Autor Wątek: Waggler na wietrze  (Przeczytany 28104 razy)

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #30 dnia: 22.11.2015, 01:10 »
Ja osobiście łowiąc rekreacyjnie nie wyobrażam sobie używania odległościówki na 40 m, bo jaką cholerę mam się wpatrywać w spławik na takiej odległości [...]

Szczególnie jest to kłopotliwe, kiedy ma się kiepski wzrok (jak ja). Wszelkie ruchy na wodzie są wtedy niewskazane - czytaj: fale, a co dopiero wiatr i taka odległość.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Marcin

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 209
  • Reputacja: 119
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gryfów Śląski
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #31 dnia: 22.11.2015, 06:34 »
W tym wszystkim ważne jest też skąd wziął się waggler method. Anglicy łowią w ten sposób na swoich łowiskach wielkie ryby - karpie, liny. Pewnie dlatego używają normalnych wędek z kołowrotkiem a nie właśnie batów. Mi takie łowienie, nawet na wodach pzw, też sprawia frajdę chociaż głównie przerzucam drobnicę. Być może nawet batem łowiłoby mi się wygodniej niż matchówką, nie wiem. Wiem natomiast, że zanim trafiłem na filmiki Luka to miałem 3 romanse z wędkarstwem spławikowym które zakończyły się straszliwymi tragediami, po ostatnim razie nie chciałem nawet patrzeć ani słyszeć o łowieniu na spławik. Dopiero sposób który zobaczyłem na filmach Luka skłonił mnie do ostatniej próby, i udało się. Byłem w stanie skutecznie łowić już od pierwszego podejścia. Obecnie jestem zakochany w łowieniu na spławik i ciągle chcę się w tym kierunku rozwijać, co na początku sezonu było dla mnie nie do pomyślenia. Waggler method jest skuteczny i przede wszystkim prosty, taki "users friendly", świetny sposób żeby zacząć swoją przygodę ze spławikiem. 
Pozdrawiam
Marcin

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #32 dnia: 22.11.2015, 09:12 »
W UK łowienie batem nie istnieje. Jak ktoś łowi w ten sposób, to najczęściej Polak :) Czasami wyczynowcy używają wersji tyczek z krótkim amortyzatorem, do łowienia 'do ręki', aby było szybciej, no i oczywiście są jeszcze uklejowcy, czasami ktoś w ten sposób próbuje łowić na zawodach na kilku jeszcze rzekach (wyjątki potwierdzające regułę). Jak pisze Marcin - powód jest prozaiczny - wielkość ryb. Można oczywiście mieć bata w wersji pancernej - ale mając coś większego walczylibyśmy zbyt długo, nęcone miejsce zaś zostałoby sponiewierane.

Wbrew obiegowym opiniom tyczki nie są wcale drogie - i wielu Angoli łowi nimi w wersjach np. 9.5 metra, mając tylko małe rolki jako osprzęt. Czasami też dysponują tylko jednym topem. Nie muszą wcale wiele rozkładać, za to dzięki uniwersalnemu amortyzatorowi mogą lądować od płotek po 10 kilowe karpie nawet. Łowią z foteli nawet.

W Polsce jednak tyczkę uważa się praktycznie tylko za narzędzie wyczynowca. Może wynika to z faktu, że nie ma jeszcze na rynku wielu wersji krótszych, poza tym w UK używane tyczki są bardzo tanie. Ktoś kto łowi batem, może się pokusić o taką używaną tyczkę do 11 metrów i zwykłe, tanie rolki. Pięknie możne się nauczyć dokładnego nęcenia, łowienia w opadzie, z podciąganiem zestawu, z użyciem 'mało i często' i kubeczka zanętowego na topie. Nie trzeba wcale kul zanęty i dżokersów, ani drogiego osprzętu. To bardzo prosta technika tak naprawdę, dająca bardzo dobre efekty. Jedyna skomplikowaną rzeczą może być uzbrojenie topa w amortyzator, ale tak naprawdę nie jest to żadna fizyka kwantowa. Ja kupiłem tyczkę ostatnio tyczkę 11.5 metra do kamery podwodnej, w cenie - 27 funtów :) To ciężka pała na karpie - ale na 9.5 metra spokojna do opanowania, nie męczy ręki tak jak bat, którym trzeba ostro machać :D Fajny bat kosztuje tyle co taka tyczka plus amortyzatory i końcówki, z fajnymi małymi rolkami...

