Każdy robi jak mu wygodniej. Wiadomo że mając drogie kije i możliwość ich odsprzedaży w perspektywie staramy się ich nie porysować. Wtedy rozbrajanie i futerały są konieczne i nie ma w tym nic śmiesznego.
Ja wożę kije uzbrojone dla wygody, bo już nie te oczy i ręce. Montaż nad wodą zajmuje mi obecnie sporo czasu a i tak czasem zdarza mi się w pośpiechu ominąć przelotkę.
Na szczęście nowe podajniki i koszyki Prestona pozwalają zamontować sam trzonek a cięzki podajnik dopiero nad wodą. U wujka Lee zaopatrzyłem się w sporo tanich, elastycznych opasek na rzepy więc sprzęt jest w miarę bezpieczny w transporcie. Gorzej jeśli do futerału upchnę jeszcze zapasowy kij, parasol feeder arm, sztycę, garść podpórek itp. Potem objuczony jak wielbłąd taszczę cały dobytek nad wodę. Wtedy sam ciężar wypełnionego futerału stanowi zagrożenie dla wędek i kołowrotków. Zdarzało mi się uszkodzić coś w takiej sytuacji. I wtedy też nie było śmiesznie.