Kiedyś Wam pisałem, że coś wiem, ale nie powiem… jeszcze. Brak czasu ogranicza, ale chcę uprzedzić Komunikaty Rybackie i zdać relacje jako pierwszy
Takie ogłoszenia duszpasterskie przed Rybomanią
Tym razem będzie o pewnej „konferencji” w Berlinie. Słowo „konferencja” to tak pięknie i dumnie brzmi. Można zorganizować konferencje np. w Polsce, a równie dobrze można ją zorganizować w Berlinie. Tak też uczynili m.in.
Panowie z PZW. Wraz z Organizacją Producentów Ryb Jesiotrowatych z Torunia oraz znanym nam z udzielania się tu na forum - Instytutem Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie oraz Morskim Instytutem Rybackim wpadli kiedyś na genialny pomysł.
Po co organizować konferencje dla Polaków w Toruniu lub Olsztynie, jak można ją zorganizować, wynajmując salkę, w trakcie największych na świecie targów rolnictwa, żywności oraz ogrodnictwa - „Die Internationale Grüne Woche”, które odbywają się co roku w styczniu na terenie „Targów Berlińskich”.
Można więc połączyć zwiedzanie targów z debatami o stanie polskich wód. Mądre. Nauka i odpoczynek za granicą. Czy to nie jest piękne połączenie? Jednak żeby taka organizacja konferencji dla Polaków zagranicą miała super głęboki sens, to trzeba zaprosić przynajmniej dwóch prelegentów z zagranicy. I tak też się corocznie robi.
W tym roku gościem „konferencji” był m.in. Robert Arlinghaus – porfesor z Leibniz-Institut, który w swoich pracach badawczych zajmował się np. kwestiami Catch & Realese i wędkarstwem rekreacyjnym ( to teraz już chyba wiecie dlaczego został tam zaproszony przez naszych polskich naukowców
)
Od razu zastrzegam, iż jest mi obojętne, gdzie kto sobie organizuje konferencje, o ile nie czyni tego z publicznych pieniążków. Kto bogatemu zabroni organizować konferencje np. o ochronie Zalewu Zegrzyńskiego przed wędkarzami na takich Malediwach. Można wtedy zaprosić np. naukowca z Indii i rozmawiać o ochronie wód np. o tym że w ostatnich latach mocno poprawił się stan czystości Gangesu – tak że Europejczyk może śmiało pić wodę prosto z rzeki. I nic mi do tego.
Jednak to co się działo na tej konferencji z uwagi na czynny udział w niej przedstawicieli PZW, to już jest inna kwestia
A działo się dużo
Na tej konferencji same znajome twarze z forum i z innych for internetowych – Panowie z IRŚ w Olsztynie w osobach
Pana Kotwica (z wykładem w Berlinie dla Polaków dotyczącym polskiego swojskiego kormorana i jego wpływu na polskie wody), no i
Pan Rybal ( tym razem jako specjalista od zarybiania polskich obszarów morskich rybami wędrownymi).
W tym miejscu chylę czoła przed wiedzą Pana Rybala. Nie tylko zbiorniki zaporowe, turystyka wędkarska, akwakultura, ale również i morze są w kręgu Pana zainteresowań. Dobrze, że choć problematykę kormorana Pan komuś innemu pozostawił. To się ceni. Też chciałbym tak posiąść wiedzę np. z całego prawa i może w końcu udałoby mi się spełnić marzenie jednej z kandydatek na prezydenta Polski i „napisać całe prawo od nowa”. Kto wie. Może kiedyś. Dlatego jestem pełen podziwu dla Pańskiej wiedzy. To chyba Newton powiedział, że: „Co wiemy, to jedynie kropelka, zaś czego nie wiemy, to cały ocean.” No i Pan chce zrozumieć ten ocean. Podoba mi się to. Szanuję.
Wracając do tematu profesor Arlinghaus to łebski gość. Z ciekawości przeczytałem dwie jego prace. Podobały mi się. Są inne od tych, które czytam w Komunikatach Rybackich. To nie jest zarzut do Komunikatów. Po prostu prace tego profesora są inne.
Zgadnijcie czym Organizacja Producentów Ryb Jesiotrowatych z Torunia (którym wędkarze zjadają jesiotry) wraz z naszym kochanym PZW (tu głośnie brawo za prawidłową postawę i godne reprezentowanie wędkarzy) oraz naszymi naukowcami z IRŚ uraczyli profesora z niemieckiego instytutu zajmującego się tematyką C&R ? Zgadniecie ?
Strzelajcie. Może jednak lepiej spytajcie się kogoś z PZW, kto tam był, to może Wam powie.
Pewnie spora delegacja PZW tam pojechała, bo cała wycieczka do Berlina liczyła ponad 100 osób.
Nie będę Was trzymał w niepewności. Powiem Wam. PZW wraz z IRŚ-iem i producentami ryb jesiotrowatych pokazywali koledze z Niemiec jak wygląda w Polsce wędkarstwo rekreacyjne i polskie Catch&Realese,
ale tak naukowo tzn. w sposób naukowy niemiecki, bo przecież jesteśmy w Berlinie na największych światowych targach dotyczących żywności:
Profesor chyba się mocno zdziwił tym co mu pokazali jego polscy koledzy - że jest aż tak źle w tej patologicznej Polsce, przez tą wędkarską patologię (notabene m.in. z PZW) - bo nawet sobie przetłumaczył tekst z prezentacji. Szanuję za podjęcie próby nauki nowego języka obcego. Też to często robię.
W tym miejscu raz jeszcze bije brawo dla PZW
Jeżeli był ktoś w Berlinie z nowego ZG, to też szanuję. Godna postawa wędkarza. Powiew zmian czuć, aż z Berlina
Warto też rozwijać się intelektualnie, co widać po prezentacji. Poza tym trzeba uczyć Niemca polskiego, aż mi się przypomniał ten cytat z Psów Pasikowskiego „niech się….języka uczy”. Tak patriotycznie i słusznie.
Jak to tam było w tym statucie PZW? Polski Związek Wędkarski jest stowarzyszeniem miłośników wędkarstwa i sportu wędkarskiego, kontynuatorem tradycji zorganizowanego wędkarstwa w Polsce, a celem Związku jest organizowanie i promowanie wędkarstwa, rekreacji, sportu wędkarskiego, użytkowanie i ochrona wód, działanie na rzecz ochrony przyrody i kształtowanie etyki wędkarskiej. Natomiast cele Związku realizowane są poprzez reprezentowanie interesów Związku w kraju i za granicą. Chyba coś w ten deseń. Szanuję.