Spławik i Grunt - Forum

TECHNIKI WĘDKARSKIE => Spławik => Wątek zaczęty przez: Mateo w 28.04.2015, 21:39

Tytuł: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 28.04.2015, 21:39
Na wodach stojących wiatr, fala i prądy są często naszymi wrogami. Przeszkadzają one w utrzymaniu przynęty w miejscu, co jest szczególnie ważne, kiedy poławiamy ryby zbierające pokarm z dna.

Oczywiście, najlepszym sposobem byłoby założenie innego spławika, innego obciążenia itp.
Załóżmy jednak, że nie zmieniamy zestawu.
Łowimy sobie lekkim 2,5-gramowym wagglerem z dociążeniem. Jest spokojna woda. Łowimy z dna. Nagle zrywa się silniejszy wiatr i zestaw zaczyna dryfować.

Ja w ubiegłym sezonie stosowałem następujący sposób.
Zwiększałem grunt na tle, by znajdująca się wcześniej 5 cm od dna śrucina sygnalizacyjna znalazła się na dnie wraz z kolejną śruciną umieszczoną jakieś 15 cm nad tą pierwszą. Tak więc w sumie zwiększałem grunt o ponad 20 cm.
Spławik rzecz jasna wynurzył się wtedy bardziej. Po zatopieniu żyłki i odłożeniu na podpórki, napinałem żyłkę, aż do przytopienia spławika do pożądanego poziomu. Przy silniejszym wietrze, sam prąd, napierając na żyłkę, przytapiał spławik.
Była to więc taka metoda „Laying on”, którą opisałem w artykule o braniach podnoszonych. Tutaj również brania były w większości podnoszone i spławik wyskakiwał, kiedy ryba podniosła przynętę z dna i poluzowała napięcie między kotwicą a spławikiem.
Często jednak zdarzało się tak, że spławik wyskakiwał, a zacięcie było puste. Być może wyskakiwał, bo kotwica się przesunęła na dnie lub przynętę szarpnęła drobna ryba.

W tym sezonie przygotowałem sobie specjalne przypony na wietrzną pogodę.
Zwykły przypon zawiera jedną śrucinę sygnalizacyjną jakieś 10-15 cm od haczyka. Przypony na wiatr zawierają dwie takie same śruciny: pierwsza 10, zaś druga 20 cm od haczyka. Kiedy tworzą się silne prądy i położenie na dnie 10 centymetrów przyponu w standardowym przyponie nie wystarcza, by utrzymać zestaw w miejscu, zmieniam przypon. Po zmianie przyponu zwiększam odpowiednio grunt, tak aby pierwsza od haczyka śrucina leżała na dnie, zaś druga znajdowała się tuż nad dnem. Jako że druga śrucina posiada taką samą gramaturę, co śrucina w przyponie standardowym, spławik pozostaje tak samo wyważony.
Ważnej jest, żeby przy takim agresywnym kotwiczeniu i hamowaniu zestawu spławik posiadał pewne minimum wyporności antenki. Napierająca na spławik i żyłkę woda, będzie powodowała zanurzanie się pod wodę zbyt delikatnych spławików. Ja nawet przy braku uciągu stosuję spławiki z antenkami o średnicy 4 mm. Uważam, że przy kotwiczeniu zestawu taka średnica to minimum. Oczywiście ważne jest też to, ile tej antenki wystaje nad wodę. Jeśli ktoś wystawi nad wodę 1 cm i zakotwiczy zestaw, to z pewnością antenka szybko zniknie pod wodą. No, chyba że jest to 1 cm końcówki o średnicy 6 mm :)

Moje zdanie jest takie, że jeśli ktoś, mimo dużego wiatru, decyduje się na łowienie spławikiem, to nie należy bać się dużego spławika, znacznego przegruntowania, dużych obciążeń na dnie. Wiadomo, zestaw staje się wtedy o wiele mniej czuły. Jednak w takich warunkach lepiej zarejestrować jedno branie na dziesięć, niż nie mieć żadnego z powodu przesuwającego się zestawu.

Ciekaw jestem jakie są Wasze sposoby na zatrzymanie zestawu i jak Wy radzicie sobie w takich sytuacjach.
Być może uda się zebrać wszystkie ciekawe porady, metody i skleić z tego jakiś kolejny artykuł :)
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: zwykly_michal w 30.10.2015, 18:46
Moim wypróbowanym sposobem jest zmiana spławika na inny model. Używałem Experta 203-74 w wersji 2ld+2g i jest bardzo stabilny przy bocznym wietrze. Nisko umieszczony środek ciężkości, cienki korpus i antena robią swoje. Sprawdza mi się lepiej niż windbeater czy driftbeater jak kto woli (nie znam polskiego odpowiednika dla tej nazwy).
Zestaw to oliwka podparta śruciną w odległości około 50cm od przyponu, przypon połączony żyłką główną przy pomocy podwójnego krętlika i śrucina sygnalizacyjna jakieś 10cm wyżej. Spławik mocowany przelotowo a przynęta leżąca na dnie.
Łowisko o głębokości około 1.5-2m, dno z niewielką ilością mułu a ryby to głównie liny i sporadycznie drobnica innych gatunków.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: katmay w 12.11.2015, 18:15
Ja używam spławików Pro Match  firmy Cralusso. Co prawda są cięższe mają 4 g plus, ale przy zmiennej pogodzie wykorzystuje możliwość regulacji wyporności poprzez  wysunięcie i chowanie antenki. Oprócz tego posiadają ściągane pierścienie. Jak zrywa się wiatr, kotwiczę drugą śrucinę i zmniejszam wyporność wsuwając antenę. Do tego zamontowana jest antenka na węglowym pręciku, którą ładnie widać nad falami. Oryginalna końcówka jest pod wodą, a jak ja widać, znaczy że ryba podniosła.
Lub dokładam śrucinę i zwiększam wyporność. Wygodne, szkoda, że nie ma mniejszych gramatur. 

Wysłane z mojego ASUS Transformer Pad TF300T przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: cumbajszpil w 12.11.2015, 19:14
Wielkie dzięki, bo mi ostatnio śnił się zestaw samozacinający ze spławikiem.
:P
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: stefan..k w 12.11.2015, 19:40
Wychowałem się na wyczynowym łowieniu i dla mnie odległosciówka to przynajmniej 30-40 m do łowienia bliżej służy tyczka lub długi bat. Przy takich odległościach i bocznym wietrze nie stosowałem nigdy spławików lżejszych niż 8+ dociążenie na żyłkę (od 1 do 1,5 g.) Zawsze w pokrowcu mam druga wędkę ze spławikiem jakieś 14+1-3g. i jak mocno wieje wymieniam wędkę.Oczywiście jak łowię dalej stosuję jeszcze cięższe spławiki.  Bo sam wiatr to żaden problem z zatopiona żyłka nie ma wpływu, za to największy wpływ na dryf zestawu ma prąd wody który tworzy się przy stałym bocznym wietrze. Oczywiście to co piszę dotyczy wagglerów, bo slider  to idealny zestaw na wiatr ze względu na odwrócone proporcje obciążenia w stosunku do wagglera.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 12.11.2015, 19:54
Warto dodać, że piszemy tu o wagglerze, a nie stricte o odległościówce. Łowienie wagglerem wcale nie jest jednoznaczne z łowieniem na dalekich odległościach.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 12.11.2015, 20:01
Może dlatego Stefan, że łowisz albo na 13 metrach albo na 30 jak sam piszesz. A co z tymi 17oma metrami? Ja używam spławików 1.5 i 2 gramy, i często rodzaj spławika wystarczy aby dać radę z uciągiem - insert na wiatr się nie nadaje, prosty często już tak.

Nie wiem co piszesz o splataniu się zestawu, u mnie to nie występuje. Myślę, że właśnie wyczyn opiera się na trochę innych zasadach. Mało i często nie jest powszechnie stosowane, nęci się głównie kulami zanętowymi, stosuje ochotke i miksy glin, ziemi, bardzo skomplikowane kompozycje. Przy wagglerze wszystko jest bardzo proste, to raczej technika dla tych co nie koniecznie chcą rozrabiania glin, ziemi, dżokoersów. Ponadto istotny jest sam opad, z którego rzadko korzystają wyczynowcy. Mając waggera, mozna łowić od kilku do kilkudziesięciu metrów (powiedzmy z 30), można łowić ryby małe i duże, nęcić kilka linii używając jednego kija. Stąd też takie problemy jak łowienie na wietrze, z któym radzić sobie trzeba jak zmieniają się warunki. To nie zawody.
Sama technika ma wiele słabych stron, jak chociażby głębokość lub włąśnie mniejsza odporność na wiatr. Tam cięższe spławiki oczywiście sprawdzą się lepiej, jak słusznie zauważyłeś.

Waggler to podstawowa metoda spławikowa, tak jak feeder z koszykiem czy Metodą to podstawowa metoda gruntowa. Noszenie ze soba dwóch wędek na różne warunki to raczej nie domena większości łowiących. Bat ma strasznie duże ograniczenia, zwłaszcza jeżeli chodzi o bonusy, które ciężko wyholować. Nie można łowić z opadu i jak w wagglerze zarzucać 2-3 metry dalej przechwytując takie płocie, łowi się w jednym punkcie. Stąd też i sposoby na wiatr ;D
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: katmay w 12.11.2015, 20:41
Chlebak jak nazwa wskazuje jest po to żeby się granty nie chlebotały.
Oczywyście, że przy łowieniu wyczynowym odległościówka służy do łowienia na dużych dystansach, bo szybciej i łatwiej jest tłuc drobnicę tyczką pod brzegiem idąc na ilość, a po odległościówkę się sięga, jak ryba siedzi na drugim brzegu, bo np spłoszyła się nęceniem. Stąd taka nazwa i opinia się utarła. Splawik 14+3 jest już dla mnie wielkim topornym sprzętem na duży uciąg i i duży wiatr. Ja na swoje amatorskie łowienie urzywam głownie zestawów przelotowych. Na płytkie wody także. różnica między 14+3 a  3+14 polega u mnie tylko na różnicy głębokości, bądź sposobu łowienia. Z dna lub z opadu. Jak chcę szybko dotrzeć na dno to zakładam 3 w spławiku i 14 obciążenia. Jak z opadu 14+3. Oczywiście wygląda to raczej jak 4+1 bądź 2+1, bo wtedy widać nawet najdelikatniejsze skubnięcia. A łowię z regóły do 20m, choć na 40-50 metrze spławikiem ustawionym na 8+2 też mi się zdarzało.

Wysłane z mojego ASUS Transformer Pad TF300T przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: stefan..k w 12.11.2015, 21:44
Ja wzoruję się przy łowieniu wędką match na takich ludziach jak Alan Scotthorne, Will Raison, bracia Konopasek, to tacy tam wędkarze nie ma co się rozwodzić. A 17 m od brzegu można łowić każdą spławikową wędką z kołowrotkiem i każdym lepszym lub gorszym wagglerem lub pseudo-wagglerem z byle jakim zestawem. Problemy zaczynają się powyżej 30 m.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Marcin w 12.11.2015, 22:39
Ja wzoruję się przy łowieniu wędką match na takich ludziach jak Alan Scotthorne, Will Raison, bracia Konopasek, to tacy tam wędkarze nie ma co się rozwodzić. A 17 m od brzegu można łowić każdą spławikową wędką z kołowrotkiem i każdym lepszym lub gorszym wagglerem lub pseudo-wagglerem z byle jakim zestawem. Problemy zaczynają się powyżej 30 m.
Wszyscy których wymieniłeś to światowej klasy wyczynowcy, a my jesteśmy tylko zwykłymi szarymi pasjonatami. Ciekawe jest też to ze np. Alan lub Will łowiąc rekreacyjnie łowią tak jak my, nie tak jak Ty, to też o czymś świadczy, nie mieszaj łowienia rekreacyjnego z wyczynem bo to jest bez sensu. Mi na silny wiatr wystarcza waggler 3g, próbowałeś kiedyś tak łowić w ogóle?
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Modus w 12.11.2015, 23:28
Scotthorne reprezentuje firmę Drennan, której wagglery zaczynają się już od 0.6 g, a ogromna większość (wyjąwszy odmianę pelletową i sliderową) nie przekracza 4 g. Najwyraźniej Alan zapomniał uświadomić Petera, że matchówki/wagglery z zasady służą do łowienia na "odległościowych" dystansach ;)
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: katmay w 13.11.2015, 00:59
Przepraszam Stefan...k. Nie mam nic do zarzucenia temu co napisałeś. W 95% to prawda. Nie znam świata, nie obracam się w świecie zawodowców, zawodów i wielkiego łowienia. Podstawy znam z teorii, mistrzów szanuje i podziwiam. Chciałbym mieć choć ćwierć wiedzy jaką mają oni. Naprawdę.
Poprostu.. mam wrażenie, że od dawna od tak po prostu nie byłeś "na rybach". Na luzaka, bez wspólzawodnictwa.
Nie chcę cię strofować, ganić, ani nic w tym stylu. Szanuję wiedzę każdego i jesli chciał byś i mógł się podzielić chetnie cię wysłucham.
Ja na przykład nie łowię na odległościówkę aż tak ciężko. Zresztą głownie łowię w wodach stojących, gdzie nawet aż tak ciężkie zestawy nie powalają zbliżyć się do przysłowiowego drugiego brzegu. W ajakich warunkach używasz takich ciężkich zestawów?
Jak rozumiem łowisz odległościówką na dużych dystanasach na zawodach. Jakie haki ci się sprawdzają najlepiej i na co  łowisz? Jak możesz to podaj co Ci sie spawdza najlepiej i w jakich warunkach.
Mój kontakt z odległościówką to głównie żyłka 0.10-0.12 i przypon 0.08 lub mniejszy i zestawy z hakiem 22-16. Jako, że warunki łowiskowe nie pozwalają, staram się raczej czerpać maksimum radości ciągnąc 20-25cm płoć, a jeśli się trafi to większą rybę, naj jak najbardziej finezyjny zestaw.
Jak możesz to daj znać co Ci sie najlepiej do tej pory spawdzało.

