Jedyna woda PZW w mojej okolicy, na której "coś się dzieje" poza okresem zarybienia karpikiem, to Kozłowa Góra.
To spory zbiornik, ja znam miejsca na kamiennym wale, od strony parku w Świerklańcu. Najlepszy dojazd jednośladem, bo auto trzeba zostawić dość daleko i kawałek później jest. Siedzenie na wale, to też ciężki temat, ale da się opanować.
Techniki gruntowe dominują, ale można też próbować spławika i trochę większego dystansu. Czasem da się połowić naprawdę ładnych płoci.
Jeśli chodzi o feeder, to metodą da się nieźle wstrzelić, dobry towar na mączkach i żółte przynęty to podstawy (ale mogło coś się zmienić). Można próbować na sporych dystansach, ale na 35-50m też są bdb wyniki.
Dominuje leszcz, taki 30-40cm, sporadycznie większe, ale ciężko przekroczyć 50cm. Zdarzy się ładny krąp, sporadycznie płotka, czasem zabłąka się karpik, a czasem podchodzą handlówki, bo okazuje się, że były jakieś zarybienia.
Jak się wstrzelisz, to wykosisz 30-40 leszczy w 3 godziny i to na jedną wędkę. Niestety po kilku takich wyprawach łowienie robi się mega nudne i ciężko złowić cokolwiek innego, albo większego.