Wczoraj był grill. Niestety zbyt zmęczony byłem aby tam iść. Z Rafałem mamy miejsce typowo karpiowe na samym końcu łowiska. Cieplutka noc. W namiocie odkrywałem się
Na noc bez zestawów bo chciałem pospać.
Do 22 oblężenie komarów, masakra.
Rafał na mniejsze przynęty o wiele więcej ryb złowił.
Ja 3 karpiki, nie ważone, 7, 5, 4. Na oko
poniżej dychy bez wagi.
Ryb tu jest tyle, że głowa mała.
Łowisko mocno komercyjne z pełnymi wygodami. Chłopaki z domku łowią
My na końcu przy lesie nikogo nie widzimy i łowiska też nie widać. Można poczuć się tak trochę jak nie na komercji
Dojazd z wawy, moment. Sklep carrefour express z 2km od łowiska.
Właściciele bardzo mili.
Budzę Rafała i dziś w ciągu dnia zabawa feederem a na noc na bardzo grubo aby po maleństwa nie wstawać.
Szkoda, że wielu osób nie będzie, że coś w ostatniej chwili wypadło.
Ja to rozumiem bo rodzina zawsze u mnie jest na 1 miejscu zaraz za rybami hahaha, żartuję
może za rok?
Pozdrawiam wszystkich