Autor Wątek: Co po metodzie... ?  (Przeczytany 10323 razy)

Offline Arty72

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 121
  • Reputacja: 6
  • Płeć: Mężczyzna
  • Na ryby, nie po ryby
  • Lokalizacja: Sandomierz/Opatów
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #45 dnia: 18.07.2017, 20:54 »
Ja myślę, że metodzie nic nie zaszkodzi. Zbyt duże zaangażowanie elektroniki w wędkarstwo tylko zepsuje cały urok tego zajęcia.
Jak idę na ryby na jednym łowisku to patrzą się na mnie jak na idiotę :D. Wszyscy mają tri(rod)pody karpiówki, sygnalizatory, spomby, łódki, a ja mam tylko feederka i pikerka. I ciągłe wycie sygnalizatorów. Zdarza mi się też go użyć ale bez przesady.
Artur
Karp 102cm/18,5kg
Jesiotr 88, Karaś sr. 42, Leszcz 50
Lin 45

Offline MaciejK

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 269
  • Reputacja: 40
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #46 dnia: 18.07.2017, 21:44 »
U nas ukierunkowane wędkarstwo ma swoje fazy specjalizacji, 10 lat temu na topie było karpiowanie, od 5 lat króluje metoda. Jakie są możliwości rozwoju?
Dalsze przenikanie się technik wędkarskich, poszczególnych ich elementów. Przełomu nie będzie, bo tu chodzi o zanęcenie i złowienie ryby. To nie wyprawa na Marsa.
Zwróćcie uwagę, że metoda powiązana jest z komercjami a te z czasem wędkowania. Dalszy rozwój wędkarstwa związany będzie z przemianami w trybie życia wędkarzy,  sytuowaniem materialnym, rozwojem mediów wędkarskich, które najbardziej kreują trendy w branży.
Co może się zmienić? sprawa jest wielotorowa: jeżeli w dzikich zbiornikach wprowadzi się zakaz nęcenia( a są już takie wody u nas), to metoda i inne techniki gruntowe staną się bardzo mało użyteczne. Oczywiście powstaną namiastki zanęt czyli ziemia+chemia, ale to będzie praktycznie koniec wędkarstwa jakie uskuteczniamy teraz.
Innym tropem jest biochemia w zanętach  w większym stopniu niż obecnie. Wszystko w celu zminimalizowania ilości a zmaksymalizowania skuteczności nęcenia.
Elektronika nasyciła wędkarstwo, te wszystkie super zaawansowane technicznie wynalazki o których ktoś powyżej pisał nie są w dającej się przewidzieć przyszłości możliwe do upowszechnienia. Echosondom u nas zajęło to ponad 20 lat. Kamery podwodne to sprawdzą się na Chorwacji, nie w naszych zanieczyszczonych azotanami wodach. Zimą ledwie co widać a planktonu przecież nie ma.
Sygnalizacja brania to prosta mechanika- reakcja na ruch linki lub wędziska (żyroskopowe sygnalizatory), tu też nie widzę możliwości rewolucji w następnym 10leciu.
Tak nawiasem to spora grupa wędkarzy łowi tradycyjnie, ma wyniki i się nimi nie chwali, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Oni będą zawsze obok głównego nurtu wędkowania i zawsze będą mieli wyniki - mniejsze lub większe ale o półkę wyżej niż większość wędkujących.
Co może się zmienić realnie? Poziom wiedzy na temat biologii ryb, wodnego środowiska. W naszych wodach nie wystarczy wrzucić zestaw i czekać, wiedza daje ogromną przewagę, kto ją posiada, ten zwiększa swoje szanse na wynik.
Jedna rzecz mnie niepokoi - choć wpływu na nią nie mamy- zmiany klimatyczne. Zimne wiosny, przerwanie tarła karpiowatych lub brak tegoż. Takie zachwianie cyklu rozrodczego rzutuje znacznie i na wyniki wędkarskie i na populację ryb w naszych wodach.

Offline kop3k

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 488
  • Reputacja: 320
  • Płeć: Mężczyzna
  • Amat Victoria Curam
    • Galeria
  • Lokalizacja: UK London
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #47 dnia: 19.07.2017, 04:23 »
Panowie jest jedną sprawa która pomijacie. Mówicie smaki, zapachy a pomijacie aspekt pH wody i przynęt/atraktorów. W jednym ze starych odcinków Kordy poświęconych Goo koleś który Goo wynalazł mówił że takie atraktory mogą nie działać na niektórych wodach tak jak na innych gdyż pH wód jest bardzo zróżnicowane i nie mogą oni zrobić atraktoru na wszystkie wody świata a zrobili opcje najbardziej uniwersalną ale nie optymalnie skuteczną.
PH wody zmienia się dość szybko więc to też może mieć wpływ na wyniki skuteczności względem pór roku.

Niestety nie zagłębialem się bardziej w temat gdyż to dla mnie już zbyt "odległe wody". Nie mój klimat... Byle do zimy i jadę na 11 dni na brzany ;)

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 425
  • Reputacja: 1971
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #48 dnia: 19.07.2017, 06:49 »
Jeszcze wracając do inteligencji ryb... Do nauczenia się różnych rzeczy wcale nie potrzeba wielkiej inteligencji. Wyrabiają się odruchy. Nawet u zwykłej mrówki.
Np. karpiarze są w stanie przyzwyczaić ryby, by pływały na środku zbiornika, zamiast przy brzegach, co jest dla nich naturalne. Odruch Pawłowa? Chyba tak.
Najłatwiej zauważyć to na rybkach w akwarium. Uczą się bardzo szybko jakie bodźce przepowiadają rychłe nadejście pokarmu. Podobno niektóre gatunki rozpoznają nawet właściciela.

Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 166
  • Reputacja: 892
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #49 dnia: 19.07.2017, 07:05 »
Panowie jest jedną sprawa która pomijacie. Mówicie smaki, zapachy a pomijacie aspekt pH wody i przynęt/atraktorów. W jednym ze starych odcinków Kordy poświęconych Goo koleś który Goo wynalazł mówił że takie atraktory mogą nie działać na niektórych wodach tak jak na innych gdyż pH wód jest bardzo zróżnicowane i nie mogą oni zrobić atraktoru na wszystkie wody świata a zrobili opcje najbardziej uniwersalną ale nie optymalnie skuteczną.
PH wody zmienia się dość szybko więc to też może mieć wpływ na wyniki skuteczności względem pór roku.