Lucjan

Offline DarekJ71

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 159
  • Reputacja: 26
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Tomice koło Wadowic
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #33 dnia: 22.11.2015, 14:51 »
Wydaję mi się, że nie da się porównać Polski z UK i traktować niektóre tematy wprost. U nas tyczki są bardzo drogie i kupienie nawet używanej to wydatek nie mniejszy niż 1000 zł. Owszem są modele budżetowe kosztujące 400 zł, ale wolałbym te pieniądze wydać na przyzwoity bat. Poza tym nie uważam, żeby tyczka była kluczem do sukcesów w pseudo wyczynie którym ostatnimi czasy się bawię. Przykładem może być sytuacja na ostatnich zawodach w których brałem udział. Koło mnie siedział wyczynowiec z tyczką z tych co to wszystko wiedzą i przez całe 4 h łowił 10 cm wzdręgi. Nęcił niedomoczoną zanętą dziwiąc się, że ma drobnicę w łowisku. poza tym każde wycofanie tyczki kończyło się uderzeniem topa o wodę. Nie wiem, może to był element nęcenia.Ile ja się nie nasłuchałem teorii na temat przyczyn tych mizernych połowów. Ja natomiast łowiłem batem 6 m i świadomie zrobiłem zanętę bardzo słabo pracującą by pozbyć się wszędobylskich wzdręg. Co prawda przez pierwsze 2 h złowiłem tylko kilka płotek, ale później w łowisko weszły mi leszcze, takie do 500-700 g. Efekt był taki że koleś miał 2500 punktów a ja 4500. Było by więcej ale sporo ryb mi spadło. W sumie zająłem 2 miejsce w sektorze a moja drużyna wygrała całe zawody. Podsumowując temat tyczki to raczej sobie odpuszczę a skupię się na dopracowaniu techniki związanej z łowieniem batem. Poza tym nie wyobrażam sobie wędkowania rekreacyjnego tyczką. Codo tematu nęcenia, to nie wiem czy  stosowania metody mało i często bez wstępnego nęcenia na zawodach by się sprawdziło. Owszem w trakcie jak najbardziej może to przynieść dobre efekty, zwłaszcza na łowiskach gdzie ryby źle reagują na donęcanie kulami. A w temacie zanęt i jokersa to wbrew pozorem nie jest to taka skomplikowana sprawa ani przesadnie droga. 2 kg zanęty Traper Gold Series- 18 zł, glina 6 kg 20 zł jokers 20 zł. Do tego dodatki,które można dodać ale wcale nie trzeba oraz biały lub pinka.

Offline jakub_wr

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 500
  • Reputacja: 113
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #34 dnia: 22.11.2015, 15:20 »
Warto dodać, że piszemy tu o wagglerze, a nie stricte o odległościówce. Łowienie wagglerem wcale nie jest jednoznaczne z łowieniem na dalekich odległościach.

:)

Offline koko

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 607
  • Reputacja: 655
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: bat
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #35 dnia: 13.11.2016, 22:35 »
Na wodach stojących wiatr, fala i prądy są często naszymi wrogami. Przeszkadzają one w utrzymaniu przynęty w miejscu, co jest szczególnie ważne, kiedy poławiamy ryby zbierające pokarm z dna.
...........

Moje zdanie jest takie, że jeśli ktoś, mimo dużego wiatru, decyduje się na łowienie spławikiem, to nie należy bać się dużego spławika, znacznego przegruntowania, dużych obciążeń na dnie. Wiadomo, zestaw staje się wtedy o wiele mniej czuły. Jednak w takich warunkach lepiej zarejestrować jedno branie na dziesięć, niż nie mieć żadnego z powodu przesuwającego się zestawu.
............



W tym przytoczonym cytacie jest mowa o łowieniu spławikowym zestawem zakotwiczonym. Tak łowi się w wodach stojących jak i wolno płynących. Chciałbym ten temat nieco rozwinąć. :)

 Przy łowieniu z dna na spławik mamy dwa podstawowe problemy. Pierwszy to skuteczność zakotwiczenia zestawu, drugi to odporność spławika na przytopienia powodowane chwilowymi zmianami naporu wody i/lub wiatru. Odniosę się tylko w skrócie do drugiego problemu.

Na zakotwiczony zestaw działa uciąg wody i wiatr powodując siły naporu na żyłkę i spławik. Siły te zależą od prędkości ruchu wody lub wiatru, powierzchni żyłki oraz od powierzchni i kształtu spławika.  W wodach płynących siły zawsze działają na odcinek żyłki spławik-przynęta. W wodach stojących przeważnie oddziaływanie na żyłkę można wyeliminować lub mocno ograniczyć przez jej zatopienie, ponieważ ruch wody jest tylko w warstwie powierzchniowej.

