Czas podsumować sezon 2018, a że najwięcej czasu poświęciłem na tzw. "karpiowanie"
, więc skrobnę co nieco w tym wątku. Chylę czoła przed Waszymi wynikami, bo moje karpiowanie w tym sezonie, sprowadziło się do kilkunastu szybkich (4-8h) zasiadek i tylko jednej nocki
. Z powodów osobistych nie miałem więcej czasu, co mam nadzieję trochę się zmieni w sezonie 2019
.
Sezon otwarłem nad moją rzeczką, tradycyjnie z przystawką, ale przyroda szybko sprowadziła mnie na ziemię. Niski stan wody i słaby nurt skutecznie zniechęciły ładne płocie do współpracy
. Przeniosłem się więc na klubową gliniankę, rozkoszując się ledwo co rozpędzoną wiosną
. Lift method (laying on) z 8mm pellecikami czy dendrobeną i pierwsze, ładniejsze płocie czy krąpie zaliczone. Woda w pierwszej dekadzie maja już była nieźle nagrzana, co potwierdzały ławice wygrzewających się karpi, które co chwila patrolowały moją zatoczkę, bezczelnie czmychając między antenkami spławików
. W końcu mój power float zaczął pracować na skraju swoich możliwości i pierwsza handlówka zaliczyła sesję zdjęciową...
Przyszedł czas na nieco grubsze łowienie. Delikatne karpiówki + podajniki z pva (lub z zanętą) + przynęty 8-10mm. Jest trzecia dekada maja, a ja zaliczam 7 holi przyzwoitych ryb w 4 godziny
(woda jest mocno kapryśna, pomimo dość bogatego rybostanu - blankowanie tutaj nikogo nie dziwi). Szkoda tylko, że na 7 ryb, tylko jedna zostaje wyholowana, i to najmniejsza....
Jak się później okazuje, była to najbardziej owocna w hole zasiadka tego roku. Szkoda tylko tej skuteczności...
. Sama taktyka okazała się trafiona - w miejsce odczepianego zestawu (przypon, podajnik, leader) na czas nęcenia wchodził midi spomb. Kilka zarzutów (5-10) rakiety wypełnionej miksem ziaren, pelletu i pokruszonych kulek, następnie zawieszenie zestawu, rzut w wytypowane miejscówki (wszystko oczywiście zaklipowane gumką)...i odliczanie do brania. Brak leadcora, zbyt małe haki i nieodpowiednie przypony - to moim zdaniem było przyczyną spinek. Po zniwelowaniu powyższych mankamentów, hole są bardziej pewne, ale już niestety rzadsze. Zwiększyłem przynęty do 16-20mm (w tym duble). Tak wyglądają przypony, które stosowałem w tym roku z powodzeniem:
...a tak mix, który leciał do wody w okresie letnim, 3-4 dni przed zasiadką:
Wiosenna pogoda, hmm... taką uwielbiam, gdy może być tak:
...żeby po chwili było tak:
Karpiki w przedziale 4-6kg, dominują ten sezon, co nie znaczy, że nie ma zabawy - wręcz przeciwnie, ryby walczą jak wściekłe, co dodaje adrenaliny do każdego holu, przy pomocy dość finezyjnego sprzętu.
W międzyczasie mam też bonusa w postaci 3kg szczupaka podciętego za płetwę piersiową. Hanger wskazał lekkie podciągnięcie...i cisza. Po 15min podnoszę kijek i czuję spory opór. To był mój pierwszy dumbelsowy szczupak, walczący jak 8kg karp
...
Łowię głównie dla przyjemności, nie dla pogoni za rekordem, choć nie ukrywam, że w duchu zawsze tli się cień nadziei na rybę życia. Tym razem tak nie było, ale największy karp sezonu zawsze cieszy
.
Przy okazji nęcenia któregoś dnia, wykonuję niekontrolowany wymach łyżką...i się z nią żegnam
. Głębokość ok.3m i mnóstwo podwodnych zaczepów wykluczają próby odnalezienia jej. Trudno, trzeba kupić nową. Po dwóch miesiącach mam delikatne branie, podnoszę kij i czuję lekki, tępy opór. Zwijam do brzegu i nie wierzę własnym oczom...wygrana w lotto bardziej prawdopodobna
?
Wczesną jesienią zaczynam testy z bobikiem w zanęcie i na włosie...
Jedną z jego zalet, jest fakt, iż nie trzeba go rozmrażać a wystarczy rozkruszyć i każda partykuła jest osobno. Polany boosterem o zapachu morwy, pachnie obłędnie, jak rzemieślnicze lody
...
Nie przetestowałem go zbyt rzetelnie na rzecz kulek, ale przyniósł mi dwie ryby, w tym jedną, dużą zerwaną
. Przyszły sezon będzie mocno "bobikowy"
. Zaliczam tylko jedną, bezowocną nockę, ale upały nie sprzyjają niestety braniom. Na jednej z zasiadek na śmierdziele
, zrywam ponad metrowego amura
. Był delikatnie zahaczony za wargę, szkoda bo dawno nie złowiłem azjaty, a ten na pewno byłby życiówką
. Po dość słabej końcówce lata, nadchodzi piękna jesień.
Przechodzę znów na tryb oszczędny - kilka spombów do wody i to wszystko...
...by przejść do najbardziej "ubogiego" nęcenia, jakim jest pva ze stick-mixem z robakami:
Jest piękny słoneczny i ciepły...1szy listopada
. Tak, jest 15stC i postanawiam oficjalnie zakończyć sezon karpiowy, gdyż prognozy grożą załamaniem pogody
.
Ostatnie chwile bez ciepłej kurtki...i jest ostatni kontakt z karpiem w tym roku...
Robię jeszcze jedną "nieoficjalną" zasiadkę, ale pływające liście skutecznie uniemożliwiają połów, nawet ciężkie backleady nie są w stanie zatopić żyłki.
Tak się kończy mój sezon, jeśli chodzi o białą rybę. Na pewno bardzo pouczający sezon. Straciłem kilka silnych (być może dużych) ryb w zaczepach, poprzez błędy konstrukcyjno-sprzętowe. Trwa nieustająca roszada mojego parku maszynowego
. Jeśli pogoda w 2019 będzie łaskawa, to na pewno wyciągnę wnioski z tegorocznych porażek, choć tak na prawdę są to cenne lekcje, które mam nadzieję odrobić. Przetestowałem dość tanie kulki, które dawały regularne brania, po części też bobik, który czeka na rozwinięcie swoich możliwości.
W małej wodzie, pełnej zaczepów i himerycznych ryb jest potencjał. Muszę go wykorzystać! ! Do zobaczenia nad wodą
.