Witam zapaleńców
Niestety przez odwlekany od dawna generalny remont mieszkania, wiosna w tym roku nie przebiega dla mnie wędkarskimi wypadami. Na szczęście po mimo, że jeszcze trochę roboty przede mną, tegoroczną majówkę udało mi się spędzić nad wodą
Dokładnie 3 dni i 2 nocki, tyle czasu udało mię wygospodarować. Łowiłem na nowej dla nas wodzie. Jest to zbiornik po żwirowy, woda prywatna o mianie licencji. Ponieważ szczęśliwie udało nam się zezwolenia uzyskać, postanowiłem sprawdzić co w trawie piszczy. Miejscówkę wybrałem z marszu tak by móc dogodnie rozłożyć swój namiot.
Za pomocą ciężarka na końcu zestawu, udało mi się znaleźć mały garb, niewielkie wypłycenie około 40 metrów od brzegu. Postanowiłem co rano i wieczorem dość obficie nęcić je mieszanką pelletów i ziaren.
Łowię na ulubioną metodę stosując sprawdzone już miksy Robinsona.
Po mimo, że początkowo pogoda jest znośna, zbiornik jest praktycznie pusty. Tylko 3 wędkarzy, którzy siedzą na przeciwnym brzegu,
trochę studzą moje nadzieje. Popołudniu zdegustowani się zbierają, a jeden z nich odwiedza moje stanowisko. Z jego relacji rybek jest od dawna wyłączony, nie pobiera nawet na zestawy z robakami... Na szczęście po kilkugodzinnej studni udaję mi się przechytrzyć 4 niewielkie karpiki oraz karasia srebrzystego 47 cm.
Drugi dzień również nie powala liczbą brań, za to zmienia się pogoda. Wieje mocno z zachodu co skutecznie utrudnia komfort łowienia.
Po raz kolejny dopiero w godzinach popołudniowych i nocnych, udaje mi się wypracować jakieś ryby.
Łowię dwa piękne leszcze ponad 60 cm ryby, w tym samczyk jak widać na zdjęciu ma jeszcze wysypkę tarłową.
Po za tym doławiam niewielkiego karpia a dwie ryby tracę po chwili holu. Jakby tego było mało, tracę w zaczepie
najprawdopodobniej kolejnego pięknego leszcza.
Trzeci ostatni dzień mojej majówki to znowu zmiana pogody. Wielkie chmury przyniosły mega ulewę. Która skutecznie przytrzymuje
mnie kilka godzin w namiocie
W duchu liczę, że może po jej przejściu ryby się troszkę rozruszają.
Faktycznie tak się dzieje
Najpierw wpada mi pięknej urody karp pełnołuski.
Ryba długa na 76 cm jest jednak smukła i wysportowana
Gdybym łowił na jakiejś rosyjskiej dzikiej rzece, uznałbym go za dzikiego sazana
Oprócz tej ślicznotki udaję się złowić Leszcza wyprawy.
65 cm łopaty.
Na koniec doławiam jeszcze dwa karpie. Oba posmakowały na kukurydzę i orzecha tygrysiego.
około 4,5 kg
Grubas 72 cm
Majówka zleciała szybko, a w domu jeszcze trochę prac przede mną. Jak już się uporam z tym remontem,
planuje tam wrócić już z moją drużyną