragraf a sprawa uznana za coś równoważnego z kradzieżą. Zaś czy wędkujący stosuje się do przepisów, to sprawa dzierżawcy. Ten musi mieć możliwość do tego, aby odbierać uprawnienie w razie łamania regulaminu. Opornych należy traktować policją. I nie trzeba tu żadnego PSR w takim układzie!

Zaś samo PSR wg mnie powinno kontrolować nie tylko tych co wędkują czy łowią sieciami, ale czy dzierżawca wywiązuje się ze swych obowiązków zawartych w umowie. Więc powinno mieć okrojone kompetencje z jednej strony, zaś rozszerzone z drugiej. To oni na przykład powinni sprawdzać rzetelność zarybień, zwłaszcza mając odpowiednie przeszkolenie. Bo jak Polskie Wody wysyłają panią Joasię, co o rybach nie wie nic, to jest grubo... Ale to Polska, mamy jeden wielki bigos i mieszaninę kompetencji, która jest rozłożona na policję, PSR i SSR, Polskie Wody, Inspektorat Środowiska, kilka ministerstw. Zamiast to wszystko uprościć mamy ciągłe komplikowanie zasad i wieczne zrzucanie odpowiedzialności jeden na drugiego, normalny jest już przerost kadr czyli biurokracja. Nie powinno więc dziwić, że to nie działa i mamy najgorsze wody w Europie, mowa o tych państwowych. Bo komercje mają poziom europejski i nie odstają od odpowiedników w innych krajach, co rzuca odpowiednie światło na tę sprawę!
Lucjan

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Lucjan nie przekładaj sytuacji z BB na cały kraj ;) Ogólnie masz racje co do przepisów, że są one PRL-owskie i niedostosowane do obecnych czasów, ale nie jest do końca tak jak piszesz.

W praktyce PZW ma swoją własną SSR, z której usług w powiecie muszą korzystać też inni użytkownicy rybaccy, co wkurza wielu użytkowników wód, bo według debilnego polskiego prawa może być 1 straż SSR na 1 powiat, a jak składa się ona z ludzi z PZW to trzeba z nią zawrzeć porozumienie. W nie wszystkich powiatach SSR działa prawidłowo, więc jak miałbym w użytkowaniu swój własny zbiornik użytkowany od państwa w powiecie X, to musiałbym korzystać z usług tamtejszej SSR z PZW, bo nie mógłbym powołać własnej straży i musiałbym korzystać z usług straży rybackiej z PZW, która np. istnieje wyłącznie na papierze. Debilizm. :facepalm:

Dokumentem upoważniającym PZW do utworzenia SSR jest uchwała rady powiatu. Uchwałę wykonuje zarząd powiatu. PZW nie podejmuje uchwał w sprawie utworzenia SSR. Jednak to Prezydium Zarządu Okręgu PZW uchwałą wskazuje komendanta SSR. Przekazuje ją staroście. Następnie to Rada powiatu powołuje komendanta wskazanego przez PZW. Starosta wydaje jedynie w tej sprawie zarządzenie. Zasady powoływania  strażników określa regulamin SSR uchwalony przez radę powiatu. Z niego zawsze wynika, że to Komendant SSR wyznaczony przez okręg PZW powołuje strażników. Starosta nie wydaje żadnych decyzji w tej sprawie.

W każdym takim regulaminie znajdziesz taki lub podobny zapis:

"Społeczna  Straż  Rybacka   utworzona   przez   Polski   Związek  Wędkarski  Okręg  w ....  swoim działaniem obejmuje  wody  śródlądowe  będące w  jego użytkowaniu  na terenie  powiatu ......., a  także  inne wody śródlądowe  stosownie  do  zawartych porozumień".

"Polski  Związek  Wędkarski Okręg  w .... zapewnia strażnikom wyposażenie niezbędne do wykonywania zadań (odznaki, legitymacje, pokwitowania   odbioru  sprzętu kłusowniczego  itp.)"

"Strażnika  powołuje i  odwołuje  Komendant  Powiatowy  po zaopiniowaniu przez  Zarząd Polskiego  Związku  Wędkarskiego  Okręg  w  ....."


I powiedz mi dlaczego nie możemy mówić, że w praktyce PZW ma swoją własną straż rybacką, skoro to okręg PZW wyznacza komendanta, wyraża opinię co do mianowania konkretnych ludzi na strażników SSR i jeszcze musi zapewnić im cały sprzęt niezbędny do działania ? 