Niestety nie zagłębialem się bardziej w temat gdyż to dla mnie już zbyt "odległe wody". Nie mój klimat... Byle do zimy i jadę na 11 dni na brzany ;)

......

cyt." jeden z wcześniejszych moich postów w tym temacie.
Moim zdaniem jest kilka czynników które wpływają na zupełnie inne podejście w Pl a Uk do ryb....
Np. klimat... W uk przy sprzyjającym roku ryba pobiera pokarm cały rok....to ma wpływ na życie w wodzie ( wiadomo procesy zachodzą w zależności od temperatury , ale w uk nie ma lodu przez parę tygodni na wodzie...)
Przypomnę rok 2015 po niespotykanej ciepłej zimie rybka brała cały rok... ciut ale troszke zimniej było w 2015 w zimie i 2016 też był piękny..
Natomiast zima tego roczna ( w śród wielu fachowców - panowało zdanie ach po takiej zimie ryba będzie brała ... sam zaliczałem do nich ale zmieniłem zdanie - prosta sprawa skoro po kilku latach bez zimy - ryby brały - to po prawdziwej zimie ryba zdzikła.... to samo miało miejsce wiosną zimna - deszczowa... brak stabilizacji etc... ) reperkusje aury mamy do dziś i cały sezon jest dziwny
Ryby które według prawideł maja mieć o tym czasie 1,6-1,8 kg mają 1,2 mowa o karpiach ... wnioski same się nasuwają nie pobierają pokarmu...
Tak samo sprawa ma się do temperatury wody...
W uk - weżmy średnią temperaturę przez kilka miesięcy po 20 stopni ( wiadomo są piki + 30 - ale one nie zrobią wody + 25 stopni tak to jest u nas...przez dłuższy czas )
Z tąd zmiana Ph wody - zmiana florystyki w składzie wody w danym akwenie - z tąd zmienność upodobań pokarmowych w danym roku..
Im woda zimniejsza tym skuteczniejsze są przynęty śmierdzące stara zasada... jak świat - i weźmy średnią wodę w uk 17-20 stopni - z tąd tak świetne wyniki na wszystko co śmierdzi...
W uk nie ma potrzeby w chodzenia w słodkie nuty - a PL jak najbardziej... Ale kto wie jak wszystkie te zapachy są odbierane w wodzie....
No tylko ryby...


Kamilu masz rację wspominając o PH.
Wspomniałem o tym ...
To kluczowa sprawa - czemu biorą , a czemu nie biorą... na PH wody działa tyle czynników... Że można by było kolaborat napisać....
Kamilu masz rację wspominając o PH.
Maciek

Offline MaciejK

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 269
  • Reputacja: 40
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #50 dnia: 19.07.2017, 10:09 »
Kiedyś było osiągalne urządzenie do mierzenia ph - combo c-lector czy jakoś tak. Wynalazek z USA.
Ciekawe, może dla tego soli się przynęty i swego czasu nash wypuścił na rynek kulki soli do zmiany miejscowego ph ?
 Z tymi śmierdzielami w zimnej wodzie to nie jest tak do końca prosto, klasyczne aromaty karpiowe typu winter są również słodkie.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 425
  • Reputacja: 1971
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #51 dnia: 19.07.2017, 10:27 »
Wydaje mi się, że tutaj chodzi o temperaturę i trawienie białek zwierzęcych i roślinnych. Gdy jest zimniej, białko zwierzęce łatwiej karpiowi strawić. Gdy cieplej, szuka czegoś roślinnego też, stąd owocowe aromaty. Dla niego to tylko sygnał, że to roślinne. Przecież nie lubuje się w bananach ani pomarańczowych czekoladach.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 650
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #52 dnia: 19.07.2017, 10:30 »
Maciek, nie wiem czemu doszukujesz się jakiś różnic pomiędzy UK a Polską... Przede wszystkim na tym forum nie ma chyba karpiarzy z UK, są wędkarze łowiący zarówno karpie jak i brzany czy leszcze, więc w ich arsenale przeważać będą mięsne śmierdziele.

Korda na swoich seminariach na targach, a był to dokładnie Darell Peck i w mniejszym stopniu Danny Fairbrass, mówią o tym, że o wiele większe znaczenie ma znalezienie karpi, niż ich sprowadzanie najbardziej wyszukanymi przynętami. Dlatego ja widzę, jak często brytyjscy karpiarze zachowują się w ten sposób, że zanim się rozłożą, łążą wokól łowiska, rozmawiają, szukają spławów. Nie czarujmy się, polski karpiarz, to człowiek, który zazwyczaj lubi umilić sobie czas alkoholem, więc i taktyka jest zupełnie inna. Stanąć obozem,  wywieźć łódką, czekać na branie z drinem w łapie lub piwem :)

Nie mam zamiaru pisać, że karpiarz brytyjski jest lepszy, jest inny. Większość z nich nie pije, u mnie na łowiskach klubowych jest ścisły zakaz spożywania alkoholu, w Polsce to niemożliwe. Goście używają spodów i spombów często, bo co drugi zbiornik ma zakaz używania łódek zanętowych. Doszło do tego, że potrafią nęcić do stukilkudziesięciu metrów z użyciem wędek...

Dlatego nie wiem czy jest sens pisać o łowieniu w tym aspekcie, o różnicach klimatycznych. Karp to karp. Nie wiem co chciałes przekazać- że woda w UK jest zimniejsza i ryba lubi mięso? Węź pod uwagę głębokość brytyjskich łowisk, jest mała, zazwyczaj do 2 metrów, i wg mnie woda ma temperaturę taką jak w Polsce.

To, ze Polacy robią masę pelletów owocowych a Brytole nie, wg mnie ma swoje źródło w gustach wędkarzy a nie ryb. Z tego powodu też w Polsce sprzedasz więcej zanęty ochotkowej, bo Polak uważa, że to skuteczniejsze. W UK natomiast to nie idzie, bo z jednej strony ochotki nie ma w sprzedaży, z drugiej zanęta nie zrobiła żadnej furory, ludziom się nie sprawdziła lepiej od innych. Nie ma tez w UK zanęt 'truskawkowych' czy innych 'malin' i 'poziomek', bo rynek jest inny, wędkarze są wymagający, i nie dają sobie wciskać kitu. Zapanowała moda na konkret, i firmy tego się trzymają. Zanęty są dopasowane idealnie pod dany typ łowienia, są dokładnie mielone, mają różne zastosowania. W Polsce zaś większość ma podobny skład, frakcje od małej po wielką, i różnice są w atraktorze dodanym do zanęty, który jest proszkowanym atraktorem spożywczym. Dobrze, że taki Lorpio przełamał co nieco polski rynek, bo jakość zanęt wyraźnie skoczyła....

Maciek, ja bym spojrzał na sprawę tak. Gdzie uważasz karpie grymaszą? Podaj mi przykład dokładny takiej wody. Bo jeżeli bierzemy pod uwagę kilka łowisk, i wyprawy co tydzień, dwa, to trudno mówić o pewnym schemacie i dokładnych obserwacjach. Na Ochabach tez nie każdy ma wyniki, aczkolwiek  jak byłem z Maćkiem i Jędrzejem, to Mackowi wchodziły ciut inne rzeczy niż mnie (przynęty), a łowiliśmy podobnie (chodzi o wyniki).

