Autor Wątek: Kolejny dzień  (Przeczytany 7422 razy)

Offline Tench_fan

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 889
  • Reputacja: 472
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: bat i feeder
Kolejny dzień
« dnia: 02.12.2018, 14:41 »
Kolejny dzień

Józef szedł na ryby.
Nieśpiesznie podążał wydeptaną ścieżką. Trawy jeszcze mokre od rosy, a nad brzegiem unosiły się
resztki porannej mgły. Wstawał kolejny lipcowy dzień.
Po kilku deszczowych, ten zapowiadał się słoneczny, a nawet upalny.
Ostrzegawcze okrzyki bażantów rozlegały się wśród traw, by za moment, niemal z pod nóg, do lotu poderwała się bażancia samiczka.
Tuż za nią samczyk, niskim, koszącym lotem przefrunęły kilkanaście metrów dalej. Skryły się w nadrzeczne krzewy.
Szedł dalej, ścieżka wiła się, towarzysząc brzegowi rzeki. W tym miejscu schodziła łagodnie ku jej nurtom.
W niewielkim obniżeniu terenu kryła się mini plaża. Niewielką łachę żółtego piasku obmywały łagodne nurty.
Często w tym miejscu obserwował buszujące kiełbie. Lubił patrzeć na te sympatyczne rybki, pracowicie
myszkujące przy dnie w poszukiwaniu pożywienia. Zanurzył dłonie w wodzie. Była chłodna, lecz nie zimna.
Wzrokiem omiótł powierzchnię wody, rzeczny nurt.
Spoglądał dalej, na przeciwległy brzeg, który wyższy, skrywał kolonię jaskółek brzegówek.
W oddali majaczyła ściana lasu, teraz niezbyt wyraźna o poranku.

Uniósł się znad wody i podążył dalej, kierując swe kroki na ścieżkę. Szedł dalej by wkrótce minąć pozostałości
starego młyna. Teraz już zostało z niego niewiele. Będąc dzieckiem spędzał tutaj wiele czasu.
Zarówno on, jak i inni chłopcy z wioski bawili się tutaj "w podchody", czy "w wojnę".
Rodzice patrzyli na to niechętnie, ale taka to już jest natura chłopców. Pociąga ich to co zakazane.
Zapalił papierosa i skierował się w stronę drewnianego mostka prowadzącego na drugą stronę rzeki.
Bo to właśnie odległy las był jego celem. Rzeka leniwie meandrowała wśród łąk i rzadkich pól, niosąc swe wody,
lecz jego interesował jej odcinek skryty wśród drzew.
Na skraju lasu dostrzegł już białe pnie brzózek, wśród których jesienną porą rosną kolonie maślaków,
a i "kozaki" trafiają się także.
Podążał wytrwale w ich kierunku, by skryć się w ich cieniu, przed spodziewanym w ciągu dnia mocnym lipcowym słońcem.
Rosnące skrajem brzózki i topole ustąpiły miejsca sosnom. Minął po lewej leśną ścieżkę wśród niewielkich wzniesień,
darzących go zazwyczaj zbiorem dorodnych kurek. Po prawej towarzyszył mu niewielki młodnik i pas świeżego wyrębu.
To tu bliżej jesieni zachwycają urodą rosnące kępkami wrzosy. Szedł dalej wgłąb lasu, teraz już z dala od koryta rzeki,
lecz wiedział, że znów bezbłędnie trafi nad jej brzegi. Tu wśród lasu skrywającego jej bystrzejszy odcinek
znajdzie wytchnienie i trochę samotności. Lubił to odosobnienie.
W istocie, wkrótce wśród drzew i zieleni dostrzegł niebieską wstęgę rzeki. Rzeczki po prawdzie.

Zasiadł na obalonym przez wiatr pniu, który często zastępował mu wędkarskie krzesełko.
Nie spieszył  się. Sięgnął za pazuchę i wyciągnął pomiętą paczkę papierosów.
Włożył jednego z nich do ust i zanurzył dłoń w kieszeni starej kurtki w poszukiwaniu zapałek.
Te, jak na złość, zawieruszył się gdzieś, lecz w końcu je odnalazł.
Kurtka niegdyś była zielona, teraz w bliżej nie określonym kolorze.
Była mocno "sfatygowana", lecz nie przeszkadzało mu to.
"Na tańce się nie wybieram". No gdzieżby w jego wieku, uśmiechnął się w duchu.
Zaciągnął się dymem raz i drugi i spojrzał w kierunku tafli wody.
Rzeczka toczyła swe przejrzyste wody w otoczeniu gęstych drzew, miejscami podmywając ich korzenie i wymywając burty, tworzyła atrakcyjne głęboczki, by w innym miejscu odkładać piaszczyste płycizny.
Zielona wstęga podwodnej roślinności falowała zgodnie z jej nurtem, wprawiana w ruch bystrością wody.
Widział również ryby.
Ustawione pod prąd, skrywały się pod baldachimem "podwodnych traw" lub za rzadkimi kamieniami, by od czasu do czasu unieść się ku powierzchni.
Z nurtem spływały zarówno pojedyncze listki, czy też gałązki, ale i "owadzi topielce".
Tak jak i teraz.
Zdezorientowana bura ćma trzepotała się na powierzchni, wywołując niewielkie falki, na niemal gładkiej tafli przybrzeżnego wypłycenia.
Owalna sylwetka klenia ruszyła w jej kierunku, lecz ubiegł go inny amator skrzydlatej przekąski.
To ładny jaź, przyjrzawszy się chwilę, zassał ją z smakowitym cmoknięciem.

