To wytłumaczę po kolei.
Rzut składa się z kilku faz. Dla płynnego rzutu zza siebie (przykład uproszczony):
Na początku mamy zablokowaną żyłką palcem, i odchylamy wędkę do rzutu. Kąt żyłki wychodzącej ze szpuli a idącej wzdłuż blanku to ok 90 stopni, przy czym szczyt kąta tworzy nasz palec (zakładając, że na nim założona jest żyłka, a nie blokujemy palca na krawędzi szpuli), blokując żyłkę. W tym momencie czuć na palcu lekki opór, jaki generuje ciężarek na końcu wędki.
Gdy wędka (i ciężarek) osiągnie najniższy punkt za nami, zaczynamy ciągnąć cały zestaw do góry i do przodu, aby wyrzucić ciężarek. Palec nadal blokuje żyłkę, ale teraz siła na niego działająca jest największa - bo musimy pokonać bezwładność ciężarka zaczepionego na żyłce. Ciężarek gdyby mógł (gdyby palca nie było) chciałby zostać w miejscu, a żyłka mogłaby się swobodnie wysuwać.
W tym miejscu, jeśli hamulec jest luźny, to ustąpi - bo żyłka chce się wysunąć ze szpuli w dowolny sposób, "ciągnięta" przez ciężarek. Nasz palec nie blokuje wysuwu poprzez obrót szpuli, a tylko swobodne spadanie zwojów. Dlatego właśnie tak istotne jest dokręcenie hamulca, inaczej wysuwająca się linka przesunie się po naszym palcu, a trzeba zwrócić uwagę, że działa tam duża siła - palec jest szczytem kąta na żyłce - i tarcie będzie bardzo duże. Idealne warunki do cięcia!
Gdy wędka jest nad nami, a ciężarek mamy rozpędzony wzdłuż właściwego toru lotu, zabieramy palec, zwalniając linkę. Wówczas żyłka może swobodnie spadać ze szpuli, a ciężarek lecieć bez większych przeszkód.
Mam nadzieję, że to co napisałem ochroni niejeden palec