Problem leży gdzie indziej. Społeczne straże to były w PRL-u. Dziś już nie ma ani jednej ....oprócz właśnie SSR. 

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Cyt.""Społeczna  Straż  Rybacka   utworzona   przez   Polski   Związek  Wędkarski  Okręg  w ....  swoim działaniem obejmuje  wody  śródlądowe  będące w  jego użytkowaniu  na terenie  powiatu ......., a  także  inne wody śródlądowe  stosownie  do  zawartych porozumień".

"Polski  Związek  Wędkarski Okręg  w .... zapewnia strażnikom wyposażenie niezbędne do wykonywania zadań (odznaki, legitymacje, pokwitowania   odbioru  sprzętu kłusowniczego  itp.)"

"Strażnika  powołuje i  odwołuje  Komendant  Powiatowy  po zaopiniowaniu przez  Zarząd Polskiego  Związku  Wędkarskiego  Okręg  w  ....."

Arku pytanie - może wiesz ... może nie wiesz.... - dlaczego ssr żywiec - w ich mniemaniu oraz pana D. - to osobny byt ... w stosunku do PZW.
Maciek

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
No bo tak debilnie prawo jest skonstruowane, że formalnie są powoływani przez odrębny od użytkownika rybackiego podmiot, czyli przez organ samorządu terytorialnego, jednak za ich utrzymanie, a więc funkcjonowanie odpowiada już użytkownik rybacki. Państwo robi tak myk, że ich powołuje ( co jest słuszne, bo czasy szeryfów i Dzikiego Zachodu dawno minęły, a niektórzy jeszcze z bronią chcą chodzić :)), ale już za ich utrzymanie nie chce płacić. Formalnie są oni odrębnym podmiotem od użytkownika, a w praktyce nie, bo na ich funkcjonowanie i wybór ma wpływ PZW. To przecież okręg BB wyznaczył tego komendanta i opiniował poszczególnych strażników SSR, jak i musiał dać im sprzęt niezbędny do działania. Problem polega też na tym, a co zrobić wówczas jak okręg nic nie daje na funkcjonowanie SSR albo daje niewiele, co ma miejsce w wielu miejscach Polski ? Wówczas albo robimy zrzutkę własnej kasy jak chcemy działać albo nie działamy. I tak wygląda ochrona wód w ramach PZW.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
No bo tak debilnie prawo jest skonstruowane, że formalnie są powoływani przez odrębny od użytkownika rybackiego podmiot, czyli przez organ samorządu terytorialnego, jednak za ich utrzymanie, a więc funkcjonowanie odpowiada już użytkownik rybacki. Państwo robi tak myk, że ich powołuje ( co jest słuszne, bo czasy szeryfów i Dzikiego Zachodu dawno minęły, a niektórzy jeszcze z bronią chcą chodzić :)), ale już za ich utrzymanie nie chce płacić. Formalnie są oni odrębnym podmiotem od użytkownika, a w praktyce nie, bo na ich funkcjonowanie i wybór ma wpływ PZW. To przecież okręg BB wyznaczył tego komendanta i opiniował poszczególnych strażników SSR, jak i musiał dać im sprzęt niezbędny do działania. Problem polega też na tym, a co zrobić wówczas jak okręg nic nie daje na funkcjonowanie SSR albo daje niewiele, co ma miejsce w wielu miejscach Polski ? Wówczas albo robimy zrzutkę własnej kasy jak chcemy działać albo nie działamy. I tak wygląda ochrona wód w ramach PZW.

 :beer:
Maciek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Lucjan nie przekładaj sytuacji z BB na cały kraj ;)

Arek, nie mam zamiaru wnikać w spory w okręgu B-B więcej jakby co. Bardziej chodzi mi o sytuację, w której komendant SSR mówi prezesowi okręgu, że on działa niezależnie i będzie robił coś innego niż chcą władze okręgu. Jest to jak dla mnie nie do przyjęcia, aby wodami zarządzanymi przez okręg opiekowała się organizacja która robi to, co ona uważa za słuszne. I nie chodzi o okręg bielski, ale o taki system. To jest chore. Jeżeli okręg m swoje wody, to on ma decydować jak je chronić, bez zbędnych i skomplikowanych procedur. I nie powinno być tu żadnego ale :)

I powiedz mi dlaczego nie możemy mówić, że w praktyce PZW ma swoją własną straż rybacką, skoro to okręg PZW wyznacza komendanta, wyraża opinię co do mianowania konkretnych ludzi na strażników SSR i jeszcze musi zapewnić im cały sprzęt niezbędny do działania ? 