Wysłane z mojego ASUS Transformer Pad TF300T przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 13.11.2015, 12:44
Ja wzoruję się przy łowieniu wędką match na takich ludziach jak Alan Scotthorne, Will Raison, bracia Konopasek, to tacy tam wędkarze nie ma co się rozwodzić. A 17 m od brzegu można łowić każdą spławikową wędką z kołowrotkiem i każdym lepszym lub gorszym wagglerem lub pseudo-wagglerem z byle jakim zestawem. Problemy zaczynają się powyżej 30 m.

Stefan, szczerze przyznam, że chyba zbyt dumny jesteś w swoim 'wyczynostwie'. Nie wiem dlaczego nie zauważasz, że są techniki proste jak but, które pozwalają bardzo dobrze łowić. Osoby które wymieniłeś, zwłaszcza Angole, łowią wagglerem od dziecka i robia to wtedy kiedy trzeba. Jeżeli myslisz, że łowia tylko w sposób jaki opisujesz, to polecam poczytać więcej fachowej literatury. Najwyraźniej tego nie robisz. A jak przyjedziiesz do UK, to poszukaj jednego Angola, co łowi odległościówką :D Będzie ciężko. Okaże się, że większość łowi właśnie wagglerem. A kilku najsłynniejszych pisze artykuły do zachodnich pism, pod wyczynowców takich jak Ty właśnie.

Oczywiście, że nikt tutaj nie proponuje aby łowić wagglerem na zawodach. Nie wiem po co więc takie dumne wpisy :D

Napisałem o odległości 30 metrów, bo jest kłopot z zauważaniem brań i kończy się zasięg kukurydzy i białych robaków wystrzeliwanych z procy. Na większych dystansach też wolę łowić feederem, nie jestem prima balleriną, co to będzie łowić tylko spławikiem jak są skuteczniejsze techniki na podorędziu, bo jestem z wyższych sfer (lub sfor).

Mi się śmiać chce, jak pojawiają sie wyczynowcy, co próbują wciskać kit, że odległościówka jest najskuteczniejsza. Że o wiele lepiej jest łowić na 30-40 metrach, niż na 8-15. Że lepiej nęcić kulami skomplikowanych zanęt niż mało i często i łowić z użyciem opadu, zarzucać w hektary zamiast blisko brzegu, gdzie łatwo operuje sie i kijem i procą,  a zestaw się tak nie skręca. To przypomina mi troche jedzenie zupy widelcem, faktycznie można zostać w tym mistrzem i opędzlować talerz w rekordowym czasie. Tylko po co, jak jest łyżka?
Odległościówka to tak naprawdę przerobiona wersja wagglera na dalsze i głębsze wody, pod specyficzne gatunki zazwyczaj. Pisanie o wyższości jednej technik nad drugą jest tutaj bez sensu, każda jest do czego innego.

Ja nie potrzebuję sie dowartościowywać, że łowię 'na 30-40' metrach odległościówką, bo mam feedera do takiego łowienia. Jeżeli udzielam komuś porad, to dotyczą one skutecznego łowienia, i taki mają cel  :)
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: zwykly_michal w 13.11.2015, 14:24
Odświeżyłem stary temat i rozpętała się dyskusja na temat wyższości jednej metody nad inną. Przyznam skromnie że intencje miałem inne ;)
Napisałem jak łowie, podałem warunki żeby była jasność. W moim łowisku działa bez zarzutu.

Może ktoś jeszcze podzieli się swoim doświadczeniem w tej sprawie. Taka była intencja założyciela tematu. Używam Experta z racji tego że mam łatwy dostęp do pełnej oferty. Słyszałem różne opinie odnośnie jakości ale mam swoje zdanie wyrobione w praktyce. Jeśli ktoś mieszka w UK i jest zainteresowany szczegółami może wysłać pw.

Mile widziany model spławika jakiego używacie, sprawdzone sposoby są najlepsze.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 13.11.2015, 15:09
Ja zazwyczaj łowię spławikami prostymi, przeważnie insertami - ale na falę i wiatr mam kilka spławików z oliwką w korpusie, ewentualnie prostych 'ołówków'. Waga 3-4 gram już mi wystarcza tutaj. Obciążenie skupiam na samym dole zestawu, zaś zamiast śruciny nr 8 - sygnalizacyjnej, daję ciut większą. Zwiększam grunt o 5-10-15 cm lub więcej, aż zestaw zakotwiczy. Często dryfuje on chwilę, aby się zatrzymać - i jest OK. Jak trzeba, to zestaw przegruntowuję i o 50 cm. Spławik ma wyciągane dyski. mogę też więc przenieść więcej obciążenia na dół jak trzeba...

Na samym silnym wietrze nie łowię spławikiem, zwłaszcza na 30-40 metrach, bo nie jestem masochistą. Sprawdzam prognozy pogody - i jak widzę, że wieje, to ewentualnie spławik zamieniam na feedera. Nadmienię, że łowię tak na płytszych łowiskach, bo oczywiście na głębszych potrzeba cięższego spławika. Na moje łowienie do 20 metrów takie zmiany zazwyczaj wystarczają aby zestaw zakotwiczyć. Po jakimś czasie można zauważyć jak spławik się zachowuje, brania najczęściej są 'inne' - i wtedy zacinam. Obniżam tez wędkę tak, aby szczytówkę mieć zanurzoną,  jest łatwiej.


Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: cumbajszpil w 13.11.2015, 15:22
Mnie ciekawi jaki zestaw polecilibyście na głębokie łowisko takie 5-12 metrów przy wietrze.
Może być tak że fala będzie za duża, co spotyka się na otwartej wodzie i zanim się ona wyciszy łowienie jest raczej kiepskie o ile niemożliwe (dlatego kopiłem feedera).
czytałem też artykuł B.Bartona o spławikach
http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/534
Nie mniej  interesują mnie wasze doświadczenia z falą na głębokim łowisku.
Luk mnie ubiegł mnie z postem, dzięki za. Liczę na więcej.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: jakub_wr w 13.11.2015, 16:08
Artykuł Bartona jest z lokowaniem produktu w tle.
Ja wolę spławiki z cienka węglowa wstawką i z dużym korpusem.  Podobnie jak Barton sam sobie robie a jeśli chcesz firmowy to jest do wyboru z Lorpio, Rive,  Dino...  Mówię o takich. 
http://m.wedkarski.com/splawiki-sygnalizatory/11157-splawik-slider-sensitive-lorpio.html
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: cumbajszpil w 13.11.2015, 16:25
Równie dobrze można to powiedzieć o twoim podpisie.  :P
Na stronie sklepu Bartona o spławikach jego roboty nie słychać.
Mi raczej chodzi o osobiste doświadczenia w użyciu wagglera i slidera przy dużej fali.
Łowiłem na Experta z różnokolorową antenką o wyporności 8 g, bardzo dobrze widoczne brania podnoszone okoni i leszczy. Niestety pewnego razu odpłynął w siną dal, zostało mi tylko oczko. 8)
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 13.11.2015, 16:58
Fakt BB wykonuje spławiki korzystałem z wielu jego modeli nie maja sie nijak do produktów Jakuba
po prostu nie ma o czym dyskutować .
Jakuba produkty są z najwyższej półki -osobiście polecam ci wskazanie modelu wybranego przez ciebie a Jakub wykona go od podstaw dla mnie najlepsze jest to ze partycypujesz w, projekcie gdy jest tworzony i możesz go modyfikować pod ciebie a Jakub ci go, zrobi jak chcesz.
Co do łowienia na grubej wodzie często łowię na głębokościach 6 plus max do 10 to miejsca leszczowe łowie z lodzi. To trudne lowiska polecam splawiki 6 gr plus 3 gr, 8 gr plus 5, 10 gr plus 5 itp.
wszystko zalezy czy kolysa i jaki zestaw cie interesuje.
Jeżeli preferujesz połorzenie przyponu na dnie jak dymi to trzeba dac duzy ciezar przelotowyna dnie tak aby zakotwic zestaw .
Jeżeli dajesz przynete nad dnem lub na styku to polecam zestawy bez dociazenia.
Wszystko tez zalezy od uciagow panujacych na danym lowisku potrafi zatopic splawik jak jest silny prad a nie ma fali czesto tak bywa gdy duzy akwen rozbuja dzien w czesniej a na drugi dzien rano jest tafla a splawik topi.
Takie zjawisko jest czeste i w tedy polecam lowienie namstyku lub w toni.
Dociążone spławiki np. 6plus 3 super sprawdzaja sie na wietrze mozna nimi daleko śmignąć.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: jakub_wr w 13.11.2015, 17:03
Pokazałem Ci spławiki które są ok (i to nie moje) na głębokie łowisko.  Dobrze się zachowują na fali a jednocześnie dobrze pokażą branie wystawiane. Wystarczy ze ryba podniesie małą srucinke a z daleka zobaczysz wyjazd spod tafli długiej anteny. Na antenach u Bartona nie ma szans.  Tylko brania zatapialne możesz wypatrywać.  Te Lorpio dociążone wstępnie 3gr dobrze się ustawiają a reszta obciążenia ( i to sporego) idzie szybko na dno co przy głębokim łowisku jest istotne. 
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 13.11.2015, 17:10
Pokazałem Ci spławiki które są ok (i to nie moje) na głębokie łowisko.  Dobrze się zachowują na fali a jednocześnie dobrze pokażą branie wystawiane. Wystarczy ze ryba podniesie małą srucinke a z daleka zobaczysz wyjazd spod tafli długiej anteny. Na antenach u Bartona nie ma szans.  Tylko brania zatapialne możesz wypatrywać.  Te Lorpio dociążone wstępnie 3gr dobrze się ustawiają a reszta obciążenia ( i to sporego) idzie szybko na dno co przy głębokim łowisku jest istotne.

Jakub nie przesadzaj na, splawikach BB klasycznych długich piekne lufy lechy wala w górę.
Każdy spławik łamiacy sie na sucho na palcu na 3/4 dlugosci do korpusa zaznaczam długie egzeplaze powyżej 30 cm jest dobry do wystawki.
Z mojego doświadczenia a były sezony kiedy tylko lechy z łodzi łowiłem wystawki sa zalezne od zestawu oraz od brania lecha czy wali w gore czy w bok po dnie .
Co do luf  to piekne i moim daniem najlepsze brania
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 20.11.2015, 07:10
Mi się śmiać chce, jak pojawiają sie wyczynowcy, co próbują wciskać kit, że odległościówka jest najskuteczniejsza. Że o wiele lepiej jest łowić na 30-40 metrach, niż na 8-15.

No przede wszystkim to skutecznie łowi się tam, gdzie są ryby. A ryby mogą być (jeśli już mówimy o spławiku i jakimś tam pseudo wyczynie) pod brzegiem, na skrócie, mogą być na 13 metrach - wtedy łowi się tyczką, mogą być też na 15 metrach (gdzie już tyczką nie sięgniemy) i wtedy wystarczy łowić tam, bo jest jakiś delikatny spadek, bo dno jest lepsze (nie ma kamieni, twardsze). Może być sytuacja, że faktycznie więcej ryb jest na 20 metrach a może nawet na 40,50,60 metrach i wtedy trzeba tam łowić. Ale to determinują różne zależności, między innymi znajomość łowiska, znajomość zachowań ryb w różnych porach roku, trening i wyciąganie logicznych wniosków. I tutaj faktycznie nie ma się co napinać, że dalej znaczy lepiej, bo nieraz faktycznie wystarczy rzucić te dwa, trzy metry dalej niż zasięg tyczki bo zmieniają nam się warunki wędkarskie na dużo lepsze ale nie ma też sensu biczować na 40 metrów jeśli ryb będzie tam tyle samo i będą tej samej wielkości. Także Luk, w tej kwestii raczej wyczynowcy nie będą wciskać kitu, że odległościówka jest najskuteczniejsza bo myślę a przynajmniej mam nadzieję, że kierują się podobnym myśleniem do mojego. Coś musi z czegoś wynikać, być przemyślane. Rzucanie na ileś tam metrów tylko dlatego, że fajnie jest łowić daleko jest bez sensu i z tym się zgodzę. Jeszcze taka mała moja uwaga, że w Polsce wyczynowcy nie będą Ci wciskać kitu o najskuteczniejszej odległościówce i to jeszcze na dalekim dystansie, bo po prostu mało kto potrafi nią łowić. Niestety większość przyzwyczajona jest do tyczki. Ale to też nie jest ich wina, po prostu taki mamy klimat i warunki. Nieraz faktycznie nie ma konieczności łowienia daleko kiedy ryby są blisko i można je łowić szybciej - piszę już w kontekście zawodów wędkarskich.

