Zainspirowany przez kolegów, postanowiłem i ja spróbować.
Koszty:
Szelki - niecałe 30 zł.
Obejmy do rur - 5 zł.
Dwa kawałki pianki do izolacji rur - za darmo
Szelki montuje się bezinwazyjnie. Na górze jest mocny rzep. Nie ma opcji, żeby puścił w trakcie niesienia fotela. Na dole paski mocujemy do fotela na pętelkę, i można ten element potem odczepić
jednym ruchem - jest na zatrzask. Czyli jeśli chcemy zdemontować pasy, na górze odczepiamy rzep, a na dole dwie klamerki. Przy fotelu zostają tylko dwie nieprzeszkadzające pętle z taśmy.
Żeby nam na górze mocowanie rzepa nie latało po fotelu, trzeba było jakoś uniemożliwić przesuwanie się po poprzecznym elemencie krzesła. Obejmy do rur, pod nie po kawałku pianki, bo były ciut za luźno. Gotowe.
To wszystko. Pasy mogą być cały czas przy fotelu, w niczym nie przeszkadzają.
Ani gdy łowimy
Ani gdy fotel stoi złożony. By pasy nie latały luzem, łapiemy je tymi sprzączkami do trzymania złożonego oparcia
Na plecach prawie tego nie czuć, za bardzo po bokach nie wystaje, a jak się zdejmie nogi, to już w ogóle
Mam wózek i jest to rozwiązanie genialne, ale są miejsca, do których idzie się przez krzaki czy pola i wtedy wózek już nie bardzo...
Serdecznie polecam rozwiązanie, bo kosztuje grosze, a pozwoli dojść bez urywania ramion w najdalsze i najdziksze zakątki naszych łowisk.
Howgh!