Ja też obserwuję różne wagi leszczy. Na pewno trzeba brać pod uwagę okres w jakim się łowi. Bo ja najcięższe mam przed tarłem - co nie jest dziwne zresztą. Ale pomimo to, i tak są wypasione sztuki, jak tez i żyletki. W Polsce chyba wiele leszczy choruje (tasiemiec ?) - i są bardzo chude - w wynikach nie raz były leszcze 1 kg i 50 cm, co u mnie jest nie do pomyślenia raczej.
Ciekawa sprawa tez jest taka, że leszcze w UK, z rzadko obławianych żwirowni są największe i najcięższe. Na komercjach nie dorastają jednak zazwyczaj do 65 cm (najczęściej jest to 50-55 cm), w rzekach zaś też tych dużych jest jakby mniej (powyżej 70 cm). A na żwirowniach (gravel pit) są po prostu największe byki. Interesujące jest tez to, że tam woda jest zazwyczaj czysta, populacje ryb zaś skromniejsze. Co widzę jakiś okaz w gazecie, to jest to żwirownia. Myślę, że w Polsce jeziora i zaporówki będą miejscami gdzie są największe łopaty. Niestety trzeba to wszystko mierzyć tez presją wędkarską... Na pewno u siebie będziesz w stanie łowić piękne sztuki, pomyślałbym o nęceniu długoterminowym...