Że lepiej nęcić kulami skomplikowanych zanęt niż mało i często i łowić z użyciem opadu, zarzucać w hektary zamiast blisko brzegu, gdzie łatwo operuje sie i kijem i procą,  a zestaw się tak nie skręca. To przypomina mi troche jedzenie zupy widelcem, faktycznie można zostać w tym mistrzem i opędzlować talerz w rekordowym czasie. Tylko po co, jak jest łyżka?


Luk, tutaj również się z Tobą zgodzę, choć nie będzie to zgoda 100%. Oczywiście, że nie jest lepiej nęcić kulami skomplikowanych zanęt, na dodatek bardzo drogich, wymagających dopieszczenia większego niż własna żona. Ja, łowiąc prywatnie staram się wszystko sprowadzić do minimum i przede wszystkim również zoptymalizować dwie kwestie - łowienie ryb względem własnej wygody. To musi iść w parze ale też nie można iść na kompromis, przynajmniej ja nigdy nie idę ponieważ jestem wędkarzem, który nad wodą chce łowić i taki mam cel, nie zakładam nigdy, że wystarczy mi miłe spędzenie czasu nad wodą. W takim wypadku zajął bym się zbieraniem znaczków i z lupą spędzał czas w wydodnym bujanym fotelu przy domowym kominku. Ale wracając do tych ryb i nęcenia... Co innego jest łowić rekreacyjnie, prywatnie, gdzie nad wodą siedzi trzech, czterech wędkarzy z wiedzą z PRL'u. Wtedy każdy z Nas, z tego forum, przychodząc nad wodę z wagllerem, tyczką, batem, odległościówką i stosując ułamek wiedzy, którą się tutaj dzielimy jest w stanie połowić. I wyróżniać się na tle innych. No ale skoro wspomniałeś o wyczynowcach, to problem pojawia się niestety na zawodach. Tam startuje tego samego dnia, na tym samym łowisku lub odcinku - 50,80, a może i ponad 100 zawodników. Tam musisz się czymś wyróżniać, musisz podać zanętę, która przyciągnie Ci jak najszybciej ryby w łowisko ale również zatrzyma je przez cały czas łowienia. Przy takiej presji i ilości wrzucanego towaru do wody nie jest to proste. Także nie możemy tutaj porównywać pewnych zupełnie różnych sytuacji wędkarskich ale też różnych technik wędkarskich czy metod - co sam zauważyłeś. Myślę, że dużo a nawet bardzo dużo zależy też od łowisk i rybostanu. Na łowiskach, które obfitują w duże ryby z pewnością łowi się inaczej (takich jak w UK lub na polskich komercjach), stąd też myślę wynika Twoje podejście. Wiem jednak z doświadczenia, że np. na kanale Gliwickim w Niezdrowicach lub na Dworach w Oświęcimiu nikt nie połowi dużych leszczy bez stosowania zanęt, taktyk i przynęt nazwijmy je "wyczynowych". Bo są łowiska na prawdę trudne, gdzie całe łowienie może zepsuć jeden kieliszek więcej wody w 5 litrach towaru czy zastosowanie złych proporcji glin, haczyka 22 zamiast 24 itd. I to też nie jest Ci Luk obce - chciałbym Cię uświadomić - ponieważ sam wielokrotnie łowiąc zawuażasz, że nawet Ci anglicy, którzy łowią z Tobą na różnych łowiskach po prostu nieraz nie łowią nic lub łowią namacalnie gorzej. Dlaczego? Bo też w jakimś stopniu jesteś wyczynowcem. Dzisiaj wyczynowiec to nie tylko osoba z tyczką czy uklejówką łowiąca na zawodach. Moim zdaniem jest to każdy wędkarz, który szuka czegoś więcej, który łowiąc 10 ryb podczas sesji dąży do tego, by zwłowić ich 20. Kiedy złowi 20 dąży do 30 itd. Jest to wędkarz, który cały czas analizuje, myśli, weryfikuje i pracuje nad wodą. Nawet w Polsce wyczynowcy łowią już feederem, coraz częściej (i dobrze) widoczna jest odległościówka. A to jaki jest skład zanęty - ja myślę, że nikt nie jest takim katem i celowo nie skazuje się na olbrzymie koszta (zanęty, jockers, ochotka) jeśli wystarczyło by wrzucenie do wody kilku garści pinek i zanęty z namoczonego chleba.
 
Odległościówka to tak naprawdę przerobiona wersja wagglera na dalsze i głębsze wody, pod specyficzne gatunki zazwyczaj. Pisanie o wyższości jednej technik nad drugą jest tutaj bez sensu, każda jest do czego innego.

Pisałem o tym wyżej. Jeśli ryby są na 15 metrach, bez sensu machać na 40. To już nawet nie o techniki chodzi a o wygodę. Nawet, pisząc w kontekście zawodów. Bo przecież bliżej znaczy precyzyjniej, znaczy szybciej, znaczy mniejsze szanse na splątania, znaczy możliwość kilku rodzajów nęcenia, znaczy możliwość podania zupełnie innej konsystencji zanęty, znaczy mniej nerwów. Jeśli trzeba łowić daleko to się tam łowi. Jeśli wiem, że na 60 metrach stoją karpie i duże leszcze a na 20 metrach będę łowił płotki, to zdecydowanie przygotuję się na wariant łowienia daleko. Ale jeśli rybostan jest taki sam, jeśli nie ma z tego wymiernych korzyści to po co? Szkoda zachodu. Wędkarstwo a szczególnie wędkarski wyczyn, jeśli już do niego nawiązaliśmy, nie lubi braku myślenia. A wędkarze i wyczynowcy bardzo często niepotrzebnie kombinują nazwijmy to w kontekście "wędkarskim" a zapominają o podstawach czyli zwykłym, prostym podejściu i analizie warunków czy łowiska.

Ja nie potrzebuję sie dowartościowywać, że łowię 'na 30-40' metrach odległościówką, bo mam feedera do takiego łowienia. Jeżeli udzielam komuś porad, to dotyczą one skutecznego łowienia, i taki mają cel  :)

Luk, ja też tego nie potrzebuję. Myślę, że nikt normalny się takimi pierdołami ani nie chwali ani nie uważa tego za coś wartościującego. Mimo to, nie widzę też powodu, by się tego wstydzić. Bo łowię nieraz na dużo większym dystansie. Sama odległość tutaj, jak słusznie zauważyłeś nie warunkuje wcale skuteczności metody czy samego łowienia ani też nie określa umiejętności wędkarza. Jeśli są rozwiązania prostsze to oczywiście trzeba je stosować bo po co utrudniać sobie życie. Problem jest jeden i na to chciałbym Ci również zwrócić uwagę. Prywatnie - wszystko okej. Problem jest jeśli mówimy znów o zawodach wędkarskich - w UK bardzo często panuje dowolność metod - sięgasz po takie wędzisko, które przynosi Ci ryby - proste. Możesz łowić tyczką, możesz łowić metodą, możesz łowić wagglerem czy odległościówką. W Polsce jest spławik i tylko spławik lub grunt i tylko grunt. Tak więc wędkarze mają do wyboru raz - wyjałowione i trudne łowiska a dwa - tyczkę lub odległościówkę. Jeśli ryby są wszędzie te same i jest ich podobna ilość to łowią tyczką. Jeśli ich nie ma pod brzegiem lub jeśli dalej są większe ryby - wtedy kto mądrzejszy sięga po odległościówkę. I geneneralnie faktycznie, ten zasięg 25-30 metrów to taka granica, na której się w większości łowi. Myślę, że nie dlatego, że wędkarzowi przybywa wtedy centymetrów w spodniach ale też dlatego, że tam są właśnie ryby. Stąd tutaj myślę, że kolega stefan przytoczył tą odległość. Wracając do ryb i przykładów - pięknie pokazał to w 2010 roku Piotr Lorenc, który właśnie na kanale Dwory w Oświęciumiu (o którym wcześniej wspomniałem) został mistrzem Polski w spławiku, sięgając właśnie po odległościówkę i łowiąc na podobnym myślę dystansie 25-30 metrów bo tam stały większe leszcze, które skutecznie łowił i dzięki nim zyskał przewagę nad innymi.

Tak więc Luk, reasumując. Zgadzam się z tym co napisałeś, choć też chciałem w pewnym sensie obronić pewne aspekty wędkowania w Polsce. Mimo wszystko mamy tutaj inne warunki a też wędkarski wyczyn i zawody rządzą się swoimi prawami. Wszystko zależy od warunków i sytuacji. A co jest lepsze i skuteczniejsze określają ryby na haczyku myslę. Im więcej tym lepiej i do takiego stanu należy dążyć. Niezależnie od tego gdzie łowimy i jaką metodą.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 20.11.2015, 09:52
Matchless - ja nie neguję skuteczności odległościówki. Jest to jednak najtrudniejsza z metod spławikowych, wymaga nie tylko łowienia na dalekich dystansach, a co się z tym wiąże więcej się plącze, więcej trudności trzeba przezwyciężyć, należy być też dokładnym, nęcenie kulami na takich odległościach wymaga wielkiej wprawy. Nie łowisz raczej z opadu...

W UK nie używa się prawie w ogóle odległościówek z racji na łowiska i brak dostępności jokersa. Sprawdza się zimą świetnie chleb tostowy, którego się nie poda na 40 metrach...

Jak dla mnie odległościówka ma wielki sens na zawodach. Jeżeli ryby się wycofują, to jeżeli łowisz dalej od swoich konkurentów, więcej ryb można zwabić w nęcone miejsce, jest to logiczne. Nie można łowić innymi technikami...

Dla mnie jednak takie łowienie w normalnych warunkach ma sens jak się lubi lub taka jest specyfika łowiska. Komentarz mój odnosił się do osoby która 'wyśmiała' tutaj użycie lekkich spławików. Niestety - polski wyczyn narzucił pewne ramy, i dla wielu waggler na 8-15 metrach jest czymś 'niegodnym'. Oglądałem wiele filmów o odległościówce, przeczytałem wiele artykułów, i naprawdę często odnosiłem wrażenie, że przedstawia się tę technikę jako tę jedyną słuszną. Rozumiem, jeżeli chodziłoby o same zawody - ale to raczej było w kontekście całego spławika. Później ogląda się na filmie 'Z wędką nad wodę' - jak fachowiec łowi karasie na 30-40 metrach odległościówką, Kacper Górecki też tak łowi karpie na jakimś łowisku prywatnym. Absolutny przerost formy nad treścią. Bo karaś podchodzi blisko pod brzeg, i lepiej jest go łowić tam, nęcąc z rączki,  karp zaś żerował w toni, i Kacper miał wyniki dopiero jak nastał wieczór i ryba zeszła do dna, a wcześniej wielką pałą (spławikiem) nie miał jak łowić z opadu...

Dlatego odległościówka jest jedną z technik, skuteczną w pewnych warunkach. Jeżeli więc ktoś uważa, że tylko spłąwiki 8-14 gram są dobre, a reszta jest 'śmiechu warta' - to mam lekko mieszane uczucia. Bo wypowiada się osoba mająca doświadczenie zazwyczaj z bezrybnymi wodami PZW, łowiąca tylko spławikiem. Może i ten ktoś jest mistrzem okręgu lub Polski - ale wcale nie musi być dobry w inne klocki. W UK nie znajdziesz łowiących odległościówką, bo w 90% na tym dystansie wszelkie odmiany feedera będą skuteczniejsze, co jest bardzo logiczne.

I co się tyczy jeszcze samej metody odległościowej. Każdy łowiący dłużej wie co to znaczy przygotować zanęty do takiej metody, zmieszanej z dżokersem, w kilku wersjach. Sorry - ale dla mnie takie podejście to odbieranie przyjemności jaką jest wędkowanie. Bo koszt zanęt zawodniczych, ziem, glin, dżokersów, ilość wiader i mis jaką trzeba z sobą targać nad wodę plus sam czas spędzony na szykowaniu tego - jest dopuszczalny praktycznie tylko na zawodach (koszty zanęt Sonubaitsa czy Dynamite to pikuś tutaj). To może pokazywać ktoś kto sprzedaje ziemie i gliny lub zachęcający innych do wyczynu (nie mam nic do Kacpra jakby co - podziwiam go i szanuję). Bo jeżeli chodzi o relaks to trudno o takowy. Zdecydowana większość z nas będąc nad wodą czuje wielką chęć łowienie, nie misternego przygotowania miksu w pięciu wariantach, przesiewanego po trzykroć, przez sita o różnej gęstości. Dlatego wagglerek tutaj jest taki wygodny - nie trzeba się spuszczać dwie godziny nad skomplikowanymi recepturami, kilkoma wersjami kul. Można zacząć szybko łowić, do tego skutecznie. A jak nie, to grunt wchodzi w grę...  Można zapytać kto z tego forum łowi regularnie z użyciem jokersa, glin i ziem - nie jest to duża rzesza. Bo każdy chce połączyć skuteczne łowienie z relaksem, a nie ślęczeniem nad misami i wiadrami.

