Spławik i Grunt - Forum

NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: selektor w 08.01.2018, 15:38

Tytuł: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 08.01.2018, 15:38
Wszyscy, którzy kiedykolwiek nurkowali w Bałtyku, to już to wcześniej wiedzieli, że...nie je się tamtejszych ryb :) W końcu opublikowano wyniki wieloletnich badań w ramach międzynarodowego projektu badawczego Soils2Sea
http://www.portalmorski.pl/inne/38037-dr-wachniew-polskie-wody-beda-zanieczyszczone-jeszcze-przez-kilkadziesiat-lat
https://turystyka.wp.pl/baltyk-i-rzeki-bardzo-zanieczyszczone-polske-nalezy-uznac-za-obszar-niebezpieczny-6207099841521281a
z których jasno wynika, że nasz kraj jest największym trucicielem jeżeli chodzi o Bałtyk i z naszych rzek (również podziemnych) spływają do morza zanieczyszczenia sięgające czasów dalekiej przeszłości. "Rzeki są zanieczyszczone najbardziej tam, gdzie występuje największa gęstość zaludnienia i najintensywniejsze rolnictwo.", czyli prawie wszędzie. Sądzę, że fanów ryby w occie to nie przekona, ale z drugiej strony co nas nie zabije to nas wzmocni ;)
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: zbyszek321 w 08.01.2018, 15:44
Polak potrafi >:O
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: email w 08.01.2018, 15:51
Powodem tego jest to że  jesteśmy najbiedniejszym krajem nad Bałtykiem. Od 25 lat jesteśmy wolnym krajem i potrzebujemy czasu aby coś się zmieniło. Innym krają zajęło to 70 lat, a od nas się wymaga natychmiastowych zmian, tu i teraz.
Ja osobiście zauważyłem, że dopiero od kilku lat w Polsce bierze się pod uwagę środowisko. Do póki nie zmieni się mentalności ludzi w różnych aspektach życia to się nic nie zmieni. Najbardziej co mnie przeraża nad Bałtykiem to te pety. Jak bardzo trzeba być zacofanym, żeby myśleć że jak się zakopie niedopalek po papierosie w piasku to go nie ma.

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: koras w 08.01.2018, 15:56
Z tymi petami jest jak jest, bo typ myśli, że nic się nie stanie jak on jeden kilka kiepów zagrzebie, bo piasku jest dużo. Jednak po nim przyjdzie kolejny osobnik, który pomyśli tak samo itd. Na podobnej zasadzie działają niektórzy wędkarze - "ryb jest pełno, nic się nie stanie jak wezmę 3 liny", a efekt tego wszyscy znamy.

Co do zanieczyszczenia wód gruntowych nawozami - tutaj jest przyczyna zakwitów wody w jeziorach. Nie zanęty, nie nadmiar ryb (haha), tylko właśnie azotany i inne związki pochodzące z nawozów sztucznych.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 08.01.2018, 16:45
Co tam nawozy. Ich się nie widzi, więc nikomu nie przeszkadzają. Póki woda, czy ryba nie śmierdzi, to wszystko co tam pływa jest do zjedzenia. Teraz jednak będzie coś co każdy wędkujący nad dużą rzeką np. Odrą zobaczy. Będą to efekty "założeń do planów rozwoju śródlądowych dróg wodnych w Polsce na lata 2016-2020 z perspektywą do 2030". Cytując ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej "przywrócenie możliwości transportu rzecznego Odrzańską Drogą Wodną należy do priorytetów rządu". Celem rządu jest "osiągnięcie międzynarodowej klasy żeglowności na Odrzańskiej Drodze Wodnej oraz włączenie jej w sieć europejskich dróg wodnych. Pierwszym krokiem do realizacji tego priorytetu jest likwidacja tzw. wąskich gardeł, czyli miejsc ograniczających żeglugę śródlądową.." Węgiel bedziem wozić w świat ;) http://www.portalmorski.pl/zegluga/38045-port-gliwice-chce-w-2018-r-podwoic-ilosc-wegla-wysylanego-droga-wodna
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 08.01.2018, 16:48
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Michal w 08.01.2018, 20:01
Pewnie sporo osób już oglądało ten film.

Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: robson w 08.01.2018, 20:33
"osiągnięcie międzynarodowej klasy żeglowności na Odrzańskiej Drodze Wodnej oraz włączenie jej w sieć europejskich dróg wodnych. Pierwszym krokiem do realizacji tego priorytetu jest likwidacja tzw. wąskich gardeł, czyli miejsc ograniczających żeglugę śródlądową.."
I to jest prawdziwa tragedia. Niestety, sami wędkarze często na takich polityków głosują. Możemy sobie wyrzekać na ekologów, ale to oni są jedyną realną siłą nacisku, która może te plany storpedować - choćby przez lobbing w UE, by takich głupot nie dofinansowywać. Co prawda i oni szanse mają minimalne :(
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Bubel w 08.01.2018, 20:39
To wytlumacz mi, bo niestety nie ogarniam pewnych spraw. Dlaczego w innych uregulowanych rzekach w europie są ryby a środowisko ma się całkiem ok? Dodatkowo takie inwestycję stworzą dodatkowe miejsca pracy w naszej bajkolandii co jest zawsze +
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 08.01.2018, 20:47
Jak znajdę chwilę wolnego to z chęcią obejrzę ten film. Teraz jedynie rzuciłem okiem na komentarze rodaków.

Kilka z nich...z tych najbardziej lubianych przez oglądających:

"-Film bardzo stronniczy skupia się tylko na Polsce i Rosji a słowem nie wspomina o pozostałych krajach które trują bałtyk
-W UK kanalizacja w nadmorskich wioskach jest wyprowadzona prosto do morza, a granulat z oczyszczalni jest wywozony na pola jako nawóz pod wierzbę energetyczną... Każda propaganda jest dobra by interesy jednych robic kosztem innych :)
-Szkoda tylko że połowa tych firm jest zagraniczna..
-to nie polska zaśmieca Bałtyk tylko nasi zajebiści w h** sąsiedzi
-ten materiał to jest jakaś propaganda kto był choć raz na niemieckiej wsi to pewnie sam widział że Niemcy są przodownikami w nawożeniu gnojowicą.
-co za pedały - w irl, uk, niemczech wylewa się 10x więcej ale okazuje się że to Polska zatruła Bałtyk, nie tylko bałtyk cały świat
-angielska propaganda a sami maja Tamize smierdzaca"

Ja tu czuję spisek angielsko-niemiecko-żydowski (tunelem z Izraela trujo). Ach k..a jakie to typowe. Ostatnio jak nad wodą zwróciłem uwagę baranowi by nie wrzucał pudełek po robakach w krzaki to odpowiedział mi, że tu i tak w koło jest brudno 8) Nic tylko walnąć takiego w ten głupi dekiel, choć z drugiej strony..konsekwencje nie pozwalają ;D

To wytlumacz mi, bo niestety nie ogarniam pewnych spraw. Dlaczego w innych uregulowanych rzekach w europie są ryby a środowisko ma się całkiem ok? Dodatkowo takie inwestycję stworzą dodatkowe miejsca pracy w naszej bajkolandii co jest zawsze +

Sorry. Ty jako wędkarz to tak na poważnie nie ogarniasz tego jak wygląda rzeka uregulowana od tej nieuregulowanej i jakie konsekwencje dla środowiska ma regulacja rzek ? Cały ten rządowy myk z budową "dróg wodnych" w Polsce ma na celu głównie to żeby spuścić w górę Polski węgiel ze Śląska. Grupa kapitałowa OT Logistics to potentat w Polsce i Niemczech. Nie wchodzi w coś co mu się nie będzie opłacać. A tu zaczynają inwestować w węgiel :)
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: robson w 08.01.2018, 21:10
Na temat regulacji rzek mądrzejsi ode mnie napisali już wystarczająco dużo. Nie bez przyczyny na zachodzie miliardy poszły na renaturyzację rzek. Jeśli zapytasz muszkarzy co sądzą o rybostanie po zmeliorowaniu dowolnej wody górskiej, prawdopodobnie usłyszysz wyrazy niecenzuralne.
Pozwolę sobie zacytować nawet naszych ulubieńców z IRŚ:

"Efekty prac melioracyjnych widać chociażby na niewielkiej Łydyni płynącej w okolicach Ciechanowa na Mazowszu. Polski Związek Wędkarski zlecił ekspertyzę mającą ustalić, jakie skutki miała regulacja dla żyjących w niej ryb. W 2005 roku, czyli przed pracami na ponadpółkilometrowym odcinku rzeki, zarejestrowano tam obecność 852 ryb należących do 13 gatunków. Łączna masa złowionych ryb wyniosła ok. 7 kg, co w przeliczeniu na 1 ha powierzchni wody odpowiada masie 33,5 kg. Żyły tam m.in. szczupaki, płocie, jelce, jazie, okonie, pstrągi potokowe, klenie, kiełbie, ślizy, cierniczki. Po pracach regulacyjnych, w kwietniu 2008 roku, na tym samym odcinku przeprowadzono odłów kontrolny. Okazało się, że zamiast 13 gatunków są cztery. Masa ryb przeliczona na hektar spadła z 33 kg do pół kilograma. Zniknęły gatunki cenne gospodarczo oraz objęte ochroną.
- Skutki tej regulacji będą widoczne przez wiele następnych lat. Łydynia stała się rybackim nieużytkiem - podsumowuje autor ekspertyzy prof. Wiesław Wiśniewolski z Instytutu Rybactwa Śródlądowego."

