Panowie, ja tylko dodam, że gdyby każdy z nas kręcił filmy, to by było ciekawie... Ale byśmy się wtedy zadziwili, i to nie raz!
Zauważcie jedną z rzeczy. Filmy robione są na czystej wodzie, gdzie karp ma możliwość dokładnego przyglądania się przynęcie. A na mętnej?
No właśnie. Na mętnej łowi się o wiele lepiej, każdy chyba to wie. Bardzo często nie zakładamy, jak mocno ryba może mieć wpływ na skuteczność zestawu w zależności od rodzaju łowiska, konkurencji innych osobników (czyli jak jest wiele karpi a mało żarcia to kto pierwszy ten lepszy).
Wczoraj na rzece, zaliczyłem jedną spinkę, na 13 ryb, z czego 9 to leszcze, dwie to brzany i jeden kleń, wszystko duże. Zestaw był samozacinający w 100%, leszczom nawet dawałem poszaleć na kiju, aby spłoszyć stado. Działał zwykły hak nr 12 i 10 Wide Gape z Drennana, z 5 białymi, na przyponie 80 cm. Gdybym jednak złowił 5 ryb, a reszta to byłyby spinki, zestaw dalej byłby samozacinający. Bo takie ryby nie żują przynęt, ale połykają, ewentualnie biorą na zęby gardłowe, nie zdążą jednak wypluć, bo jest 'bolt effect'. Moją rolą jest hol. Podobnie jest z karpiarzem, on nie ma żadnego wpływu na zacięcie. Jak hak jest zbyt duży i nie wbija się w wargę lub jest tępy, to jest to niedoskonałość zestawu, nie zaś sama mechanika jego działania. Zwłaszcza, że brania pokazywane są na przynętach pop up, 'oczojebnych', tak odmiennych od innych, że aż boli. Nie ma dziwne, że karp jest ostrożny, zwłaszcza taki komercyjny, który się już nie raz pokłuł. Po co się więc dziwić? Tym bardziej właśnie konstruuje się zestawy jeszcze skuteczniejsze, haki o innym profilu, które są lepsze i tak dalej....
Czytając sporo artykułów karpiowych, książek, zaskakuje mnie jedna konkluzja z lat 80tych. Tam, przed wynalezieniem włosa, w jednym roku karpiarze mieli piękne wyniki, aby rok później mieć bardzo słabe. Ryba nauczyła się oswobadzać, wypluwać haki i zainstalowane ne niej przynęty. To był szok, bo były wskazania a nie było ryb! Dlatego nie przyjmujmy, że ryby są 'tępe'. Kto wie, czy właśnie ilość przeróżnych zestawów dziś nie powoduje, że karp nie jest w stanie się nauczyć omijać dane pułapki. O wiele lepiej jednak jest w feederze, gdzie delikatniejsze zestawy bazują nie tylko na przynętach podnoszonych, ale często komponują się z zawartością podajnika właśnie, ryba ma więc ciężki orzech do zgryzienia. Bo pułapki karpiowe są prostsze dla niej do uniknięcia, feederowe już nie. Po części to tłumaczy wyniki Piotra na Ochabach, gdzie ogrzmocił wszystkich karpiarzy prawie za każdym razem, z kretesem. Mania wielkich przynęt i pop upów się kłania. Jak wielu z nas stosuje duże przynęty? No właśnie, więc wyniki też nie powinny dziwić. Feederowe pułapki są o wiele lepsze, aczkolwiek generalnie nie łowi się tak dużych ryb. Jednak powodem jest tu również ilość czasu spędzonego nad wodą. Dla karpiarza tydzień na jednej sesji to normalka