Nie wierzę, że ryba się uczy smaków, i że pikantna kiełbasa po 2 latach, niecałych, nagle jest rozpoznawana przez karpie i unikana. Wątpię, aby na jakieś wodzie ktoś tego używał w dużej ilości i stale, a zobacz, do wody leci od lat to samo - kukurydza, konopie, ziarna, pellety. Więc jak to jest? Ryba to je czy tego nie je? A może Twoje obserwacje zależne są od ilości towaru jakim nęcisz? Może jest go mało, i dlatego szukasz silnej przynęty, która zrównoważy brak wyżerki dla ryb? Bo może wprowadzenie dywanu z pelletów 2 mm - rybnych, w ilości kilku kilogramów, z przynętą jak pikantna kiełbasa, da silne brania?

Myślę, że tutaj skorzystaliśmy ze zbyt małej ilości opcji tu na forum, aby mówić o preferencjach, niewielu z nas łowi po kilka dni z rzędu. Jeżeli łowisz na wodzie PZW, nie na zbiorniku specjalnym (!), to masz prostą zależność. Mało ryby dużo powierzchni. Na jakiej podstawie uważasz, że trafiasz w gusta ryb, skoro może w ogóle ich tam nie być, lub wpłynęło kilka sztuk, z których jedną złowiłeś? 8) Poza tym, czy można ufać firmom przynętowo-zanętowym? Polskim na pewno nie, Brytole też będą cisnąć, że coś jest mega, bo jest nowe. A przecież często chodzi o sprzedaż!

Dlatego myślę, że na Ochabach musimy spotkać się w kilku, i łowić wg pewnego schematu, który pokaże nam pewne zależności, to może być bardzo ciekawe :) Ja nie wierzę w mądrość ryb, oczywiście, pewnych sztuczek się nauczą, jak się wypinać, czego unikać. Ale jeżeli ktoś łowi Metodą z zatopiona na dnie żyłką, to nie wierzę, że karp będzie to wyczuwał. Bo w takim wypadku wszystko byłoby dla niego podejrzane, a przecież jeść musi.

Panowie, wg mnie wpływ atraktorów czy dipów na branie, wyraziłbym w kilku procentach całkowitej skuteczności. Kto wie czy kolor lub rozmiar przynęty nie ma kilkukrotnie większego wpływu niż sam smak.O ile w rzekach to ma większe znaczenie, bo woda niesie z sobą zapach, który ryba tropi, nawet ze sporej odległości, to na wodze stojącej już to nie ma takiego wpływu. Dlatego chociażby Lava w granulkach robi tylko chmurę kolorystyczną. Chłopaki z Sonu jednak stracili pewien atut tutaj - bo wędkarz wierzy w zapachy, czasem bardziej niż ryba :) Dlatego tez ten produkt nie będzie tak popularny, jak wersja smakowa :) Gdyby to nie było Sonu tylko Bag'em albo jakiś Old Ghost, sprzedaż była by bardzo niska :)
Lucjan

Kadłubek

  • Gość
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #53 dnia: 19.07.2017, 10:41 »
Jedno pytanie: od kiedy sole zmieniają Ph? To nie kwasy i zasady tylko sole ;)

Kop3k - przynęty i zanęty są znane, które będą skuteczne. Tylko jak kupujesz kulki (dowolnej firmy) za 30 PLN (euro, dolarów czy fuli - nie istotne) a tam połowa składu to syf ale tanie w produkcji (nie mówię, że nie skuteczne) to tak jest. Uwierz mi, że skład dobrej kulki nie jest drogi tylko "nalepka" kosztuje.

Dodatki tutaj jest pole do popisu. Niedługo jeżeli się to potwierdzi (co teraz badam) to zrobię zanętę z piasku (+ parę dodatków) a to będzie skuteczniejsze od 90% zanęt na rynku. Tylko pozostaje kwestia ceny bo cenowo to ten "piasek" będzie wychodził podobnie jak MMM.

Wydaje mi się, że tutaj chodzi o temperaturę i trawienie białek zwierzęcych i roślinnych. Gdy jest zimniej, białko zwierzęce łatwiej karpiowi strawić. Gdy cieplej, szuka czegoś roślinnego też, stąd owocowe aromaty. Dla niego to tylko sygnał, że to roślinne. Przecież nie lubuje się w bananach ani pomarańczowych czekoladach.

Szuka raczej tego co jest mu potrzebne. Aj tam przecież kulki bez zapachu nie mogą działać :P Kto to kupi jak nie pachnie ale działa? Parę osób a jak pachnie to tłumy ludzi.

Podczas pisania wiadomości Luk napisał:
Cytuj
To, ze Polacy robią masę pelletów owocowych a Brytole nie, wg mnie ma swoje źródło w gustach wędkarzy a nie ryb. Z tego powodu też w Polsce sprzedasz więcej zanęty ochotkowej, bo Polak uważa, że to skuteczniejsze. W UK natomiast to nie idzie, bo z jednej strony ochotki nie ma w sprzedaży, z drugiej zanęta nie zrobiła żadnej furory, ludziom się nie sprawdziła lepiej od innych. Nie ma tez w UK zanęt 'truskawkowych' czy innych 'malin' i 'poziomek', bo rynek jest inny, wędkarze są wymagający, i nie dają sobie wciskać kitu. Zapanowała moda na konkret, i firmy tego się trzymają. Zanęty są dopasowane idealnie pod dany typ łowienia, są dokładnie mielone, mają różne zastosowania. W Polsce zaś większość ma podobny skład, frakcje od małej po wielką, i różnice są w atraktorze dodanym do zanęty, który jest proszkowanym atraktorem spożywczym. Dobrze, że taki Lorpio przełamał co nieco polski rynek, bo jakość zanęt wyraźnie skoczyła

"O tutaj, tutaj gdzie skrobiecie" ;)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 650
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #54 dnia: 19.07.2017, 10:53 »

Kop3k - przynęty i zanęty są znane, które będą skuteczne. Tylko jak kupujesz kulki (dowolnej firmy) za 30 PLN (euro, dolarów czy fuli - nie istotne) a tam połowa składu to syf ale tanie w produkcji (nie mówię, że nie skuteczne) to tak jest. Uwierz mi, że skład dobrej kulki nie jest drogi tylko "nalepka" kosztuje.


Nie do końca. Fabryka kulek ma dużą różnicę w cenie, i te na najlepszych składnikach są dużo droższe, prawie dwukrotnie.

