Też byłem świadkiem takiego, za przeproszeniem debilizmu. Wpadło dwóch panów ze skrzynką piwa, zarzucili wędki, nagle branie, ryba już dawno jedzie, gościu do wędek i tnie z całej siły. Karp był przecięty od pyska po skrzela... Okropny widok, co najlepsze wypuścił go z powrotem.