Maciek, wiem, że potrafię być ciężki w dyskusji, sorki
Mój pogląd jest inny, ponieważ obserwuję to co się dzieje na rynku w UK i forum, mam info na forum, wielkie, poza tym też czytam i się kształcę, wyciągam wnioski. Zobacz - pikantna kiełbasa na łowisku X, aby stać się podejrzaną dla ryb, musi być w ostrym użyciu. Według mnie absolutnie nie jest na tyle, aby ryba się jej nauczyła. Na takich Ochabach jest kilkaset karpi, i jezeli każdy miałby posmakować pikantnej, trzeba by z 300 pelletów 12 czy 14, aby było po jednym na rybę. Tylu przecież nie było tam nigdy.
Teraz kolejna rzecz. Zig-rig. Cokolwiek by pisać o mądrości karpi, to jednak tutaj mamy do czynienia z pułapką tak prostą jak budowa cepa. Przez przypadek (!) okazało się, że karp łyka najchętniej kawal czarnej pianki. Dipowanie, Goo i inne wynalazki wcale potrzebne nie są, wystarczy sama pianka! Zig-rigi dalej koszą, 12 miesięcy w roku... Ludzie ich nie stosują tak często bo... są trudne w użyciu i nie pomagają w sprzedaży przynęt. Aczkolwiek już w tym roku liczba miksów robiących chmurę jest spora (do nęcenia przy zigach).
Kolejna rzecz to rynek wędkarski. Pytanie - dlaczeo wprowadza się kolejne smaki, kolejne rzeczy? Możnaby sobie odpowiedzieć, że dlatego, bo ryba się uczy. Ale ja nie przychylałbym się do takiej wersji. Po prostu, firma musi ewoluować, aby się utrzymywać w czołówce! Prosty przykład - kulki The Source, 10 funtów za paczkę. OK, działają, są dobre. I nagle przychodzi odpowiedź od mniejszej konkurencji - my mamy naszą kulkę o podobnym smaku, dająca te same wyniki, ale u nas kupisz ja za 6 funtów. I sprzedaż leci w dół. Dlatego wprowadzanie nowości na rynek daje zysk! Inna sprawa to sam konsument. Ludziom nudzą sie pewne rzeczy i chcą czegoś nowego. Zauważ, że każdy z nas szuka, niczym alchemicy dawniej sposobu przemiany metali w złoto, przynęty doskonałej. Dlatego tak często próbujemy, kupujemy
Kolejna rzecz - skuteczność pelletów karpiowych i halibutowych. Od kiedy wędkuję w UK, nie używałem lepszego pelletu niż karpiowy ze Skrettinga. Ten sam, niezmiennie, i tak skuteczny. Tak, nie jestem karpiarzem i łowię mniejsze ryby, ale on wcale nie stracił na skuteczności. Podobnie z halibutowym. Teraz, bardzo często nie używamy go jako przynęty, bo wierzymy, ze inne są skuteczniejsze. A ten i tak i tak łowi!
Kolejna sprawa to metodologia. Maciek, nie chodziło mi o to aby Cię obrażać, bowiem że jesteś bardzo skromny ale
wędkować umiesz, i jesteś jednym z najskuteczniejszych wędkarzy na tym forum, bez dwóch zdań, i uważam, że o wiele lepszym ode mnie. Jednak orientuję się, jak często łowisz, mam rozeznanie, jak ciężki jest to rok. Trudno więc mówić, że coś przestaje działać. Oczywiście pikantna kiełbasa to był tylko przykład. Bo pamiętam wędkowanie z Tobą, i używanie przez Ciebie kilku miksów i kilku rodzajów pelletów 2 mm. Moje zdanie jednak jest wciąż takie, że nie trzeba tego az tyle. Faktycznie, może pH ma jakis wpływ, i jakiś dodatek zadziała lepiej, zakwaszając lub czyniąc miks bardziej zasadowym. Ale czy na pewno jesteśmy w stanie to stwierdzić łowiąc z trzema wędkami?
Zobacz, specjalnie pokazałem przykład pewnych wód, gdzie ryb jest mało na metr powierzchni. W takiej sytuacji trudno o jakies testy i wnioski o sprawdzających się przynętach. Sam zresztą widzisz, że nie możesz być a każdym łowisku nawet raz w miesiącu, z tych co wymieniłeś. Jasne, masz znajomych, ale czy każdy używa podobnych rzeczy i dzieli się informacjami co mu nie wchodzi a co wchodzi? Przecież teraz połowa karpiarzy to sprzedawcy, więc jak im ufać?