Ja sam lubię odległościówkę i wcale nie uważam tej techniki za złą lub łowiących nią za 'złych' ludzi :) Bardziej żałuję, że są tacy, co uważają, że poza tyczką i odległościówką nie ma już nic godnego uwagi, i łowić można 'każdą wędką lub byle czym' i jest to tak proste, że nie wypada :D

Najlepiej zapytać tych speców od 14+ gramowych spławików, jak im idzie łowienie na komercjach. Zapewne usłyszymy, że nie łowią tam, że nie lubią, że to 'burdeliki', że nie są to łowiska dla prawdziwych mężczyzn. A czemu? Bo panowie Mietek  i Zenon, co siedzą obok, łowią lepiej tam teleskopowymi feederami, i się śmieją w głos oglądając takiego wyczynowca :D
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Marcin w 20.11.2015, 11:33
Pod uwagę trzeba też wziąć jeszcze jedną ważną rzecz. Ja stosuję tez łowienie wagglerem na mniejszych dystansach z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że najzwyczajniej w świecie nie posiadam tyczki. Więc jeśli ktoś pisze, że łowienie do 13 metrów to tylko tyczka a później to już odległościówka od 20 metrów w górę nie bierze nawet pod uwagę ludzi którzy nie są zawodnikami i nie posiadają ton sprzętu. A jak już jesteśmy przy tonach sprzętu, ja chcąc połowić sobie płoteczki, leszczyki czy okonki biorę ze sobą wędkę, kilka spławików, ciężarki, gotowe przypony, trochę zanęty, przynęty, podbierak i to wszystko. Zapakowany jestem tak, że bez trudu przechodzę duże odległości żeby znaleźć jak najlepsze miejsce i się nie męczę. Rozkładam się przysłowiowe pięć minut i łowię. Nie zależy mi na tym żeby łowić jak najwięcej, jak najszybciej i w ogóle jak naj naj.
Wędka z kołowrotkiem daje mi tutaj dużą uniwersalność. Mam lekkie wagglery, ale mam też wagglery większe 8 czy 10 gramowe. Będąc nad wodą jedną wędką mogę łowić 3 metry od brzegu, 10 metrów, 15, 20 czy 30. Biorąc np. tylko tyczkę czy bata jestem ograniczony, a łowienie spławikiem o wyporności 10 gram i długości 40 cm nie ma sensu.
To nie jest forum stricte wyczynowe, tutaj wypowiadają się w większości ludzie którzy większość czasu wędkują rekreacyjnie, stąd inne myślenie.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 20.11.2015, 11:34
Matchless - ja nie neguję skuteczności odległościówki. Jest to jednak najtrudniejsza z metod spławikowych, wymaga nie tylko łowienia na dalekich dystansach, a co się z tym wiąże więcej się plącze, więcej trudności trzeba przezwyciężyć, należy być też dokładnym, nęcenie kulami na takich odległościach wymaga wielkiej wprawy. Nie łowisz raczej z opadu...

Przecież nie napisałem, że negujesz skuteczność odległościówki. W swoich zdaniach jesteśmy zbierzni, tam gdzie wymaga się łowienia daleko tam się łowi. Jeśli można bliżej to po co? Właśnie ze względu na te utrudnienia i mimo wszystko większe skomplikowanie metody odległościowej od innych. Moja wypowiedź nie miała na celu negowania Twojej opinii bo w większości ją podzieliłem. Mimo to, chciałem pewne kwestie opisać bo nie wszystko wydaje się czasem proste a też nie wszyscy zasłużyli na krytykę. Jeszcze wtrącę, często łowię odległościówką z opadu, jeśli (i tutaj znów zależność od sytuacji) jest taka konieczność.

W UK nie używa się prawie w ogóle odległościówek z racji na łowiska i brak dostępności jokersa. Sprawdza się zimą świetnie chleb tostowy, którego się nie poda na 40 metrach...

W porządku. Ale krytykujemy chłopa, który w dość niezręczny dla siebie sposób opisał swoje łowienie / wyśmiał innych wędkarzy, którzy łowią inaczej ale w warunkach Polskich. Masz dużo racji, ale jeśli chcemy merytorycznie komuś coś wyjaśnić trzeba mimo wszystko odnieśc się do warunków na jakich on łowi.

Jak dla mnie odległościówka ma wielki sens na zawodach. Jeżeli ryby się wycofują, to jeżeli łowisz dalej od swoich konkurentów, więcej ryb można zwabić w nęcone miejsce, jest to logiczne. Nie można łowić innymi technikami...

Dla mnie odległościówka ma wielki sens zawsze, niezależnie od tego czy są to zawody wędkarskie czy też nie. Warunek jest jeden - musi być skuteczniejsza (w danym dniu i na danym łowisku) od innych metod. Wyjątek może stanowić trening lub po prostu chęć łowienia tą metodą, dla podniesienia swoich wędkarskich umiejętności czy po prostu spróbowania swoich sił.

Dla mnie jednak takie łowienie w normalnych warunkach ma sens jak się lubi lub taka jest specyfika łowiska.

Znów jesteśmy zgodni.

Komentarz mój odnosił się do osoby która 'wyśmiała' tutaj użycie lekkich spławików. Niestety - polski wyczyn narzucił pewne ramy, i dla wielu waggler na 8-15 metrach jest czymś 'niegodnym'. Oglądałem wiele filmów o odległościówce, przeczytałem wiele artykułów, i naprawdę często odnosiłem wrażenie, że przedstawia się tę technikę jako tę jedyną słuszną.

Znów się zgadzam, ale z pierwszą częscią. Polski wyczyn narzucił pewne ramy ale też te ramy nie są powtarzane bez sensu i bez pokrycia. Taka jest specyfika polskich łowisk. Albo łowisz ulejówką/batem, albo łowisz tyczką na 13 metrach lub na skróta, albo łowisz odległościówką na 25-30 metrach lub nawet dalej. Ta odległość wynika z kilku rzeczy:

1. Z reguły tak jest, że 25-30 metrów to połowa szerokości kanału, rzeki. Łowi się nawet dalej, by sięgnąć odległości 10-15 metrów od przeciwległego brzegu, gdzie jest ciszej, gdzie może grupować się ryba. Tam też jej się szuka.
2. Jeśli ryb nie ma na 13 metrach (czyli na tyczce) to raczej wątpliwe, że będą kilka metrów dalej, jeśli znacząco nie różni się na tej odległości łowisko - opisałem to wyżej. Taka różnica to wyraźny spadek, brak kamieni (często jest tak na rzekach lub kanałach), twardsze dno, inne podobne. Siłą rzeczy trzeba szukać ich dalej.
3. Na prawdę na wielu łowiskach w Polsce, mówimy o łowiskach na których rozgrywane są zawody, jeśli już łowi się odległościówką to ryb trzeba szukać właśnie na dalekich dystansach.
4. Jest to dystans uśredniony. Logicznym jest, że by łowić więcej pod presją kilkusiecięciu innych zawodników, musimy się odsunąć. Tak, by ściągać ryby w swoje miejsce nęcenia. Stąd im dalej, tym lepiej jednak znów kosztem precyzji, czasu, szybkości. Stąd (to już jest moja subiektywna opinia), dystans tych 30 metrów to taki kompromis pomiędzy szukaniem ryby, odsunięciem się od innych (bo jednak wciąż wielu zawodników w Polsce nawet nie rozważa wariantu użycia odległościówki na zawodach) a wszystkimi negatywami takimi jak czas, precyzja, wygoda. Czy ktoś przedstawia tą technikę jako jedynie słuszną? Moim zdaniem nie. Ja uważam, że jest to technika, której polscy wędkarze i zawodnicy często wręcz się boją. Bo jest to wymagająca metoda i trudna. O skuteczności trudno dyskutować, bo jest to zmienna w zależności od warunków. Myślę, że nikt nie skazywał by się na łowienie na dalekim dystansie gdyby nie było to rzeczywiście uzasadnione lub nie wynikało z taktyki jaką przyjął. Chyba, jak sam stwierdziłeś, że lubi to lub po prostu chce poćwiczyć, ale to już inna para kaloszy.


Rozumiem, jeżeli chodziłoby o same zawody - ale to raczej było w kontekście całego spławika. Później ogląda się na filmie 'Z wędką nad wodę' - jak fachowiec łowi karasie na 30-40 metrach odległościówką.

Co do fachowości tych fachowców - mam swoje zdanie. Mimo to, może on nie pokazuje, że skuteczniej jest łowić na 40 metrach niż pod brzegiem a po prostu pokazuje jak łowić właśnie na tych 40 metrach. Bo - tu się chyba zgodzimy - prościej jest zarzucić wędkę pod krzaczek 10 metrów od nas niż łowić na dalekim dystansie wagglerem.

Kacper Górecki też tak łowi karpie na jakimś łowisku prywatnym. Absolutny przerost formy nad treścią. Bo karaś podchodzi blisko pod brzeg, i lepiej jest go łowić tam, nęcąc z rączki,  karp zaś żerował w toni, i Kacper miał wyniki dopiero jak nastał wieczór i ryba zeszła do dna, a wcześniej wielką pałą (spławikiem) nie miał jak łowić z opadu...

Kacper to bardzo dobry wędkarz. Mimo to, jego filmy i publikacje bardzo duża rzesza oglądających odbiera dosłownie i później szablonowo powtarza dokładnie to, co robił Kacper na filmie. Był taki przypadek, kiedy ktoś pytał dlaczego zostawia się tyle cm przyponu na dnie bo Kacper zostawiał dużo więcej. Nikt nie zastanowi się jaki ma sens kładzenie przyponu na dnie i faktycznie co mu to daje, ale przyjmuje, że jak będzie tak robił to będzie ciągnął leszcze jak Kacper, na zupełnie innym łowisku, w zupełnie innych - bo czeskich - warunkach itd. Dlatego tutaj nie odniosę się jak łowił Kacper i dlaczego tak daleko. Może był to przerost formy nad treścią jak zauważyłeś a może po prostu tak sobie wygruntował i tam te ryby stały. U mnie na łowiskach komercyjnych też zdarzają się dni, kiedy ten karp odskoczy tak daleko, że jest poza moim zasięgiem i wtedy żałuję, że nie zabrałem odległościówki. A czy była by skuteczniejsza metoda od odległościówki? Tego nie wiem, Kacper łowił spławikiem bo tak chciał.

Dlatego odległościówka jest jedną z technik, skuteczną w pewnych warunkach. Jeżeli więc ktoś uważa, że tylko spłąwiki 8-14 gram są dobre, a reszta jest 'śmiechu warta' - to mam lekko mieszane uczucia. Bo wypowiada się osoba mająca doświadczenie zazwyczaj z bezrybnymi wodami PZW, łowiąca tylko spławikiem. Może i ten ktoś jest mistrzem okręgu lub Polski - ale wcale nie musi być dobry w inne klocki. W UK nie znajdziesz łowiących odległościówką, bo w 90% na tym dystansie wszelkie odmiany feedera będą skuteczniejsze, co jest bardzo logiczne.

Znów się zgadzam ale znów jestem trochę zawiedziony, że wypowiadasz krytykę i odnosisz się do łowisk w UK. Gdybym był na Marsie to pewnie szukał bym niecki z wodą i tam łowił. Ale na wodach pzw tak się łowi a nie inaczej. Jeziora pzw i stawy to nie są urozmaicone lake'i z UK. Co do szablonowego traktowania jestem również przeciwny. Łowi się takimi spławikami jakie są odpowiednie danego dnia na danym łowisku. Jeśli wystarczy 3 gr waggler to taki stosuję. Jeśli potrzebuję 20 gr to również taki zakładam. Na zalewie rybnickim całkiem niedawno, przy ogromnych prądach musiałem kłaść na dnie prawie półtorej metra żyłki i łowić wagglerami od 16 do 20 gram płotki wielkości dłoni. Taka była sytuacja.

I co się tyczy jeszcze samej metody odległościowej. Każdy łowiący dłużej wie co to znaczy przygotować zanęty do takiej metody, zmieszanej z dżokersem, w kilku wersjach. Sorry - ale dla mnie takie podejście to odbieranie przyjemności jaką jest wędkowanie. Bo koszt zanęt zawodniczych, ziem, glin, dżokersów, ilość wiader i mis jaką trzeba z sobą targać nad wodę plus sam czas spędzony na szykowaniu tego - jest dopuszczalny praktycznie tylko na zawodach

Ale można przecież łowić prywatnie odległościówką wydając 15 zł na zanętę. Płatki owsiane, zmielona i wyprażona byłka tarta, kasza kukurydziana, 2 kilogramy gliny lub ziemi a do tego garść pinek. Mamy prostą, tanią i myślę w miarę skuteczną zanętę. Wielokrotnie łowiłem tak. Moim zdaniem wiązanie odległościówki z niesamowitymi kosztami jest bezsasadne. Podobnie jak i tyczką można łowić sypiąc pod spławik same robaki za kilka złotych lub strzelać ziarnami kukurydzy.

Najlepiej zapytać tych speców od 14+ gramowych spławików, jak im idzie łowienie na komercjach. Zapewne usłyszymy, że nie łowią tam, że nie lubią, że to 'burdeliki', że nie są to łowiska dla prawdziwych mężczyzn. A czemu? Bo panowie Mietek  i Zenon, co siedzą obok, łowią lepiej tam teleskopowymi feederami, i się śmieją w głos oglądając takiego wyczynowca :D

Ja łowię na komercjach i nie widzę obecnie konkurencji dla tych łowisk. A odległościówka to moja ulubiona metoda i stawiam ją na równi z tyczką. Wiesz, myślę, że trochę przesadnie oceniasz wyczynowców i chyba się na nich nieco uparłeś. Jaki jest problem w tym, by łowić płotki na 50 metrach odległościówką a na komercji zamiast takiego spławika zastosować pellet waggler i rzucać pod zwisające konary drzewek na przykład? Na prawdę uważasz, że ludzie, bądź co bądź doświadczeni wędkarze, są takimi betonami, że nie potrafią dostosować się do sytuacji? Czasem również mam wątpliwości, ale jednak nie oceniał bym ich aż tak źle. Tym bardziej, że spora rzesza polskich wyczynowców łowi obecnie na komercji, zarówno tyczką, odległościówką jak i feederem.