Józef powoli rozkładał wędzisko.
Dziś nie będzie łowił z powierzchni. Deszczowe ostatnie dni nie pozwoliły mu zebrać owadziej przynęty.
Zamontował niewielką oliwkę, a na sporym haczyku umieścił dużą rosówkę.
Liczył na kilka dorodnych okoni, które zamierzał "wyłuskać" z pod zatopionych gałęzi, powalonego w poprzek nurtu drzewa.
To nie był dobry czas na miętusa, który czasem tu się trafiał. Na nie przyjdzie czas późnojesienną i zimową porą.
Zgrabnie umieścił zestaw pod przeciwległym brzegiem, w atrakcyjnym głęboczku kuszącym ciemniejszą wodą.
Nie zawiódł się. Wkrótce kilka dorodnych pasiastych rybek trafiło do umieszczonej w wodzie siatki.
To mu wystarczy. Ma skromne potrzeby, ot i tyle, by na kolację było.
Łowił jednak dalej.
Lubił siedzieć w tym ustronnym zakątku, wdychać przesączone żywicą powietrze i nasłuchiwać leśnych odgłosów.
Stukot dzięcioła rozbrzmiewał wśród drzew. Ptaszek ów pracowicie poszukiwał korników w pniu pobliskiej sosny,
przerywając swe zabiegi, by czujnie obserwować otoczenie.
Odwrócił głowę we właściwym momencie. W sam czas, by dostrzec, że jego wędka gnie się na skutek
gwałtownego, mocnego brania. O takie atak nie posądzałby okonia, a już na pewno takiego, jak te, które dziś łowił.
Ryba silnie parła pod prąd, a od czasu do czasu silnym uderzeniem ogona przyginała szczytówkę ku powierzchni.
Józef wkrótce dostrzegł z czym ma do czynienia. Zwarty, "kluchowaty" kształt, ciemny ogon obrzeżony "czarną tasiemką", jakby maźnięty
pędzlem artysty. To natura nadał mu takie barwy. Duże srebrzyste łuski i ceglastoczerwone płetwy.
Kleń i to duży, zajadle próbował uwolnić się z haka. To był On.
Józef nie nazywał go inaczej, nie potrzebował. To król tej rzeczki, potężne, stare "klenisko".
Obserwował go już wielokrotnie, gdy odwiedzał swą rzekę. Widywał jak przepływał gdzieś w ukryciu, na granicy cienia,
lub gdy pojawiał się nagle, by rozpędzić mniejszych towarzyszy i zebrać spływającego owada.
Raz nawet miał go na wędce, lecz stracił go po krótkiej chwili, gdy kleń spiął się o zatopione w wodzie gałęzie.

Tym razem było jednak inaczej. Wciąż czuł pulsujący ciężar dużej ryby na kiju.
Jeszcze trochę i utrzymując jego ogromny pysk nad lustrem wody, doprowadzi go na płyciznę pod swymi stopami.
Ależ był piękny, "klocowaty". Po prostu ogromny.
Widział jak jest zmęczony, gdyż jego pokrywy skrzelowe intensywnie pracowały, łapiąc oddech.
Józef schylił się i sięgnął ręką w kierunku masywnego rybiego karku.
To był moment, ułamek sekundy, gdy kleń, czy to przestraszony widokiem wyciągniętej dłoni, czy też
odpocząwszy nieco, wykonał gwałtowny zwrot.
Hak uwolnił się z rybiego pyska, a może nie wytrzymała żyłka.
Ogromny kleń pomknął niczym wystrzelona z łuku strzała. Zatrzymał się na kilka sekund łapiąc oddech, by zniknąć ostatecznie w ciemniejszej wodzie pod drugim brzegiem.
Józef usiadł bezwiednie na pieńku. 
Na jego twarzy, niczym otwartej księdze, można było odczytać najpierw zdumienie, pomieszane z oszołomieniem.
Później złość, która przeszła w rozczarowanie. Ostatecznie jednak słaby uśmiech wygładził pomarszczoną twarz.
"Miałem cię. Prawie cię miałem stary cwaniaku!"
Rzucił to na głos, ni to do siebie, ni to do ryby.
Wędkę odłożył spokojnie na podpórkę i ponownie sięgnął po papierosa. Dłonie trzęsły mu się z lekka,
raz z racji przeżywanych emocji, drugi z osiągniętego już wieku.