To oczywiście przykład jednostkowy, ale śmiem twierdzić, że reprezentatywny.
Skutki regulacji - jak odcięcie starorzeczy czy zniszczenie naturalnych tarlisk, są oczywiste. Choć oczywiście nie mówimy tu o dzikich rzekach, bo przecież Odra jest uregulowana, podobnie jak jej dopływy. Woda szybciej spływa do Bałtyku - co skutkuje miejscami, w których wody na środku rzeki jest po pas.
Wiemy jaki jest poziom wody w Odrze i możemy sobie wyobrazić, jakie inwestycje w zbiorniki retencyjne trzeba poczynić, żeby zapewnić ciągłość transportu. To są kolosalne pieniądze, które z pewnością można wydać lepiej.
A z czysto wędkarskiego punktu widzenia, wolę łowić na rzekach, po których nie pływają na okrągło barki z węglem, mazutem czy innymi bogactwami tej krainy :)

Dla zainteresowanych:
Przykład z UK, jak się przywraca rzeki do stanu naturalnego: http://straznicy.natura2000.pl/imgturysta/file/rzeki.pdf. Co prawda chodzi tu o małe rzeczki, ale widać kierunek w jakim idzie myślenie o wodach w państwach nieco bardziej świadomych niż nasze.

Z "Wędkarza Polskiego": http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/824

I ogólnie o renaturyzacji: http://wislawarszawska.pl/relacja-z-konferencji-na-temat-renaturyzacji-rzek/

Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Luk w 08.01.2018, 21:33
Cały ten rządowy myk z budową "dróg wodnych" w Polsce ma na celu głównie to żeby spuścić w górę Polski węgiel ze Śląska. Grupa kapitałowa OT Logistics to potentat w Polsce i Niemczech. Nie wchodzi w coś co mu się nie będzie opłacać. A tu zaczynają inwestować w węgiel :)

Wg mnie jest gorzej. Całe te przebudowy są po to aby wyrwać kase z UE. W momencie kiedy inwestycja będzie zakończona, polskie kopalnie nie będą już działać. Oczywiście może istnieć możliwość transportu węgla wodą do elektrowni. Z tego co słyszałem będąc u rodziny w Opolu, to elektrownia OPOLE wcale nie chce bazy przeładunkowej do węgla, wszystko załatwia kolej, też tania.

To wytlumacz mi, bo niestety nie ogarniam pewnych spraw. Dlaczego w innych uregulowanych rzekach w europie są ryby a środowisko ma się całkiem ok? Dodatkowo takie inwestycję stworzą dodatkowe miejsca pracy w naszej bajkolandii co jest zawsze +

Piszesz o Niemcach? Belgach? Holendrach? Niestety, to są kraje, gdzie o środowisko się dba, na wszystko się chucha i dmucha. To nie Polska, gdzie nocą wyłączano filtry na elektrowni czy cementowni i 'dawano czadu', bo nic nie widać... To u nas wywalane są śmieci w lesie, brzegi rzek i jezior też są jakie są, doskonale o tym wiemy. Dlatego ja bym się obawiał, że u nas nie będzie standardów niemieckich.

Wszystko się robi aby lać beton, aby były inwestycje. Tak naprawdę to budzić powinno lęk, bo to nie jest wcale planowanie czegoś na przyszłość, tu się po prostu coś rozwali, aby poleciała kasa z UE. To przerażające. Uważam, że nie trzeba nam tego programu wcale, korzyści z niego płynące są póki co wątpliwe. Nie wiemy nawet, czy elektrownie węglowe będą działać za 20 lat. Poza tym złote lata żeglugi śródlądowej już są dawno za nami. Niemcy czy Holendrzy mają rozbudowane drogi wodne od setek lat, my zaś dopiero ruszamy w tym temacie. Nie ma planów na to co przewozić - czy to nie jst kuriozalne?

A co do miejsc pracy. Póki co, to praca w Polsce jest. Okazać się wręcz może, że takie inwestycje sprawią, ze napłynie do nas sporo emigrantów. Oczywiście tego nie powiedzą ci co chcą aby ta przebudowa ruszyła.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Bubel w 08.01.2018, 22:22
Porównuje do Renu, Dunaju i Tamizy. Niestety dolna Wisła żyje w cieniu tykającej bomby ekologicznej którą jest zapora w Włocławku, trzeba coś z tym zrobić a jedyne co przychodzi mi do głowy to doprowadzenie jej do stanu żeglownego.  Rzeka w tym momencie jest zaniedbana, rozmyte główki, opaski  oraz zaniedbane wały przeciwpowodziowe budują obraz nędzy i rozpaczy. Temat przywracania małych rzek w Anglii do stanu naturalnego totalnie mija się z budowaniem dróg rzecznych w Polsce.

@Luk

Transportować można nie tylko czarne złoto "śluńska" :P Tekstu o emigrantach nie skomentuje....
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Novac w 08.01.2018, 22:27
Panowie pragnę tylko zauważyć, że nasza linia brzegowa to ile kojarzę jakieś 10-15% całkowitej linii brzegowej Bałtyku, a liczba mieszkańców naszego kraju to połowa wszystkim mieszkańców państw leżących na Bałtykiem (nawet w artykule jest o tym mowa). Sama Wisła jest największą rzeką zlewni Bałtyku, więc siła skali robi swoje. Do tego dochodzi rozwinięte rolnictwo i przemysł. Swoje dokłada skład gruntów. Oczywiście mając takie atuty powinno się już dawno przedsięwziąć kroki mające na celu przeciwdziałania ich skutkom. Tylko kto za komuny o tym myślał? Czy wielki, czerwony brat by pozwolił?

 Co do regulacji rzek to da się technicznie pogodzić jej możliwości żeglugi z przyrodą (przynajmniej w części). Przekład: Warta. Kiedyś pływały w niej barki, transportowano elementy do budowy statków oraz kruszywa. Jednocześnie nie została uregulowana jak np. Odra. O rybostanie kiedyś, a dzisiaj nawet nie będę pisał :facepalm:. Oczywiście z rzeką górską już tak się raczej nie da ;)
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Luk w 08.01.2018, 22:38
Porównuje do Renu, Dunaju i Tamizy. Niestety dolna Wisła żyje w cieniu tykającej bomby ekologicznej którą jest zapora w Włocławku, trzeba coś z tym zrobić a jedyne co przychodzi mi do głowy to doprowadzenie jej do stanu żeglownego.  Rzeka w tym momencie jest zaniedbana, rozmyte główki, opaski  oraz zaniedbane wały przeciwpowodziowe budują obraz nędzy i rozpaczy. Temat przywracania małych rzek w Anglii do stanu naturalnego totalnie mija się z budowaniem dróg rzecznych w Polsce.

@Luk

Transportować można nie tylko czarne złoto "śluńska" :P Tekstu o emigrantach nie skomentuje....

Wiesz co, ja tez jestem za jakimiś zmianami i inwestycjami, ale tutaj nie ma wyraźnego celu. Nie wiadomo co się będzie wozić! Na siłę wymyśla się, ze węgiel. Kto zapłaci za  budowę stacji przeładunkowej na Odrze w pobliżu elektrowni Opole? Podatnik. Czy zyska coś naprawdę? Trudno powiedzieć... Póki co nie ma wyraźnego rachunku zysków czy strat bo...nie wiadomo co się będzie wozić! Polskie kopalnie nie będą wcale długo działać (raczej) ponadto węgiel z nich do Gliwic trzeba i tak transportować koleją. Więc zysku wielkiego nie będzie, uważam, że inwestycja się nie zwróci.

Co do Wisły - innym tematem jest zapora we Włocławku, a regulacja rzeki na jej całym praktycznie odcinku, z budowa iluś kolejnych stopni wodnych, w tym i elektrowni. Nie czarujmy się, elektrownia wodna się nie musi wcale spłacić, zwłaszcza, ze jej moc nie będzie wielka. Bardziej opłaca się stawiać wiatraki i farmy słoneczne.

Dla mnie to jest tylko rwanie kasy aby coś budować, nic więcej. 
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: robson w 08.01.2018, 22:46
No przepraszam, ale co zapora we Włocławku i osady pod nią zgromadzone ma wspólnego z żeglownością. Jak niby "doprowadzenie do stanu żeglownego" ma w czymkolwiek pomóc?
Poczytaj np. tu: http://www.rme.cbr.net.pl/index.php/ekologia-i-srodowisko/813-rzeki-zbyt-dobrze-uregulowane
Polecam szczególnej uwadze fragment: "Zabiegi regulacyjne wpłynęły na intensyfikację procesu erozji dna rzek. Analizy zmienności przebiegu położenia dna koryt górskich dopływów górnej Wisły z okresu ostatniego100-lecia wykazały, że w wyniku prowadzonych tam prac, w korytach cieków wystąpiły silne procesy erozyjne, a ich dna uległy obniżeniu o ponad 3,0 metry." Dodam, że również w Warszawie dno Wisły jest znacznie niżej niż przed kilkudziesięciu laty. Regulacja powoduje tylko konieczność ciągłego naprawiania tego, co się przez nią psuje - a więc niekończące się wydatki. Jak komunizm: ustrój bohatersko walczący z problemami, które sam stwarza. Piszesz o Dunaju - piękna rzeka, właśnie ją renaturyzują, jest w którymś z linków, które zapodałem wcześniej. My najpierw wyrzucimy miliardy, żeby zapewnić spławność, potem kolejne, żeby odbudować to, co przy okazji zniszczyliśmy. Chyba, że kasy zabraknie - wtedy zostanie to, co zostanie.
Jako wędkarz kompletnie nie rozumiem poparcia kolegów po kiju dla prac na rzekach. O wiele przyjemniej mi się łowi w środowisku jak najmniej zmienionym pod potrzeby przemysłu czy transportu. Nie widziałem też entuzjazmu wrocławskich kolegów dla przebudowy brzegów Odry. Słyszałem raczej mało pochlebne opinie o "zje..nych" terenach za ujściem Ślęży. Ale może to malkontenci...
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Bubel w 08.01.2018, 23:04
Co ma wspólnego zapora z żeglownością? To, że usuwanie osadów nagromadzonych przez kilkadziesiąt lat będzie kosztować ogromne pieniądze, a udrożnienie rzeki i przywrócenie jej żeglowności daje szanse zwrócenia kosztów. Ja jako wędkarz potrafię widzieć dalej niż tylko czubek mojego nosa :) Jest szansa na rozwiązanie sytuacji z zyskiem dla wszystkich to trzeba z tego skorzystać.


