Lucjanie. Rozumiem, że Twoja wypowiedź była ad hoc, więc nie posiadasz scenariusza tej wypowiedzi. Muszę więc jeszcze raz przesłuchać Twój film i wynotować szczegóły.
A chodzi mi o to, że zawarłeś w tekscie wiele myśli, z którymi się zgadzam, ale też do których mam wątpliwości (kosmetyczne). Zauważyłem że do wielu tez mnie przekonałeś po kilku latach dyskusji na forum. To dobrze i ja się w ogóle tego nie wstydzę, bo ksiażki mówią tak jak mówią, a życie jest inne. Choćby o wielkich rybach: też uważałem, że wielka ryba to chwast który je, s*a i nie rośnie. Tak, ale to przekonanie wynikało z „fachowych opracowań naszych naukowców” i jestem Ci w stanie podać nawet materiały (mam je z lat 60-70 tych i nowsze, bo wiesz, że długo działałem w PZW).
Dzisiaj rozumiem, że „te prace naukowe” pisane były pod rybaków, bo tam była kasa. Nie można sprzedać 10 kg szczupaka, a kilowego już tak. Proste jak rogalik i teraz całkowicie się z Tobą zgadzam.
Ale co zapamiętałem:
Mówisz, że rybacy wytłukli rybę w danym zbiorniku i jeszcze od wędkarzy pobierają opłaty. To w takim razie z czego oni się utrzymują? Z opłat wędkarskich jeśli ryb nie ma?
Kwestia jednej składki na Polskę. Ja jestem za taka opcją, ponieważ często jeżdże i lubię łowić w nieznanych wodach (to jedyny powód). Więc jeśli składki miałyby trafiać do „wspólnego gara”, to rozdzielnictwo winno kwalifikować do pewnej kwoty na działalność na podstawie… no choćby od powierzchni dzierżawionej wody. A jeśli tak, to wszystkie wody musiały by posiadać ryby, czyli być zagospodarowane właściwie, a nie tylko te, które mają lepszych organizatorów. Czyli jeśli Koło opiekuje się 100 hektarami wody, otrzymuję 100 x złotówek na hektar. Jeśli więc Koło pobiera składki w danej wysokości, to albo jeszcze dobiera z puli głównej, albo oddaje do tej puli.
Nie mówię że to słuszne, ale to tez pomysł do przedyskutowania.
Co do rybaków: jeśli mówimy o dużej kasie – a pewnie tak jest i to darmowej kasie, bo spójrz jak konstruowane są Ustawy i pod kogo – to Działacze Stowarzyszenia zaczną ginąć jak politycy czy dziennikarze śledczy „w niewyjaśnionych okolicznościach”. A inni pójdą siedzieć za czyny, których nie popełnili.
Tutaj widzę powołanie Związku Wędkarskiego w opozycji do istniejącego i działającego na podanych przez Ciebie zasadach (bynajmniej w większej części). Ale taki Związek zabierze kasę tym, co doją obecny Związek i da wędkarzom, więc wniosek nasuwa się sam według przysłowia: „kilka gram ołowiu lepiej przemawa niż tysiąc słów”.
Moje życiowe doświadczenie i długość życia człowieka podpowiada mi, że tylko skuteczne będą rozwiązania siłowe i dyktatorskie. Nie mniej, masz rację i masz świetne pomysły.