 Kierunek działania sił naporu jest równoległy do powierzchni wody. Możemy zebrać wszystkie napory i mówić o sumarycznej wypadkowej sile naporu N przyłożonej do spławika. Składowa prostopadła do spławika tej wypadkowej powoduje zatapianie spławika. Siłą przeciwdziałającą zatapianiu jest wyporność użytkowa W spławika.
Przegruntowując zestaw obniżamy wartość siły składowej zatapiającej spławik i osiągamy stan, w którym antenka spławika będzie nad powierzchnią wody, a korpus pod wodą.  Zawsze przy łowieniu zestawem zakotwiczonym musimy mniej lub więcej przegruntować zestaw. Przegruntowanie powoduje, że odcinek żyłki od dna do spławika odchyla się od pionu i staje się ukośny.

W powszechnym rozumieniu wśród wędkarzy przegruntowanie oznacza o ile w cm długość l odcinka żyłki mierzonej od gruntu do spławika jest większa od głębokości łowiska h. Nie jest to dobra definicja, ponieważ nie oddaje dobrze sytuacji. Przegruntowanie np. o l= 5 cm przy głębokości  łowienia h=1 metr daje zupełnie inny efekt niż takie przegruntowanie przy łowieniu na 3 czy 8 metrach. :(
 
Praktyczniejszą definicją przegruntowania upraszczającą znacznie opis tego, co się dzieje jest iloraz l/h, przy czym l jest dlugością odcinka od wybranego punktu antenki spławika do punktu zakotwiczenia, a nie do haczyka.  Przy tej definicji takie samo przegruntowanie spowoduje identyczny efekt niezależnie od głębokość łowienia.  Przegruntowanie np. 1,05 oznacza dodatkową długość żyłki 5 cm przy głębokości 1 m, 10 cm przy głębokości 2 m, 15 cm przy głębokości 3 m, itd. Przegruntowanie 1,2 odpowiednio daje 20 cm, 40cm, 60 cm. Takiego znaczenia przegruntowania będę tutaj używał.

Okazuje się, że konieczne przegruntowanie, aby antenka spławik znalazła się nad powierzchnią wody, a korpus poniżej zależy jednoznacznie tylko od ilorazu N/W (napór przez wyporność), przy czym ta zależność jest nieliniowa. Jeśli więc siła naporu N (w skrócie napór) rośnie, to musimy zwiększyć przegruntowanie. Jeśli przegruntowania nie chcemy zwiększać, to trzeba zwiększyć wyporność użytkową W spławika. Takie samo przegruntowanie może być potrzebne przy małym spławiku i małym naporze jak i bardzo wypornym spławiku i dużych naporach.

Łowienie zestawem mało przegruntowanym jest z wielu względów dużo korzystniejsze.
 
Jak widać trzeba wybrać kompromis między wypornością spławika i przegruntowaniem, ponieważ na siły naporu mamy bardzo ograniczony wpływ ( kształt spławka i ewentualnie grubość żyłki). :(

Wyporność użytkowa W spławika decyduje o ilorazie N/W, a ten o koniecznym przegruntowaniu. Wzrost wyporności W, to zmalenie koniecznego przegruntowania. W przypadku  spławika z obciążeniem własnym  wyporność  W będzie równa zewnętrznemu  obciążeniu dodatkowemu, które spławik wyważa. Czyli jeśli mamy np. spławik 10 g z obciążeniem własnym 8 g, to konieczne przegruntowanie zestawu będzie wynikać z wyporności 10 - 8 = 2 g. Przegruntowanie będzie nieco większe niż dla spławika 2 g bez obciążenia własnego (nieco większe, bo większa powierzchnia wyporniejszego spławika daje większy napór).
 
Należy jeszcze dodać, że podniesienie obciążenia głównego na żyłce w kierunku spławika, niezależnie jaki to spławik, skutkuje koniecznością zwiększenia długości żyłki od zakotwiczenia do spławika gwarantującego, że antenka znajdzie się nad wodą.
 
Jeżeli łowimy z dna, nie kotwiczymy celowo zestawu, oczekujemy aby nasz zestaw dryfował i jeśli chcemy aby przy zatrzymaniu zestawu na zaczepie spławik nam nie tonął, to musimy zestaw tak samo przegruntować jak przy zakotwiczeniu. Wtedy korpus spławika przy swobodnym dryfowaniu będzie nieco wynurzony.