Tutaj muszę napisać jedno. Wielu wędkarzy uważa, ze są robieni w konia na cenie kulek, ale brać kwotę z cennika produkcji to jedno. Koszt zapakowania, transportu i magazynowania to już całkiem inna para kaloszy. Na tej podstawie można mieć pretensje do cen wszystkich produktów :)

Z tą nalepką to też nie jest tak do końca. Wiele firm ma swoje receptury, które odpowiednio wycenia, ktoś testował dane smaki przez długie miesiące, poprawiał je. Tak jest z jakimiś innymi rzeczami. Przecież nowy model jednorazówki do golenia nie powstaje w 5 minut. W kosztach zawiera się wiele rzeczy. Jakby co to ja tez uważam ceny kulek za zbyt wysokie, ale nie jest to aż taki 'przekręt' jak się niektórym wydaje :)
Lucjan

Kadłubek

  • Gość
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #55 dnia: 19.07.2017, 11:02 »
Nie do końca. Fabryka kulek ma dużą różnicę w cenie, i te na najlepszych składnikach są dużo droższe, prawie dwukrotnie.

Tutaj muszę napisać jedno. Wielu wędkarzy uważa, ze są robieni w konia na cenie kulek, ale brać kwotę z cennika produkcji to jedno. Koszt zapakowania, transportu i magazynowania to już całkiem inna para kaloszy. Na tej podstawie można mieć pretensje do cen wszystkich produktów :)

Z tą nalepką to też nie jest tak do końca. Wiele firm ma swoje receptury, które odpowiednio wycenia, ktoś testował dane smaki przez długie miesiące, poprawiał je. Tak jest z jakimiś innymi rzeczami. Przecież nowy model jednorazówki do golenia nie powstaje w 5 minut. W kosztach zawiera się wiele rzeczy. Jakby co to ja tez uważam ceny kulek za zbyt wysokie, ale nie jest to aż taki 'przekręt' jak się niektórym wydaje :)

Tak zgadzam się z tym, że dobry "towar" kosztuje. Kosztuje więcej niż syf ale i tak najdroższa jest robocizna oraz cała reszta a nie składniki. Dobry mix to nie 50 zł za kilo. Można taniej nawet sporo taniej ale i tak najważniejsze jest miejsce łowienia nie przynęta/zanęta/zestaw.

Z jednym się nie zgodzę: słowo klucz "smak".

Firmy wiedzą jak zrobić łowną kulkę (chyba aż tacy głupi nie są bo robią sporo $) ale ich cena byłaby za wysoka bo za paczkę np. 50-60 gram kto by zapłacił 100 zł? Myślę, że garstka ludzi.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 166
  • Reputacja: 892
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #56 dnia: 19.07.2017, 12:19 »
Lucjanie drogi przyjacielu – nie będę wdawał się z tobą w dysputy …. Ponieważ kilka lat jestem na tym forum… i wiem jak takie przepychanki kończą się w rozmowie z tobą .. – za bardzo sobie cenie przyjaźń z tobą niż udowadnianie kto i czemu ma racje…
Me wywody są luźne – mam w nosie czy się ktoś z nimi godzi lub nie… ja wszak łowić nie umiem i tyle.. a wyniki same się obronią…

Maciek, nie wiem czemu doszukujesz się jakiś różnic pomiędzy UK a Polską... Przede wszystkim na tym forum nie ma chyba karpiarzy z UK, są wędkarze łowiący zarówno karpie jak i brzany czy leszcze, więc w ich arsenale przeważać będą mięsne śmierdziele.   – bo tak uważam i nikt tego nie zmieni ….( pokaż mi w pl taka infrastrukturę jak jest w uk i tyle …  co do przyzwyczajenia … ryby są głupie i się nie przyzwyczajają „ sam pisałeś że na łowiskach w uk reagują na wpadnięcie spomba do wody…. Znam łowiska gdzie karpie jak gość jedzie taczką podpływają od razu po żarcie… ale ryby się nie uczą masz rację )

Korda na swoich seminariach na targach, a był to dokładnie Darell Peck i w mniejszym stopniu Danny Fairbrass, mówią o tym, że o wiele większe znaczenie ma znalezienie karpi, niż ich sprowadzanie najbardziej wyszukanymi przynętami. Dlatego ja widzę, jak często brytyjscy karpiarze zachowują się w ten sposób, że zanim się rozłożą, łążą wokól łowiska, rozmawiają, szukają spławów. Nie czarujmy się, polski karpiarz, to człowiek, który zazwyczaj lubi umilić sobie czas alkoholem, więc i taktyka jest zupełnie inna. Stanąć obozem,  wywieźć łódką, czekać na branie z drinem w łapie lub piwem  - nie wszyscy w pl to pijaki nie genariluj…. Piwko czy dwa to nie upojenie , w pełni zgadzam się natomiast jeżeli chodzi o miejsce to podstawa !!!! bez tego szkoda czasu… 

Nie mam zamiaru pisać, że karpiarz brytyjski jest lepszy, jest inny. Większość z nich nie pije, u mnie na łowiskach klubowych jest ścisły zakaz spożywania alkoholu, w Polsce to niemożliwe. Goście używają spodów i spombów często, bo co drugi zbiornik ma zakaz używania łódek zanętowych. Doszło do tego, że potrafią nęcić do stukilkudziesięciu metrów z użyciem wędek...

Dlatego nie wiem czy jest sens pisać o łowieniu w tym aspekcie, o różnicach klimatycznych. Karp to karp. Nie wiem co chciałes przekazać- że woda w UK jest zimniejsza i ryba lubi mięso? Węź pod uwagę głębokość brytyjskich łowisk, jest mała, zazwyczaj do 2 metrów, i wg mnie woda ma temperaturę taką jak w Polsce. – to twoje zdanie szanuje go , ja mam zupełnie inne i tyle …

To, ze Polacy robią masę pelletów owocowych a Brytole nie, wg mnie ma swoje źródło w gustach wędkarzy a nie ryb. Z tego powodu też w Polsce sprzedasz więcej zanęty ochotkowej, bo Polak uważa, że to skuteczniejsze. W UK natomiast to nie idzie, bo z jednej strony ochotki nie ma w sprzedaży, z drugiej zanęta nie zrobiła żadnej furory, ludziom się nie sprawdziła lepiej od innych. Nie ma tez w UK zanęt 'truskawkowych' czy innych 'malin' i 'poziomek', bo rynek jest inny, wędkarze są wymagający, i nie dają sobie wciskać kitu. Zapanowała moda na konkret, i firmy tego się trzymają. Zanęty są dopasowane idealnie pod dany typ łowienia, są dokładnie mielone, mają różne zastosowania. W Polsce zaś większość ma podobny skład, frakcje od małej po wielką, i różnice są w atraktorze dodanym do zanęty, który jest proszkowanym atraktorem spożywczym. Dobrze, że taki Lorpio przełamał co nieco polski rynek, bo jakość zanęt wyraźnie skoczyła.... – ok…

