Nie zapominajmy o wagowym limicie dobowym dotyczącym cennych gatunków, ten obowiązuje. Co do karasia srebrzystego, to sprawa jest prosta - powinno się go usuwać z wody, więc zapis jest OK. Problem jest z leszczem, bo tego może być w pewnych wodach zbyt dużo, w innych zaś mało. Dlatego każdy okręg powinien sam uzupełniać RAPR, dopasowując zapis do danego akwenu.
Moje obserwacje pozwalają mi zauważyć, że leszcz jest gatunkiem bardzo 'odpornym' na drapieżnictwo, sztuki powyżej 30 cm już rzadko kiedy są zjadane przez kormorana czy szczupaka, ponieważ są mocno wygrzbiecone. Do tego taktyka zbijania się w spore stada jest dodatkową ochroną przed drapieżnikami. Dlatego ryba ta będzie trudna do usunięcia z jakiejkolwiek wody. Niestety, w PZW obserwujemy, że ta najpopularniejsza w Europie ryba, może zostać przetrzebiona
Oznacza to, że wybito wszystkie już praktycznie ryby i niewiele w wodzie pływa. Jest to jakby wskaźnik degradacji zbiornika przez użytkownika.
Ogólnie no kill jest OK, ale na wielu wodach gdzie leszcza i krąpia jest sporo i te dodatkowo zagrożone są karłowaceniem, zabieranie ich powinno być objęte nakazem. Zwłaszcza, że zapewne jest tam mało drapieżnika, i należy wspomóc go odpowiednio. Dlatego zapis jest OK jak dla mnie. Oczywiście odnosić się to powinno do większych zbiorników.
Ogólnie RAPR jest do rzyci, każdy okręgo powinien zatrudniać kilku ichtiologów, którzy powinni byli mieć pod kontrolą każdą wodę, mając oko na jej rybostan. Wtedy można regulamin ogólny wzbogacać odpowiednio, np. zwiększając limity, zmniejszając je czy nakazując wypuszczać dany gatunek. Innej drogi nie ma, chyba, że zmniejszy się odłów ryb co najmniej o połowę w jakiś inny sposób. Oczywiście można też wprowadzić no kill, wcześniej robiąc odpowiednie zarybienia. Taki leszcz wtedy będzie miał wroga, w postaci okonia i szczupaka, które nie pozwolą aby narybek leszcza dorastał w dużej liczbie, będzie równowaga.
Sum według mnie nie jest też zainteresowany leszczem tak jak innymi gatunkami. Na rzekach będzie wolał polować na gatunki łatwiejsze do 'połknięcia', do tego zdecydowanie łatwiej jest mu polować na ryby żyjące w małych stadach niż na takiego leszcza, których może być 50-100 sztuk, i które są często w ciągłym ruchu.
W sobote na nocce na Trencie, złowiłem w naszych mini zawodach 22 leszcze 45+ cm (do 55-57 cm), na jedną wędkę, łowiąc niecałe pięć godzin. Gdybym łowił na dwa kije i całą noc (poszedłem spać), zapewne biłbym kolejne rekordy. Moim skromnym zdaniem na ten odcinek Trentu możnaby zaprosić ekipę wędkarzy z okręgu mazowieckiego, jeden autobus z przyczepą na mięcho, na dwa tygodnie. Chłopaki zrobiliby 'równowagę' (zabierać mogliby tylko i wyłącznie leszcza). Innym gatunkom byłoby lepiej, znacznie lepiej, bo pogłowie tego gatunku jest przerażające wielkie