Kołowrotki to bardzo ciekawy temat. Idealny, żeby się efektownie pokłócić
Żart, żart...
Trudno chyba jednoznacznie powiedzieć, dokąd zmierzają producenci tego sprzętu. Ja miałbym jedynie wielką prośbę do dystrybutorów (celowo nie piszę "producentów", bo większość firm to wiadomo...). Chodzi mi mianowicie o to, żeby oni nie traktowali mnie jak licencjonowanego idiotę, bo odnoszę wrażenie, że właśnie takie mają zdanie o nas. Dostaję dziwnej "nerwowości", gdy opis kołowrotka informuje mnie o niesamowitej jakości i ilości użytych łożysk, ale jest to jednocześnie związane z zupełnie amatorskim ich obsadzeniem w gniazdach. Nie chcę siedemnastu łożysk w kołowrotku za 200 złotych, ja chcę trzy, cztery, ale obsadzone zgodnie z wszelkimi kanonami sztuki mechanicznej. Rozumiem, co to znaczy tanio, ale żeby łożysko wylatywało z gniazda, miało w nim milimetrowy luz... Ręce opadają.
Druga sprawa, która mnie denerwuje, to szumna informacja, że kołowrotek za 130 złotych ma... korbę wykonaną w technologi CNC. To już nawet nie jest nadużycie, ale raczej żart. Ewidentnie widać, że element jest odlany w metalowej formie, ale nie - napiszmy CNC, może ktoś uwierzy. Ja przestałem "łykać" gdzieś tak z końcem świetności kina niemego, uodporniłem się, ale jednak czasem poniesie mnie. No, ulżyło mi