A teraz fakt - skoro to taka świetna ryba, bezpłodna, nieszkodliwa, nieinwazyjna, niegroźna dla rodzimych gatunków, to dlaczego Anglicy pozwalają ją wpuszczać tylko na stawy, gdzie nie ma szans, że wejdzie w wody "otwarte" ? - Coś w tym jednak musi być nie halo...
Ciekawy 'fakt'
Jak dla mnie niezrozumiałe jest dlaczego ktokolwiek miałby wpuszczać tego typu ryby do wód naturalnych, skoro się ryb nie zabiera. Chyba za bardzo przesiąkłeś polską racjonalną gospodarką rybacką, nakazującą olbrzymie zarybienia. W UK zarybia się tylko korekcyjne, wzmacniając słabnące z jakiś powodów gatunki. Nie robi się z wód poligonów doświadczalnych, w których jeden gatunek będzie wypierał inny. Na komercji ustalasz sam rybostan, w wodzie naturalnej jest równowaga (jakaś) i nierozsądne bardzo jest mieszanie zarybieniami jakimiś hybrydami. Skąd wiesz jaki to będzie miało wpływ?
Dlatego Angole mają takie fajne wody, pomimo, że nie występuje u nich kilka gatunków obecnych w takiej Francji. Różnorodność jest mniejsza ale jest OK. Aczkolwiek ja bym nie oponował jeżeli by wpuszczono rzecznego karpia w małych ilościach do takiego Trentu, i tak się nie rozmnoży
A F1 może być wpuszczane do komercji lub wód klubowych, nie ma problemu, oczywiście nie naturalnych. I to jest chyba bardzo logiczne, nieprawdaż?
W PL mimo tego, że F1 jest super rybą - przedsiębiorcy nie wpuszczają go, - za to każdy ma jesiotry i Karpie - dlaczego ?
Bo to jest Polska. Większość komercji jest robiona na łapu-capu i byle jak. Spora liczba właścicieli zarybia wg własnego uznania, czyli bez głowy, nie znając w ogóle tematu. Dlatego każdy wpuszcza co uzna za dobre, a więc karpie i jesiotry. W Polsce nie ma komercji linowo-karasiowej, przecież to bardzo smutne. Nawet Batorówka była jeszcze na pierwszym zlocie kiepsko zbudowana pod względem rybostanu, ilość japońca była straszna, na tyczkę można było je łowić non stop. Przykładem komercji zarybionej w idiotyczny sposób jest Sielska Woda. Wpuszczono zbyt dużo jesiotra i ten zdominował wodę.
Co do określenia burdel - to z dawnych czasów gdy były same burdele , teraz, fakt, trochę się to zmieniło - są bardziej ambitne projekty, chociaż u mnie na Śląsku dominują "burdele" - jeśli w 8h łowie 24 duże ryby, karpie i jesiotry, na przeróżne przynęty, i wszyscy dookoła łowią podobnie to to jest burdel
Ja znów nie lubię określenia komercja , bo zazwyczaj wrzuca się tam wszystko co nie jest wodą PZW - i burdele i olbrzymie "naturalne" wody.
Poprosiłbym Cię o wypisanie tych 'burdeli', gdzie się łowi 24 duże ryby w 8h a wszyscy tak łowią. Myślę, ze po raz kolejny przerysowujesz to mocno. Takich komercji nie ma, udało Ci się może raz tak połowić, jak był 'dzień konia'. Byłem kilka razy na Ochabach czy Bażynie i wiem doskonale, że są momenty gdzie się łowi fajnie, jest to do 10-12 ryb dziennie, i nie każdy łowi, normalnie jest to zaś kilka ryb tylko. Tam można zblankować nawet! W takim układzie więc Ochaby czy Bażyna są burdelem czy też nie?
Pomyślmy teraz o wodach no kill. Po pewnym czasie staną się burdelami. Na Śródlesiu2 już można połowić leszczy z 30 w dobry dzień myślę, takich pod 2 kilo wzwyż, plus bonusy. Burdel? Hm, na Trencie to mam już w ogóle mega burdel. Bo można złowić masę brzan, leszczy i kleni. Gdyby tak łowić z dwie ryby na wyprawę, byłoby porządnie
Nabijam się, ale dyskusja zmierza powoli w stronę - Polacy są mądrzejsi (wędkarsko). Według mnie jesteśmy z tyłu za większością narodów Europy. Lata wybijania ryb na potęgę, niszczenia wód w zorganizowany sposób, poddawania się idiotycznej gospodarce robiącej z wód śródlądowych stawy hodowlane, położone na łopatki wędkarstwo, zmienione w rybactwo z wędką - zrobiły swoje. Mamy sporo do nadrobienia. Trzeba zrozumieć, że w UK jest potężna scena matchowa, i ona wymusza szukania sposobów na zarobek. Dlatego właściciele wchodzą w projekty takie jak F1, aby zwabić do siebie wędkarzy. Bo oprócz cech tej ryby jak żerowanie w zimnej wodzie należy wymienić inną, to ryba sprytna, wymagająca.
F1 jakby co wcale wolno nie rośnie, ma szybkie przyrosty i zatrzymuje się później, jak ma z półtorej kilo, wtedy rośnie wolniej, osiągając wagę 3-5 kilogramów. Idealna ryba pod komercję, pod zawody, nie hoduje się kolosów co mają z 10-12 kilo i zrywają zestawy. U nas w Polsce też by się przydała, aczkolwiek tylko na komercjach. Jakby co to już produkowano te ryby. Niestety, większość właścicieli komercji nie myśli w wędkarski sposób bo nie jest wędkarzami, więc wszystko w temacie. Batorówka w tym roku jest oblegana na maksa, z racji zawodów. W Polsce brakuje wód pod zawody, niesłychane. To chyba dobitnie świadczy o tym, że nie 'znamy' tematu. Teoretycznie 'klient nasz pan', ale większość właścicieli łowisk nie zbadała rynku i nie wie kto tym klientem jest
Dlatego mamy karpie, jesiotry i amury wszędzie, a mało lina, leszcza, karasia pospolitego...