Jeżeli SSR nie może przekazywać danych kontrolowanych osób, to już to znaczy, ze jest to chory system. Do tego po co mieszać starostę do tego wszystkiego i sam powiat? A cele SSR? Przecież ich zadaniem jest wspomaganie działania PSR. A zadaniem straży wędkarskiej ma być przede wszystkim ochrona wód PZW w okręgu (i poza nim jak trzeba), nie zaś wspieranie PSR. Zadaniem ochrony jakiegoś obiektu nie jest współpraca z policją, ale pilnowanie tegoż budynku przecież :)

Arek, to wszystko jest zbyt skomplikowane, do tego niepotrzebnie tworzy się procedury, które komplikują skuteczne działanie. Wg mnie nawet nie trzeba tu PSR (do ochrony wód), bo wszystko załatwiłaby policja. Czy dane stowarzyszenie musi mieć jakieś skomplikowane procedury odnośnie wyznaczania straży która ma chronić dzierżawiony od państwa zbiornik? Odznaki, komendantów, papierkową robotę jaka temu towarzyszy? Jasne, że nie. Więc oczywista rzeczą jest, że mamy do czynienia z postkomuną :)

A teraz z innej mańki. Czy PZW musi korzystać z SSR? Dlaczego nie utworzyć własnej straży i od nikogo nie zależeć, do tego móc działać skutecznie? Ludzie piszą, że kary za kłusownictwo są w Polsce zbyt niskie. Poniekąd to prawda, jednak nie stosuje się kary głównej tutaj. A powinno być nią usunięcie ze związku i wobec tego zakaz korzystania ze związkowych wód. A tego się nie robi, dlatego kłusownictwo pośród członków PZW jest taką plagą. Gdzie jeden Józiek ze Staszkiem połowią, jak zostaną wywaleni z PZW? Nie widzę... A jak wędkowaliby bez pozwolenia, to jest to inny rodzaj wykroczenia czy może przestępstwa (nie wiem dokładnie). Dlaczego więc nie zrezygnuje się z tego źle działającego systemu?

Jasne, że w wielu przypadkach SSR działa OK. Jednak nie zmienia to faktu, że procedury są niepotrzebnie skomplikowane, do tego jeżeli nie można ze względu na RODO karać tych co łamią przepisy, to ogólnie można stwierdzić, że taka straż to tyko jakaś namiastka. To jak mieć dywizję pancerną ale bez czołgów :) I na koniec nie dość, że nie ma odpowiedniej ochrony wód, to jeszcze trzeba komuś płacić aby to ogarniał (ktoś z PSR, starosta i tak dalej).

A procedura może być bardzo prosta. Osoba kontrolująca nie musi żądać okazania dowodu czy karty wędkarskiej, ale tylko i wyłącznie zezwolenia na połów wędką. W razie problemów powinna móc zabrać to pozwolenie, aby wysłać je do danego okręgu/koła z opisem co się działo. Resztę niech załatwia sąd koleżeński. Na zdecydowanej większości wód spowodowałoby to drastyczne zmniejszenie się przypadków łamania regulaminu. Nie trzebaby nikogo szkolić ani nawet ubierać. Wielu wędkarzy społecznie mogłoby wykonywać takie kontrole na swoich łowiskach.
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
No bo tak debilnie prawo jest skonstruowane, że formalnie są powoływani przez odrębny od użytkownika rybackiego podmiot, czyli przez organ samorządu terytorialnego, jednak za ich utrzymanie, a więc funkcjonowanie odpowiada już użytkownik rybacki. Państwo robi tak myk, że ich powołuje ( co jest słuszne, bo czasy szeryfów i Dzikiego Zachodu dawno minęły, a niektórzy jeszcze z bronią chcą chodzić :)), ale już za ich utrzymanie nie chce płacić. Formalnie są oni odrębnym podmiotem od użytkownika, a w praktyce nie, bo na ich funkcjonowanie i wybór ma wpływ PZW. To przecież okręg BB wyznaczył tego komendanta i opiniował poszczególnych strażników SSR, jak i musiał dać im sprzęt niezbędny do działania. Problem polega też na tym, a co zrobić wówczas jak okręg nic nie daje na funkcjonowanie SSR albo daje niewiele, co ma miejsce w wielu miejscach Polski ? Wówczas albo robimy zrzutkę własnej kasy jak chcemy działać albo nie działamy. I tak wygląda ochrona wód w ramach PZW.

