Z jednej strony prawda, że technologia zabija zabawę (choć całe szczęście spławi i grunt wolne są od echo, deeper to kicha). Z drugiej strony to nie technologia zabija setki ton ryb. To nasza mentalność. W robocie mówię, że zacząłem poważniej wędkować. To wszyscy "ooo to pewno żonie wiadra ryb nosisz" a ja że, zjeść czasem ok, ale ze sklepu, łowię na no kill (Kanał Żerański), poza tym trzeba skrobać poza domem, białoryb średnio smaczny i ościsty. A oni "no ale to po co na ryby chodzisz". Ja mówię, że łapię i wypuszczam no i i"ale jak to, przecież im cierpienie zadajesz (w sumie jak daje w beret to już nie cierpią
)
Także, mentalność zabija setki ton ryb i nasze zamiłowanie darmowego (według niektórych) posiłku w postaci ościstej ryby
Cóż, 50 lat komunizmu nauczyło wielu cieszyć się każdą formą białka i węglowodanów.