Po kilku dniach w domu (przymusowy urlop) nie wytrzymałem i korzystając z ciepłego dnia pojechałem nad wodę.
Na brzegu zawitałem o 12:00, czyli na leniucha. Łowiłem na metodę z spokojnej zatoce, na głębokości 3-4 m, z dala od nurtu kanału.
Już na początku zasiadki usłyszałem dobrze prognozującą opowieść dwóch panów, którzy wrócili pontonem na brzeg. Polowali delikatnymi zestawami na klenie (spinning), ale podczepił im się (za pokrywę skrzelową) amur około 1 m i w rezultacie zdemolował podbierak, a potem zwiał.
U mnie, od początku coś tam skubało, ale nieśmiało. Dopiero po 3 godzinach rybki zaczęły brać. Do zachodu słońca naciągałem 30 szt. Nie brałem nawet siatki i wszystkie, po odpięciu szybko wracały do wody.
Cztery karasie srebrzyste 19-29 cm, jeden sazanik 29 cm i masę krąpików i leszczyków 18-27 cm. Największą rybą był jaź 40 cm.
Kilka ryb poocieranych lub ze śladami po drapieżnikach.
Najlepiej sprawdził się jako zanęta zmielony na grubo pellet czarny halibut (w jednym pudełku) i mieszanka pelletów 4 mm krab + orzech tygrysi + neutralny (w drugim pudełku). Na zanętę z przewagą orzecha bardziej kusiły się karasie, ale główną robotę robił mielony czarny halibut.
Na włosie najlepiej sprawdzał się Maros skisłe masło (kulki waftery 8-10 mm). Rybom aż uszy się trzęsły - tak to wcinały. Trochę gorzej reagowały na Sweetcorn 8/10, też od Marosa. Za to zaskoczeniem na niekorzyść okazał się pellet z dziurką 8 i 12 mm krab, który od późnej wiosny do wczesnej jesieni wymiata na tej wodzie. Za każdym razem wyciągałem pusty włos, jakby ryby nauczyły się zdejmować pellet.
Haczyk #16 i krótki (5-6 cm) przypon z plecionki, z push-stopem na włosie (chyba całkiem przejdę na przypony do metody z plecionki).
W każdym razie, od godz. 15 do zachodu słońca brania co 2-3 minuty od zarzucenia. Czasami brania w opadzie! Po gatunku rybek jakie łowiłem nie dziwiły mnie ani brania w opadzie, ani bardzo agresywne, ani szybkie. Jedno słowo: krąpie.
Zupełnie inne wskazania dawały karasie (charakterystyczne "ciamkanie" przynęty, przerwy we wskazaniach, wskazania przez 5-10 lub dłużej minut), czy karp (długie i powolne ugięcia szczytówki lub całkowita cisza oraz najczęściej mocne odjazdy).
Koniec końców - zmachałem się, aż zakwasy bolą. Wiele pustych brań, kilka spadów. Skończyła się zanęta, zrobiło się chłodno i zwinąłem się.
PS. Ciśnienie stałe 1022 hPa (po kilkudniowym spadku), wiatr bardzo słaby północny, temp. powietrza 15'C do 9'C (po chłodzie i przymrozkach nocą), temp. wody na powierzchni 10+'C, słonecznie, bezchmurnie, poziom wody średni rosnący, woda nieco zmącona.