Wszystkie poniższe wykresy pokazują zależności  dla zestawów  zakotwiczonych, w których pomiędzy zakotwiczeniem a spławikiem nie ma dodatkowego obciążenia.

Na Rys.1 pokazane są wykresy jak musi zmienić się aktualne przegruntowanie zestawu ze spławikiem bez obciążenia własnego, jeśli do spławika dodamy obciążenie własne 0,5,  0,8 lub 0,9 wartości jego wyporności użytkowej.  Taka zmiana przegruntowania  wynikająca z wykresu gwarantuje, że po dodaniu obciążenia pozycja spławika będzie taka sama jak przed, tj. antenka nad wodą, korpus pod wodą.
   



  Rys.1. Zależność przegruntowania po dodaniu obciążeń własnych do spławika od przegruntowania bez obciążenia własnego.


Wykresy z Rys.1 zależą od kształtu spławika i zawierają się w obszarze wyznaczonym przez spławik podłużny oraz spławik o kształcie kulistym.  Dla przegruntowań poniżej 1,15 różnice w zależności od spławika nie przekraczają ok. 10%, przy przegruntowaniach rzędu 2 przekraczają 100%. Rys.1 dotyczy spławików podłużnych, dla których konieczne przegruntowania zestawu po dodaniu obciążenia własnego są mniejsze.

Przy łowieniu zestawem zakotwiczonym istotna jest odporność spławika na przytapianie. Przegruntowanie daje gwarancje, że przy warunkach, w których je nastawiono nad wodę wystaje antenka. Jednak warunki zewnętrzne nie są stałe i chwilowy wzrost prędkości przepływu wody lub podmuchy wiatru zwiększają napór i mogą powodować irytujące częściowe lub całkowite przytapianie antenki.
 
Odporność na przytapianie można zdefiniować jako konieczny procentowy wzrost aktualnego naporu aby zatopić określoną długość antenki przy takim wyjściowym przegruntowaniu zestawu aby korpus spławika nie wystawał nad wodę. Odporność  można rozdzielić na dwie składowe. Pierwsza składowa  wynika tylko z geometrii  czyli umownej długości do zatopienia i jest zależna  od aktualnego przegruntowania oraz głębokości  łowienia. Jeśli przegruntowanie rośnie lub rośnie głębokość łowienia to składowa tej odporności  na przytapianie maleje. Jest ona niezależna od innych elementów  zestawu i może być analitycznie jednoznacznie określona. Druga składowa  zależy od proporcji wymiarów  antenki i jej wyporności , kształtu i budowy spławika, a nawet od metody łowienia.  Z tych powodów druga składowa jest bardzo trudna teoretycznie do określenia , a  jej wpływ w stosunku do pierwszej składowej na sumaryczną odporność jest często drugorzędny.  Całkowita odporność na przytopienia jest sumą obu składowych.  Poniżej mowa jest tylko o pierwszej składowej, do drugiej kiedyś powrócę. ;)

 Na Rys.2 pokazana jest, dla różnych głębokości łowienia h, zależność składowej odporności na zatapianie związanej z długością odcinka antenki do zatopienia od aktualnego przegruntowania. Na osi x mamy przegruntowanie, a na osi y konieczny procentowy przyrost naporu powodujący zatopienie przyjętego odcinka antenki. Założyłem odcinek 2 cm do zatopienia. Podwojenie odcinka do zatopienia powoduje mniej więcej dwukrotny wzrost odporności pierwszej składowej, skrócenie odcinka powoduje zmalenie tej odporności. Podobnie jest z głębokością h łowienia, ale zależność jest odwrotna.



Rys.2. Zależność składowej odporności na zatapianie od przegruntowania.



Dwukrotne zwiększenie głębokości łowienia tym samym zestawem i w tych samych warunkach powoduje ok. dwukrotne zmniejszenie tej składowej. Zakładając ileś razy większą długość odcinka do zatopienia oraz zwiększając tyle samo razy głębokość łowienia uzyskamy taką samą odporność. 
Z Rys. 2 widać, że omawiana składowa odporności na przytapianie gwałtownie maleje wraz ze wzrostem koniecznego przegruntowania, a na ten wzrost bardzo silny wpływ ma wstępne obciążenie spławika, patrz Rys.1. :(

Na Rys.3 pokazana jest zależność w procentach omawianej 2 cm odporności  na przytapianie od przegruntowania zestawu ze spławikiem bez własnego obciążenia, któremu następnie dodano własne obciążenie 0,5  0,8 lub 0,9 jego wyporności (0 oznacza, że obciążenia własnego nie ma). Wykres dotyczy 2m głębokości łowienia. Zakładając 5% odporności odcinka 2 cm widzimy, że dla spławika bez obciążenia własnego będzie ona możliwa przy przegruntowaniu 1,1, a dla spławika z obciążeniem 0,9 jego wyporności,  przegruntowanie spławika przed dodaniem tego obciążenia musiałoby wynosić zaledwie ok. 1,001, czyli 2 mm. :o




Rys. 3. Zależność odporności na przytapianie po dodaniu obciążenia własnego spławika od przegruntowania spławika bez obciążenia.