Sorry, ale opinią wędkarzy, tym bardziej wrocławskich się nie interesuję. 80% z nich ma w dupie przyrodę, interesuje ich tylko aby dać sobie w palnik i zjeść wszystko co nawinie się na haczyk. Po wszystkim wyrzucić reklamówkę z śmieciami w krzaki a obok postawić posążek......
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: robson w 09.01.2018, 07:37
Każdy wierzy w co chce. Ekonomicznie to nie ma sensu, ekologicznie również, ale twój nos, twoje oczy, twoje prawo.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Luk w 09.01.2018, 07:45
Każdy wierzy w co chce. Ekonomicznie to nie ma sensu, ekologicznie również.

No właśnie. Zgadzam się z tym w pełnej rozciągłości. Polska potrzebuje inwestycji i te powinny być, jednak 'wodne autostrady' to strzał w stopę. To rzucanie się na kasę unijną kosztem środowiska. Wszystkie kraje chcą teraz naturalizacji rzek, i żałują ich regulacji w tak dużym stopniu, u nas jest na odwrót. Lub jeszcze gorzej  -w ogóle nie myśli się o środowisku ale o kasie.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: kordi w 09.01.2018, 08:55
Każdy wierzy w co chce. Ekonomicznie to nie ma sensu, ekologicznie również.

No właśnie. Zgadzam się z tym w pełnej rozciągłości. Polska potrzebuje inwestycji i te powinny być, jednak 'wodne autostrady' to strzał w stopę. To rzucanie się na kasę unijną kosztem środowiska. Wszystkie kraje chcą teraz naturalizacji rzek, i żałują ich regulacji w tak dużym stopniu, u nas jest na odwrót. Lub jeszcze gorzej  -w ogóle nie myśli się o środowisku ale o kasie.
Pełna zgoda, to jest bardzo dobrze przemyślana strategia biznesowa. Regulacje często robią firmy zagraniczne (Skanska itp), które tymi tematami już lata zajmują się na zachodzie. Mają bardzo mocne lobby, a że obecny rząd to wyjątkowe talenty antyśrodowiskowe, to jest im tym łatwiej.
Teraz zrobią regulacje i "żeglugę śródlądową" za grube pieniądze, a jak będą kończyć to okaże się to co cały cywilizowany zachód już dawno wie, że te prace przyczyniły się do dramatycznego pogorszenia sytuacji powodziowej i zdewastowały środowisko. W związku z tym za 2x większą kasę unijną będą naprawiały to co same niedawno zniszczyły.
Biznes is biznes. 
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Luk w 09.01.2018, 09:06
Należy tez dodać, że nie możemy się porównywać do Niemiec czy Belgii i Holandii. W krajach tych żegluga śródlądowa to stały element, tam jest masa portów, baz przeładunkowych, można by rzec, ze przez lata budowano infrastrukturę, tam jest to jakby wpisane w kulturę, że wiele rzeczy transportuje się rzekami i kanałami. Ale mają też  i szersze rzeki, kanały. U nas nagle chce się w przeciągu kilkunastu lat zrobić to, co Niemcy robiły przez lat kilkaset. To po prostu niemożliwe. Na dodatek przerażenie powinien wzbudzić fakt jak długo buduje się autostrady. Taka A4 to śmiech na sali, odcinek do Opola jest gorszy niż trasa szybkiego ruchu w innych krajach, z odcinkami specjalnymi jak zdobywanie Góry Świętej Anny pod Strzelcami Opolskimi.

Mało ludzi zdaje sobie chyba sprawę z rozmachu przedsięwzięcia. Ja jednak jestem tu sceptykiem. Skoro budowa autostrad tak się opóźniła, również i tutaj będą problemy, zwłaszcza, ze wiele do powiedzenia ma sama przyroda, która może być 'nieprzychylna' (stany wysokiej wody). Zachodzę w głowę jak zrobione zostaną chociażby remont mostów w miastach. W takim Opolu chyba tylko nowy most na obwodnicy jest wyżej od lustra wody na odpowiedniej wysokości. Reszta, a więc kolejowy i dwa drogowe, wymagać będą przebudowy lub wręcz budowania od nowa. Dla miasta mającego problem z korkami to wielki problem. Pytanie ile takich kwiatków jest w innych miastach?

W ogóle moim skromnym zdaniem Odra nie nadaje się do takiej modernizacji, to zbyt mała rzeka. Robienie z  niej kanału na tak długim odcinku nigdy się nie zwróci.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Marcin w 09.01.2018, 09:24
Panowie, prawda jest taka, że rezygnacja z regulowania rzek kłóci się z dobrem Polski. Zobaczcie jakie środki dostaniemy teraz na regulacje rzek i jakie na przywrócenie im później naturalnego wyglądu. Przecież to jest czysty rozwój gospodarczy. Wydać u nas pieniądze które chwilę temu nie były nasze. Dlaczego Unia ciągle daje dostacje na coś o czym każdy wie, że jest złe?
Dotacje to motory napędowe gospodarki. Nieważne na co idą ważne żeby były. A skoro dotacje można dostać na regulacje i renaturyzacje to po co zostawiać rzeki w spokoju?
Smutne, ale prawdziwe.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: robson w 09.01.2018, 20:10
Tyle, że wiesz jak to będzie. W kolejnych perspektywach będziemy dostawać tej kasy z UE coraz mniej, a jak zacznie brakować na wkład własny, to albo się inwestycji nie przeprowadzi w całości (i stawiam, że padnie na renaturyzację, jako tę do odstrzału) albo za wszelką cenę będzie się pchać tutaj naszą kasę, żeby Unia nie robiła problemów z wypłatą swojej części. Dlaczego nie inwestować tych samych pieniędzy w bardziej uniwersalny i służący wszystkim transport drogowy i kolejowy? Nie mówiąc już o takich drobiazgach jak nasza niedofinansowana służba zdrowia.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Marcin w 09.01.2018, 20:28
Racja. Chociaż akurat na infrastrukturę drogową to wyciskamy z Unii każdego możliwego centa.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 09.01.2018, 20:32
Precz z Unią Europejską! Żądam powrotu paszportów!
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Marcin w 09.01.2018, 20:35
Precz z NATO! Żądam powrotu ruskich!
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 09.01.2018, 20:36
Precz z wszystkim!

Precz z NATO! Żądam powrotu ruskich!

Mistrz cytowania zmienił moją wypowiedź :)
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Marcin w 09.01.2018, 20:42
O:)


EDIT:
Karasie jedzo gówno!
O:) O:) :beer:
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 07.03.2018, 19:52
A jednak :( Właśnie zaczyna się coś co na zawsze zmieni sytuację wędkujących nad Wisłą i Odrą.
Do 2030 r. Odra na całej swojej długości, a Wisła od Warszawy do Gdańska mają stać się międzynarodowymi szlakami żeglugowymi.

http://biznes.interia.pl/wiadomosci/news/cztery-oferty-w-przetargu-w-sprawie-studium-wykonalnosci-na,2559526,4199

Zarząd Główny PZW to powinien działać i informować wędkarzy o tej sprawie, a nie zajmować się teraz np. uchwałami w sprawie nadania medalu „Za wybitne osiągnięcia w sporcie wędkarskim”

http://www.pzw.org.pl/zgpzw/wiadomosci/164957/60/posiedzenie_zarzadu_glownego_pzw__luty_2018

Powiem tak. Jakby w jakiejś spółce zarząd działał tak jak ten z PZW, to wspólnicy/akcjonariusze najpierw by ich wszystkich wy.. wyrzucili, a potem pozwaliby takich "zarządców" o działanie na szkodę spółki. :facepalm:
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 07.03.2018, 21:34
[...] okaże się to co cały cywilizowany zachód już dawno wie, że te prace [regulacja rzek] przyczyniły się do dramatycznego pogorszenia sytuacji powodziowej i zdewastowały środowisko.

To wie nie tylko oświecony i cywilizowany Zachód, ale także barbarzyński i zacofany Wschód, tu na miejscu, w Polsze.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Piker w 07.03.2018, 21:36
PZW ma to pewnie głęboko w... przecież to nie ich, a następców zmartwienie.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Łuki w 07.03.2018, 21:41
Morze jak morze ... Może, to bałtyk nas truje.
 Po II WŚ ,jak i w trakcie, zostały zatopione chemikalia ,bomby i broń chemiczna.
Niemcy,Amerykanie,Rosjanie... zatapiali w morzu wszystko...(najtańszy sposób).

cyt. "Do naszego morza trafiły bowiem przeróżne substancje: parzące (jak iperyt czy luizyt), paralityczno-drgawkowe (sarin, V-gazy, tabun, soman), ogólnotrujące (cyjanowodór, chlorocyjan, arsenowodór), duszące (fosgen) i drażniące (sternity, lakrymatory). Tyle wiadomo na dziś"

 Obecnie te wszystkie beczki ulegają rozkładowi po 70-ciu latach..
Ryby są poparzone i chore...(bezrybie) ; (sprzedawane na sklepy)
Wiecie co?! jakiś zbieg okoliczności ??? dziś o tym mówiono w TVP 1. w programie "Alarm ! " 
 a tutaj podobny temat o zanieczyszczeniach.. 
Każdy ,chyba... ::) wie o tym zagrożeniu dla ludzi i środowiska ... temat od lat przypominany..
 Odsyłam do artykułu..
http://www.wnp.pl/parlamentarny/gospodarka/baltyk-to-tykajaca-bomba-zegarowa-zatopione-beczki-z-bronia-chemiczna-moga-sie-rozszczelnic-w-kazdej-chwili,9433.html

Jak na złość nie mogę odnaleźć linku do filmu z TVP Alarm! z dziś 07.03.2018.


Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 07.03.2018, 21:51
Zawsze można na tę sprawę spojrzeć pozytywnie. Jak już pieprzną te beczki, to wszyscy, co łowią na Bałtyku będą no kilowcami. Nikt ryb zabijał nie będzie, bo ryb nie będzie.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 07.03.2018, 21:52
Zawsze można na tę sprawę spojrzeć pozytywnie. Jak już pieprzną te beczki, to wszyscy, co łowią na Bałtyku będą no kilowcami. Nikt ryb zabijał nie będzie, bo ich po prostu nie będzie.

Dokładnie :D :D :D :thumbup:
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 07.03.2018, 22:04
PZW ma to pewnie głęboko w... przecież to nie ich, a następców zmartwienie.

Mają to głęboko w d... nie dlatego, że ich to nie dotyczy - bo przecież Pana Rzecznika "Męczennika bezrybia" powinien interesować ten temat ;)
Przyczyn "olewki" może być kilka. Po pierwsze nikt nie chce zadrzeć z rządem, co by nie doprowadzić do zmian na szczycie PZW i w ogóle w związku. Po drugie powód może być bardziej trywialny. Po prostu nie ma to wpływu na dochody ZO i ZG, bo wędkarze i tak zapłacą, bo gdzie będą łowić? Na komercji?
Gospodarka wędkarska na rzekach nie przynosi okręgom PZW, jak i ZG takiej kasy jak udział wybrańców związkowych we władzach Lokalnych Grup Działania, czy też takich dochodów, które przynosi Gospodarstwo Rybackie w Suwałkach. Co jest w ogóle z tym Gospodarstwem Rybackim w Suwałkach, że ZG tak o nie dba? Dlaczego co chwilę dostają potężną dotację od ZG ::) To jest chyba jeden z najczęściej dotowanych podmiotów w historii polskiej samorządności. I trwa mimo wszystkich przeciwności losu. Niesamowite. Temat nadaje się na ciekawy doktorat.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Alek w 07.03.2018, 22:24
Co jest w ogóle z tym Gospodarstwem Rybackim w Suwałkach, że ZG tak o nie dba?
Ja to co? Ponad 120 jezior, do tego rzeki, no i perełka w koronie, cztery zakłady rybackie w strukturach. Jest skąd kasę doić, lub inaczej jest gdzie kasę utopić.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Luk w 08.03.2018, 08:04
PZW nie dba o przyrodę ani o wędkarza, jak zaczną rozwalać Odrę i Wisłę, wtedy zacznie się bicie na alarm. To jest niesamowite, że taka organizacja wędkarska nie dba o to co się stanie z setkami kilometrów łowisk jakimi są rzeki :facepalm: No jasne, prezes Rudnik powie, że nic się nie da zrobić, że nie można, że to nie leży w 'jego' i związku kwestii. Znamy już tę śpiewkę. Prezes Teodor 'Nie da się nic zrobić' Rudnik ;)

Wg mnie prawda jest prosta. Są dwa powody, że PZW nie angażuje się w obronę rzek. Pierwszy to taki, że w tej organizacji nie ma komórek od takiej działalności. Działacze będą doopić o sporcie, sztandarach, sprzedaży nieruchomości w Pasikulowicach Dolnych, ale nie zajmą się tym co dotyczy tysięcy wędkarzy. To jest zresztą prawdziwa 'działalność', trzeba się napocić, komuś narazić, to nie jest to samo co iść po najmniejszej linii oporu aby dostać dietki i wypłatę. Drugi powód to bardziej prozaiczna rzecz. Wg mnie ZG PZW i jego działacze, boją się jak ognia PiS, prezydenta. Drżą, że zrobi im ktoś 'dekomunizację' w PZW, że się weźmie za nich. Dlatego siedzą cichuteńko. Boją się, że rząd zakwestionuje bezpodatkowe rozliczenia, brak wglądu w większość finansów, działanie pod szyldem związku i jednoczesne prowadzenie działalności gospodarczej na całkiem dużą skalę. A rząd, gdyby chciał, to by zrobił im ostrą akcję, łącznie z przyjrzeniem się sensowności obranego kierunku, który sprawił, że wody PZW są zdegradowane a wędkarze wściekli i zawiedzeni. Ale to doprowadziłoby też do naukowców rybackich i kolejnych pytań o to, co za idiota wymyślił ten system i go jeszcze tak uparcie broni, pomimo, że trzyma się on jedynie na unijnych dotacjach, zaś turystyka wędkarska i pewne regiony z jeziorami po prostu zostały pozbawione tej gałęzi turystyki, co wysyła wielu Polaków za granicę, zamiast spędzać wakacje w patriotyczny sposób w Polsce :) To też pokazuje dlaczego ZG działa wspólnie z 'Olsztynem'. W normalnym kraju, zarówno i jedni jak i drudzy mieliby już dawno na karku NIK lub jakąś komisję. Pamiętajmy, że PZW nie jest zwykłym stowarzyszeniem. Oni dostali od państwa pewien majątek i zadania, z których się nie wywiązują dobrze.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 08.03.2018, 08:18
Należy sobie zadać pytanie, czy tak naprawdę gdyby PZW działało w obronie rzek w sposób idealny i zrobiłoby wszystko, co tylko leży w mocy tak wielkiej organizacji... Czy to w ogóle miałoby wpływ na te plany? One są jakby kilka stopni ważności wyżej (oczywiście subiektywnie dla rządu), niż cele wędkarskie, a nawet ogólnie pojętej ochrony przyrody.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 08.03.2018, 09:33
No tak ale przy takim założeniu to trzeba sobie zadać pytanie po co jest ZG składający się z 33 osób, który nic nie może? Czy nie wystarczy 5 osób odpowiadających za organizację wędkarstwa. Zobacz, że organizacje ekologiczne się skumały i szykuje się ostra walka w sądach, która przynajmniej na kilka lat może odwlec plany budowy, a przy zmianie rządzących nawet powstrzymać te plany, bo nie oszukujmy się to jest autorski pomysł PIS-u, a nie jakaś realizacja unijnych zobowiązań jak to rządzący w mediach podają. Chodzi głównie o transport węgla.Szerokość rzeki na CAŁEJ trasie żeglugowej nie może być mniejsza niż 50 m. W ilu miejscach w Polsce są tak szerokie rzeki? Wymagana głębokość rzeki ponad trzy metry. Chyba nie trudno zauważyć co trzeba będzie zrobić aby móc dopasować Wisłę i Odrę przynajmniej do wymagań IV klasy żeglowności.
A tak to się robi w Anglii https://www.anglingtimes.co.uk/news-2017/71-vote-to-scrap-closed-season Tak właśnie wygląda dyskusja na temat przyszłości.

Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 08.03.2018, 09:44
Żebyśmy się dobrze rozumieli:
Ja uważam ten plan za idiotyzm, bo polskie rzeki są do tego zwyczajnie za małe. O ile kilkadziesiąt lat temu sytuacja wyglądała jako tako, teraz susze są coraz częstsze i utrzymanie przepływu na takiej Wiśle w Warszawie w trakcie suszy... Nie wiem, chyba wymagałoby puszczenia całej wody wybetonowanym kanałem o szerokości 50 metrów.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 08.03.2018, 10:12
Mosteque ja wiem co Ty sobie myślisz ;) :beer: Tak chyba myśli każdy wędkarz. Jednak trzeba zauważyć jak w Anglii na rzecz ochrony środowiska działa odpowiednik PZW - Angling Trust, który działa wspólnie z Agencją Środowiska, a jak działa u nas PZW. No właśnie nie działa. Rybaczenie im przysłoniło nie tylko główne cele związku związane z łowieniem wędką, ale przede wszystkim kwestie ochrony środowiska. Jednak nie przeszkadzało to Panom Bedyńskiemu i Ziemieckiemu przyjąć od prezydenta Komorowskiego bodajże w 2015 r. odznaczeń państwowych za szczególny wkład w ochronę przyrody :facepalm: Naprawdę to państwo nigdy nie przestanie mnie zadziwiać ::)
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 08.03.2018, 10:24
[...] w Anglii na rzecz ochrony środowiska działa odpowiednik PZW - Angling Trust, który działa wspólnie z Agencją Środowiska, a jak działa u nas PZW. No właśnie nie działa. [...] Jednak nie przeszkadzało to Panom Bedyńskiemu i Ziemieckiemu przyjąć od prezydenta Komorowskiego bodajże w 2015 r. odznaczeń państwowych za szczególny wkład w ochronę przyrody

To, że im nic nie przeszkodziło przyjąć odznaczeń, akurat mnie nie dziwi, mnie raczej dziwi, że Komorowskiemu nic nie przeszkodziło w ich przyznaniu.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 08.03.2018, 10:29
A mnie już nic w tej materii nie zdziwi :P
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 08.03.2018, 10:38
A mnie zdziwiłoby to, jakby ten cały projekt uregulowania rzek się udał. Jakoś w to nie wierzę, z tego powodu przede wszystkim, że jest zbyt długofalowy. Poza tym, przez tyle lat nie mogą się uporać z przekopaniem Mierzei Wiślanej, a chcą wykopać (bo Wisła jest dramatycznie płytka i nieżeglowna więc trzeba wykopać koryto) na nowo dwie rzeki na łącznej długości około tysiąca kilometrów. I jeszcze umocnić brzegi, zbudować stopnie wodne... To jest niemożliwe. 
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 08.03.2018, 10:38
To, że im nic nie przeszkodziło przyjąć odznaczeń, akurat mnie nie dziwi, mnie raczej dziwi, że Komorowskiemu nic nie przeszkodziło w ich przyznaniu.

