Tacy ludzie rzadko się rodzą. Czy to w sporcie, czy w nauce, czy w sztuce... Robią rzeczy, które ogólnie wydają się niemożliwe. Ale oni tego nie robią ot tak - udało im się, mieli farta. Nie, oni opracowują plan i realizują go. Dzień za dniem, tydzień za tygodniem... rok za rokiem. Gdy wszyscy się śmieją... oni robią swoje. Potem wszyscy przestają się śmiać. Spora część ewentualnie szydzi, z wściekłością zaciskając zęby. Wymyślając argumenty w stylu, że jemu się udało, bo... Gdyby mi się chciało, to...
Sukcesami tego faceta można by obdzielić kilku ludzi i jeszcze by zostało. Szkoda tylko, że zaliczył ten romans... ale nikt nie jest doskonały.
Głupio mi trochę w tym wątku to wstawiać, ale warto, naprawdę warto obejrzeć.
Od trzeciej minuty.