Paliłem 30 lat paczkę dziennie mocnych fajek. Skończyłem na Goldenach. 23 Grudnia 2010 roku powiedziałem dość i do dzisiaj jestem wolny od tego paskudnego nałogu. Poranny kaszel skończył się bardzo szybko. Węch który fajki tłumią wrócił po około 3 miesiącach. Prawdziwy smak po około pół roku. Zadyszka odeszła w niepamięć. Po około roku już różnic nie widziałem i wszystko się jakby ustabilizowało na poziomie jaki jest dzisiaj. Po roku gdzieś zanikły też nawyki. Np. potrafiłem sobie popielniczkę przysunąć całkiem nieświadomie. Wszystko wymaga czasu i silnej woli. Nie rzuci się fajek jak to nie wyjdzie z podświadomości, że naprawdę nie chcę już palić. Miałem kilka podejść wcześniej bez nastawienia psychicznego, że to ta chwila już jest aby rzucić. To nic nie daje, bo się z dwa trzy dni tylko człowiek męczy i sam siebie oszukuje, aby wrócić za chwilę do fajek. Trzeba psychicznie się najpierw nastawić, że nie palę i wtedy to zrobić. Powrotu do fajek już nie ma dla mnie. Kwestia finansowa też jest ciekawa
. Coś koło 40.000PLN nie zjarałem do tej pory. To jest drugim po zdrowiu argumentem, aby nigdy więcej do palenia fajek nie wrócić. Wszystkim którzy chcą rzucić fajki, życzę aby to się naprawdę udało. Bycie wolnym od tego nałogu jest piękne.