Myśliwy rybakom za zasługi ;) A może za fakt, iż corocznie poczet sztandarowy ZG PZW oraz wspólne stoisko PZW i Organizacji Producentów Ryb Jesiotrowatych mocno angażują się w dożynki prezydenckie http://www.pzw.org.pl/2854/wiadomosci/158277/60/dozynki_prezydenckie__spala_2017

A tak na poważnie to ktoś w kancelarii prezydenta musiał to przepchnąć. Nic nie wiemy o znajomościach tychże Panów ;)

Morze jak morze ... Może, to bałtyk nas truje.
Każdy ,chyba... ::) wie o tym zagrożeniu dla ludzi i środowiska ... temat od lat przypominany..

W necie widziałem dziś takie info https://plus.gs24.pl/wiadomosci/a/szczecinscy-naukowcy-polowa-polakow-jest-zatruta-metalami-ciezkimi,10760088

"Znaczenie ma zatrucie środowiska w przypadku ołowiu.... a także zatrute morza i oceany"

:beer: To tak pod tą zdrową rybkę, która pięknie kumuluje metale ciężkich w swoich tkankach ;)
http://mir.gdynia.pl/dot16rtec/
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: katmay w 23.03.2018, 12:10
http://m.interia.pl/biznes/news,2561415

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Alek w 23.03.2018, 13:52
Żadna nowość, od czasu do czasu ktoś larum podniesie , później szybko przycichnie i tak do następnego razu. Polska rzeczywistość, aż w końcu kiedyś to wszystko pier.....nie  i obudzimy się tradycyjnie z ręką w nocniku.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 22.04.2018, 23:33
https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/dorsze-ryby-baltyk-foka-szara,16,0,2403856.html
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 23.04.2018, 06:19
Widzę, że każdy instytut rybacki nie widzi problemu w przelowieniu. Tutaj to samo... Mało dorszy, bo prądów w Baltyku nie ma.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mardead w 23.04.2018, 06:57
MiR twierdzi że małego dorsza jest od wuja...
Hmmm, a gdzie ten duży????
Przyczyną braku ryb jest wszystko, tylko nie rybacy...
Jeśli ktokolwiek postanowi odwiedzić wraki na zatoce Puckiej i Gdańskiej, to zderzy się z faktem, że te wraki, które są w miarę płytko, to są wręcz owinięte rybackimi sieciami.
Zmiana zasolenia to w sumie coś co może dać do zastanowienia, ale plukać tą solanką będą aż do ukończenia podziemnych zbiorników gazu. Gaz to element strategiczny polskiej gospodarki i tu... żadna organizacja niema szans w walce z bezpieczeństwem energetycznym kraju.
Ale wody zatoki zamieszkuje Babka Bycza... Jakoś zwiększenie zasolenia nie przeszkadza jej ekspansji...
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 23.04.2018, 09:17
Nie można bez końca eksploatować morza. Wszyscy to wiedzą, tylko nie lobby rybackie. Podobnie jest z wodami śródlądowymi. Jak przez kilkadziesiąt lat łupi się morze lub jeziora, to trudno oczekiwać, że będzie się więcej lub tyle samo łowiło obecnie.Zastanawiam się, czy tylko Polacy są tak krótkowzroczni, że widzą tylko to, co jest dziś, a jutro już ich nie obchodzi i nie widzą związku między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością?
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 23.04.2018, 09:44
Problem nie dotyczy, akurat w tym przypadku, tylko Polaków. Bo to duńskie (i pewnie nie tylko) trałowce ciągną sieci wielkości Pałacu Kultury i zgarniają wszystko, co żyje i da się na mączkę przerobić.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: katmay w 23.04.2018, 11:33
Z drugiej strony bez mączki rybnej...

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 23.04.2018, 11:41
No tak, ale Polacy mają swoje za uszami. Skandynawowie np. zarzucają polskim rybakom ciągłe oszustwa w zakresie kwot połowowych. Polscy rybacy mają np. problem z odróżnieniem łososia od troci. Troć nie wchodzi do kwoty połowowej narzuconej przepisami unijnymi, tak jak łosoś. Z polskich dokumentów wynika, iż Polacy łowią łososia w dolnej granicy kwoty połowowej, a w rzeczywistości łapią wszystko co żyje w Bałtyku. Co ciekawe na szkolenia w zakresie odróżniania troci od łososia pobierana jest unijna kasa z programu Rybactwo i Morze :D Skąd my to znamy? ;D

Tak na marginesie to na posiedzeniu jednej z ministerialnych komisji jeden z przedstawicieli większej organizacji rybackiej działającej w rejonie okręgu Pana Prezesa PZW (de facto w tym okręgu działa cała masa LGR-ów, do których należy również i miejscowe PZW) stwierdził, iż łososi i troci w rzekach już prawie nie ma  :( 
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 23.04.2018, 11:45
Ależ ja absolutnie nie bronię polskich rybaków. Cała ta branża żyje mentalnie w latach 50 XX wieku.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 23.04.2018, 11:47
Dlatego też powoli umiera pomimo tego, że jest podłączona pod kroplówkę unijnych pieniążków ;)
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 22.09.2018, 14:34
Odkopuję. Zdjęcie z jednego lipcowego dnia w 2018 r. pokazujące olbrzymi zakwit sinic na Bałtyku (od Polski aż po Szwecję) .

Źródło: M. Darecki na podstawie danych satelity Sentinel 3a, SatBałtyk System

Z każdym rokiem będzie tylko gorzej. Podobnie z rybami. Społeczeństwo ma naprawdę małą wiedzę, jak zasyfione są nasze rzeki i morze :(

(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2018/9/22/12996623_42260153_2111950085533804_6680465026383347712_n.jpg)

Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 22.09.2018, 14:58
Społeczeństwo to kupuje makrele wielkości płotek i halibuty o długości 30 cm. I myśli, że to normalne.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 17.10.2018, 16:00
Jak widać nie tylko w PZW jest problem z nadmiernymi odłowami ;)

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C31386%2Cekolodzy-apeluja-o-zakonczenie-nadmiernych-polowow-na-baltyku.html?fbclid=IwAR2aaFP6JsdfaQEbnF5FDuyP-9BItcBMqFLQoSSbAchnHJWBnoQHztRNiPY

"Ryby są coraz mniejsze. Trzydzieści lat temu średni wymiar dorsza, który przystępował do tarła to było 35-40 cm. 35 cm to jest też teraz wymiar ochronny dla dorsza. Od kilku lat naukowcy, jak i rybacy zwracają uwagę, że przystępujące do tarła dorsze mają ok. 20 cm, są mniejsze od śledzi. Od kilku lat naukowcy mają też problem z określeniem wieku dorsza ze stada wschodniego"


"W tej chwili Polska ma 650 ton z wynoszącej 5,5 tys. ton kwoty połowowej dorsza stada zachodniego. 20 lat temu poławiano ok. 40 tys. ton. Propozycja Komisji na 2019 r. to ok. 7 tys. ton; a rekomendacje organizacji pozarządowych 6,7 tys. ton. Jeżeli zmniejszylibyśmy obciążenie tego stada poprzez ograniczenie połowu, to przy odpowiednich założeniach w ciągu 3-5 lat moglibyśmy myśleć o powrocie nawet do 40 tys. ton na rok"


Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: łowca w 17.10.2018, 18:27
Jak widać nie tylko w PZW jest problem z nadmiernymi odłowami ;)

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C31386%2Cekolodzy-apeluja-o-zakonczenie-nadmiernych-polowow-na-baltyku.html?fbclid=IwAR2aaFP6JsdfaQEbnF5FDuyP-9BItcBMqFLQoSSbAchnHJWBnoQHztRNiPY

"Ryby są coraz mniejsze. Trzydzieści lat temu średni wymiar dorsza, który przystępował do tarła to było 35-40 cm. 35 cm to jest też teraz wymiar ochronny dla dorsza. Od kilku lat naukowcy, jak i rybacy zwracają uwagę, że przystępujące do tarła dorsze mają ok. 20 cm, są mniejsze od śledzi. Od kilku lat naukowcy mają też problem z określeniem wieku dorsza ze stada wschodniego"


"W tej chwili Polska ma 650 ton z wynoszącej 5,5 tys. ton kwoty połowowej dorsza stada zachodniego. 20 lat temu poławiano ok. 40 tys. ton. Propozycja Komisji na 2019 r. to ok. 7 tys. ton; a rekomendacje organizacji pozarządowych 6,7 tys. ton. Jeżeli zmniejszylibyśmy obciążenie tego stada poprzez ograniczenie połowu, to przy odpowiednich założeniach w ciągu 3-5 lat moglibyśmy myśleć o powrocie nawet do 40 tys. ton na rok"

Problemem nie są odłowy dorsza, które są sumarycznie niewielkie a uszczuplenie bazy pokarmowej poprzez odławianie np. śledzi i szprotek. Do tego dochodzi słaba wymiana wód z wodami Morza Północnego oraz postępujaca eutrofizacjia.
Jakoś nie widzę aby koledzy na tym forum narzekali na stosowanie w wędkarstwie granulatów opartych na mączce rybnej.
Może jak tak nam wszystkim leży na sercu los Bałtyku przestańmy kupować pellety?
Czekam, kto pierwszy chce dołożyć swoją cegiełkę do ochrony wód?
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 17.10.2018, 18:43
Sporo osób tu na forum pisało o problemach związanych z pelletem. Tak jak i o innych problemach związanych w uprawianiem wędkarstwa i jego kolidowaniem z ekologią. Tak w ogóle to widzę, że znasz się nie tylko na Lokalnych Grupach Rybackich :beer: Fajnie, że jest tu ktoś znający również tematykę ochrony wód morskich. Tak na marginesie to obecnie Komisja Europejska ogłosiła nabór dla ekspertów zajmujących się tym problemem https://ec.europa.eu/fisheries/commission-recruits-fisheries-experts_en  więc może ;)


Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: łowca w 17.10.2018, 18:58
Skończ te personalne wycieczki. Nie zgadam się z Tobą w wielu kwestiach, nie zgadzałem się i nie będę sie zgadzał bo robisz ze wszystkiego sensację i jesteś jak Wirtualna Polska - czarny PR.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 17.10.2018, 19:18
Pellety i zanęty wędkarskie z mączkami to nie jest nawet promil tego, na co idą "owoce" odłowów paszowych.
To tak, jakby odmawiać sobie zakupu nawozu pod drzewko w ogrodzie, by ograniczyć zatrucie rzek i jezior nawozami sztucznymi. Nie masturbujmy się mentalnie nad rzeczami pozbawionymi znaczenia.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mardead w 17.10.2018, 19:18
Jestem z Gdyni i od lat czuje degradację gatunków w obrębie Zatoki Puckiej i Gdańskiej. Ilość kutrów i łodzi rybackich się zmniejsza, a dalej ryb coraz mniej.
Od kilku lat ilość ryb na zatoce maleje i nie jest to czyn rybaków.
Miałem napisać elaborat odnośnie spostrzeżeń na temat malenia ilości ryb rodzimych...
Ma kolegów z MIR i kilku znajomych armatorów ( właścicieli kilku kutrów ) i jest przyczyna malenia ilości ryb.
Nie jestem mega ekspertem, ale swoje widzę
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Piker w 17.10.2018, 19:25
Stan Bałtyku przypomina mi o filmiku, który wrzucał Mosteque, ten o podstawach ekonomii i wspolnych polach uprawnych.
Ciekawe jak to wszystko jest unormowane - przecież dorsze nie urosną przy takiej skali połowów paszowych - tu Duńczycy chyba przodują?  Innymi słowy - wymiar ochronny dorsza czy limit połowów powinien być chyba jedną z kilku "cegiełek".
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mardead w 17.10.2018, 19:26
Zatoka Pucka i Gdańska jest coraz bardzie bezrybna.
Na zatoce występują ryby, które to nie są celem rybaków, a ich przyłowy były swego rodzaju cymesem na stołach...
Takim gatunkiem jest węgorzyca...Rybka z gatunku głowaczowatych tylko budową podobną do węgorza, o bardzo białym mięsie i zielonych ościach...mega smaczna ryba.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mardead w 17.10.2018, 19:51
Czystość wody na zatoce jest o niebo lepsza niż 15 lat temu....tylko jest coś co ekolodzy pomijają, bo to strategiczna część polityki każdego państwa i tu myślę że jest klopot.
Na trasie pomiędzy Gdynią z Mrzezinem są drążone podziemnie zbiorniki gazu. Są drążone mieszanką wody i soli....( i huj wie co jeszcze)
Od tego czasu jak to zaczęli stan ryb na zatoce zastraszająco zaczął się zmieniać. Niby są prowadzone badania zasolenia i jest OK, ale od rozpoczęcia tego czegoś ryby mniej.
Okonia mega mało, a zatoka była mega tarliskami, węgorzyca to rzadkość.
W latach 90 MIR prowadził introdukcje trawy morskiej na zatoce... Co spowodowało, rozrost gatunków, teraz trawa jest z ryb nie....
Pytanie co jest do cholery...
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 17.10.2018, 19:57
A czy ta akcja czasem nie rozwala beczek z gazami z drugiej wojny? Od czasu do czasu robi się głośno, że rdzewieją i samoistnie zaczną puszczać. Ja tu widzę dość istotną pomoc mechaniczną...
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: mariusz_s w 21.10.2018, 22:10
Na zatoce puckiej nie zatapiano broni chemicznej.
Niestety budowa podziemnych zbiorników gazu w okolicach Kosakowa to już problem.
Zbiorniki drąży się w podziemnych pokładach soli przy pomocy wody. Solankę zrzuca się rurociągiem w okolicy Rewy. Niby zasolenie nie rośnie ale.... co z innymi parametrami (twardość węglanowa, metale ciężkie) ..tu badania są lakoniczne.
Zasobność polskich rolników wpływa na ilość stosowanych pestycydów. Piękne pola rzepaku ....coś za coś, a woda hmmm nie ważna.
Dodajny do kompletu rybaków przybrzeżnych (ich wiele regulacji nie obowiązuje), pazerność wędkarzy ....i mamy co mamy.

.... zapomniałem o nszej narodowej dumie - biznesmenów z Chałup. Wycinając trzycinowiska pod plaże dla karawaningu dołożyli do pieca przyrodzie.


Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: katmay w 23.10.2018, 09:05
https://www.focus.pl/artykul/jak-uratowac?page=1

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 18.11.2018, 18:40
Ciekawy artykuł odnośnie śmieci - filtrów z papierosów

https://naukowy.blog.polityka.pl/2018/11/15/filtry-w-oceanie/?fbclid=IwAR0IaM5XuYllCdFTr0fyWNgiqFNs2klyUS39McJyKvjLTG-kR4HCpDdaSJc

"Tymczasem Europejska Agencja Środowiska przygotowuje raport dotyczący stanu środowiska w Europie (a przynajmniej w tej części, która raportuje dane do agencji)...przedstawiono wyniki zebrane przy użyciu udostępnionej przez EAŚ aplikacji mobilnej Marine LitterWatch. Do raportu trafią wyniki opracowane na podstawie 700 000 sztuk śmieci zanotowanych nad europejskimi morzami. W tym raporcie śmieci na plaży są pogrupowane na inne kategorie niż w bałtyckim monitoringu....Spośród śmieci dających się rozpoznać jest jeden rodzaj, który też osiągnął 18%, a więc jest najczęstszym rodzajem śmieci.... Najliczniejszym rodzajem śmiecia raportowanym przez aplikację Marine LitterWatch są niedopałki papierosów, a więc w praktyce filtry papierosowe."


"Właściwie dopiero przy okazji niusów dających inspirację temu wpisowi dowiedziałem się, że filtry robi się nie z papieru, a z octanu celulozy. Czyli w zasadzie z plastiku. Może nie jest on tak wieczny, jak typowe plastiki, ale też nie rozkłada się tak szybko i skutecznie jak papier...Niejeden człowiek powstrzyma się przed wrzuceniem do klozetu nitki dentystycznej, bo to jednak plastik. Podniesie złotko po cukierku, które nie trafiło do kosza, bo to plastik. No ale pet, to pet. Dla wielu jest naturalne topienie go i spuszczanie do kanalizacji...Używane filtry papierosowe nie tylko przyciągają chemikalia jak inne plastiki. One są nimi nasączone z samej swojej natury – służą do wychwytywania substancji powstających przy spalaniu tytoniu. Że są to substancje szczególnie toksyczne, nie trzeba chyba nikogo przekonywać (zawartość pewnej ilości pestycydów służących do ochrony tytoniu przed szkodnikami, to już tylko wisienka na torcie).  "


Robiono nawet badania wpływu "kiepa" na ryby ;)

https://www.ekologia.pl/ciekawostki/zabojcze-niedopalki,11391.html

https://www.researchgate.net/publication/51062567_Toxicity_of_cigarette_butts_and_their_chemical_components_to_marine_and_freshwater_fish






Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 10.02.2019, 14:27
https://gdansk.tvp.pl/41193073/katastrofa-ekologiczna-w-wodach-baltyku?fbclid=IwAR0uWJmA1wwp4fBg6ocLQUSrzmb41WMCybtC4jWUIEJnlZgs6BBlLAf7xuU
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.06.2019, 18:18
Chyba w tym roku zrezygnuje z wypadu w tamte rejony :P

https://dziennikbaltycki.pl/awaria-w-oczyszczalni-sciekow-swarzewo-scieki-wylewaja-sie-do-zatoki-puckiej-i-na-posesje-mieszkancow-wladyslawowa-12062019/ar/c1-14205541

Już niedługo będziemy mieli martwą strefę u wybrzeży. Jeszcze kilka takich awarii :beer:

https://kopalniawiedzy.pl/Morze-Baltyckie-martwa-strefa-tlen-zanieczyszczenie,28454
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Łuki w 13.06.2019, 18:49
Niemcy i Szwedzi oczyszczają Bałtyk.
Jak już tak ładnie sprzątają to niech wyciągną beczki i pociski. ;)
 https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/sieci-widma-na-dnie-morza-szwedzi-i-niemcy-czyszcza-baltyk/hprndqt (https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/sieci-widma-na-dnie-morza-szwedzi-i-niemcy-czyszcza-baltyk/hprndqt)
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Łuki w 19.06.2019, 18:43
Dorsze z Bałtyku niezdatne do jedzenia. Chude i chore.
https://wiadomosci.wp.pl/sama-skora-osci-owrzodzenia-od-chemii-rybacy-pokazali-zdjecia-swiezych-dorszy-6393654196192897a (https://wiadomosci.wp.pl/sama-skora-osci-owrzodzenia-od-chemii-rybacy-pokazali-zdjecia-swiezych-dorszy-6393654196192897a)
 
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 19.06.2019, 19:27
Uwielbiam co niektóre badania polskich instytutów badawczych, szczególnie tych związanych z rybactwem. Tak w ogóle to z badań wynika, że mamy syf w koło, ale ryby są zdrowe i smaczne, więc powinniśmy ich jeść znacznie więcej ;D
No bo przecież od tego zależy los naukowców, a w dalszej perspektywie los całego instytutu ;D


"Wyniki badań mięsa ryb kilku gatunków wskazują, że zawiera ono niewielkie zawartości zanieczyszczeń i ich spożycie nie zagraża konsumentom - stwierdza MIR. Są jednak zastrzeżenia. ;D Zjedzenie w ciągu tygodniowego turnusu kilku średnich filetów z bałtyckiego dorsza (łącznie 1,4 kg), narazi człowieka na pochłonięcie szkodliwej dla zdrowia dawki rtęci (dane z projektu SeaQual). Po zjedzeniu łącznie 1,7 kg śledzi (też w ciągu tygodnia) konsumentowi grozi zatrucie arsenem."