Zaznaczam, że nie jest to w żadnym razie atak na Ciebie Luk bo nie o to mi tutaj chodzi. Ty przedstawiasz coś ze swojej perspektywy, ja uważam podobnie ale przedstawiam to z nieco innej perspektywy.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: jakub_wr w 20.11.2015, 12:56
Jakub nie przesadzaj na, splawikach BB klasycznych długich piekne lufy lechy wala w górę.
Każdy spławik łamiacy sie na sucho na palcu na 3/4 dlugosci do korpusa zaznaczam długie egzeplaze powyżej 30 cm jest dobry do wystawki.
Z mojego doświadczenia a były sezony kiedy tylko lechy z łodzi łowiłem wystawki sa zalezne od zestawu oraz od brania lecha czy wali w gore czy w bok po dnie .
Co do luf  to piekne i moim daniem najlepsze brania

Maćku oczywiście każdym spławikiem połowisz - ale jak sam piszesz piękne lechy ( dodałbym do tego karpie ;) )
Przy tym modelu zobaczysz branie podnoszone nawet przy najmniejszej śrucinie sygnalizacyjnej. Bo tu robotę wykonuje węglowa wstawka. Jak wejdzie duży leszcz to tylko lepiej ale jak wejdzie mały lub płotki ?
(http://fishingmania.pl/sites/default/files/zdjecia-wedlug-kategorii/porady-i-wskazowki/testy-sprzetu/multi2/2.jpg)

Przy tym spławiku branie podnoszone zauważysz przy 5 razy większej śrucinie sygnalizacyjnej. Nie każdy ma w łowisku takie lechony jak Pan Bogdan. Karmi je codziennie, wypływa na środek głębokiego jeziora i wie że one tam zawsze są.
On je łowi z łódki i może obserwować spławik z 2 metrów od niej. Podchodzą mu duże leszcze którym wielkie śruciny nie przeszkadzają. Do takiego spławika trzeba mieć pewność jaka ryba obrabia Ci przynętę.
(http://img24.staticclassifieds.com/images_tablicapl/199669309_1_644x461_splawik-b-barton-miedzyrzecz.jpg)

Jeśli więc miałbym wskazać bardziej uniwersalny spławik to wybrałbym ten pierwszy. Ale to oczywiście moje odczucie i nie będę o tą teorię walczył do upadłego  :) Jak w każdym przypadku jest wiele czynników które wpływają na dobór sprzętu i metody.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 20.11.2015, 13:03
Jakub  :bravo: co fachowiec to fachowiec
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Marcin w 20.11.2015, 13:51
Matchless 1,5 m przyponu na dnie?! Jejkusiu strasznie dużo, tym bardziej szacunek i gratulacje, że dawałeś radę tak łowić. Sygnalizacja musiała być już minimalna chyba co? Trzeba mieć wprawne oko żeby zauważyć branie.
I tu znowu ciśnie się na usta "dlaczego? po co?". Dlaczego istnieje ograniczenie na zawodach tylko do połowów spławikowych... przecież w takich w takich warunkach lepiej mogłoby sprawdzić się łowienie feederem. To jest dopiero bez sensu...
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 20.11.2015, 14:02
Matchless, masz rację :thumbup: Nie mam wcale zamiaru tutaj 'iść na wojnę z wyczynem' - może źle formułuję swoje wypowiedzi? :)

Na pewno polscy wyczynowcy są bardzo dobrzy w spławiku. Zwykli wyczynowcy w UK nie potrafią tak operować odległościówką jak polscy, bez dwóch zdań.

Jeżeli jesteś dobry w odległościówce, i czujesz to, to łowisz w ten sposób właśnie. Znasz swój sprzęt, spławiki, zestawy, co i jak się zachowuje... Ja nie jestem przywiązany do jednej techniki, i łowię wieloma. Często jednak porady wyczynowców dla osób łowiących w prosty sposób są mocno przesadzone. Bo jeżeli nagle ktoś ma łowić spławikiem 14 gram - to trzeba zmienić wszystko, może przypon zostanie tylko tutaj. Dodatkowo nęcenie też trzeba by zmienić, zanęty, przynęty... Po co?

 
Ja na przykład kładę na piedestały opad. Mało osób wydaje mi się dostrzega jak wielki wpływ ma to na brania. Ciągłe podciąganie zestawu tyczkowego do góry i karmienie z kubeczka, daje rewelacyjne wyniki. To można świetnie naśladować wagglerem właśnie. Co istotne, takie ryby jak liny i karasie też są czułe na opad, pomimo, że żerują z dna. Jeżeli więc skupić się nad tym jak łowić - to spławiki 'ciężkie krowy' powyżej 6-8 gram mijają się często z celem. To ma być cichutki plusk, imitujący wpadanie białych czy kukurydzy podawanej z procy. Na dodatek można łowić na kilku liniach, nie trzeba wcale stawiać na opad, można łowić z dna. Jasne, ze nie sprawdza się to dobrze na zawodach, bo jak inni nęcą jokersem, to ryba wolić może ich skomplikowane i bardzo skuteczne mieszanki. Ale na wielu łowiskach takie podejście sprawdzi się świetnie.

A gdyby tak... zakazać używania jokersa i ochotki? Ciekawe, czy aby na pewno odległościóka na 30 40 metrach byłaby taka dobra?

Wody PZW nie posiadają ryb zachowujących się inaczej, jest ich po prostu o wiele mniej niż w takich Czechach, UK, czy łowiskach komercyjnych, jednak generalnie zachowują się w ten sam sposób. Opad będzie na nie działał bardzo dobrze. Jasne, że trzeba brać pod uwagę różne rzeczy - drobnicę itd. - jednak jeżeli chodzi o uniwersalność - waggler na głębokościach do 3 metrów jest po prostu idealny. Prosty i skuteczny. Tutaj można łowić i małe ryby i duże, bo kołowrotek pozwala przy umiejętnym holu poradzić sobie z dużymi rybami. Nie ma tutaj tyle zamieszania. Jak jest głębiej - zmiana spławika na cięższy, stoperek z żyłki czy gumki  i dalej można sobie dawać ładnie radę.

Ja rozumiem, że taki Bogdan Barton śmiałby się z takiego inserta 2 gramy - ale na jego łowisku może. Nie ma co ukrywać, że większość łowisk jest raczej pod wagglera.

Co się zaś tyczy miejsca gdzie ryby są. Wcale nie musi być tak, że  będą na 40 metrach. Znowu - płoć to płoć, leszcz to leszcz, lin to lin. Jeżeli łowisko to taki kanał lub staw, to spokojnie można łowić bliżej brzegu. Waggler dodatkowo daje opcję nęcenia kilku linii, co jest raczej rzadką opcją przy odległościówce. Jeżeli nastawiamy się na liny - lepiej łowić bliżej brzegu, jeżeli większe leszcze - dalej brzegu. Co lepsze - można nęcić negatywnie i pozytywnie, opierając się na regulacji poprzez 'mało i często'. Odległościówka już nie daje takich możliwości. Ale wyczynowiec ma tyczkę tutaj lub bata, wagglera więc nie używa.

Przyznam szczerze, że sądzę, że polscy wyczynowcy nie mają takich wyników na wagglera, bo... nie łowią w ten sposób! Stąd może taki brak zrozumienia pewnych rzeczy i takie pochopne wpisy. Jeszcze raz powiem - jak są zawody to wiadomo, że trzeba się zachowywać w pewien sposób - ale jak się jest samemu na łowisku - to trzeba łowić na 30-40 metrach? Na pewno? :D  W UK najwięksi wyczynowcy - piszący w gazetach, na jeden artykuł o odległościówce lub sliderze - mają pięć o wagglerze. Nie bez powodu! Na wielu łowiskach maja możliwość łowienia na 20-40 metrach., jeżeli piszą o sliderze - to najczęściej chodzi o łowienie leszczy. I nie jest to wcale opcja brana pod uwagę na zawody, bo 99% wyczynowców wybierze feedera, który jest szybszy i skuteczniejszy.

Odległościówka jest najtrudniejszą z technik wędkarskich, dodatkowo wymaga specyficznego przygotowania, bardzo dobrego sprzętu, pozwalającego osiągac spore dystanse, zwykłe kołowrotki się na przykład tutaj nie nadadzą. Trzeba często mieć odpowiednie zanęty, miksy ziem, glin z dżokersem itd. Tak więc jest to dodatkowo bardzo droga technika. Trzeba mieć tez umiejętności oczywiście...
Waggler to prostota jeżeli chodzi o zestaw, nie trzeba wielkich umiejętności. Można jednak kunszt osiągać w nęceniu, zmienianiu linii, regulować szybkość opadania przynęty, podciągać zestaw, stale prowokując ryby do brania. Można wprowadzić je w amok - wtedy ma się świetne już w ogóle rezultaty. Tak więc jest to prosta technika, w której można jednak osiągac mistrzostwo. Tak jak w odległościówce potrzeba sporego progu aby zacząć (sprzęt i umiejętnosći) - tutaj może być on bardzo niski. W wielu przypadkach da się łowić skuteczniej niż odległościówką, bez takiego nakładu sprzętu, zanęt... Można też łowić drugą wędką, co daje jeszcze więcej frajdy :D


Cholera z wagglera na wietrze zrobił się nam off top co skuteczniejsze... :D   Sorki :)



Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: DarekJ71 w 22.11.2015, 00:09
Widzę, że nam się fajna dyskusja wywiązała. Pozwolę sobie dołożyć swoje 3 grosze. Przede wszystkim należy rozdzielić wędkarstwo rekreacyjne od wyczynowego, bo to zupełnie inne bajki. Ja osobiście łowiąc rekreacyjnie nie wyobrażam sobie używania odległościówki na 40 m, bo jaką cholerę mam się wpatrywać w spławik na takiej odległości skoro mogę użyć feedera i wskaźnik brań mam 3 m przed sobą a nie 40 m. Z drugiej jednak strony nie używam wagglera łowiąc kilka metrów od brzegu, bo w takim wypadku wolę użyć bata, który sprawia mi większą frajdę niż łowienie wagglerem. Jednak kilka razy w roku biorę udział w zawodach i to z sukcesami. Zwykle nęcę dwie linie i zależnie od łowiska albo jest to nęcenie na bata 4 m oraz 6 m, lub na bata 6 m oraz odleglościówkę na ok 20 m. Oczywiście wybieram taktykę, która sprawdza się akurat w danym dniu. Nie łowię dalej niż 20 m bo po prostu nie mam jeszcze takiej wprawy w skutecznym nęceniu i w technice łowienia, bo nie ukrywam, że technika odległościowa jest dosyć trudna. Co do zanęt, to używam glin i ziem, jokersa, zanęt zawodniczych oraz różnych dodatków. Mnie osobiście frajdę sprawia komponowanie zanęty i fakt jakie efekty można uzyskać z tych samych komponentów, zależnie od stopnia nawilżenia stosunku procentowego oraz stosowania klejów. Jestem ambitnym wędkarzem, gdybym takim nie był łowił bym jak moi koledzy z łowiska: Tani teleskop, sprężyna, tania zanęta i karp do zamrażarki. Dlatego jestem na tym forum, bo to skarbnica wiedzy. Śledzę też fora wyczynowe oraz oglądam filmy Kacpra Góreckiego i tym podobne i też wiele się nauczyłem z tego źródła. Szukam informacji, które mnie interesują i z którymi się zgadzam a pozostałe ignoruje bez zbędnych komentarzy. Reasumując, nie twierdze że łowienie ciężkim wagglerem na 40 m jest złe. Skoro są ludzie, którzy tak łowią i przynosi to określone efekty to widocznie ma to sens. Ja tak nie łowię, bo po pierwsze nie potrafię a po drugie na łowiskach, na których wędkuję nie ma takiej potrzeby nawet na zawodach. Nie łowię też wagglerem blisko brzegu bo tak jak już wspominałem wolę użyć bata. Kto ma rację w tym sporze, wszyscy i nikt . Puki czerpiemy radość z wędkowania to technika i umiejętności nie mają większego znaczenia. 
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 22.11.2015, 01:10
Ja osobiście łowiąc rekreacyjnie nie wyobrażam sobie używania odległościówki na 40 m, bo jaką cholerę mam się wpatrywać w spławik na takiej odległości [...]