Ja bardzo często mam tak, że łowi mi jakiś kij bardziej, na przykład lewy, pomimo identycznych zestawów. Staram się tez kombinować z przynętami, ale zauważyłem, że pomimo tego wielkiej różnicy nie ma. Tak jakby po prostu ryba napływała z jednej strony, dając więcej brań na danym kiju. Dlatego korci mnie aby zrobić takie badania. Wniosek jednak, że czas jakieś przynęty mija, już po roku, uważam za zbyt pochopny. Oczywiście, gdybyśmy mieli do czynienia z faktami które daje nam na przykład para testerów, siedzących non stop nad wodą, analizująca filmy podwodne - OK. Ale bez tego?
Teraz kolejna sprawa - kolor wody, przynęt i pelletów. Wg mnie zbyt mało zwracamy uwagę na ten aspekt, kierując się smakiem. Ja nie miałem sukcesów na zanętę spicy meat, ale miałem na MMM. Dziwiłem się, uważałem, ze SM ma coś co odstrasza ryby. Później zajarzyłem, że to nie smak, a kolor. Bo jak rybie podchodzi czerwień, to włazi w tę mieszankę bardzo ładnie. Podobnie z przynętami - pellet odróżniający się na zanęcie może dawac wiele lepsze wyniki niż pellet w tym samym kolorze, z drugiej strony można używać przynęt wypornych i niepozornych, i bazować na przypadkowym zasysaniu...
Teraz kolejna rzecz - Metoda. Zauważcie, że działa ona cały czas bardzo skutecznie. Sama pułapka i zasada jej działania pozostaje niezmienna, to co firmy teraz robią, to udoskonalają podajniki, robią je coraz lepiej, kilka materiałów łączonych zastępuje się kompozytem, używa lepszych systemów, dających możliwość zastosowania amortyzatora na przykład... Ale pułapka jest taka jaką była. Tu nic się nie zmienia, i nie wierzę, że ryba będzie coś podejrzewać. Wg mnie stworzono zestaw doskonały, przynajmniej jeżeli chodzi o zasadę działania. Bo zasięg jest wciąż wielkim problemem tutaj!
Czy można coś udoskonalać? Oczywiście - wg mnie to jest własnie wysokość przynęty nad dnem, uzyskanie zestawu który by łączył Metodę z zig-rigiem...
Kolejna rzecz - płochliwość ryb związana z presją wędkarską. To tez trudny temat, bo te największe z ryb są bardzo podejrzliwe, są tez powolne. Z racji wieku mają spore doświadczenie, i często sama pułapka jaka zastawiamy na nią da taki efekt, ze ryba nie da się złowić, bo da dyla zanim poczuje co zaserwowano do żarcia. Na przykład stadne ryby są takie, że te najmniejsze są najszybsze i najbardziej żarłoczne. Tak jest z brzaną i kleniem, gdzie jest w stadzie różnica pokoleniowa. Szybka brzana czy kleń przechwyci pierwsza przynętę, przez co często da się złowić, jednak płosząc te większe sztuki. Dlatego i tutaj taktyki są różne. Ja rozumiem na przykład sypanie dużej ilości towaru - bo polując na największe sztuki, mamy szansę, że zaczną zerować na równi z tymi mniejszymi, i prawdopodobieństwo złowienia ich jest większe. Przy na przykład sypnięciu ilości 20 kulek, szanse takie są o wiele mniejsze, bo młodsza ryba szybciej się do nich dorwie. Ale to tylko jeden z aspektów... Wychodzę z założenia, że to nie zanęta czy przynęta da nam dużą rybę, ale taktyka i zestaw, sposób prezentacji przynęty. Nie nowy dip czy booster, czy jakaś kolejna Lava czy Goo. Trzeba założyć na taką rybą perfekcyjną pułapkę. Oczywiście jest też szczęście i prawo serii
Tak więc nie myśl, że chciałem Cię obrazić lub coś takiego. Rozpoczynasz dyskusję, dajesz temat - pojawiają się poglądy. Oczywiście to są moje własne przemyślenia i dywagacje, i wcale nie uważam, ze tak musi być
Po prostu dyskutujemy... Takie tematy zresztą uważam za najlepsze, bo sprawiają, że naprawdę wytężamy szare komórki, i często wpadamy na jakieś dodatkowe pomysły. Tu można się własnie wiele dowiedzieć i nauczyć