Chcąc zwiększyć  odporność na przytapianie całego spławika przy łowieniu zestawem zakotwiczonym należy stosować długą, możliwie cienką z uwagi na wiatr antenkę, wyporniejsze spławiki bez lub z najmniejszym akceptowalnym jeszcze obciążeniem własnym, a obciążenie główne umieszczać możliwie nisko.

W powszechnym przeświadczeniu wędkarzy  korzystny wpływ  bardzo wypornej antenki na skuteczne zapobieganie przytopieniom przy łowieniu zakotwiczonym zestawem jest oczywisty. Też tak uważałem ale obecnie po pewnych przemyśleniach sądzę, że nie jest to takie zawsze jednoznaczne. :)     
Marian

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #36 dnia: 13.11.2016, 23:34 »
Czyli w telegraficznym skrócie.
Jeśli jest uciąg i spławik tonie, to należy zmniejszyć obciążenie na lince głównej, zastępując je przelotową oliwką. Da ona kotwicę zestawu, a zmniejszone obciążenie główne spowoduje, że spławik nie będzie pod wplywem uciagu tonąć.



Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Marcin

Offline maciek_krk

  • ⚡⚡⚡⚡⚡
  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 7 434
  • Reputacja: 519
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: TG/KRK
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #37 dnia: 13.11.2016, 23:34 »
Tak powinny wyglądać lekcje / wykłady z fizyki w naszych szkołach i uczelniach. Ja dużo chętniej bym na nie wtedy uczęszczał, choć i tak fizyka była bliższa memu sercu niż np. biologia i nauka o organach wegetatywnych sosny :( do takich teoretycznych zajęć, powinny dojść praktyczne zajęcia nad wodą i dla wielu fizyka stałaby się ulubionym przedmiotem w szkole i na studiach ;)

Koko bardzo rzeczowo to wyjaśniłeś. Ja osobiście lubię mieć gdzieś w tyle głowy podstawy pewnych zjawisk, dzięki czemu mogę bardziej świadomie patrzeć na świat, a w tym konkretnym przypadku na antenkę mojego wagglera :)

Dzięki wielkie
Pozdrawiam,
Maciek

Offline koko

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 607
  • Reputacja: 655
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: bat
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #38 dnia: 14.11.2016, 08:33 »
Czyli w telegraficznym skrócie.
Jeśli jest uciąg i spławik tonie, to należy zmniejszyć obciążenie na lince głównej, zastępując je przelotową oliwką. Da ona kotwicę zestawu, a zmniejszone obciążenie główne spowoduje, że spławik nie będzie pod wplywem uciagu tonąć.



Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Nie. Niewłaściwie zrozumiałeś. :( :(

Oczywiście przelotową oliwkę można zawsze dodać i to jest najlepszy sposób skutecznego kotwiczenia. :)

Rolą obciążenia głównego jest wyważenie zestawu i spowodowanie aby siła potrzebna do zanurzenia spławika wynikała tylko z wyporności antenki. Eliminując to obciążenie spowodujemy, że siła ta będzie równa (nawet większa - w tym miejscu nie chcę tego tematu rozwijać) wyporności spławika.

Zlikwidowanie lub zmniejszenie obciążenia nie spowoduje zwiększenia odporności spławika na przytapianie. :(

Zlikwidowanie obciążenia głównego pod warunkiem, że było blisko przy dnie  spowoduje potrzebę niewielkiej korekty przegruntowania w kierunku jego zmniejszenia. 

