Ja na zlot przyjechałem w piątek po 18:00. Lucjan dotarł jeszcze później. Tak więc zaczęliśmy trochę późno. Za rok postaram się zorganizować sobie dzień wolny od pracy i przyjechać w czwartek.
Dla mnie tego typu zjazdy to przede wszystkim wypoczynek. Odpoczynek od pracy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio brałem urlop, rzadko też gdzieś wyjeżdżam na weekend, żeby odpocząć. Dlatego ten czas był dla mnie wyjątkowy pod względem relaksu. W dodatku temu relaksowi towarzyszyła wędkarska atmosfera, zapach jeziora, widok spławiających się ryb oraz nocny śpiew słowików. W tym roku naprawdę poczułem smak wypoczynku.
Jestem też w pełni usatysfakcjonowany, czego nie czułem po wcześniejszych zlotach, z tzw. integracji
Tym razem postanowiłem całkiem zrezygnować z wędkowania na rzecz obcowania z kolegami. Nie ze wszystkimi udało się do syta porozmawiać, ale bardzo się starałem
Z Filipem tylko się przywitałem. Był jakby nieobecny. Wyglądał na zmęczonego i/lub... zakochanego?
Bardzo dziękuję Kujawowi za poczęstunek czymś, po czym czułem się wyjątkowo dobrze zarówno podczas degustacji, jak i dnia następnego. Przepraszam też wszystkich tych, których poczęstunku zmuszony byłem odmówić. Musiałem jakoś zadbać o swoje zdrowie
Poznałem nowych kolegów, w tym trzech Michałów
W sumie na zlocie było chyba czterech Michałów.
Przez jeden dzień duszą towarzystwa był Wiesiek, który przyjechał specjalnie, żeby nas poznać.
Szkoda, że niektórzy nie dali rady przyjechać. Na pewno zabrakło Jacka, Irka, Radka, Krzyśka, Jaśka, Marcina Cichosza, Kuby, Ścigacza, Michała Mikuły. Pomijam miłośników portalu, którzy jeszcze ani razu nie zawitali na naszych zjazdach. Zdaję sobie bowiem sprawę, że nie każdy musi lubić takie imprezy.
Miał być z nami Kamil, ale wolał zostać na rybach w Czechach.
Posiłki przygotowywane przez właścicieli były bardzo smaczne. Rano jajecznica i herbatka z cytryną, potem miękki schabowy, wieczorem kiełbaski i inne dania z grilla.
Wziąłem ze sobą namiot, łóżko karpiowe, śpiwór. Znalazło się jednak miejsce w domku, więc postanowiłem skorzystać. Łóżko przydało się dla Michała, któremu szczerze współczuję, bo musiał spać w jednym pokoju z Lucjanem i Mirkiem. Mimo że spałem za ścianą, to pierwsza noc była nieprzespana. Nie pomogły nawet pastylki nasenne. Nie mam stuprocentowej pewności, ale wydaje mi się, że tej nocy było to chrapanie Lucka. Jednak kolejnej nocy zdecydowanie dominował Mirek. Drugiej nocy nie zażyłem żadnej tabletki i o dziwo (może byłem już tak zmęczony) spałem całkiem nieźle.
Wszyscy biwakujący w autach i pod namiotami mogli skorzystać z łazienek w domkach, więc myślę, że warunki nie były takie złe.
Chyba uwierzyłem, że ktoś tam u góry zarządza tym, co dzieje się na Ziemi. Większość z Was pamięta zapewne moją przygodę z wędką Kubika podczas zeszłorocznego zlotu. Tym razem Mateusz (Koń) dał mi do wypróbowania swojego pickera Prestona. Drugi rzut zakończył się zerwaniem żyłki odraz wypadnięciem szczytówki z gniazda. Szczytówka oczywiście poleciała i zatonęła. Wtedy uznałem, że ktoś musi sobie ze mnie płatać figle
Tak więc koszty mojego wypoczynku wzrosły. Mam nadzieję, że gdzieś uda mi się ją dostać.
Do wszystkich forumowiczów: przy okazji kolejnych zlotów proszę nigdy nie dawać mi żadnych wędek do ręki! Mogę obejrzeć tylko z daleka!
Miło było popatrzeć na ponad pięćdziesięciocentymetrowe okazy linów. Na wodach PZW mojego okręgu to wielka rzadkość. Do tego różnej odmiany i przeróżnej wielkości karpie oraz jazie, płocie, karasie (trafiły się też złote), leszcze, a nawet małe bolenie
Na drapieżnika nikt się nie nastawiał, więc duże szczupaki, okonie i sandacze (poza okazem Piotrka) pływały sobie bezpiecznie.
Kurde, ale rybostan... To zapewne wbrew wszelkim kanonom polskiej wiedzy ichtiologicznej. Niejednokrotnie słyszałem i czytałem opinie ichtiologów, że taka mieszanka może doprowadzić jedynie do degradacji zbiornika. Ale zaraz! Przecież nad tą wodą czuwa ponoć trzech ichtiologów! Hmm... Może to jacyś inni (specjalni) ichtiolodzy. W jeziorze, którym opiekuje się nasze koło też były kiedyś sandacze. To było wtedy, kiedy koło decydowało o zarybieniach. Obecnie wpuszcza się jedynie śladowe ilości karpia i szczupaka.
Pogoda była dla nas wyjątkowo łaskawa. Trzeba przyznać, że na naszych zlotach zawsze było bardzo przyjemnie. Nie za zimno, nie za ciepło. Tym razem burze elegancko omijały Batorówkę.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspaniałą atmosferę.
Dziękuję Marcinowi za rezerwację łowiska i organizację zakwaterowania, zbiórkę opłat. Wielkie dzięki
Dziękuję Karolowi za zrobienie dobrej jakości zdjęć, które niebawem będziemy mogli obejrzeć na forum.
Zbyszkowi, Mirkowi, Karolowi dziękuję za pomoc przy organizacji zawodów. Dzięki Lucjanowi, Marcinowi, Mirkowi i Tomkowi mieliśmy też nagrody.
Dla mnie najważniejszą wartością tego typu spotkań jest możliwość poznawania i obcowania z osobami o podobnych wędkarskich światopoglądach. Jako że stanowimy znaczną mniejszość wśród polskich wędkarzy, na co dzień często zmuszeni jesteśmy łowić w towarzystwie ludzi nadających na zupełnie innych falach. I nie chodzi tu jedynie o kwestię zabierania i niezabierania ryb. Musimy zdać sobie sprawę, że wędkarze stale doskonalący swoje umiejętności i techniki, pogłębiający swoją wiedzę, wydający często niemałe pieniądze na sprzęt, interesujący się biologią ryb, sprawami związkowymi, szanujący przyrodę, nieśmiecący, czytający regularnie prasę (również tę zagraniczną), wyznaczają nowy kierunek polskiego wędkarstwa, ale niestety wciąż należą do zdecydowanej mniejszości.
Zachęcam więc wszystkich, żeby korzystając z możliwości, jakie daje forum, zawiązywali nowe znajomości z wędkarzami ze swoich rejonów. W ten sposób można poznać ludzi mówiących podobnym językiem, umawiać się na wspólne wędkowanie, mając poczucie, że rośniemy w siłę