Maciek, ja bym spojrzał na sprawę tak. Gdzie uważasz karpie grymaszą? Podaj mi przykład dokładny takiej wody. Bo jeżeli bierzemy pod uwagę kilka łowisk, i wyprawy co tydzień, dwa, to trudno mówić o pewnym schemacie i dokładnych obserwacjach. Na Ochabach tez nie każdy ma wyniki, aczkolwiek  jak byłem z Maćkiem i Jędrzejem, to Mackowi wchodziły ciut inne rzeczy niż mnie (przynęty), a łowiliśmy podobnie (chodzi o wyniki).
- z mojego podwórka zapraszam cię na zasiadkę nad moje zapory pokażesz mi  o co kaman … bo jakoś nie idzie mi i moim kolego w tym roku… ( co do miejscówek dam ci pełen obraz plus łodzie , echo , gps – co sobie  życzysz…)
Jezioro zywieckie
Jezioro międzybrodzkie
Nemesak – czechy
Komercja
Karpik , uroczysko , i trzy inne na priv ci napisze jak chcesz… ( już ci pisałem daj spokój z tymi ochabami…)


Nie wierzę, że ryba się uczy smaków, i że pikantna kiełbasa po 2 latach, niecałych, nagle jest rozpoznawana przez karpie i unikana. Wątpię, aby na jakieś wodzie ktoś tego używał w dużej ilości i stale, a zobacz, do wody leci od lat to samo - kukurydza, konopie, ziarna, pellety. Więc jak to jest? Ryba to je czy tego nie je? A może Twoje obserwacje zależne są od ilości towaru jakim nęcisz? Może jest go mało, i dlatego szukasz silnej przynęty, która zrównoważy brak wyżerki dla ryb? Bo może wprowadzenie dywanu z pelletów 2 mm - rybnych, w ilości kilku kilogramów, z przynętą jak pikantna kiełbasa, da silne brania? – tu jesteś w kosmosie drogi przyjacielu… nie sztuka jest usypać  górkę – sztuka jest złowić rybkę na którą się poluje…. W tym temacie orbitujemy… na innych biegunach ( świat nie składa się z pelletu 2mm i kiełbasy…) – choć ją lubie wszak jestem Polakiem… swojską notabene…

Myślę, że tutaj skorzystaliśmy ze zbyt małej ilości opcji tu na forum, aby mówić o preferencjach, niewielu z nas łowi po kilka dni z rzędu. Jeżeli łowisz na wodzie PZW, nie na zbiorniku specjalnym (!), to masz prostą zależność. Mało ryby dużo powierzchni. Na jakiej podstawie uważasz, że trafiasz w gusta ryb, skoro może w ogóle ich tam nie być, lub wpłynęło kilka sztuk, z których jedną złowiłeś?   Poza tym, czy można ufać firmom przynętowo-zanętowym? Polskim na pewno nie, Brytole też będą cisnąć, że coś jest mega, bo jest nowe. A przecież często chodzi o sprzedaż! - tu już pojechałeś za głęboko…. Dajże spokój nie pisz takich rzeczy bo mi jest przykro to czytając… ach zapomniałem ja w sumie łowić nie umiem… ( a co zrobić jak jest ich kilka sztuk… ( a nie kilkaset jak w wodach UK…)


Dlatego myślę, że na Ochabach musimy spotkać się w kilku, i łowić wg pewnego schematu, który pokaże nam pewne zależności, to może być bardzo ciekawe   Ja nie wierzę w mądrość ryb, oczywiście, pewnych sztuczek się nauczą, jak się wypinać, czego unikać. Ale jeżeli ktoś łowi Metodą z zatopiona na dnie żyłką, to nie wierzę, że karp będzie to wyczuwał. Bo w takim wypadku wszystko byłoby dla niego podejrzane, a przecież jeść musi.
- to w padaj do PL i znajdziemy lepszą wodę niż ochaby rybkami +20 … na wyposażeniu!!!!

Panowie, wg mnie wpływ atraktorów czy dipów na branie, wyraziłbym w kilku procentach całkowitej skuteczności. Kto wie czy kolor lub rozmiar przynęty nie ma kilkukrotnie większego wpływu niż sam smak.O ile w rzekach to ma większe znaczenie, bo woda niesie z sobą zapach, który ryba tropi, nawet ze sporej odległości, to na wodze stojącej już to nie ma takiego wpływu. Dlatego chociażby Lava w granulkach robi tylko chmurę kolorystyczną. Chłopaki z Sonu jednak stracili pewien atut tutaj - bo wędkarz wierzy w zapachy, czasem bardziej niż ryba   Dlatego tez ten produkt nie będzie tak popularny, jak wersja smakowa   Gdyby to nie było Sonu tylko Bag'em albo jakiś Old Ghost, sprzedaż była by

Na tym kończę i nie będę już się wymądrzał - ja łowić nie umiem i tyle... ( w ramach pokory wypije sobie wieczorkiem piwko za naszą współna kolejną wyprawę :beer: :narybki: :fish:)
Maciek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 650
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #57 dnia: 19.07.2017, 12:35 »

Tak zgadzam się z tym, że dobry "towar" kosztuje. Kosztuje więcej niż syf ale i tak najdroższa jest robocizna oraz cała reszta a nie składniki. Dobry mix to nie 50 zł za kilo. Można taniej nawet sporo taniej ale i tak najważniejsze jest miejsce łowienia nie przynęta/zanęta/zestaw.

Z jednym się nie zgodzę: słowo klucz "smak".

Firmy wiedzą jak zrobić łowną kulkę (chyba aż tacy głupi nie są bo robią sporo $) ale ich cena byłaby za wysoka bo za paczkę np. 50-60 gram kto by zapłacił 100 zł? Myślę, że garstka ludzi.

Teraz z kulkami jest więcej roboty, bo aby się sprzedawały, trzeba je mocno wypromować. Sam się dziwiłem ile pakują w reklamy The Source, 24/7, Manilli... Ale to jest podyktowane sytuacją, coraz bardziej wybrednymi i rybami, i wędkarzami. Tak naprawdę cena składników topowych kulek to tylko ułamek prawdziwych kosztów. Tak jak jednorazowa maszynka do golenia to koszt produkcji w centach lub nawet nie, ale na półce to już ze dwa euro. Bo sama reklama to lwi koszt w porównaniu do produkcji :)

Dobre jest to, że kulki mają swoją cenę i wędkarze nie sypią ich w setkach kilogramów :) Bo o ile pellety się rozpuszczają, to kulki już nie. Można mocno zasyfić wodę, sprawić, ze jakieś miejscówki omijane są przez ryby przez długi okres czasu, o czym inni nawet nie wiedzą i się głowią dlaczego nie maja nawet wskazania :)
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 650
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #58 dnia: 19.07.2017, 14:15 »
Maciek, wiem, że potrafię być ciężki w dyskusji, sorki 8)

Mój pogląd jest inny, ponieważ obserwuję to co się dzieje na rynku w UK i forum, mam info na forum, wielkie, poza tym też czytam i się kształcę, wyciągam wnioski. Zobacz - pikantna kiełbasa na łowisku X, aby stać się podejrzaną dla ryb, musi być w ostrym użyciu. Według mnie absolutnie nie jest na tyle, aby ryba się jej nauczyła. Na takich Ochabach jest kilkaset karpi, i jezeli każdy miałby posmakować pikantnej, trzeba by z 300 pelletów 12 czy 14, aby było po jednym na rybę. Tylu przecież nie było tam nigdy.

