Na styropian łowiłem na Nyskie Kłodzkiej - powyżej ujścia do jeziora Otmuchowskiego - jest to bardzo popularna tam metoda zwłaszcza wśród miejscowych (niewiele osób poza nimi ją zna).
Główne założenia:
1. Łowimy w środku silnego nurtu, mniej więcej na środku rzeki - tam są ryby (Nysa nie jest tam zbyt szeroka), uciąg na ok 100-160 g, najlepiej jeśli trafi się na dołek na środku rzeki (wydeptane stanowiska to sugerują)
2. Sprzęt -
- haczyk leciutki, najlepiej druciak, ja używałem czerwonych Gamakatsu LS1010R, rozmiary dość duże od 8 do 14,
- żyłka dość cienka - 0,18 - 0,22 (stawia mniejszy opór nurtowi).
- wędka - dość sztywna, żeby przy zarzucie nie złamać i nurt za bardzo jej nie wyginał, długość - im dłuższa tym lepiej, wędkę stawia się na "sztorc", prawie pionowo, żeby jak najbardziej ograniczyć odcinek żyłki pod wodą (nurt ma wtedy mniejszy wpływ) ja używałem 3,90 i 4,20 m .
- koszyczki - 99% używa do tej metody koszyczków plastikowych "lokówek" - zamykane z dwóch stron, z dziurkami; za koszyczkiem ciężarek 100 - 160 g, tzn. haczyk, lokówka, ciężarek, ciężarek tak dobrany, żeby zestaw był zakotwiczony w nurcie - nie spływał,
- podpórki - bardzo długie aby wędka była jak najbardziej na sztorc, ale najlepsze są te, w które wkłada się dolnik wędki.
3. Przynęty/zanęty.
- Przynęta - najmniejsza kuleczka styropianu (bez koloru, bez zapachu) nabita na haczyk, niektórzy dodają do tego jedną pinkę (w zasadzie nie ma różnicy), są też zwolennicy połowu na mini kosteczki, kawalątki słoniny, ale wg mnie gorsze wyniki.
- Zanęta - słabo sprawdzają się ekstra mieszanki - najlepsze wyniki są na zanęty grubsze, z dużą ilością płatków owsianych, otrębów pszennych, a najlepsza zawsze była pasza dla kur składająca się z otrębów, płatków, parowanej pszenicy. Podanie zanęty też jest ciekawe - sypie się ją na sucho do lokówki, zamyka, zamacza się w wodzie leciutko (tylko żeby się podczas zarzutu nie wysypała) i zarzuca.
Takie dodatkowe uwagi - wędkę trzeba dość często przerzucać - co 5, 10, 15 minut - trzeba "wyczuć" kiedy zanęta jest wypłukiwana. Podobnie jak w metodzie nie zacina się - brania są bardzo agresywne, ryba zacina się sama.Ta metoda najlepiej sprawdzała się od wiosny do połowy lata, kompletnie nie sprawdza się w nocy.
Moja teoria jest taka - z lokówki wypłukiwane są przez szybki nurt kąski jedzenia, które spływają dość szybko, ryby jeśli chcą coś złapać/zjeść muszą szybko działać, bez oglądania, bez zastanowienia i chwytają wszystko co spływa, styropian podnosi haczyk z dna i lokuje go/się w chmurze płatków/zanęty, które wypłukiwane są z lokówki
- ale to tylko moja teoria.
W każdym bądź razie złowiłem sporo leszczy, jazi, kilka świnek na styropian i to nie żart - to działa; próbowałem na styropian na Wiśle ale tu się mi nie sprawdził.