Wiadomo PZW to kiepski organizator. Jednak należy rozróżnić zawody oficjalne od zawodów komercyjnych. Gdzie te pierwsze powinny być organizowane na regulaminie między narodowym FIPSED.
Wytłumacz mi po co komu zawody oficjalne? Co to za rodzaj zawodów? Lepsze czy gorsze? Co mają na celu?
Tego właśnie sposobu myślenia nie potrafię zrozumieć, może dlatego, że nie jestem wyczynowcem
Według mnie związek wędkarski ma przede wszystkim dbać o rozwój wędkarstwa, o to aby zapewnić członkom jak najlepsze warunki do wędkowania. Nie trzeba tutaj brać kasy od członków nie łowiących sportowo aby robić zawody dla garstki której chce się regulaminów FIPSED, a tak jest teraz.
Ja rozumiem, że są tacy co lubią klasyczny feeder czy też 'klasyczny' spławik, jednak to czego nie mogę pojąć, to dlaczego upierać się przy tym kiepskim regulaminie. Myślicie, że w UK go uwielbiają? Wielu wędkarzy mówi otwarcie jak jest głupi, i się z nimi zupełnie zgadzam. Co niby takiego dadzą wędkarzom skomplikowane reguły? Obrazi ich obecność kogoś kto będzie łowił na Metodę? Czy nie chodzi czasem o to, kto złowi najwięcej ryb? Poza tym, w większości wypadków i tak najskuteczniejsze będą zestawy klasyczne, podobnie jak naturalne przynęty. Dlaczego więc nie dodać kolorytu rozgrywkom? Czy powolne konanie wyczynu spławikowego, zamkniętego i hermetycznego, nie jest dla nikogo lekcją? Nawet w UK zainteresowanie tego typu zawodami jest coraz mniejsze, rzekłbym nawet, że większość wędkarzy ma w rzyci to, jak poszło synom Albionu na kolejnych rozgrywkach. Na przestrzeni prawie 10 lat śledzenia prasy wędkarskiej, widzę wyraźnie, że o tym typie łowienia pisze się coraz mniej.
Regulamin feedera na MŚ nie powstał 50 lat temu, to młoda dyscyplina, i tutaj nie pracowały nad tym tęgie mózgi. Ot, wzięto połowę ze spławika, w sumie dopasowując tamten regulamin do feedera. Trzeba jednak rozumieć, że to światowa federacja, i zawody jakie robią są raz w roku. Natomiast związek wędkarski jak PZW ma inne priorytety. Podstawą jest zadbać o wędkarzy i o związek, jego przyszłość. Aż się prosi aby wykorzystać moment i zatrzymać ludzi, którzy odchodzą na potęgę. Do tego regulamin w spławiku powstał laaata temu, nie było wtedy kulek, dumbelsów, zanęt na mączkach. Dlaczego nie dopasowano do rzeczywistości regulaminu feederowego? Nie jestem w stanie tego pojąć. Najgorsze jednak jest to, że w Polsce uważa się taki gniot za wzór i się to naśladuje. Wiele firm nie będzie zainteresowanych sponsoringiem klasycznego feedera, bo produkuje przynęty i zanęty, jakich nie można tam używać.
I najważniejsze.
Im prostsze reguły, tym więcej startujących. Im więcej startujących, tym większe koło zamachowe - to znaczy większe zainteresowanie sponsorów i tak dalej i dalej. A tu sru, dłużyzna na kilka stron z zapisami trudnymi do zrozumienia. U nas jeszcze niewielu ma świadomość, że społeczeństwo się starzeje, że młodych wędkarzy jest jak na lekarstwo, że za 10, 20 lat nastapi kryzys. Dlatego należy przyciągać (i utrzymać w związku) ludzi na wszelkie sposoby, i popularyzacja zawodów wiele by pomogła. Ale po co...
Nie twierdzę, że zawody spławikowe czy w klasycznym feederze są złe, można robić przecież imprezy i to duże. Ale po co narzucać to większości? Po jakiego grzyba te reguły, aby się poczuć bardziej światowym? Wyczynowcem przez duże 'Wu'?
Jak dla mnie to zwykła megalomania. Ale przecież w PZW nie chodzi o to. W PZW kopiuje się regulaminy, bo wąsate dziady myślą o wędkarstwie jako o sporcie, jak o jakies dyscyplinie w lekkiej atletyce. Nie mają w ogóle horyzontów, nie rozumieją wędkarzy, nie wiedzą jak można to wszystko ładnie rozruszać. Kura nie będzie orłem...