Teraz kolejna rzecz. Zig-rig. Cokolwiek by pisać o mądrości karpi, to jednak tutaj mamy do czynienia z pułapką tak prostą jak budowa cepa. Przez przypadek (!) okazało się, że karp łyka najchętniej kawal czarnej pianki. Dipowanie, Goo i inne wynalazki wcale potrzebne nie są, wystarczy sama pianka! Zig-rigi dalej koszą, 12 miesięcy w roku... Ludzie ich nie stosują tak często bo... są trudne w użyciu i nie pomagają w sprzedaży przynęt. Aczkolwiek już w tym roku  liczba miksów robiących chmurę jest spora (do nęcenia przy zigach).

Kolejna rzecz to rynek wędkarski. Pytanie - dlaczeo wprowadza się kolejne smaki, kolejne rzeczy? Możnaby sobie odpowiedzieć, że dlatego, bo ryba się uczy. Ale ja nie przychylałbym się do takiej wersji. Po prostu, firma musi ewoluować, aby się utrzymywać w czołówce! Prosty przykład - kulki The Source, 10 funtów za paczkę. OK, działają, są dobre. I nagle przychodzi odpowiedź od mniejszej konkurencji - my mamy naszą kulkę o podobnym smaku, dająca te same wyniki, ale u nas kupisz ja za 6 funtów. I sprzedaż leci w dół. Dlatego wprowadzanie nowości na rynek daje zysk! Inna sprawa to sam konsument. Ludziom nudzą sie pewne rzeczy i chcą czegoś nowego. Zauważ, że każdy z nas szuka, niczym alchemicy dawniej sposobu przemiany metali w złoto, przynęty doskonałej. Dlatego tak często próbujemy, kupujemy :)

Kolejna rzecz - skuteczność pelletów karpiowych i halibutowych. Od kiedy wędkuję w UK, nie używałem lepszego pelletu niż karpiowy ze Skrettinga. Ten sam, niezmiennie, i tak skuteczny. Tak, nie jestem karpiarzem i łowię mniejsze ryby, ale on wcale nie stracił na skuteczności. Podobnie z halibutowym. Teraz, bardzo często nie używamy go jako przynęty, bo wierzymy, ze inne są skuteczniejsze. A ten i tak i tak łowi!

Kolejna sprawa to metodologia. Maciek, nie chodziło mi o to aby Cię obrażać, bowiem że jesteś bardzo skromny ale wędkować umiesz, i jesteś jednym z najskuteczniejszych wędkarzy na tym forum, bez dwóch zdań, i uważam, że o wiele lepszym ode mnie. Jednak orientuję się, jak często łowisz, mam rozeznanie, jak ciężki jest to rok. Trudno więc mówić, że coś przestaje działać. Oczywiście pikantna kiełbasa to był tylko przykład. Bo pamiętam wędkowanie z Tobą, i używanie przez Ciebie kilku miksów i kilku rodzajów pelletów 2 mm. Moje zdanie jednak jest wciąż takie, że nie trzeba tego az tyle. Faktycznie, może pH ma jakis wpływ, i jakiś dodatek zadziała lepiej, zakwaszając lub czyniąc miks bardziej zasadowym. Ale czy na pewno jesteśmy w stanie to stwierdzić łowiąc z trzema wędkami?

Zobacz, specjalnie pokazałem przykład pewnych wód, gdzie ryb jest mało na metr powierzchni. W takiej sytuacji trudno o jakies testy i wnioski o sprawdzających się przynętach. Sam zresztą widzisz, że nie możesz być a każdym łowisku nawet raz w miesiącu, z tych co wymieniłeś. Jasne, masz znajomych, ale czy każdy używa podobnych rzeczy i dzieli się informacjami co mu nie wchodzi a co wchodzi? Przecież teraz połowa karpiarzy to sprzedawcy, więc jak im ufać?
 
Ja bardzo często mam tak, że łowi mi jakiś kij bardziej, na przykład lewy, pomimo identycznych zestawów. Staram się tez kombinować z przynętami, ale zauważyłem, że pomimo tego wielkiej różnicy nie ma. Tak jakby po prostu ryba napływała z jednej strony, dając więcej brań na danym kiju. Dlatego korci mnie aby zrobić takie badania. Wniosek jednak, że czas jakieś przynęty mija, już po roku, uważam za zbyt pochopny. Oczywiście, gdybyśmy mieli do czynienia z faktami które daje nam na przykład para testerów, siedzących non stop nad wodą, analizująca filmy podwodne - OK. Ale bez tego? 

Teraz kolejna sprawa - kolor wody, przynęt i pelletów. Wg mnie zbyt mało zwracamy uwagę na ten aspekt, kierując się smakiem. Ja nie miałem sukcesów na zanętę spicy meat, ale miałem na MMM. Dziwiłem się, uważałem, ze SM ma coś co odstrasza ryby. Później zajarzyłem, że to nie smak, a kolor. Bo jak rybie podchodzi czerwień, to włazi w tę mieszankę bardzo ładnie. Podobnie z przynętami - pellet odróżniający się na zanęcie może dawac  wiele lepsze wyniki niż pellet w tym samym kolorze, z drugiej strony można używać przynęt wypornych i niepozornych, i bazować na przypadkowym zasysaniu...

Teraz kolejna rzecz - Metoda. Zauważcie, że działa ona cały czas bardzo skutecznie. Sama pułapka i zasada jej działania pozostaje niezmienna, to co firmy teraz robią, to udoskonalają podajniki, robią je coraz lepiej, kilka materiałów łączonych zastępuje się kompozytem, używa lepszych systemów, dających możliwość zastosowania amortyzatora na przykład... Ale pułapka jest taka jaką była. Tu nic się nie zmienia, i nie wierzę, że ryba będzie coś podejrzewać. Wg mnie stworzono zestaw doskonały, przynajmniej jeżeli chodzi o zasadę działania. Bo zasięg jest wciąż wielkim problemem tutaj!
Czy można coś udoskonalać? Oczywiście - wg mnie to jest własnie wysokość przynęty nad dnem, uzyskanie zestawu który by łączył Metodę z zig-rigiem...