Pytanie po jakiego grzyba potrzebny komuś jakiś komendant? Jak się zorganizuje dany użytkownik wody, to jego sprawa. Można oczywiście wymagać, aby osoba kontrolująca miała odpowiedni dokument, który do takiej kontroli upoważnia, i niech to wydaje starosta czy powiat. Ale bez jakichś komendantów nikomu niepotrzebnych. I tak naprawdę to okręg może mieć kogoś kto szefuje straży wędkarskiej, niech to będzie komendant. Ale ma być jeden na okręg, nie zaś na powiat. Bo to koła powinny brać na swe barki ochronę wód, i tak naprawdę każde z nich powinno mieć pod sobą wody, idiotyzmem jest istnienie kół, co nie mają własnych zbiorników którymi się opiekują. To jedna z tych rzeczy, jakimi naszpikowany jest statut PZW i które sprawiają, że związkiem rządzą leśne dziadki a sytuacja jest fatalna i zmian nie widać.
Lucjan

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Problem z PZW jest taki, że jest tam jeden wielki burdel. Masa interesów, sprzecznych grup, dlatego wypływają takie rzeczy jak te w BB. Ty chcesz aby PZW miało "własną" straż, ale PZW nawet tej, której teraz ma, nie chce. Finansowanie SSR jest na końcu priorytetów większości okręgów. To co się dzieje w BB to jedno, ale w pozostałej części Polski rzeczywistość jest taka np. jak ta w linku niżej - taka smutna, że powiat musi kupować nawet stroje dla SSR, bo PZW na nic nie daje kasy. Wiem, że chcesz dobrze, ale najpierw musisz zrozumieć, że ochrona ryb to dla PZW jest kula u nogi, więc jak tu ma być lepiej, jak nikt nie chce finansować ochrony ?

https://www.powiat.kielce.pl/starostwo/aktualnosci/Wsparlismy-Straz-Rybacka/idn:6708.html
http://www.powiat-krotoszyn.pl/index.php/3354-spoleczna-straz-rybacka-z-nowymi-mundurami
https://www.opocznopowiat.pl/aktualnosc-3-2451-powiat_wspiera_spoleczna_straz_rybacka_a.html
https://skarzysko.powiat.pl/powiat/aktualnosci/3750-spoleczna-straz-rybacka-otrzymala-umundurowanie
http://znin.pl/pl/contents/content/93/2661

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Problem z PZW jest taki, że jest tam jeden wielki burdel. Masa interesów, sprzecznych grup, dlatego wypływają takie rzeczy jak te w BB. Ty chcesz aby PZW miało "własną" straż, ale PZW nawet tej, której teraz ma, nie chce. Finansowanie SSR jest na końcu priorytetów większości okręgów. To co się dzieje w BB to jedno, ale w pozostałej części Polski rzeczywistość jest taka np. jak ta w linku niżej - taka smutna, że powiat musi kupować nawet stroje dla SSR, bo PZW na nic nie daje kasy. Wiem, że chcesz dobrze, ale najpierw musisz zrozumieć, że ochrona ryb to dla PZW jest kula u nogi, więc jak tu ma być lepiej, jak nikt nie chce finansować ochrony ?

Arek, ale co to jest PZW? Piszesz, że ochrona wód jest kulą u nogi dla PZW, ale do kogo się to odnosi? Bo ja jestem też częścią PZW, jak i większość wędkarzy :) I rozumiem wszystko bardzo dobrze. Jeżeli obecne władze są częścią lobby rybackiego, czy tego chcą czy nie (Rudnik to przykład wg mnie gościa co nie chce ale jest), to jak ma być lepiej? Czy można czymś zarządzać dobrze nie chroniąc tego skutecznie? Tak jak w jakiejś fabryce musi być ochrona, tak samo musi być i w okręgu PZW aby to działało. Nie wyobrażam sobie aby jakiś zakład działał dobrze, jeżeli nie sprawdzałby co kto przynosi/wynosi z pracy, o której przychodzi i kończy pracę, gdyby nie ogradzano obiektu i pilnowano go lub monitorowano.