Ach te zdrowe morskie ryby. Za Morski Instytutem Rybackim (ciekawe czy zmienią nazwę jak całe rybactwo na Bałtyku niedługo walnie :P):
https://dioksynywrybach.pl/dioksyny-w-rybach-i-przetworach-rybnych/
https://dioksynywrybach.pl/ocena-narazenia-konsumentow-ryb-na-szkodliwe-dzialanie-zanieczyszczen/
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Łuki w 19.06.2019, 19:34
Ja nie wiem, jak trzeba być zmanipulowanym przez media i reklamy aby jeść ryby z Bałtyku. Dla mnie, nie do przejścia.
 Rybactwo już się kończy, nie mają gdzie poławiać, ilość ryb to kosztowne mikro połowy.
 Do tego większość chora, nierozwinięta z mutacjami itd.
Brak zdrowych i silnych reproduktorów.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.06.2019, 19:39
Powinni sięgnąć do prac tuzów IRŚ. Zwiększyliby połowy, to zaraz pogłowie by się powiększyło, a eutrofizacja zmniejszyła.
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 19.06.2019, 20:12
„....dr hab. inż. Iwona Psuty (MIR-PIB Gdynia), która pokazała, jak w polskim e-społeczeństwie wygląda postrzeganie ryb bałtyckich. Nikogo nie zdziwił tzw. hejt (obraźliwy lub pełen agresji komentarz zamieszczony w Internecie) na bałtyckie ryby, gdyż od lat w wielu mediach pojawiają się nie do końca prawdziwe informacje o zanieczyszczeniu ryb bałtyckich czy zanieczyszczeniu samego Morza Bałtyckiego  - Cała Prawda Całą Dobę... z ostatnich Komunikatów Rybackich wydawnictwa IRŚ ;D

Według IRŚ mamy hejt na bałtyckie ryby i nie do końca prawdziwe informacje o zanieczyszczeniu ryb i morza  ::)


Powinni sięgnąć do prac tuzów IRŚ. Zwiększyliby połowy, to zaraz pogłowie by się powiększyło, a eutrofizacja zmniejszyła.

;D Mi się wydaję, że nie można tak daleko sięgać tzn. po badania poziomu biogenów z IRŚ. No bo jednak tu mamy morze. Wystarczy przeprowadzić własne badania i skorzystać jedynie z metodyki badań IRŚ w tym zakresie - metodyki szanowanej w całym naukowym świecie rybackim, czyli należy przeprowadzić ankiety wśród wędkarzy łowiących nad Bałtykiem. Ankiety wędkarzy prawdę powiedzą. Badań wody nie trzeba wówczas robić. I naukowo i oszczędnie.

Nie wiem czy wiecie, ale naukowcy rybaccy w 2019 r.  mocno się zastanawiają jak pobudzić rodaków do jedzenia ryb, a tym samym jak utrzymać przy życiu rybactwo. Naukowe głowy z Polski na rozwiązanie problemów rybaków proponują konserwy z płoci i leszczy, wywarcie wpływu na rządzących o wprowadzenie dotacji unijnych na odłowy białorybu, aż po zrobienie z ryb biopaliwa czy też nawozów. Ogólnie to zauważają, że kryzysu nie ma, no ale tak do końca to nie jest źle, bo jest dobrze :P Taki "mind fuck" bo jest źle, ale tak nie do końca.

BTW nasz kolega Rybal z forum złapał kolejną fuchę. Tym razem odpowiada on za zarybienia Bałtyku.

"Oferowanie przez hodowcę większej liczby materiału zarybieniowego niż wielkości podane w planie zarybiania muszą być uzgodnione z realizatorem zarybiania - Instytutem Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie reprezentowanym przez dr. Tomasza Czerwińskiego, tel. ..., e-mail: ....., który zdecyduje o warunkach zakupu"


http://www.infish.com.pl/wydawnictwo/KR/KR_numer/KR2019/Stresz19_01_05.html

Szanuję :bravo:
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Łuki w 19.06.2019, 20:17
Nie da się utrzymać rybactwa na Bałtyku - nie ma tam zdrowych ryb.
 Do puszek będą pakowane te chore, bo rybacy muszą coś zarobić za połów. Na zdrowie ! :beer:
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Luk w 20.06.2019, 08:39
Ciekawe podejście mają nasi naukowcy. Walczą o stołki, o rybaków i ich miejsca pracy (niby), jednak...w tym wszystkie brakuje najważniejszego. Ryby w Bałtyku ubywa w zastraszającym tempie. Nie można zjeść jabłka i jednocześnie je mieć, a to chcą oni zrobić. Unijne quotas są tu jak najbardziej słuszną rzeczą, przy czym sa zbyt małe wciąż. Niestety, nie można zwiększyć konsumpcji ryb i jednocześnie zwiększyć ich pogłowia...

W UK jednym z haseł brexitu jest odrzucenie unijnych kwot połowowych. Farage, oszust i kanalia, obiecywał powstanie do 50 tysięcy miejsc pracy w rybactwie. Nie wiem tylko na jak długo, bo i tutaj ryb zaczyna brakować. Obecnie ci co łowią na morzu, aby połowić wędką, płyną w stronę Norwegii, bo w UK coraz ciężej o rybę (ale jest, to nie Bałtyk).

Jak widać IRŚ i spółka dalej chce nawijać ludziom makaron na uszy i brać środki unijne i inne subsydia gdzie się da. Specjaliści pokroju Czerwińskiego zapewnią nam dobrobyt. Świetnym tego przykładem może być Zalew Zegrzyński, który stał się eldorado. Podobno Brytyjczycy i Francuzi mają zamiar spędzać tutaj czas, zajmując się łowieniem rekordowych ryb, tyle ich tam jest. Stanica wędkarska PZW będzie pękać w szwach, związek zaś będzie zacierał ręce dzięki setkom jak nie tysiącom 'dewizowców' :D :D :D :D

Powiem Wam, że opadłem z sił widząc co się dzieje. Polska to kraj absurdu i niewiele się w tej kwestii zmienia. Ściema goni ściemę...
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 20.06.2019, 14:19
Wszędzie jest to samo gówno. W tym kraju kantowało się i kantuje na każdym kroku :facepalm: Tak jest chociażby z połowami łososi wpisywanych do dzienników połowowych jako połowy nielimitowanej troci. Rybak, który np. miał przydzielony połów kilku sztuk łososia na rok, prowadził ciągłe połowy łososia. Po prostu w dziennikach połowowych wpisywał, że zamiast łososia odławiana jest troć wędrowna, której połowy są nielimitowane.

Żeby było jeszcze śmieszniej lokalne grupy rybackie (znane nam chociażby z udziału w nich PZW) za unijną kasę z Programu Operacyjnego Rybactwo i Morze, organizowało szkolenia, dla swoich kolegów rybaków z tej samej grupy, jak odróżnić troć od łososia ;D  W lokalnych grupach rybackich non stop się szkolą ...ze wszystkiego...za unijną kasę.

Wracając do dorsza. W pierwszej połowie lat 80 XX wieku nie było kwot połowowych na dorsze, więc Polacy ciągnęli ile wlezie, podobnie było na zachodzie Europy. W następnych latach wcale nie było lepiej. MIR oszacował np., że jedynie w latach 2000-2007 połowy nieraportowane w połowach na wschodnim stadzie dorsza wyniosły ok. 40% ;D :facepalm:

Rybacy, aby oszukać system zaczęli też wprowadzać różnego rodzaju niedozwolone manipulacje z sieciami, tak aby zwiększyć efektywność połowów. Powodowało to, że łowili coraz więcej dorszy niewymiarowych. Zgodnie z obowiązującymi regulacjami, ryby złowione poniżej minimalnego wymiaru ochronnego, muszą być przywiezione do portu a potem np. sprzedane na paszę lub po prostu zutylizowane. Nie unika się więc niechcianych przyłowów, a całość złowionych ryb gatunków regulowanych przez prawo musi być przywożona do portu i rozliczana w ramach dostępnych kwot połowowych. Jak zwykle idea jest dobra (wiedza o wielkości śmiertelności połowowej,a tym samym dokładne raporty o połowach rybaków), gorzej z wykonaniem ( wiele ryb niewymiarowych trafia po prostu na rynek w postaci chociażby paszy,a i tak zdecydowana większość padłych ryb niewymiarowych, jest po prostu wyrzucana za burtę).

Do tego dochodziło do handlu kwotami połowowymi (określona w zezwoleniu połowowym kwota połowowa lub liczba dni połowowych dla konkretnego rybaka była przekazywana innemu rybakowi). Dochodziło więc do tego, że rybak zaczął czerpać zyski ze sprzedaży przyznanych mu kwot połowowych, zamiast w ogóle prowadzić połowy. W dodatku czerpał unijną kasę jeszcze z innych źródeł :)

Wiecie jak wygląda w Polsce handel różnego rodzaju zezwoleniami i pozwoleniami? Dobrym przykładem są nasze jeziora i rzeki :) Nie wiem czy słyszeliście o handlu fakturami przy zarybieniach na wodach śródlądowych w Polsce. Deklaruje się w postępowaniu konkursowym wielkie kwoty na zarybienia dzierżawionych obwodów rybackich. Państwowy konkurs wygrywa ten, kto da więcej. Dzięki temu przejmujemy od państwa zbiorniki w obwodzie rybackim. No, ale teraz pojawia się problem, jak to zgodnie z prawem realizować, żeby nikt z RZGW się nie doczepił przy kontroli.