Ćmił papierosa uspokojony już zupełnie. Nie będzie już dziś łowił.
Wiedział, że nie skusi go do ponownego brania.
Nie dziś i pewnie nie jutro, ale nadejdzie taki dzień, kolejny dzień.
Zmierzą się ponownie, stary chytry kleń i Józef.
Byli sobie przeznaczeni, jakby podobni, samotnicy doświadczeni wiekiem.
Zabrał skromny wędkarski dobytek i ruszył przez las do domu.
Dzięcioł nadal, niczym dobosz, wygrywał werble na pniu sosny.
Radek

Wędkarstwo - namiastka szczęścia gdy życie nie rozpieszcza.

Offline kALesiak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 638
  • Reputacja: 86
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #1 dnia: 02.12.2018, 15:02 »
Super!  :bravo:  :thumbup:

Offline zbyszek321

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 908
  • Reputacja: 185
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Drawsko Pomorskie
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #2 dnia: 02.12.2018, 15:11 »
:bravo: :bravo: :bravo: :thumbup:
Zbyszek

Offline Alek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 958
  • Reputacja: 237
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Białystok
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #3 dnia: 02.12.2018, 15:18 »
Talent literacki nam się objawił. :bravo: :thumbup:
Adam

Offline andre1975

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 484
  • Reputacja: 46
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Bruksela / Łagów (świętokrzyskie)
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #4 dnia: 02.12.2018, 15:23 »
:bravo: :bravo: :bravo:
Andrzej

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #5 dnia: 02.12.2018, 16:36 »
Byłem przekonany, że "kącik" umarł. Radek, klasa :beer:
Jacek

Offline Tomnick

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 035
  • Reputacja: 103
  • Lokalizacja: Słupsk
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #6 dnia: 02.12.2018, 17:25 »
"Kącik" reaktywacja :thumbup: :bravo: :bravo: :bravo:
Tomek

Offline Laur77

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 357
  • Reputacja: 60
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #7 dnia: 02.12.2018, 18:12 »
Naprawdę Super opowiadanie :bravo: :bravo: :bravo: :thumbup:
Wawrzyn

Offline Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #8 dnia: 02.12.2018, 18:41 »
Piękna opowieść Radek

Wysłane z mojego Redmi 3S przy użyciu Tapatalka

Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline Kereloth

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 955
  • Reputacja: 88
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Brodnica
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #9 dnia: 02.12.2018, 19:07 »
Brawo :thumbup:

Offline Tench_fan

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 889
  • Reputacja: 472
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #10 dnia: 02.12.2018, 20:52 »
Byłem przekonany, że "kącik" umarł. Radek, klasa :beer:

Jacku
Może i umarł. Jeśli tak, uznajmy to za "Noc żywych trupów" ;)

Przypomniałem tylko o istnieniu tego działu, a może nasz forumowy Druid wyłoni się z przepastnych lasów, gdzie się zaszył i znów użyje "swojej magii". :)
Gieniu - gdzieżeś ty? :)
Radek

Wędkarstwo - namiastka szczęścia gdy życie nie rozpieszcza.

Offline Pajone

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 923
  • Reputacja: 35
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Śląsk - Bytom
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #11 dnia: 02.12.2018, 22:35 »
I ja poświeciłem chwilę na ten tekst.. :bravo: chcemy wiecej, przyjemnie się czytało :)
Paweł

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #12 dnia: 13.12.2018, 22:53 »
Byłem przekonany, że "kącik" umarł. Radek, klasa :beer:

Jacku
Może i umarł. Jeśli tak, uznajmy to za "Noc żywych trupów" ;)

Przypomniałem tylko o istnieniu tego działu, a może nasz forumowy Druid wyłoni się z przepastnych lasów, gdzie się zaszył i znów użyje "swojej magii". :)
Gieniu - gdzieżeś ty? :)
Jestem, wyłoniłem się na chwilkę z ciemnych borów
Gratuluję fajnego opowiadania :bravo:
Przykro mi że nie mam czasu by tu zaglądać a tym bardziej coś napisać . Idą święta i będzie trochę luzu, może wreszcie coś napiszę, w głowie jest już kilka tekstów
Szkoda że na taką ilość forumowiczów jest tak mało piszących, to nie jest trudne , każdy z nas przeżył nad wodą rózne przygody i warto je opowiedzieć innym.
Pozdrawiam - Gienek

Offline maksz100

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 514
  • Reputacja: 35
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
Odp: Kolejny dzień
« Odpowiedź #13 dnia: 13.12.2018, 23:48 »
Panie... To trzeba mięć "rękę" ;D  Ja tylko kłusować potrafię :\