Gdyby jednak obciążenie główne było umieszczone wysoko, to taki zestaw musiąłby być bardziej przegruntowany niż z obciążeniem przy dnie. Im wyżej tym bardziej, aż do wartości jaka wynika dla spławika z własnym obciążeniem równym sumie głównego i własnego. :)
Marian

Offline koko

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 607
  • Reputacja: 655
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: bat
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #39 dnia: 07.01.2017, 13:10 »
W nawiązaniu do mojego wcześniejszego wpisu w tym wątku dotyczącego łowienia przy zakotwiczeniu zestawu (http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=1344.msg186247#msg186247)  omówię jeszcze jeden z problemów łowienia wagglerem lub sliderem w wodzie stojącej pojawiający się kiedy przynętę lokujemy nad dnem, woda płynie, a nam zależy aby zestaw maksymalnie pozostawał w miejscu zarzucenia. :)

 Przy takim łowieniu staramy się nęcić punktowo, ponieważ  jest ono skuteczne i oszczędne. Pozostawanie jak najdłużej zestawu w niewielkiej strefie nęcenia jest bardzo pożądane i ma pozytywny wpływ na wyniki połowu. Wydaje się także, że wolniej poruszająca się przynęta nad dnem wzbudza większe zaufanie u ryb, przynajmniej niektórych gatunków.
Jednak przepływ powierzchniowych warstw wody spowodowany wiatrem lub występujący nawet bez wiatru napiera na spławik lub także na żyłkę odcinka spławik -wędka i przemieszcza zestaw poza miejsce nęcenia.  Napór na żyłkę eliminujemy zatapiając ją, natomiast napór wody na spławik zawsze pozostanie. :( Będzie także napór wiatru na antenkę nad powierzchnią i może on być zgodny do kierunku przepływu wody lub przeciwny. Przeciwny kierunek wiatru będzie spowalniał przemieszczanie zestawu. :)

Skoro nie możemy wyeliminować wpływu ruchu wody na spławik zachodzi pytanie, jaki powinien być ten spławik czy zestaw, aby w maksymalny sposób ograniczyć jego prędkość przemieszczania się. Większość wędkarzy odpowie, że trzeba łowić ciężko, czyli spławikami o dużej wyporności. Tak rzeczywiście może być, chociaż nie wynika to z wyporności ani z masy zestawu, ale bezpośrednio wynika ze zróżnicowania wielkości powierzchni  elementów spławika prostopadłej do kierunku ruchu. Spławik musi jeszcze mieć odpowiednią długość aby zwiększenie wyporności było skuteczne. Im szybszy ruch wody tym powinien być dłuższy.
Temat ten już częściowo zasygnalizowałem w wątku „Jak dobrać gramaturę spławika”  http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=5917.msg179657#msg179657

Od czego więc zależy prędkość przemieszczania się wagglera lub slidera z przynętą nad dnem oraz dryfującą warstwą powierzchniową wody i jakich maksymalnych spowolnień ruchu zestawu w stosunku do dryfu możemy oczekiwać.



Na rysunku wyżej pokazany jest wyważony spławik w wodzie. Żyłka od spławika do wędki jest zatopiona poniżej warstwy ruchu wody. Poniżej tej warstwy znajduje się także korpus spławika, a więc część cienka spławika musi być odpowiednio długa, aby w danych warunkach panujących na jeziorze takie położenie korpusu  zapewnić.  Woda porusza się tylko w górnej warstwie i jej prędkość maleje od jakieś wartości maksymalnej przy powierzchni do zera na pewnej niewielkiej głębokości. Pokazują to strzałki z lewej strony antenki spławika. Nie sposób określić ogólnie, jaka to może być prędkość maksymalna ani jaka może być grubość warstwy wody w ruchu. Wielkości te będą różne w zależności od specyfiki danego zbiornika i aktualnych warunków pogodowych lub zaburzeń w alokacji wody spowodowanych wcześniej przez wiatr. :(
 
Wielkość v1 jest obliczeniową średnią prędkością wody w warstwie płynącej i jej wartość można oszacować na mniej więcej równą 0,3 prędkości maksymalnej.  Prędkość v1 jest w praktyce prędkością, z jaką poruszałby się wycięty i ustawiony pionowo odcinek spławika znajdujący się całkowicie w warstwie wody płynącej. Wielkość P1 jest powierzchnią spławika prostopadłą do ruchu w warstwie wody płynącej, czyli jest to średnica tej części spławika razy grubość warstwy. P2 jest tak samo określoną powierzchnią spławika, ale w strefie wody stojącej, dodatkowo zsumowaną z powierzchnią żyłki od spławika do przynęty. Na powierzchnię P1 działa napór wody, a na P2 działa opór wody, co w sumie daje ruch spławika z prędkością v2 mniejszą od v1. Można wykazać, że zmniejszenie się prędkości v2 spławika w stosunku do średniej prędkości wody w strefie jej ruchu zależy od ilorazu powierzchni P2/P1. Można także wyliczyć jak ta zależność przebiega i to zostało pokazane w zamieszczonej pod rysunkiem wyżej  tabelce. :)
   