Do tego podstawą musi być dobre prawodawstwo. To ono ma być podwaliną, nie zaś chęć związku aby pilnować wód. Przecież obecna sytuacja polskich wód państwowych (nie komercji, bo te mają się świetnie!) to wypadkowa właśnie tego fatalnego prawa. Bo sposób użytkowania to jedno, a brak skutecznej ochrony to kolejna strona medalu. Pamiętajmy, że mamy wciąż idiotyzm jakim jest karta wędkarska, odpowiednik karty rowerowej lub legitymacji przynależności do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej :)

A co do niechęci do ochrony wód w samym PZW, to dla mnie sprawa jst banalnie prosta. Ci co robią wały i przekręty, mają wiele do ukrycia i nie będzie im odpowiadać silna straż wędkarska, która pilnowałaby łowisk, w tym i zarybień. I każde dobre koło wędkarskie doskonale wie, jak istotne jest chronienie własnych zbiorników. Nie bez kozery najlepsze łowiska PZW mają opiekę dobrych kół i sprawnie działającą SSR.
Lucjan

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
No, ale tu dochodzimy do konieczności reformy całego PZW, a nie tylko SSR ...i tak ten temat można ciągnąć w koło. W czyim interesie jak nie koła, powinna być ochrona ich własnych ryb, a jak "mocne" jest koło w strukturach PZW ? Problem jest już z pozycją kół w PZW. Tam gdzie są ryby, tam trzeba je chronić, bo bez tego nie ma szans na jakiekolwiek ryby w Polsce. Skoro na Twoim Dzierżnie ryby są kłusowane prosto z osadnika, to jak mają być w tym kraju ryby na wodach zarządzanych przez wędkarzy ? Popytaj w okręgu opolskim i katowickim, ile wydaje się corocznie na ochronę ryb, w porównaniu do wpływających składek.  Ile dostaliście kasy z okręgu na ochronę tego dużego zbiornika ? Dobrze wiesz, że problemy są strukturalne, złożone, a nie tylko takie, że PZW nie może mieć własnej straży ;) Dla mnie jedynym słusznym rozwiązaniem byłoby uprawnienie do kontroli dokumentów przysługujące każdemu (tak jak jest to wielu krajach) i w trakcie tej kontroli korzystasz z ochrony prawnej przysługującej funkcjonariuszom publicznym tzn. w razie jakiegokolwiek ataku na Twoją osobę - słownego lub fizycznego, spotka takiego typa znacznie surowsza kara, aniżeli w przypadku ataku na zwykłego obywatela.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Arek, problem nie jest tyko prawny, stąd było to pytanie :) Ogólnie się zgadzam z tym co napisałeś, chodzi mi tylko o to, że zmiany prawne muszą być podstawą aby było lepiej. Nie jest wcale ciężko tego dokonać władzom takiego związku, a te niczego nie robią. Dlatego kierunek zmian to usunięcie sitwy, która siedzi tam dla samej siebie a nie dla wędkarzy. Potem można zacząć walkę o zmiany w ustawie o rybactwie śródlądowym.

A ochrona wód musi być skuteczna przede wszystkim. Nieważne czy jest to SSR czy inny twór, musi być skuteczna. A nie jest! A przecież to proste, skoro Dzierżno Duże to spory zarobek dla okręgu (opłaty z tytułu wędkowania na tej wodzie idą do okręgu a nie koła), to dlaczego nie wracają one aby wodę lepiej chronić i bardziej o nią zadbać, aby służyła jeszcze większej liczbie wędkarzy? To, że jest chroniona w ten sposób to zasługa samego koła, które się mocno tu poświęca.