Szczególnie jest to kłopotliwe, kiedy ma się kiepski wzrok (jak ja). Wszelkie ruchy na wodzie są wtedy niewskazane - czytaj: fale, a co dopiero wiatr i taka odległość.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Marcin w 22.11.2015, 06:34
W tym wszystkim ważne jest też skąd wziął się waggler method. Anglicy łowią w ten sposób na swoich łowiskach wielkie ryby - karpie, liny. Pewnie dlatego używają normalnych wędek z kołowrotkiem a nie właśnie batów. Mi takie łowienie, nawet na wodach pzw, też sprawia frajdę chociaż głównie przerzucam drobnicę. Być może nawet batem łowiłoby mi się wygodniej niż matchówką, nie wiem. Wiem natomiast, że zanim trafiłem na filmiki Luka to miałem 3 romanse z wędkarstwem spławikowym które zakończyły się straszliwymi tragediami, po ostatnim razie nie chciałem nawet patrzeć ani słyszeć o łowieniu na spławik. Dopiero sposób który zobaczyłem na filmach Luka skłonił mnie do ostatniej próby, i udało się. Byłem w stanie skutecznie łowić już od pierwszego podejścia. Obecnie jestem zakochany w łowieniu na spławik i ciągle chcę się w tym kierunku rozwijać, co na początku sezonu było dla mnie nie do pomyślenia. Waggler method jest skuteczny i przede wszystkim prosty, taki "users friendly", świetny sposób żeby zacząć swoją przygodę ze spławikiem. 
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 22.11.2015, 09:12
W UK łowienie batem nie istnieje. Jak ktoś łowi w ten sposób, to najczęściej Polak :) Czasami wyczynowcy używają wersji tyczek z krótkim amortyzatorem, do łowienia 'do ręki', aby było szybciej, no i oczywiście są jeszcze uklejowcy, czasami ktoś w ten sposób próbuje łowić na zawodach na kilku jeszcze rzekach (wyjątki potwierdzające regułę). Jak pisze Marcin - powód jest prozaiczny - wielkość ryb. Można oczywiście mieć bata w wersji pancernej - ale mając coś większego walczylibyśmy zbyt długo, nęcone miejsce zaś zostałoby sponiewierane.

Wbrew obiegowym opiniom tyczki nie są wcale drogie - i wielu Angoli łowi nimi w wersjach np. 9.5 metra, mając tylko małe rolki jako osprzęt. Czasami też dysponują tylko jednym topem. Nie muszą wcale wiele rozkładać, za to dzięki uniwersalnemu amortyzatorowi mogą lądować od płotek po 10 kilowe karpie nawet. Łowią z foteli nawet.

W Polsce jednak tyczkę uważa się praktycznie tylko za narzędzie wyczynowca. Może wynika to z faktu, że nie ma jeszcze na rynku wielu wersji krótszych, poza tym w UK używane tyczki są bardzo tanie. Ktoś kto łowi batem, może się pokusić o taką używaną tyczkę do 11 metrów i zwykłe, tanie rolki. Pięknie możne się nauczyć dokładnego nęcenia, łowienia w opadzie, z podciąganiem zestawu, z użyciem 'mało i często' i kubeczka zanętowego na topie. Nie trzeba wcale kul zanęty i dżokersów, ani drogiego osprzętu. To bardzo prosta technika tak naprawdę, dająca bardzo dobre efekty. Jedyna skomplikowaną rzeczą może być uzbrojenie topa w amortyzator, ale tak naprawdę nie jest to żadna fizyka kwantowa. Ja kupiłem tyczkę ostatnio tyczkę 11.5 metra do kamery podwodnej, w cenie - 27 funtów :) To ciężka pała na karpie - ale na 9.5 metra spokojna do opanowania, nie męczy ręki tak jak bat, którym trzeba ostro machać :D Fajny bat kosztuje tyle co taka tyczka plus amortyzatory i końcówki, z fajnymi małymi rolkami...

Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: DarekJ71 w 22.11.2015, 14:51
Wydaję mi się, że nie da się porównać Polski z UK i traktować niektóre tematy wprost. U nas tyczki są bardzo drogie i kupienie nawet używanej to wydatek nie mniejszy niż 1000 zł. Owszem są modele budżetowe kosztujące 400 zł, ale wolałbym te pieniądze wydać na przyzwoity bat. Poza tym nie uważam, żeby tyczka była kluczem do sukcesów w pseudo wyczynie którym ostatnimi czasy się bawię. Przykładem może być sytuacja na ostatnich zawodach w których brałem udział. Koło mnie siedział wyczynowiec z tyczką z tych co to wszystko wiedzą i przez całe 4 h łowił 10 cm wzdręgi. Nęcił niedomoczoną zanętą dziwiąc się, że ma drobnicę w łowisku. poza tym każde wycofanie tyczki kończyło się uderzeniem topa o wodę. Nie wiem, może to był element nęcenia.Ile ja się nie nasłuchałem teorii na temat przyczyn tych mizernych połowów. Ja natomiast łowiłem batem 6 m i świadomie zrobiłem zanętę bardzo słabo pracującą by pozbyć się wszędobylskich wzdręg. Co prawda przez pierwsze 2 h złowiłem tylko kilka płotek, ale później w łowisko weszły mi leszcze, takie do 500-700 g. Efekt był taki że koleś miał 2500 punktów a ja 4500. Było by więcej ale sporo ryb mi spadło. W sumie zająłem 2 miejsce w sektorze a moja drużyna wygrała całe zawody. Podsumowując temat tyczki to raczej sobie odpuszczę a skupię się na dopracowaniu techniki związanej z łowieniem batem. Poza tym nie wyobrażam sobie wędkowania rekreacyjnego tyczką. Codo tematu nęcenia, to nie wiem czy  stosowania metody mało i często bez wstępnego nęcenia na zawodach by się sprawdziło. Owszem w trakcie jak najbardziej może to przynieść dobre efekty, zwłaszcza na łowiskach gdzie ryby źle reagują na donęcanie kulami. A w temacie zanęt i jokersa to wbrew pozorem nie jest to taka skomplikowana sprawa ani przesadnie droga. 2 kg zanęty Traper Gold Series- 18 zł, glina 6 kg 20 zł jokers 20 zł. Do tego dodatki,które można dodać ale wcale nie trzeba oraz biały lub pinka.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: jakub_wr w 22.11.2015, 15:20
Warto dodać, że piszemy tu o wagglerze, a nie stricte o odległościówce. Łowienie wagglerem wcale nie jest jednoznaczne z łowieniem na dalekich odległościach.

:)
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: koko w 13.11.2016, 22:35
Na wodach stojących wiatr, fala i prądy są często naszymi wrogami. Przeszkadzają one w utrzymaniu przynęty w miejscu, co jest szczególnie ważne, kiedy poławiamy ryby zbierające pokarm z dna.
...........

Moje zdanie jest takie, że jeśli ktoś, mimo dużego wiatru, decyduje się na łowienie spławikiem, to nie należy bać się dużego spławika, znacznego przegruntowania, dużych obciążeń na dnie. Wiadomo, zestaw staje się wtedy o wiele mniej czuły. Jednak w takich warunkach lepiej zarejestrować jedno branie na dziesięć, niż nie mieć żadnego z powodu przesuwającego się zestawu.
............



W tym przytoczonym cytacie jest mowa o łowieniu spławikowym zestawem zakotwiczonym. Tak łowi się w wodach stojących jak i wolno płynących. Chciałbym ten temat nieco rozwinąć. :)

 Przy łowieniu z dna na spławik mamy dwa podstawowe problemy. Pierwszy to skuteczność zakotwiczenia zestawu, drugi to odporność spławika na przytopienia powodowane chwilowymi zmianami naporu wody i/lub wiatru. Odniosę się tylko w skrócie do drugiego problemu.

Na zakotwiczony zestaw działa uciąg wody i wiatr powodując siły naporu na żyłkę i spławik. Siły te zależą od prędkości ruchu wody lub wiatru, powierzchni żyłki oraz od powierzchni i kształtu spławika.  W wodach płynących siły zawsze działają na odcinek żyłki spławik-przynęta. W wodach stojących przeważnie oddziaływanie na żyłkę można wyeliminować lub mocno ograniczyć przez jej zatopienie, ponieważ ruch wody jest tylko w warstwie powierzchniowej.

 Kierunek działania sił naporu jest równoległy do powierzchni wody. Możemy zebrać wszystkie napory i mówić o sumarycznej wypadkowej sile naporu N przyłożonej do spławika. Składowa prostopadła do spławika tej wypadkowej powoduje zatapianie spławika. Siłą przeciwdziałającą zatapianiu jest wyporność użytkowa W spławika.
Przegruntowując zestaw obniżamy wartość siły składowej zatapiającej spławik i osiągamy stan, w którym antenka spławika będzie nad powierzchnią wody, a korpus pod wodą.  Zawsze przy łowieniu zestawem zakotwiczonym musimy mniej lub więcej przegruntować zestaw. Przegruntowanie powoduje, że odcinek żyłki od dna do spławika odchyla się od pionu i staje się ukośny.

W powszechnym rozumieniu wśród wędkarzy przegruntowanie oznacza o ile w cm długość l odcinka żyłki mierzonej od gruntu do spławika jest większa od głębokości łowiska h. Nie jest to dobra definicja, ponieważ nie oddaje dobrze sytuacji. Przegruntowanie np. o l= 5 cm przy głębokości  łowienia h=1 metr daje zupełnie inny efekt niż takie przegruntowanie przy łowieniu na 3 czy 8 metrach. :(
 
Praktyczniejszą definicją przegruntowania upraszczającą znacznie opis tego, co się dzieje jest iloraz l/h, przy czym l jest dlugością odcinka od wybranego punktu antenki spławika do punktu zakotwiczenia, a nie do haczyka.  Przy tej definicji takie samo przegruntowanie spowoduje identyczny efekt niezależnie od głębokość łowienia.  Przegruntowanie np. 1,05 oznacza dodatkową długość żyłki 5 cm przy głębokości 1 m, 10 cm przy głębokości 2 m, 15 cm przy głębokości 3 m, itd. Przegruntowanie 1,2 odpowiednio daje 20 cm, 40cm, 60 cm. Takiego znaczenia przegruntowania będę tutaj używał.

Okazuje się, że konieczne przegruntowanie, aby antenka spławik znalazła się nad powierzchnią wody, a korpus poniżej zależy jednoznacznie tylko od ilorazu N/W (napór przez wyporność), przy czym ta zależność jest nieliniowa. Jeśli więc siła naporu N (w skrócie napór) rośnie, to musimy zwiększyć przegruntowanie. Jeśli przegruntowania nie chcemy zwiększać, to trzeba zwiększyć wyporność użytkową W spławika. Takie samo przegruntowanie może być potrzebne przy małym spławiku i małym naporze jak i bardzo wypornym spławiku i dużych naporach.

Łowienie zestawem mało przegruntowanym jest z wielu względów dużo korzystniejsze.
 
Jak widać trzeba wybrać kompromis między wypornością spławika i przegruntowaniem, ponieważ na siły naporu mamy bardzo ograniczony wpływ ( kształt spławka i ewentualnie grubość żyłki). :(

Wyporność użytkowa W spławika decyduje o ilorazie N/W, a ten o koniecznym przegruntowaniu. Wzrost wyporności W, to zmalenie koniecznego przegruntowania. W przypadku  spławika z obciążeniem własnym  wyporność  W będzie równa zewnętrznemu  obciążeniu dodatkowemu, które spławik wyważa. Czyli jeśli mamy np. spławik 10 g z obciążeniem własnym 8 g, to konieczne przegruntowanie zestawu będzie wynikać z wyporności 10 - 8 = 2 g. Przegruntowanie będzie nieco większe niż dla spławika 2 g bez obciążenia własnego (nieco większe, bo większa powierzchnia wyporniejszego spławika daje większy napór).
 
Należy jeszcze dodać, że podniesienie obciążenia głównego na żyłce w kierunku spławika, niezależnie jaki to spławik, skutkuje koniecznością zwiększenia długości żyłki od zakotwiczenia do spławika gwarantującego, że antenka znajdzie się nad wodą.
 
Jeżeli łowimy z dna, nie kotwiczymy celowo zestawu, oczekujemy aby nasz zestaw dryfował i jeśli chcemy aby przy zatrzymaniu zestawu na zaczepie spławik nam nie tonął, to musimy zestaw tak samo przegruntować jak przy zakotwiczeniu. Wtedy korpus spławika przy swobodnym dryfowaniu będzie nieco wynurzony.

Wszystkie poniższe wykresy pokazują zależności  dla zestawów  zakotwiczonych, w których pomiędzy zakotwiczeniem a spławikiem nie ma dodatkowego obciążenia.

Na Rys.1 pokazane są wykresy jak musi zmienić się aktualne przegruntowanie zestawu ze spławikiem bez obciążenia własnego, jeśli do spławika dodamy obciążenie własne 0,5,  0,8 lub 0,9 wartości jego wyporności użytkowej.  Taka zmiana przegruntowania  wynikająca z wykresu gwarantuje, że po dodaniu obciążenia pozycja spławika będzie taka sama jak przed, tj. antenka nad wodą, korpus pod wodą.
   

(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/1442_13_11_16_8_52_02.jpeg)

  Rys.1. Zależność przegruntowania po dodaniu obciążeń własnych do spławika od przegruntowania bez obciążenia własnego.


Wykresy z Rys.1 zależą od kształtu spławika i zawierają się w obszarze wyznaczonym przez spławik podłużny oraz spławik o kształcie kulistym.  Dla przegruntowań poniżej 1,15 różnice w zależności od spławika nie przekraczają ok. 10%, przy przegruntowaniach rzędu 2 przekraczają 100%. Rys.1 dotyczy spławików podłużnych, dla których konieczne przegruntowania zestawu po dodaniu obciążenia własnego są mniejsze.

Przy łowieniu zestawem zakotwiczonym istotna jest odporność spławika na przytapianie. Przegruntowanie daje gwarancje, że przy warunkach, w których je nastawiono nad wodę wystaje antenka. Jednak warunki zewnętrzne nie są stałe i chwilowy wzrost prędkości przepływu wody lub podmuchy wiatru zwiększają napór i mogą powodować irytujące częściowe lub całkowite przytapianie antenki.
 
