Nie mogłem się zebrać ... minusem takich krótkich wakacji jest ciężkie zderzenie z rzeczywistością
Ostatnie dwa dni na Batorówce to dalszy ciąg relaksu
Czwartek potraktowaliśmy zupełnie na luzie, ranek odpuściłem wędkarsko, pospaliśmy, śniadanie i wyprawa do Dino parku w Kołacinku. Spodziewałem się lepszych atrakcji, może troszkę przeszkodziły grupy zorganizowane które robiły tłok, młody mimo fascynacji dinozaurami też czuł niedosyt. Wróciliśmy na Batorówkę i rozłożyliśmy stanowisko piknikowo-wędkarskie
Nie jest tak, że zupełnie odpuściłem wędkowanie, ale wędka z sygnalizatorem pozwoliła troszkę z większym luzem podejść do tematu. Testowałem podarek od katmaya, tak prezentował się podajnik.
Skusił się niewielki karpik.
Syn oczywiście kosił ryby, na rozkładzie miał jazia, leszcze i liny, w tym dwa byki - 47 i 48cm
Ćwiczyliśmy właściwe obchodzenie się z rybami, syn miał zadanie moczenia maty, próbował pozować do zdjęć z rybami, czasami się udawało, czasami nie.
Większe liny pozowały na macie.
Mnie trafił się kolejny karpik.
Niestety przytrafiły się straty w sprzęcie, odwijałem żyłkę z końcówki bata i pstryk - pęknięcie
Mam jeszcze bata 6m, ale to jeszcze nie czas na taką długość, montuję matchówkę która robi za bata, ryby biorą pod nogami także nie ma problemu. Trochę się obawiałem o komfort posługiwania się tym kijem w końcu kołowrotek swoje waży, zero problemu, co więcej ćwiczyliśmy pierwsze rzuty ... to jeszcze nie ten czas, ale pierwsze sukcesy były
Kolejne branie na matchówce kończy się jazgotem hamulca, ryba wybiera żyłkę i ucieka wzdłuż brzegu, co kończy się zerwaniem przyponu i przecięciem żyłki na mojej wędce z sygnalizatorem
To mógł być jeden z większych karpi naszego wyjazdu ...
Do sygnalizatora już nie wróciłem, łowiłem na metodę, karp narobił zamieszania i brania nie były tak częste. Trafiały się japońcę i taki oto bonus, poprawcie mnie ale to chyba "nasz karaś"
Mocno zmaltretowany niestety.
Mniej więcej o 18 zwinęliśmy stanowisko, pora na grilla z Państwem Bator. Wieczór upłynął na rozmowach, a raczej na słuchaniu Pana Zbyszka - ma wyjątkowe podejście do życia, pojawiło się tysiąc tematów, od filozofii przez reprodukcję bobrów po domowe sposoby na alergię
Przekazuję pozdrowienia, Spławik i Grunt jest zawsze mile widziany na Batorówce
W piątek musieliśmy się zebrać w miarę wcześnie, zaplanowałem konkretny atak, licząc na to że syn pośpi po "trudach" wyjazdu. Pobudka o 4, kwadrans po piątej zaczynam łowienie, dwie wędki - koszyk i metoda. Powróciłem na stanowisko w okolicy wyspy, tam gdzie we wtorek łowił katmay. W koszyku mix ziaren z peletami i zanętą, już odrobinę sfermentowany, ten zestaw ląduje na wprost, metoda pod wyspę. Kropi deszczyk, a szczytówki drgają tylko od moich ruchów na fotelu ... po drugim zarzucie pojawiają się bąbelki tam gdzie wylądował koszyk, chwilę później brania na obu zestawach. Nie było łatwo ale jakoś się udało.
Po kolejnym zarzucie koszyka ewidentnie było widać, że to miejsce ma potencjał, dałem spokój z łowieniem pod wyspą - oba zestawy lokowałem w tej samej okolicy.
Kolejne branie i taki oto jegomość - 45cm - wyrównany rekord
Brania i kolejne ryby, w tym dublet bliźniaków, w momencie jak miałem karpika na macie, branie na drugiej wędce. Odhaczanie i wypuszczanie w trakcie holowania karpia w rozmiarze 55 to całkiem niezła jazda, poniższe zdjęcie można potraktować x2
O karasiach nie wspominam, w sumie było 5 sztuk, to co istotne to liny, udało mi się pobić rekord syna (47cm) dwa razy
48 cm i 49,5cm, naciągałem, prostowałem
nie udało się osiągnąć pięćdziesiątki
Na bank dobiorę się do największych prosiaków, chciałbym w tym roku przekroczyć barierę 50 cm.
Trafił się jeszcze karpik 61 cm, dał mi nieźle popalić pod brzegiem.
O 8 powoli zacząłem zwijać stanowisko, kwadrans później dołączył do mnie syn, a ja dołowiłem jeszcze jednego lina - 44cm - z nim mam zdjęcie
Młody złowił karasia i o 9 zakończyliśmy naszą przygodę na Batorówce.
Spodziewałem się konkretnych wyników, ale ilość linów kompletnie mnie zaskoczyła, szaleństwo ! Nie liczyłem, ale przez cały tydzień złowiłem 3-4 razy więcej linów niż przez ostatnie 3 lata !
Rodzina wróciła w wyśmienitych nastrojach z poczuciem, że moglibyśmy zostać tam jeszcze dłużej i nuda by nas nie dopadła
Czerwiec na Batorówce został mam nadzieję na stałe wpisany do kalendarza
Teraz trzeba się liczyć z dodatkowymi wydatkami, w końcu co 3 wędkarzy to nie jeden