Panowie,
ja z pytaniem. Może jako starsi koledzy pomożecie mi w rozterce etycznej. 95% złapanych ryb wypuszczam, bo chodzę na ryby dla zabawy. Chciałbym zminimalizować cierpienie na ile się da. I tak docieramy do pytania. Taka sytuacja:
haczyk jest połknięty przez rybkę głęboko. Ani wypychaczem ani szczypcami nie daję rady go usunąć. Mam wrażenie, że jak dalej będę walczył poharatam rybę śmiertelnie. Widziałem, że na jakimś filmie osobowości wędkarskich, że w podobnej sytuacji zdecydowali, że wypuszczają rybę, której się haczyka wyjąć nie da.
Zastanawiam się co robić w takich sytuacjach? Puścić odcinając żyłkę na ile się da? Uśmiercić, żeby się nie męczyła z haczykiem?
Zakładamy, że to ryby, które zgodnie z regulaminem PZW uśmiercić można.