Odporność na przytapianie można zdefiniować jako konieczny procentowy wzrost aktualnego naporu aby zatopić określoną długość antenki przy takim wyjściowym przegruntowaniu zestawu aby korpus spławika nie wystawał nad wodę. Odporność  można rozdzielić na dwie składowe. Pierwsza składowa  wynika tylko z geometrii  czyli umownej długości do zatopienia i jest zależna  od aktualnego przegruntowania oraz głębokości  łowienia. Jeśli przegruntowanie rośnie lub rośnie głębokość łowienia to składowa tej odporności  na przytapianie maleje. Jest ona niezależna od innych elementów  zestawu i może być analitycznie jednoznacznie określona. Druga składowa  zależy od proporcji wymiarów  antenki i jej wyporności , kształtu i budowy spławika, a nawet od metody łowienia.  Z tych powodów druga składowa jest bardzo trudna teoretycznie do określenia , a  jej wpływ w stosunku do pierwszej składowej na sumaryczną odporność jest często drugorzędny.  Całkowita odporność na przytopienia jest sumą obu składowych.  Poniżej mowa jest tylko o pierwszej składowej, do drugiej kiedyś powrócę. ;)

 Na Rys.2 pokazana jest, dla różnych głębokości łowienia h, zależność składowej odporności na zatapianie związanej z długością odcinka antenki do zatopienia od aktualnego przegruntowania. Na osi x mamy przegruntowanie, a na osi y konieczny procentowy przyrost naporu powodujący zatopienie przyjętego odcinka antenki. Założyłem odcinek 2 cm do zatopienia. Podwojenie odcinka do zatopienia powoduje mniej więcej dwukrotny wzrost odporności pierwszej składowej, skrócenie odcinka powoduje zmalenie tej odporności. Podobnie jest z głębokością h łowienia, ale zależność jest odwrotna.

(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/1442_13_11_16_9_47_26.jpeg)

Rys.2. Zależność składowej odporności na zatapianie od przegruntowania.



Dwukrotne zwiększenie głębokości łowienia tym samym zestawem i w tych samych warunkach powoduje ok. dwukrotne zmniejszenie tej składowej. Zakładając ileś razy większą długość odcinka do zatopienia oraz zwiększając tyle samo razy głębokość łowienia uzyskamy taką samą odporność. 
Z Rys. 2 widać, że omawiana składowa odporności na przytapianie gwałtownie maleje wraz ze wzrostem koniecznego przegruntowania, a na ten wzrost bardzo silny wpływ ma wstępne obciążenie spławika, patrz Rys.1. :(

Na Rys.3 pokazana jest zależność w procentach omawianej 2 cm odporności  na przytapianie od przegruntowania zestawu ze spławikiem bez własnego obciążenia, któremu następnie dodano własne obciążenie 0,5  0,8 lub 0,9 jego wyporności (0 oznacza, że obciążenia własnego nie ma). Wykres dotyczy 2m głębokości łowienia. Zakładając 5% odporności odcinka 2 cm widzimy, że dla spławika bez obciążenia własnego będzie ona możliwa przy przegruntowaniu 1,1, a dla spławika z obciążeniem 0,9 jego wyporności,  przegruntowanie spławika przed dodaniem tego obciążenia musiałoby wynosić zaledwie ok. 1,001, czyli 2 mm. :o


(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/1442_13_11_16_9_14_01.jpeg)

Rys. 3. Zależność odporności na przytapianie po dodaniu obciążenia własnego spławika od przegruntowania spławika bez obciążenia.



Chcąc zwiększyć  odporność na przytapianie całego spławika przy łowieniu zestawem zakotwiczonym należy stosować długą, możliwie cienką z uwagi na wiatr antenkę, wyporniejsze spławiki bez lub z najmniejszym akceptowalnym jeszcze obciążeniem własnym, a obciążenie główne umieszczać możliwie nisko.

W powszechnym przeświadczeniu wędkarzy  korzystny wpływ  bardzo wypornej antenki na skuteczne zapobieganie przytopieniom przy łowieniu zakotwiczonym zestawem jest oczywisty. Też tak uważałem ale obecnie po pewnych przemyśleniach sądzę, że nie jest to takie zawsze jednoznaczne. :)     
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: katmay w 13.11.2016, 23:34
Czyli w telegraficznym skrócie.
Jeśli jest uciąg i spławik tonie, to należy zmniejszyć obciążenie na lince głównej, zastępując je przelotową oliwką. Da ona kotwicę zestawu, a zmniejszone obciążenie główne spowoduje, że spławik nie będzie pod wplywem uciagu tonąć.



Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: maciek_krk w 13.11.2016, 23:34
Tak powinny wyglądać lekcje / wykłady z fizyki w naszych szkołach i uczelniach. Ja dużo chętniej bym na nie wtedy uczęszczał, choć i tak fizyka była bliższa memu sercu niż np. biologia i nauka o organach wegetatywnych sosny :( do takich teoretycznych zajęć, powinny dojść praktyczne zajęcia nad wodą i dla wielu fizyka stałaby się ulubionym przedmiotem w szkole i na studiach ;)

Koko bardzo rzeczowo to wyjaśniłeś. Ja osobiście lubię mieć gdzieś w tyle głowy podstawy pewnych zjawisk, dzięki czemu mogę bardziej świadomie patrzeć na świat, a w tym konkretnym przypadku na antenkę mojego wagglera :)

Dzięki wielkie
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: koko w 14.11.2016, 08:33
Czyli w telegraficznym skrócie.
Jeśli jest uciąg i spławik tonie, to należy zmniejszyć obciążenie na lince głównej, zastępując je przelotową oliwką. Da ona kotwicę zestawu, a zmniejszone obciążenie główne spowoduje, że spławik nie będzie pod wplywem uciagu tonąć.



Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Nie. Niewłaściwie zrozumiałeś. :( :(

Oczywiście przelotową oliwkę można zawsze dodać i to jest najlepszy sposób skutecznego kotwiczenia. :)

Rolą obciążenia głównego jest wyważenie zestawu i spowodowanie aby siła potrzebna do zanurzenia spławika wynikała tylko z wyporności antenki. Eliminując to obciążenie spowodujemy, że siła ta będzie równa (nawet większa - w tym miejscu nie chcę tego tematu rozwijać) wyporności spławika.

Zlikwidowanie lub zmniejszenie obciążenia nie spowoduje zwiększenia odporności spławika na przytapianie. :(

Zlikwidowanie obciążenia głównego pod warunkiem, że było blisko przy dnie  spowoduje potrzebę niewielkiej korekty przegruntowania w kierunku jego zmniejszenia. 

Gdyby jednak obciążenie główne było umieszczone wysoko, to taki zestaw musiąłby być bardziej przegruntowany niż z obciążeniem przy dnie. Im wyżej tym bardziej, aż do wartości jaka wynika dla spławika z własnym obciążeniem równym sumie głównego i własnego. :)
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: koko w 07.01.2017, 13:10
W nawiązaniu do mojego wcześniejszego wpisu w tym wątku dotyczącego łowienia przy zakotwiczeniu zestawu (http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=1344.msg186247#msg186247)  omówię jeszcze jeden z problemów łowienia wagglerem lub sliderem w wodzie stojącej pojawiający się kiedy przynętę lokujemy nad dnem, woda płynie, a nam zależy aby zestaw maksymalnie pozostawał w miejscu zarzucenia. :)

 Przy takim łowieniu staramy się nęcić punktowo, ponieważ  jest ono skuteczne i oszczędne. Pozostawanie jak najdłużej zestawu w niewielkiej strefie nęcenia jest bardzo pożądane i ma pozytywny wpływ na wyniki połowu. Wydaje się także, że wolniej poruszająca się przynęta nad dnem wzbudza większe zaufanie u ryb, przynajmniej niektórych gatunków.
Jednak przepływ powierzchniowych warstw wody spowodowany wiatrem lub występujący nawet bez wiatru napiera na spławik lub także na żyłkę odcinka spławik -wędka i przemieszcza zestaw poza miejsce nęcenia.  Napór na żyłkę eliminujemy zatapiając ją, natomiast napór wody na spławik zawsze pozostanie. :( Będzie także napór wiatru na antenkę nad powierzchnią i może on być zgodny do kierunku przepływu wody lub przeciwny. Przeciwny kierunek wiatru będzie spowalniał przemieszczanie zestawu. :)

Skoro nie możemy wyeliminować wpływu ruchu wody na spławik zachodzi pytanie, jaki powinien być ten spławik czy zestaw, aby w maksymalny sposób ograniczyć jego prędkość przemieszczania się. Większość wędkarzy odpowie, że trzeba łowić ciężko, czyli spławikami o dużej wyporności. Tak rzeczywiście może być, chociaż nie wynika to z wyporności ani z masy zestawu, ale bezpośrednio wynika ze zróżnicowania wielkości powierzchni  elementów spławika prostopadłej do kierunku ruchu. Spławik musi jeszcze mieć odpowiednią długość aby zwiększenie wyporności było skuteczne. Im szybszy ruch wody tym powinien być dłuższy.
Temat ten już częściowo zasygnalizowałem w wątku „Jak dobrać gramaturę spławika”  http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=5917.msg179657#msg179657

Od czego więc zależy prędkość przemieszczania się wagglera lub slidera z przynętą nad dnem oraz dryfującą warstwą powierzchniową wody i jakich maksymalnych spowolnień ruchu zestawu w stosunku do dryfu możemy oczekiwać.

(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/1442_07_01_17_11_50_47.jpeg)

Na rysunku wyżej pokazany jest wyważony spławik w wodzie. Żyłka od spławika do wędki jest zatopiona poniżej warstwy ruchu wody. Poniżej tej warstwy znajduje się także korpus spławika, a więc część cienka spławika musi być odpowiednio długa, aby w danych warunkach panujących na jeziorze takie położenie korpusu  zapewnić.  Woda porusza się tylko w górnej warstwie i jej prędkość maleje od jakieś wartości maksymalnej przy powierzchni do zera na pewnej niewielkiej głębokości. Pokazują to strzałki z lewej strony antenki spławika. Nie sposób określić ogólnie, jaka to może być prędkość maksymalna ani jaka może być grubość warstwy wody w ruchu. Wielkości te będą różne w zależności od specyfiki danego zbiornika i aktualnych warunków pogodowych lub zaburzeń w alokacji wody spowodowanych wcześniej przez wiatr. :(
 
Wielkość v1 jest obliczeniową średnią prędkością wody w warstwie płynącej i jej wartość można oszacować na mniej więcej równą 0,3 prędkości maksymalnej.  Prędkość v1 jest w praktyce prędkością, z jaką poruszałby się wycięty i ustawiony pionowo odcinek spławika znajdujący się całkowicie w warstwie wody płynącej. Wielkość P1 jest powierzchnią spławika prostopadłą do ruchu w warstwie wody płynącej, czyli jest to średnica tej części spławika razy grubość warstwy. P2 jest tak samo określoną powierzchnią spławika, ale w strefie wody stojącej, dodatkowo zsumowaną z powierzchnią żyłki od spławika do przynęty. Na powierzchnię P1 działa napór wody, a na P2 działa opór wody, co w sumie daje ruch spławika z prędkością v2 mniejszą od v1. Można wykazać, że zmniejszenie się prędkości v2 spławika w stosunku do średniej prędkości wody w strefie jej ruchu zależy od ilorazu powierzchni P2/P1. Można także wyliczyć jak ta zależność przebiega i to zostało pokazane w zamieszczonej pod rysunkiem wyżej  tabelce. :)
   
Jak z tabelki wynika przy równości obu powierzchni (iloraz P2/P1=1) prędkość zestawu wynosi ok. 50% średniej prędkości wody, przy ilorazie np. 4 wynosi ok. 33%, przy ilorazie 8 wynosi 26% itd.
Chcąc więc zmniejszyć prędkość przemieszczania się zestawu trzeba dążyć do stosowania cienkiej części spławika znajdującej się w strefie ruchu wody i dążyć do zwiększenia powierzchni części spławika znajdującego się poniżej tej strefy. Przy zachowaniu proporcji w kształcie i zwiększeniu wyporności np.2 razy, powierzchnia zwiększa się ok. 1,6 razy, przy zwiększeniu wyporności 3 razy mamy wzrost ok. 2 razy, co jak widać z tabelki w mniejszym wymiarze przekłada się na spowolnienie ruchu.
 
Powierzchnię P2 można zwiększyć poprzez wzrost wyporności lub poprzez zmianę kształtu. Przy takiej samej wyporności dwóch korpusów większą powierzchnię będzie miał ten, który jest smuklejszy. W poniższej tabelce podano jak przyrasta powierzchnia prostopadła do kierunku ruchu korpusu w kształcie walca w zależności od stosunku k ( k=l/d ) jego długości l do średnicy d przy zachowaniu stałej wyporności. Odniesieniem jest korpus, którego długość jest równa średnicy. Podane w tabelce wartości są nieco skorygowane przez uwzględnienie zmiany oporu powierzchni zależnej od k. Wartości w tabelce są niezależne od wyporności korpusu.

                  (https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/1442_07_01_17_12_58_31.jpeg)
               Zmiana powierzchni ruchu w zależności  od ilorazu k długości do średnicy.