Cały polski patologiczny system zarybieniowy stworzony m.in. przez naukowców rybackich, jest skonstruowany pod kątem producentów materiału zarybieniowego. Dlaczego?  Po pierwsze konkurencja na rynku jest niewielka, a dzierżawcy obwodów rybackich są zobligowani prawem do tego, aby kupować deklarowane kwoty na zarybienia. To musi być potwierdzone w dokumentach. Niewywiązywanie się z deklarowanych kwot na zarybienia oznaczać może rozwiązanie umowy przez dyrektora RZGW (obecnie działającego w ramach Wód Polskich). Przy braku kontroli ze strony urzędników Wód Polskich ( a jak ona wygląda w praktyce pisałem w temacie "moje spojrzenie na gospodarkę rybacką" ;)) można kupować zamiast ryb same faktury. Kupuje się więc za małą kwotę fakturę z której wynikają wielkie zarybienia ;D Pięknie, no nie :facepalm: Oczywiście można się wysilić i dokupić jeszcze trochę narybku, tak aby wszystko było chociaż "z wierzchu" lege artis ;D A co później sprawdzają urzędnicy? Czy to co rzeczywiście pływa w wodzie, czy tylko dokumenty? Oczywiste jest, że wyłącznie sprawdzają dokumenty. I tak właśnie wygląda POLSKA RACJONALNA GOSPODARKA RYBACKA. Zbyt materiału zarybieniowego jest z góry zagwarantowany przez prawo. Po prostu prawo nakazuje kupować. A kupuje się od tego kto ma możliwość jego wyprodukowania i są to nieliczne podmioty ;D

Żeby było jeszcze śmieszniej to zgadnijcie co wykazuje w swoich sprawozdaniach finansowych np. IRŚ (państwowy instytut rybacki, który mieni się instytutem naukowym) ? A no przy największych dochodach wykazuje on sprzedaż ryb ;D  Nazwana w sprawozdaniach finansowych "sprzedażą pobadawczą" ;D :facepalm:  Samo PZW prowadzi w 48 obiektach zarybieniowych chów i hodowlę ryb niezbędnych do zarybień wód śródlądowych.

Jednak okres prosperity się kończy. Jak powstawały Wody Polskie to pisałem, że urząd ten będzie jedną z przyczyn upadku PZW w przyszłości, bo musi on na siebie zarabiać, że czasy się zmieniły. I co roku rosnące stawki opłat za pobór wody na potrzeby chowu i hodowli ryb będą dobijać PZW. Przy tej biurokracji pełnej bezużytecznych dziadów na stołkach, to właśnie te opłaty będą drzazgą w oku PZW, a tym samym będą powodować konieczność większego sieciowania polskich wód. Już teraz zarządzający Gospodarstwem Rybackim w Suwałkach  dostają nagrody za realizacje planu :beer: I rybactwo w PZW będzie jeszcze przez wiele wiele lat. Po prostu Gospodarstwo Rybackie w Suwałkach utrzymuje całe PZW. Również okręg opolski, katowicki i szereg innych, którym się wydaje, że działają samodzielnie.


Wracając do kwestii Bałtyku  to Morski Instytut Rybacki jeszcze na początku 2018 r. informował o możliwych rekordowych połowach
https://mir.gdynia.pl/bardzo-dobre-wyniki-polowowe-floty-baltyckiej-w-i-polowie-2018-r/

Obecnie MIR za stan populacji dorsza obwinia, oprócz braku corocznych wlewów z Morza Północnego do Bałtyku, przełowienia przez rybaków oszustów, wzrostu zasobów szprotów żerujących na ikrze dorszowej, sieci z tworzyw sztucznych, również foki, no i jakby nie mogło tego tu być....wędkarzy :)

Aż na koniec prosi się zacytowanie stanowiska IRŚ i MIR na konferencjach organizowanych dla samych siebie:

„....dr hab. inż. Iwona Psuty (MIR-PIB Gdynia), która pokazała, jak w polskim e-społeczeństwie wygląda postrzeganie ryb bałtyckich. Nikogo nie zdziwił tzw. hejt (obraźliwy lub pełen agresji komentarz zamieszczony w Internecie) na bałtyckie ryby, gdyż od lat w wielu mediach pojawiają się nie do końca prawdziwe informacje o zanieczyszczeniu ryb bałtyckich czy zanieczyszczeniu samego Morza Bałtyckiego” 


Skoro nie do końca są prawdziwe informacje o stanie Bałtyku i tamtejszych ryb, to czemu z zewsząd płynną informacje o fatalnej sytuacji Bałtyku oraz ryb tam się znajdujących.

http://wgospodarce.pl/informacje/64858-unia-nie-chce-ratowac-baltyckiego-dorsza
 

A tak w ogóle to na lata 2021-2027 będzie nowa kasa na rybactwo z Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego, więc przynajmniej do 2027 rybactwo na wodach PZW będzie kwitło, bo jak to mówi Luk dziady z wąsem z chęcią dobiorą się do unijnych środków przeznaczonych na restrukturyzację zawodu rybaka, bo przecież to dzięki wyłącznie PZW, w wielu miejscach Polski (np. nad Zalewem Zegrzyńskim), mogą w ogóle powstawać Lokalne Grupy Działania czerpiące unijną kasę, często na potrzeby kolegów oraz rodzin.



Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: Łuki w 21.06.2019, 22:55
Tak pokrótce. Nie opłaca się zarybiać i odławiać co wrzuciliśmy. Tylko VAT !
 Ogarniemy temat połowów. 8)
Selektor, już dawno temu przedstawiłeś "system" dosyć ubogi.
  Mocno streszczony wpis - kilka naraz. Wszystko jest rozbite na inne wpisy dość obszerne.
Taki to system - podobny jak u Grasia.
https://www.tvp.info/40002159/pawel-gras-u-sowy-absolutnie-nie-oplaca-sie-juz-produkcja-narkotykow-teraz-tylko-vat (https://www.tvp.info/40002159/pawel-gras-u-sowy-absolutnie-nie-oplaca-sie-juz-produkcja-narkotykow-teraz-tylko-vat)
Tytuł: Odp: Polska - największy truciciel Bałtyku
Wiadomość wysłana przez: selektor w 22.06.2019, 13:13
No bo nie opłaca się zarybiać zgodnie z tym co się zaproponowało w konkursie, a dzięki czemu wygrało się przetarg na daną wodę. Najczęściej bowiem są to stawki z kosmosu. Jest to więc totalnie nieopłacalne. Jednakże taka oferta pozwala wygrać przetarg i przejąć wodę od państwa i wyeliminować konkurencję. W praktyce z dokumentów wynikają olbrzymie kwoty przeznaczane na zarybienia. Wędkarze i rybacy narzekają, bo mało co łowią, zaś państwo ma to wszystko głęboko w dupie, bo dokumenty się zgadzają, póki oczywiście opłaty wpływają do budżetu państwa. Jednocześnie państwo za nic nie odpowiada, bo wszystkie obowiązki zostały scedowane na użytkownika rybackiego.

W dodatku najczęściej zarybia się narybkiem takiej wielkości, który w niedługim czasie po zarybieniu zostanie w zdecydowanej większości zjedzony. Odłowimy sieciami duże ryby. Zarybimy narybkiem wielkości paznokcia. Wszystko zgodnie z operatem rybackim. Pobierzemy od wędkarzy opłaty za zezwolenia. Nie będziemy ich kontrolować co oni odławiają, bo jak i za co? Jedynie się ich poinformuje o olbrzymich zarybieniach zgodnie z operatem rybackim. Zarybimy na papierze albo w ilości odbiegającej od tej w operacie. Zrobimy to najczęściej bez ich udziału w trakcie zarybień. Przecież jest operat, no i są dokumenty potwierdzające zarybienia.  Ciekawym przykładem na specyfikę polskiego sytemu jest PZW. Dokumenty dotyczące zarybień są wydawane przez ten sam podmiot, który zarówno produkuje materiał zarybieniowy, jak i jeszcze jest zobowiązany do dokonywania zarybień. Istnieje czterdzieści kilka podmiotów w ramach PZW, które handlują między sobą materiałem zarybieniowym i wydają stosowną dokumentację de facto będąc tą samą organizacją ;D

Jednak na papierze się zarybiło. Zakłady produkujące narybek go sprzedały, dokumenty się zgadzają. Nikt nie liczy ile tego narybku w rzeczywistości "wyszło" z zakładu zarybieniowego, a następnie ile tego narybku idzie do wody, bo jest to syzyfowa praca za którą nikt z urzędników RZGW (Wód Polskich) nie dostanie dodatkowego wynagrodzenia, a pracuje się w godzinach pracy urzędu 8-16 , więc sprawdza się dokumentację. Ryby są w wodzie. Dla państwa wszystko jest ok.

Gdyby PZW zarybiało tak jak jest to wskazane w operatach to już dawno by upadło, podobnie jak i inne gospodarstwa rybackie. Jakby państwo chciało zmienić system i doprowadzić do upadku PZW, jak i innych gospodarstw rybackich to wystarczyłoby, że dokonałoby niezależnego audytu w zakładach zarybieniowych. Wyszłoby wówczas, że ta cała polska racjonalna gospodarka rybacka to jedno wielkie oszustwo.

A na samym końcu łańcucha tej całej patologii są wędkarze, którzy żądają jednej opłaty na cały kraj, przy aktualnych limitach i braku jakiejkolwiek kontroli. No i jeszcze wspominają jak to kiedyś było, że ryb było pełno, a oni ciągnęli je bez limitów. Wow. Jakoś nikt się nie zastanawia dlaczego system komunizmu upadł w Polsce, system którego elementem były ówczesne zarybienia. Nie ma nic za darmo. Jak coś jest nieopłacalne to albo się kończy to produkować albo kombinuje. Dotyczy to również ryb. I tak robi dziś PZW oraz inne gospodarstwa rybackie. A ryby w gospodarce rynkowej kosztują. A wędkarze chcieliby za 200 złotych łowić w całej Polsce i brać zgodnie z prawem, czyli np. 3 karpie dziennie, 2 szczupaki i sandacze, 4 liny itd. ;D

Skoro nie ma żadnej agencji rządowej, od której podmioty użytkujące państwowe wody zobowiązane byłyby do kupowania materiału zarybieniowego po cenach rynkowych, to mamy taką pseudo kontrolę ze strony RZGW, bo nie da się w praktyce kontrolować zakładów zarybieniowych oraz tego co kto komu w rzeczywistości sprzedaje i w jakiej ilości to potem trafia do wody.