Mamy zły system gospodarki wodami, mamy relikty socjalizmu realnego, SSR-y, karty wędkarskie, głupie statuty, RAPR-y z tyłka wzięte. Dlatego trzeba to zmieniać. Bez tego nie da się skutecznie wód chronić, zwłaszcza jak komendanci SSR będą działać wg własnego widzimisię. Władze PZW powinny tu dawno coś robić aby to usprawnić, a tu cisza. Tak to pracuje nasz zarząd główny, zajmując się często tak 'ważńymi' rzeczami jak wydawanie kasy na nowe patroszalnie, fileciarnie, przyznawanie nagród rybakom.
Lucjan

Offline Martinez

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 792
  • Reputacja: 305
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarz z zasadami
    • Galeria
  • Lokalizacja: Tarnów
  • Ulubione metody: feeder
Lucjan - podstawową i w zasadzie główną odpowiedzią na postawione przez Ciebie pytanie jest jedna odpowiedź: PZW nie ma swojej straży, dlatego, że trzeba tworzyć nowe ciało. To ciało będzie pochłaniać środki w postaci wyposażenia, zaplecza biurowego, środków komunikacji (tak drogą GSM jak i pod postacią przemieszczania się strażników) oraz oczywiście świadczeń pracowniczych. A przecież ze swoich środków będą musieli to sponsorować. A to uszczupli ich ogólną kasę.
Shimano TX-4, Ultegra 14000, ciężarek 100gr = 133 metry

Tak - mam uczulenie na "Mokate". Przereklamowana wanna z rybami.

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
W Polsce obecnie nie ma klimatu na to, aby dawać obywatelom jakieś szczególne uprawnienia kontrolne, co widać dobrze po prawie dotyczącym dostępu do broni. SSR jest spuścizną czasów PRL i tylko dlatego jej jeszcze nie zlikwidowano, jak np. Straży Ochrony Przyrody (SOP), że w Polsce kłusownictwo jest powszechne, więc nieliczna PSR nie dałaby rady sama kontrolować polskich wód. Oczywiście gdyby nie działanie strażników SSR, to w wielu miejscach Polski w ogóle nie byłoby ryb.

W PRL-u SOP i inne tego typu organizacje określane były jako społeczny organ administracji publicznej. Dziś już tego typu organizacji nie ma, bo ustrój jest inny, więc nie ma już społecznych straży oprócz jednej. Nie wróżę sukcesu dla "własnej" straży dla PZW, bo nie ma klimatu u rządzących do zmian.


Obecnie tylko betonuje się istniejący układ. Niedługo wchodzi w życie nowa regulacja dotycząca operatu rybackiego. Zgodnie z uzasadnieniem projektu:

" W § 6 projektu rozporządzenia wskazano Instytut Rybactwa Śródlądowego im. Stanisława Sakowicza w Olsztynie jako jedyną jednostkę uprawnioną do opiniowania operatów. Stanowi to istotną zmianę względem dotychczas obowiązującego stanu prawnego, w którym wśród jednostek opiniujących operaty uwzględniano także Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie oraz Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny w Szczecinie. Zdecydowano jednak, że uczelnie te nie zachowają uprawnień do opiniowania operatów. Jest to związane z jednej strony z przekształceniami wydziałów prowadzonymi na uczelniach w związku z reformą dziedzin nauki i dyscyplin, z drugiej zaś proponowanym wprowadzeniem dokumentu elektronicznego jako jedynej formy operatu. Zmiana ta znacznie ułatwi elektroniczny obieg dokumentów i dostęp podmiotów zainteresowanych do Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie. Jednostka ta zapewni wysoki poziom merytoryczny opiniowania operatów ponieważ dysponuje odpowiednią kadrą naukową prowadzącą badania w zakresie rybactwa śródlądowego i jest nadzorowana przez ministra właściwego do spraw rybołówstwa."   


Dlatego nie krytykowałbym już tu na forum IRŚ, bo Wam wód "No Kill" w PZW zakażą ;D :P 

Z drugiej strony będzie jeden duży pozytyw. Operat rybacki będzie dostępny dla każdego. Zakłada się bowiem pełną jawność operatu dla wszystkich, co mocno zmartwiło...IRŚ, o czym dał wyraz w swoich uwagach do projektu ;D No bo teraz każdy będzie mógł ocenić, co naukowe mózgi z Olsztyna miały w głowie pozytywnie opiniując dany operat :beer: Jeżeli jakieś np. GR, PZW wygrałoby konkurs na podstawie lipnego operatu można będzie wówczas, w dość łatwy sposób przed sądem dochodzić sprawiedliwości ( także pociągając do odpowiedzialności naukowców), mając po swojej stronie sztab "własnych" biegłych. To na pewno jest pozytyw ułatwiający ocenę działań IRŚ, jak i użytkowników rybackich.