Stosując korpus o np. o k=25 mamy ok. dwukrotny zysk na powierzchni w stosunku do k=6. Slidery oferowane w sklepach mają korpusy wrzecionowate właśnie o współczynniku k rzędu 5-6. Im bardziej pękaty korpus tym przy takiej samej wyporności przyrost powierzchni w stosunku do k=1 jest mniejszy. Dla korpusu kulistego powierzchnia skorygowana i opór, jaki stawia woda wynosi ok. 80% oporu kształtu walca o k=1 przy takiej samej wyporności. Kształt kulisy ma najmniejszą powierzchnię prostopadłą do kierunku ruchu, współczynnik oporu jest ok. 2 razy mniejszy niż dla walca o k=20. Korpusy pękate zbliżone do tego kształtu będą  najgorsze pod kątem wpływu na spowolnienie ruchu spławika. :(   
 
 Powierzchnię P2 zestawu można także zwiększyć stosując wstawkę z grubej żyłki pomiędzy spławikiem, a przyponem.  Przykładowo żyłka 0,25mm ma powierzchnię, która nas interesuje równą 2,5 cm2 na metr długości, co stanowi ok. 50% omawianej powierzchni korpusu o wyporności 3g i k=5 lub 30% dla k=25. Jak widać jest to bardzo duży zysk, szczególnie dla małych wyporności i przy większych głębokościach.
 
Na powierzchnię P1 mamy wpływ taki, że możemy zmniejszać średnicę tej części spławika, natomiast nie wiemy, jaka długość decydująca o tej powierzchni będzie poddana naporowi przy konkretnych warunkach. :( Generalnie im szybszy przepływ wody tym grubsza warstwa tego przepływu i większa powierzchnia, a więc i mniej skuteczne procentowe spowolnienie przemieszczania się zestawu.
Jeśli zależy nam bardzo na minimalnym przemieszczaniu się zestawu to najbardziej skuteczne jest właśnie zmniejszenie tej średnicy. Zmniejszenie n-krotne  średnicy spowoduje n-krotny wzrost ilorazu P2/ P1 w jego części bez uwzględnienia żyłki i w konsekwencji  duży zysk na spowolnieniu.
Na rynku brakuje spławików o bardzo cienkich elementach pracujących w strefie ruchu wody. Te, które są mają średnice najczęściej nie mniejsze niż 3 mm. Niektóre mają cieńsze wstawki ale zbyt krótkie. :(

Ja w sytuacjach, kiedy zależy mi na dużym spowolnieniu zestawu stosuję zakupione i specjalnie przerobione spławiki o wypornościach najczęściej poniżej 3g. Segment dla strefy ruchu wody montuję z włókna węglowego o średnicy 0,8 lub 1mm i długości dostosowanych do moich łowisk. Na końcu daję grubszą antenkę  umożliwiającą łatwiejsze wyważanie, zapobiegającą ewentualnemu fałszowaniu z powodu efektu napięcia powierzchniowego i poprawiającą widoczność antenki.  Korpusy są oryginalne o długości 19 do 23 cm oraz 5 lub 5,5 mm średnicy. Takimi spławikami łowię na niewielkich odległościach rzędu do kilkunastu metrów. Do cechy ujemnej takich spławików mogę ewentualnie zaliczyć gorszy komfort zarzucania i wrażliwość na złamanie. :( Spławiki takie pokazane są na zamieszczonym zdjęciu.

         (https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/1442_07_01_17_11_53_33.jpeg)


Zwracam jeszcze uwagę, że przy łowieniu zakotwiczonym wielkość powierzchni P2 nie ma znaczenia, natomiast powierzchnia P1 powinna być jak najmniejsza.

Reasumując.
Najmniej podatnym zestawem na dryf wody w jeziorze, z przynętą nad dnem, przy zastosowanej wyporności spławika będzie taki, który ma spławik o bardzo cienkim segmencie znajdującym się w strefie ruchu wody, maksymalnie długim korpusie ulokowanym poniżej strefy ruchu  i wstawką  o dużej średnicy żyłki  łączącej spławik z przyponem. Rozmieszczenie obciążenia nie ma wpływu. :)
                               


Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Piitubski w 07.01.2017, 13:45
Świetny artykuł. To już teraz wiem, dlaczego należy używać długich antenek do wagglerów. :) Ode mnie :thumbup:
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: lester w 07.01.2017, 14:55
Koko, do ilu cm długości dochodzą Twoje spławiki?
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 07.01.2017, 16:04
Koko jak zwykle wywróciłeś wszystkie moje teorie łowienia na kanale ??? Zresztą gdy łowie frangielką  zawsze łatwiej mi utrzymać zestaw w miejscu i można zastosować mniejsze gramatury spławików, jak zwykle artykuł super :bravo:
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: koko w 07.01.2017, 16:41
Koko, do ilu cm długości dochodzą Twoje spławiki?

Jeśli zależy nam na małym dryfie zestawu, to wskazane byłyby korpusy możliwie długie. Ale tutaj też obowiązuje zasada kompromisu.
Długość części cienkiej zależy od grubości warstwy wody w ruchu, która to może być różna na różnych wodach i zależna dodatkowo od wiatru. Nie mam zbyt dużego doświadczenia w tym względzie, ponieważ od czasu kiedy zacząłem o temacie rozmyślać minęło niewiele czasu i łowię tylko na dwóch stosunkowo spokojnych łowiskach.

Generalnie łowię delikatnie i jeśli takimi spławikami,  to przeważnie do 3g. Długość korpusów wynika z tego co mogę kupić i dostosować, czyli  19 do 23 cm, 0,5 lub 0,55 cm średnicy. Części  cienkie z włókna węglowego o średnicy 0,8 do 1 mm mają wraz z grubszymi  końcówkami  od 15 do 25 cm.
 
Czyli razem spławiki  mają długość od 34 do 48 cm.
 
W tegorocznym sezonie chcę trochę poeksperymentować, w szczególności spróbować  może w jakiś sposób  pomierzyć grubość warstwy ruchu wody dla różnych warunków.
Jeśli dojdę do interesujących wyników, to oczywiście podzielę się nimi. :) 
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: koko w 07.01.2017, 16:57
Koko jak zwykle wywróciłeś wszystkie moje teorie łowienia na kanale ??? Zresztą gdy łowie frangielką  zawsze łatwiej mi utrzymać zestaw w miejscu i można zastosować mniejsze gramatury spławików, jak zwykle artykuł super :bravo:

Chyba niepotrzebnie martwisz się utatą wiary w swoje teorie łowienia na kanale.

Na kanale woda płynie na całej głębokości, a moje wywody takiej sytuacji absolutnie nie dotyczą. :)
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 07.01.2017, 17:09
A tu byś się zdziwił :) zgodnie z przyjętą teorią powinno ciągnąć na 2/3 głębokości a tu ciągnie tylko górą lub tylko przy dnie i bądź tu mądry człowieku
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: marian190975 w 08.01.2017, 20:38
Jak u mnie na zalewie wieje i ciągnie używam tego spławika, hand made. Zmieniłem tylko antenkę  z otwartej rurki na zamkniętą, pusta w środku.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: promek w 09.01.2017, 10:43
Bardzo fajny spławik. Pewnie dobrze sprawdza się w trudniejszych warunkach.
Ja używam spławików Cralusso i też dają radę. Mnóstwo różnych antenek które zgromadziłem pozwalają dostosowywać się do różnych warunków.

koko.
Bardzo ciekawe są Twoje rozważania na temat spławików. Można z nich wiele skorzystać i wyciągnąć wnioski. :thumbup:
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: koko w 09.01.2017, 20:37
Cieszy mnie to. :) :)

Pozdrawiam


 
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: DaroPolska w 11.02.2017, 21:07
Na duży wiatr najlepiej zastosować długi spławik z nisko położonym środkiem ciężkości i w miarę cienką anteną. Więcej obciążenia na żyłkę, większy przegrunt zestawu pod warunkiem, że dno jest czyste. Najlepszy jest ma się rozumieć slider, ale nie zawsze ze względu na głębokość można go zastosować. W przypadku nierównego dna lepiej łowić na nieco bardziej wyporną antenę, wtedy każde zawadzenie przynęty o dno nie powoduje całkowitego zanurzenia spławika. Niestety widoczność brań jest wtedy gorsza.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 17.02.2017, 00:05
Marianie, myślę, że byłoby warto zebrać ten tekst i zrobić z tego artykuł na stronę główną.
Dzięki za opisy! :thumbup:
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: koko w 28.02.2017, 10:15
Napiszę, ale w późniejszym terminie. :)
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Dawid1987 w 22.11.2020, 20:03
Chciałbym odkopać ten temat bo ostatnio zainteresowałem się kwestią skutecznego kotwiczenia zestawu i znalazłem kilka ciekawych wpisów Mariana (KOKO) natomiast nie wiem czy do końca rozumiem Jego pierwszy znajdujący się w tym temacie. Najprawdopodobniej coś pokręciłem i stąd moje niezrozumienie ale z tego co przeczytałem to w momencie gdy mamy zakotwiczony zestaw i przytapia nam spławik to lepiej zwiększać stopniowo grunt do momentu aż spławika nie będzie zatapiać siła N. Marian w swoim pierwszym długim wpisie w tym temacie pisze, że gdy rośnie przegruntowanie lub głębokość to maleje odporność na przytapianie - to jak to w końcu jest z tym przegruntowaniem? Skoro większe przegruntowanie = mniejsza potrzebna siła do przytopienia spławika to jak większe przegruntowanie ma pomóc aby spławika nie za zatapiało?

Przepraszm, jeśli wyszedłem na idiotę ale trochę się pogubiłem.
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: koko w 23.11.2020, 13:32
Jeśli chodzi o mój wpis #35 z tego wątku, który Cię zainteresował, to jest tam  następujące wyjaśnienie  jakich konfiguracji zestawów rozważania te dotyczą.

„Wszystkie poniższe wykresy pokazują zależności  dla zestawów  zakotwiczonych, w których pomiędzy zakotwiczeniem, a spławikiem nie ma dodatkowego obciążenia.”

Zwracam na to uwagę, ponieważ tego typu zestawy zachowują się inaczej niż z obciążeniem pomiędzy spławikiem i zakotwiczeniem.

W swoim wpisie napisałeś:
„ gdy rośnie przegruntowanie lub głębokość to maleje odporność na przytapianie - to jak to w końcu jest z tym przegruntowaniem? Skoro większe przegruntowanie = mniejsza potrzebna siła do przytopienia spławika to jak większe przegruntowanie ma pomóc aby spławika nie za zatapiało?”

Aby dany spławik bardziej przytopić przy większym przegruntowaniu potrzebna jest większa, a nie mniejsza siła N.
Mniejsza odporność na przytapianie jest to zupełnie coś innego niż siła potrzebna do przytopienia.
W swoim wpisie podałem następującą definicję odporności na przytapianie:

„Odporność na przytapianie można zdefiniować jako konieczny procentowy wzrost aktualnego naporu aby zatopić określoną długość antenki przy takim wyjściowym przegruntowaniu zestawu aby korpus spławika nie wystawał nad wodę”.

Przykład.
Zarzucamy zestaw na którego jednym końcu jest spławik, a na drugim obciążenie mające całość kotwiczyć. Woda płynie i zatapia spławik. Dobieramy tak przegruntowanie wyjściowe aby spławik miał wystawioną antenkę np. do podstawy korpusu. Na spławik działa aktualny napór N. Za chwilę napór zwiększa się np. o10%. I antenka przytapia się o d cm.
Gdyby przegruntowanie wyjściowe było większe, to aktualny napór na taki sam spławik będzie większy. Aby przytopić w tych nowych warunkach antenkę o d cm wystarczy zwiększenie aktualnego naporu o mniej niż 10%. Odporność na przytapianie więc zmaleje.
Antenka będzie szybciej przytapiana pod wpływem zmian naporu.

Poniżej zamieściłem fragment wpisu o którym mowa.


........................................
........................................

 Na Rys.2 pokazana jest, dla różnych głębokości łowienia h, zależność składowej odporności na zatapianie związanej z długością odcinka antenki do zatopienia od aktualnego przegruntowania. Na osi x mamy przegruntowanie, a na osi y konieczny procentowy przyrost naporu powodujący zatopienie przyjętego odcinka antenki. Założyłem odcinek 2 cm do zatopienia. Podwojenie odcinka do zatopienia powoduje mniej więcej dwukrotny wzrost odporności pierwszej składowej, skrócenie odcinka powoduje zmalenie tej odporności. Podobnie jest z głębokością h łowienia, ale zależność jest odwrotna.

(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/1442_13_11_16_9_47_26.jpeg)

Rys.2. Zależność składowej odporności na zatapianie od przegruntowania.



Dwukrotne zwiększenie głębokości łowienia tym samym zestawem i w tych samych warunkach powoduje ok. dwukrotne zmniejszenie tej składowej. Zakładając ileś razy większą długość odcinka do zatopienia oraz zwiększając tyle samo razy głębokość łowienia uzyskamy taką samą odporność. 
Z Rys. 2 widać, że omawiana składowa odporności na przytapianie gwałtownie maleje wraz ze wzrostem koniecznego przegruntowania, ......................
.......................................................................
 

Dla głębokości łowienia 4 m z wykresu wynika, że przy  przegruntowaniu 1,050 przytopienie antenki o 2 cm nastąpi po zwiększeniu naporu o ok. 5%.
Dla przegruntowania 1,010 takie samo przytopienie nastąpi po zwiększeniu naporu aż o ok. 25%.
Rozwinięcie tematu znajdziesz w wątku „Zestawy zakotwiczone” działu Spławik.
 :)
Za dociekliwość  :thumbup:
Tytuł: Odp: Waggler na wietrze
Wiadomość wysłana przez: Dawid1987 w 23.11.2020, 13:34
Dzięki Marian!