Jak z tabelki wynika przy równości obu powierzchni (iloraz P2/P1=1) prędkość zestawu wynosi ok. 50% średniej prędkości wody, przy ilorazie np. 4 wynosi ok. 33%, przy ilorazie 8 wynosi 26% itd.
Chcąc więc zmniejszyć prędkość przemieszczania się zestawu trzeba dążyć do stosowania cienkiej części spławika znajdującej się w strefie ruchu wody i dążyć do zwiększenia powierzchni części spławika znajdującego się poniżej tej strefy. Przy zachowaniu proporcji w kształcie i zwiększeniu wyporności np.2 razy, powierzchnia zwiększa się ok. 1,6 razy, przy zwiększeniu wyporności 3 razy mamy wzrost ok. 2 razy, co jak widać z tabelki w mniejszym wymiarze przekłada się na spowolnienie ruchu.
 
Powierzchnię P2 można zwiększyć poprzez wzrost wyporności lub poprzez zmianę kształtu. Przy takiej samej wyporności dwóch korpusów większą powierzchnię będzie miał ten, który jest smuklejszy. W poniższej tabelce podano jak przyrasta powierzchnia prostopadła do kierunku ruchu korpusu w kształcie walca w zależności od stosunku k ( k=l/d ) jego długości l do średnicy d przy zachowaniu stałej wyporności. Odniesieniem jest korpus, którego długość jest równa średnicy. Podane w tabelce wartości są nieco skorygowane przez uwzględnienie zmiany oporu powierzchni zależnej od k. Wartości w tabelce są niezależne od wyporności korpusu.

                 
               Zmiana powierzchni ruchu w zależności  od ilorazu k długości do średnicy.


Stosując korpus o np. o k=25 mamy ok. dwukrotny zysk na powierzchni w stosunku do k=6. Slidery oferowane w sklepach mają korpusy wrzecionowate właśnie o współczynniku k rzędu 5-6. Im bardziej pękaty korpus tym przy takiej samej wyporności przyrost powierzchni w stosunku do k=1 jest mniejszy. Dla korpusu kulistego powierzchnia skorygowana i opór, jaki stawia woda wynosi ok. 80% oporu kształtu walca o k=1 przy takiej samej wyporności. Kształt kulisy ma najmniejszą powierzchnię prostopadłą do kierunku ruchu, współczynnik oporu jest ok. 2 razy mniejszy niż dla walca o k=20. Korpusy pękate zbliżone do tego kształtu będą  najgorsze pod kątem wpływu na spowolnienie ruchu spławika. :(   
 
 Powierzchnię P2 zestawu można także zwiększyć stosując wstawkę z grubej żyłki pomiędzy spławikiem, a przyponem.  Przykładowo żyłka 0,25mm ma powierzchnię, która nas interesuje równą 2,5 cm2 na metr długości, co stanowi ok. 50% omawianej powierzchni korpusu o wyporności 3g i k=5 lub 30% dla k=25. Jak widać jest to bardzo duży zysk, szczególnie dla małych wyporności i przy większych głębokościach.
 
Na powierzchnię P1 mamy wpływ taki, że możemy zmniejszać średnicę tej części spławika, natomiast nie wiemy, jaka długość decydująca o tej powierzchni będzie poddana naporowi przy konkretnych warunkach. :( Generalnie im szybszy przepływ wody tym grubsza warstwa tego przepływu i większa powierzchnia, a więc i mniej skuteczne procentowe spowolnienie przemieszczania się zestawu.
Jeśli zależy nam bardzo na minimalnym przemieszczaniu się zestawu to najbardziej skuteczne jest właśnie zmniejszenie tej średnicy. Zmniejszenie n-krotne  średnicy spowoduje n-krotny wzrost ilorazu P2/ P1 w jego części bez uwzględnienia żyłki i w konsekwencji  duży zysk na spowolnieniu.
Na rynku brakuje spławików o bardzo cienkich elementach pracujących w strefie ruchu wody. Te, które są mają średnice najczęściej nie mniejsze niż 3 mm. Niektóre mają cieńsze wstawki ale zbyt krótkie. :(