Kolejna rzecz - płochliwość ryb związana z presją wędkarską. To tez trudny temat, bo te największe z ryb są bardzo podejrzliwe, są tez powolne. Z racji wieku mają spore doświadczenie, i często sama pułapka jaka zastawiamy na nią da taki efekt, ze ryba nie da się złowić, bo da dyla zanim poczuje co zaserwowano do żarcia. Na przykład stadne ryby są takie, że te najmniejsze są najszybsze i najbardziej żarłoczne. Tak jest z brzaną i kleniem, gdzie jest w stadzie różnica pokoleniowa. Szybka brzana czy kleń przechwyci pierwsza przynętę, przez co często da się złowić, jednak płosząc te większe sztuki. Dlatego i tutaj taktyki są różne. Ja rozumiem na przykład sypanie dużej ilości towaru - bo polując na największe sztuki, mamy szansę, że zaczną zerować na równi z tymi mniejszymi, i prawdopodobieństwo złowienia ich jest większe. Przy na przykład sypnięciu ilości 20 kulek, szanse takie są o wiele mniejsze, bo młodsza ryba szybciej się do nich dorwie. Ale to tylko jeden z aspektów... Wychodzę z założenia, że to nie zanęta czy przynęta da nam dużą rybę, ale taktyka i zestaw, sposób prezentacji przynęty. Nie nowy dip czy booster, czy jakaś kolejna Lava czy Goo. Trzeba założyć na taką rybą perfekcyjną pułapkę. Oczywiście jest też szczęście i prawo serii :D

Tak więc nie myśl, że chciałem Cię obrazić lub coś takiego. Rozpoczynasz dyskusję, dajesz temat - pojawiają się poglądy. Oczywiście to są moje własne przemyślenia i dywagacje, i wcale nie uważam, ze tak musi być :) Po prostu dyskutujemy... Takie tematy zresztą uważam za najlepsze, bo  sprawiają, że naprawdę wytężamy szare komórki, i często wpadamy na jakieś dodatkowe pomysły. Tu można się własnie wiele dowiedzieć i nauczyć :)
Lucjan

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 166
  • Reputacja: 892
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Co po metodzie... ?
« Odpowiedź #59 dnia: 19.07.2017, 14:45 »
Lucjanie bardzo dobry post w końcu !!!
Mój temat specjalnie tak sprofilowałem , a posty tak pisałem – aby wbudzić dyskusje -  i nie przeciwko metodzie i jej całej nazwijmy to kulturze – tylko co dalej…
Jak na razie w kilku się tutaj produkuje – ale na forum jest więcej umiejących dobrze łowić – ale może nie chcących dzielić się obserwacjami … a może zaczną i to by było dla dobra forum.
Stary – jakie obrażnie dajże spokój… my górale mamy swoje zdanie i tyle !!! ale lubimy słuchać i się uczyć !

Odnośnie postu … :


Maciek, wiem, że potrafię być ciężki w dyskusji, sorki 

Mój pogląd jest inny, ponieważ obserwuję to co się dzieje na rynku w UK i forum, mam info na forum, wielkie, poza tym też czytam i się kształcę, wyciągam wnioski. Zobacz - pikantna kiełbasa na łowisku X, aby stać się podejrzaną dla ryb, musi być w ostrym użyciu. Według mnie absolutnie nie jest na tyle, aby ryba się jej nauczyła. Na takich Ochabach jest kilkaset karpi, i jezeli każdy miałby posmakować pikantnej, trzeba by z 300 pelletów 12 czy 14, aby było po jednym na rybę. Tylu przecież nie było tam nigdy. – wiesz z tą kiełbasą jest tak … kiełbasa może być z innych firm , i to też zależy od nuty… na danej wody- jak już przywołujesz te ochaby to na nich goście walą niespotykane ilości czeskich przynęt śmierdzieli bardzo podobnych nutach do tych angielkich… z tąd klapa – tak można by było analizaować każde łowisko – nuty są powtarzalne – ale detale już nie z tąd kolor, kształ , struktura praca są podobne ale micro czastka powoduje iż dana przyneta jest lepsza tak było z kiełbasą … ale skunhit robił tą samą robotę co kiełbasę… i jedni znają kiełbasie – inni skuna – wyniki nuta znana…

Teraz kolejna rzecz. Zig-rig. Cokolwiek by pisać o mądrości karpi, to jednak tutaj mamy do czynienia z pułapką tak prostą jak budowa cepa. Przez przypadek (!) okazało się, że karp łyka najchętniej kawal czarnej pianki. Dipowanie, Goo i inne wynalazki wcale potrzebne nie są, wystarczy sama pianka! Zig-rigi dalej koszą, 12 miesięcy w roku... Ludzie ich nie stosują tak często bo... są trudne w użyciu i nie pomagają w sprzedaży przynęt. Aczkolwiek już w tym roku  liczba miksów robiących chmurę jest spora (do nęcenia przy zigach).- pełna zgoda to dziedzina którą trzeba zgłębić … ale niech 9 na 10 wędkarzy zacznie łowić na ziga – zobaczysz co się stanie …. I przede wszystkim zapach pianki … inaczej rozchodzi się w mule inaczej w odzie… łowcy ci już tego nie powiedzą…

Kolejna rzecz to rynek wędkarski. Pytanie - dlaczeo wprowadza się kolejne smaki, kolejne rzeczy? Możnaby sobie odpowiedzieć, że dlatego, bo ryba się uczy. Ale ja nie przychylałbym się do takiej wersji. Po prostu, firma musi ewoluować, aby się utrzymywać w czołówce! Prosty przykład - kulki The Source, 10 funtów za paczkę. OK, działają, są dobre. I nagle przychodzi odpowiedź od mniejszej konkurencji - my mamy naszą kulkę o podobnym smaku, dająca te same wyniki, ale u nas kupisz ja za 6 funtów. I sprzedaż leci w dół. Dlatego wprowadzanie nowości na rynek daje zysk! Inna sprawa to sam konsument. Ludziom nudzą sie pewne rzeczy i chcą czegoś nowego. Zauważ, że każdy z nas szuka, niczym alchemicy dawniej sposobu przemiany metali w złoto, przynęty doskonałej. Dlatego tak często próbujemy, kupujemy   
- pełna zgoda my wędkarze jesteśmy gadżeciarzami …. I dotego ta chęć znalezienia super przynęty !!!  a producenci produkują !!! my płacimy ( ale uwiesz mi z przynętami jest różnie .)

