W sensie takim, że te związki odkładają się w organizmie. A chodzi konkretnie o to, że napisałeś jakoby nikt od ołowiu nie umarł.
JKarp
Nie słyszałem nigdy o żadnym wędkarzu, co zmarł na skutek zatrucia ołowiem. Jako małolat pamiętam jak się rwało taśmę ołowianą zębami, przygryzało śruciny. Teraz nie mam praktycznie kontaktu z ołowiem.
Zastanówmy się teraz czy ołów w postaci kilku śrucin nr 4 lub 6 może komuś zagrozić. Jak? Przecież ich nie jemy, nie rozpuszczają się w wodzie, tej wody nie pijemy. Dlatego jest to przesada. A karpiowe ciężarki są teraz malowane, więc też nie powinny szkodzić. Ile syfu jest teraz w jedzeniu, to jest prawdziwa tablica Mendelejewa którą łykamy...
A same metale ciężkie odkładają się w organizmie, to fakt. Jednak nie tylko ołów, jest ich znacznie więcej i mamy z nimi kontakt na różne sposoby. Do tego wędkarzy jest coraz mniej, żyłki coraz mocniejsze, technologia idzie do przodu, więc i mniej tego ołowiu zostaje w wodzie. Jak dla mnie jest to wydumany problem