Ja w sytuacjach, kiedy zależy mi na dużym spowolnieniu zestawu stosuję zakupione i specjalnie przerobione spławiki o wypornościach najczęściej poniżej 3g. Segment dla strefy ruchu wody montuję z włókna węglowego o średnicy 0,8 lub 1mm i długości dostosowanych do moich łowisk. Na końcu daję grubszą antenkę  umożliwiającą łatwiejsze wyważanie, zapobiegającą ewentualnemu fałszowaniu z powodu efektu napięcia powierzchniowego i poprawiającą widoczność antenki.  Korpusy są oryginalne o długości 19 do 23 cm oraz 5 lub 5,5 mm średnicy. Takimi spławikami łowię na niewielkich odległościach rzędu do kilkunastu metrów. Do cechy ujemnej takich spławików mogę ewentualnie zaliczyć gorszy komfort zarzucania i wrażliwość na złamanie. :( Spławiki takie pokazane są na zamieszczonym zdjęciu.

         


Zwracam jeszcze uwagę, że przy łowieniu zakotwiczonym wielkość powierzchni P2 nie ma znaczenia, natomiast powierzchnia P1 powinna być jak najmniejsza.

Reasumując.
Najmniej podatnym zestawem na dryf wody w jeziorze, z przynętą nad dnem, przy zastosowanej wyporności spławika będzie taki, który ma spławik o bardzo cienkim segmencie znajdującym się w strefie ruchu wody, maksymalnie długim korpusie ulokowanym poniżej strefy ruchu  i wstawką  o dużej średnicy żyłki  łączącej spławik z przyponem. Rozmieszczenie obciążenia nie ma wpływu. :)
                               


Marian

Offline Piitubski

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 459
  • Reputacja: 25
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #40 dnia: 07.01.2017, 13:45 »
Świetny artykuł. To już teraz wiem, dlaczego należy używać długich antenek do wagglerów. :) Ode mnie :thumbup:

Offline lester

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 023
  • Reputacja: 94
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Białystok
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #41 dnia: 07.01.2017, 14:55 »
Koko, do ilu cm długości dochodzą Twoje spławiki?

Online Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 729
  • Reputacja: 302
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #42 dnia: 07.01.2017, 16:04 »
Koko jak zwykle wywróciłeś wszystkie moje teorie łowienia na kanale ??? Zresztą gdy łowie frangielką  zawsze łatwiej mi utrzymać zestaw w miejscu i można zastosować mniejsze gramatury spławików, jak zwykle artykuł super :bravo:
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "


Janusz

Offline koko

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 607
  • Reputacja: 655
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: bat
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #43 dnia: 07.01.2017, 16:41 »
Koko, do ilu cm długości dochodzą Twoje spławiki?

Jeśli zależy nam na małym dryfie zestawu, to wskazane byłyby korpusy możliwie długie. Ale tutaj też obowiązuje zasada kompromisu.
Długość części cienkiej zależy od grubości warstwy wody w ruchu, która to może być różna na różnych wodach i zależna dodatkowo od wiatru. Nie mam zbyt dużego doświadczenia w tym względzie, ponieważ od czasu kiedy zacząłem o temacie rozmyślać minęło niewiele czasu i łowię tylko na dwóch stosunkowo spokojnych łowiskach.

Generalnie łowię delikatnie i jeśli takimi spławikami,  to przeważnie do 3g. Długość korpusów wynika z tego co mogę kupić i dostosować, czyli  19 do 23 cm, 0,5 lub 0,55 cm średnicy. Części  cienkie z włókna węglowego o średnicy 0,8 do 1 mm mają wraz z grubszymi  końcówkami  od 15 do 25 cm.
 
Czyli razem spławiki  mają długość od 34 do 48 cm.
 
W tegorocznym sezonie chcę trochę poeksperymentować, w szczególności spróbować  może w jakiś sposób  pomierzyć grubość warstwy ruchu wody dla różnych warunków.
Jeśli dojdę do interesujących wyników, to oczywiście podzielę się nimi. :) 
Marian

Offline koko

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 607
  • Reputacja: 655
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: bat
Odp: Waggler na wietrze
« Odpowiedź #44 dnia: 07.01.2017, 16:57 »
Koko jak zwykle wywróciłeś wszystkie moje teorie łowienia na kanale ??? Zresztą gdy łowie frangielką  zawsze łatwiej mi utrzymać zestaw w miejscu i można zastosować mniejsze gramatury spławików, jak zwykle artykuł super :bravo:

Chyba niepotrzebnie martwisz się utatą wiary w swoje teorie łowienia na kanale.

Na kanale woda płynie na całej głębokości, a moje wywody takiej sytuacji absolutnie nie dotyczą. :)
Marian