Kolejna rzecz - skuteczność pelletów karpiowych i halibutowych. Od kiedy wędkuję w UK, nie uzywałem lepszego pelletu niż karpiowy ze Skrettinga. Ten sam, niezmiennie, i tak skuteczny. Tak, nie jestem karpiarzem i łowię mniejsze ryby, ale on wcale nie stracił na skuteczności. Podobnie z halibutowym. Teraz, bardzo często nie używamy go jako przynęty, bo wierzymy, ze inne są skuteczniejesze. A ten i tak i tak łowi!  - tak zanetowe dobrze chodzą … ale zauważ sprytne karpie zanim wciągną ile to się na badają , zwłaszcza kiedy miały już doczynienia z hakiem w pysku… z tad nasze zestawy , przypony – aby je przechytrzyć i nie wypluwały…

Kolejna sprawa to metodologia. Maciek, nie chodziło mi o to aby Cię obrażać, bowiem że jesteś bardzo skromny ale wędkować umiesz, i jesteś jednym z najskuteczniejszych wędkarzy na tym forum, bez dwóch zdań, i uważam, że o wiele lepiej ode mnie. Jednak orientuję się, jak często łowisz, mam rozeznanie, jak ciężki jest to rok. Trudno więc mówić, że coś przestaje działać. Oczywiście pikantna kiełbasa to był tylko przykład. Bo pamiętam wędkowanie z Tobą, i używanie przez Ciebie kilku miksów i kilku rodzajów pelletów 2 mm. Moje zdanie jednak jest wciąż takie, że nie trzeba tego az tyle. Faktycznie, może pH ma jakis wpływ, i jakiś dodatek zadziała lepiej, zakwaszając lub czyniąc miks bardziej zasadowym. Ale czy na pewno jesteśmy w stanie to stwierdzić łowiąc z trzema wędkami?  - dlatego ciągła kombinacja … czy trzema dla mnie tak.. na rozruch trzema mieszankami trzema przynętami po 4 godzinach masz już rozpracowane 9 mixów – 18 przynet – reszte zasiadki tylko łowisz… na pzw tylko dwie zmniejasza się spektrum wydłuża się czas znajdowania… o PH opowiem ci przy piwku na rybach

Zobacz, specjalnie pokazałem przykład pewnych wód, gdzie ryb jest mało na metr powierzchni. W takiej sytuacji trudno o jakies testy i wnioski o sprawdzających się przynętach. Sam zresztą widzisz, że nie możesz być a każdym łowisku nawet raz w miesiącu, z tych co wymieniłeś. Jasne, masz znajomych, ale czy każdy używa podobnych rzeczy i dzieli się informacjami co mu nie wchodzi a co wchodzi? Przecież teraz połowa karpiarzy to sprzedawcy, więc jak im ufać? – akurat mam świadek z którym jesteśmy w stałym kontakcie , na wielu wodach – mam rozeznanie dzięki informacją co w trawie piszczy … i wymieniamy się info non toper. Ot taka nasza kolejna rodzina ! dzięki chłopaki !
 
Ja bardzo często mam tak, że łowi mi jakiś kij bardziej, na przykład lewy, pomimo identycznych zestawów. Staram się tez kombinować z przynętami, ale zauważyłem, że pomimo tego wielkiej różnicy nie ma. Tak jakby po prostu ryba napływała z jednej strony, dając więcej brań na danym kiju. Dlatego korci mnie aby zrobić takie badania. Wniosek jednak, że czas jakieś przynęty mija, już po roku, uważam za zbyt pochopny. Oczywiście, gdybyśmy mieli do czynienia z faktami które daje nam na przykład para testerów, siedzących non stop nad wodą, analizująca filmy podwodne - OK. Ale bez tego?  - kolejne piwko oj się nazbierało tematów na dwie doby…

Teraz kolejna sprawa - kolor wody, przynęt i pelletów. Wg mnie zbyt mało zwracamy uwage na ten aspekt, kierując się smakiem. Ja nie miałem sukcesów na zanętę spicy meat, ale miałem na MMM. Dziwiłem się, uważałem, ze SM ma coś co odstrasza ryby. Później zajarzyłem, że to nie smak, a kolor. Bo jak rybie podchodzi czerwień, to włazi w tę mieszankę bardzo ładnie. Podobnie z przynętami - pellet odróżniający się na zanęcie może dawac  wiele lepsze wyniki niż pellet w tym samym kolorze, z drugiej strony można używać przynęt wypornych i niepozornych, i bazować na przypadkowym zasysaniu... – pełna zgoda !

Teraz kolejna rzecz - Metoda. Zauważcie, że działa ona cały czas bardzo skutecznie. Sama pułapka i zasada jej działania pozostaje niezmienna, to co firmy teraz robią, to udoskonalają podajniki, robią je coraz lepiej, kilka materiałów łączonych zastępuje się kompozytem, używa lepszych systemów, dających możliwość zastosowania amotyzatora na przykład... Ale pułapka jest taka jaką była. Tu nieco się nie zmienia, i nie wierzę, że ryba będzie coś podejrzewać. Wg mnie stworzono zestaw doskonały, przynajmniej jeżeli chodzi o zasadę działania. Bo zasięg jest wciąż wielkim problemem tutaj!
Czy można coś udoskonalać? Oczywiście - wg mnie to jest własnie wysokość przynęty nad dnem, uzyskanie zestawu który by łączył Metodę z zig-rigiem... – pełna zgoda !

Kolejna rzecz - płochliwość ryb związana z presją wędkarską. To tez trudny temat, bo te największe z ryb są bardzo podejrzliwe, są tez powolne. Z racji wieku mają spore doświadczenie, i często sama pułapka jaka zastawiamy na nią da taki efekt, ze ryba nie da się złowić, bo da dyla zanim poczuje co zaserwowano do żarcia. Na przykład stadne ryby są takie, że te najmniejsze są najszybsze i najbardziej żarłoczne. Tak jest z brzaną i kleniem, gdzie jest w stadzie różnica pokoleniowa. Szybka brzana czy kleń przechwyci pierwsza przynętę, przez co często da się złowić, jednak płosząc te większe sztuki. Dlatego i tutaj taktyki są różne. Ja rozumiem na przykład sypanie dużej ilości towaru - bo polując na największe sztuki, mamy szansę, że zaczną zerować na równi z tymi mniejszymi, i prawdopodobieństwo złowienia ich jest większe. Przy na przykład sypnięciu ilości 20 kulek, szanse takie są o wiele mniejsze, bo młodsza ryba szybciej się do nich dorwie. Ale to tylko jeden z aspektów... Wychodzę z założenia, że to nie zanęta czy przynęta da nam dużą rybę, ale taktyka i zestaw, sposób prezentacji przynęty. Nie nowy dip czy booster, czy jakaś kolejna Lava czy Goo. Trzeba założyć na taką rybą perfekcyjną pułapkę. Oczywiście jest też szczęście i prawo serii  - pełna zgoda !!!

Tak więc nie myśl, że chciałem Cię obrazić lub coś takiego. Rozpoczynasz dyskusję, dajesz temat - pojawiają się poglądy. Oczywiście to są moje własne przemyślenia i dywagacje, i wcale nie uważam, ze tak musi być   Po prostu dyskutujemy... Takie tematy zresztą uważam za najlepsze, bo  sprawiają, że naprawdę wytężamy szare komórki, i często wpadamy na jakieś dodatkowe pomysły. Tu można się własnie wiele dowiedzieć i nauczyć 
Dyskusja to dyskusja !!!
Panowie zapraszamy do dyskusji – piszcie – się zrobił fajny temat!!!


Po raz kolejny Lucjanie bardzo dobry post !!! :thumbup: :thumbup: :thumbup: :beer:
Maciek