Dla mnie argumenty i postulaty ważniejsze od stołków, liczenia kasy, współmałżonków i innych to:
- Rozsądna polityka zarybieniowa przede wszystkim rodzimymi gatunkami na przykład szczupakiem, linem, leszczem, karasiem pospolitym itp.
- Korekta wymiarów i okresów ochronnych, dostosowana do aktualnej sytuacji, która uwzględnia obecny rybostan oraz ciągle rosnącą presję wędkarską
- Podjęcie merytorycznej dyskusji na temat objęcia na przykład 3% wód danego okręgu ochroną poprzez wprowadzenie zakazu zabierania ryb
- Wprowadzenia transparentności działań okręgów oraz zarządu głównego a w tym utworzenie niezależnej komisji rewizyjnej, składającej się w połowie z wędkarzy, nie będących we władzach kół, okręgów lub nie pełniących żadnych funkcji w związku, a w połowie z organów zupełnie niezależnych jednak merytorycznie powiązanych
- Unieważnienie uchwały dotyczącej ordynacji wyborczej i powrót do poprzednich regulacji z tym związanych.
To są dla mnie rozsądne argumenty i podwalina do dyskusji, na której zyskają wszyscy wędkarze.
A nie, że ktoś sobie pisze o współmałżonkach, opłacie krajowej itp. To jest dla mnie próba ugrania dla siebie czegoś, co raz - doprowadzi do zniszczenia związku a dwa, ma tylko służyć wędkarzowi. Niestety, w imieniu tych wędkarzy powinien występować ktoś, kto przede wszystkim chce budować a nie zagarniać dla siebie czyt. wędkarza. Niestety, 90% tych wędkarzy to nadal mięsiarze, więc oddanie im łowisk w całej Polsce za jedną symboliczną opłatę i dołożenie innych przywilejów raczej tego rybostanu nam nie poprawi. Z argumentami dotyczącymi transparentności działań, uchwały dotyczącej ordynacji się zgadzam w 100%. Boli natomiast brak konkretów i wciąż brak wizji poprawy rybostanu, leżącej przede wszystkim w gestii samego wędkarza. Z jednej strony chce się zabrać mięso rybakom, ale nic nie mówi się o ochronie tego mięsa przed samymi wędkarzami. Dla mnie to jak zabranie jednemu szkodnikowi i oddanie drugiemu. Zwykłe kupczenie mięsem.
Za pozytyw uważam jednak samą inicjatywę, choć w kilku punktach mogę się nie zgadzać z tzw. "postulatami".