Taki temat, na dodatek liczysz na mnie
Obydwa Quicki to rasowa chińszczyzna.
Może to nie do końca aż taka wada, bo co teraz nie jest chińszczyzną? Raczej cena sugeruje, że kontrola jakości może przymykać oko. W tańszych, chińskich konstrukcjach denerwujące są drobne uciążliwości i małe "awarie". Nie twierdzę, że wystąpią, ale jak ktoś jest pechowy...
Tutaj śrubka przyrdzewieje, tam coś zaskrzypi, sprężynka pęknie i nie działa kabłąk, albo też wyłącznik obrotów wstecznych jest z plastiku, więc się złamał itd. Konstrukcje są też na swój sposób jednorazowe. Serwis i wymiana smaru bywa ciężka, bo rozbierając i składając młynek z powrotem, nagle nie pracuje już tak jak wcześniej. I nie chodzi tutaj zupełnie o jakąś regulację
Obecnie można łowić ryby po 10kg sprzętem nawet za mniej niż 100zł. Postęp jest znaczny, w stosunku do tego co było w latach 90 czy 80. Czy jednak będzie to miłe, przyjemne, komfortowe, czy użytkownik czuje się "pewnie" podczas holu ?
Ale do rzeczy.
Draggera bym unikał, ze względu na hamulec PTFE (teflonowe podkładki). Takie rozwiązanie, przy takiej cenie, sugeruje kłopoty z oddawaniem żyłki i płynnością działania hamulca.Nie bez przyczyny czołowi producenci unikają takiego rozwiązania
Camaro miałem raz czy dwa na stole. Nie zachwyca, nie porywa. Brak mu jakiś wspaniałych rozwiązań konstrukcyjnych, nie ma w nim nic, co by można przedstawiać jako fajne rozwiązanie. Ot taki średniaczek, z nieco przestarzałą, ale sprawdzoną konstrukcją. Nie znaczy to, że jest do niczego. Też znam kilku zadowolonych użytkowników. Kołowrotek robi co trzeba i na dodatek jest żywotny.
Coś jak Okumy, które też możesz wziąć pod uwagę.
Toporne, trochę brzydkie, niezbyt wyrafinowane w pracy, nawoju... Z drugiej strony mocne, o sporym uciągu, z hamulcem nieraz na beton i naprawdę dobrym wolnym biegiem. Długowieczne i trwałe, znoszą katowanie także na rzekach, 5 lat gwarancji to też coś
Penn z całej stawki wypada najlepiej w moim mniemaniu. Cóż, różnica cenowa też jest widoczna.
Nie ma jakiś wspaniałych rozwiązań, ale jest naprawdę solidny i mocny. Fierce II to w zasadzie Spinnfisher, tylko że w budżetowym wydaniu. Rotor z tworzywa, to w sumie żaden minus, szkoda tylko, że pokrywa napędu również z plastiku. Korpus jest jednak z metalu. Solidne trybiki, kilka łożysk, za to bardzo mocnych, porządna przekładnia i transmisja mocy, naładowany smarem w fabryce jak Bozia przykazała
Mocarny hamulec, przystosowane na długie hole. Pod względem mocy, trwałości, ogólnej solidności wypada najlepiej z tej stawki.