W ferworze walki z nudą urlopową (na którą akurat nie narzekam), postanowiłem spożytkować jakieś wolne chwile na sprzęt wędkarski.
Jak już wcześniej (w innym dziale) wspominałem, pękła mi końcówka podbieraka, na łączeniu sztycy z głowicą. Stwierdziłem, że nie ma sensu obcinać końcówki, wystarczy ją odpowiednio wzmocnić. I tak na warsztat poszła najzwyklejsza w świecie strzykawka w rozmiarze 10 ml.
Strzykawka skrócona do długości 5 cm, tłoczysko pozostawione w środku i dodatkowo sklejone klejem cyjanoakrylowym.
Koniec sztycy oczyściłem z resztek starego kleju, wnętrze lekko poddałem celowym zarysowaniom. To samo zrobiłem ze strzykawką. Całość odtłuszczona.
Oba elementy pokryte cienką warstwą dwuskładnikowego kleju epoksydowego. Wciśnięty walec ze strzykawki.
Na koniec sztycy, na odcinku, na który nasuwana jest głowica, nawinąłem grubą nić. Przed nawinięciem nałożyłem cienką warstwę kleju. Mocne zawinięcie nici spowodowało, że klej wypłynął.
Na jeszcze płynny klej nasunąłem głowicę, w której uprzednio zrobiłem kilka zarysowań, aby klej lepiej trzymał.
Po zastygnięciu kleju, nasunąłem dodatkowo rurkę termokurczliwą i taki oto finalny rezultat naprawy/modernizacji sztycy.
Drugim tematem, który postanowiłem zrealizować to wykrojniki do mielonki/chleba. Większe rozmiary strzykawek (50 ml, 100 ml) można śmiało wykorzystać do formowania wałeczków zanęty. Do wykonania takich wykrojników/foremek, trzeba obciąć dolną część strzykawki, na papierze ściernym, na płaskiej powierzchni dotrzeć końcówkę. Następnie zaostrzyć krawędź pod dość ostrym kątem. To ułatwi zastosowanie strzykawki jako wykrojnika. Kąt musi być naprawdę ostry, by bez większych oporów można było uzyskać pożądany efekt. W czasie używania "strzykawki" jako wykrojnika warto usunąć tłoczysko, by łatwiej przebiegło wykrawanie. Wykonałem próbę na mielonce strzykawką 10 ml - efekt bardziej niż zadowalający. Ładny, równy walec, bez zniekształceń, zmiany średnicy. W poniedziałek "pięćdziesiątka" przeszła chrzest bojowy nad wodą. Jako forma do wałków z zanęty sprawdza się znakomicie. Testował to mój syn.
Ostatnią rzeczą której realizacji podjąłem się, to własnoręcznie wykonany Dr Spinn. Przyświeca mi idea wykonania takiego "urządzenia" bez niepotrzebnego kupowania ciężarka, cięcia, piłowania, itp.
Pomysł jest w zasadzie prosty.
Miałem ciężarek 100g w kształcie rombu. Wykonałem z plasteliny jego dokładną kopię. Ta z kolei posłuży mi do zatopienia jej w gipsie, przez co uzyskam formę odlewniczą. Mając taki zestaw będę miał gotowego Dr Spinna o wadze ca. 100 gr. Tak samo będę chciał uzyskać asortyment z gramaturą 60 i 30 gr. Póki co dziś wykonałem model i w ramach nadmiaru gipsu, który teraz używam podczas odświeżania mieszkania, będę wykonywał matrycę do odlewu.
Ciąg dalszy relacji z postępu prac przy realizacji Spinn-a wkrótce