Najwyższy czas, by w końcu dodać jakiś wpis w wątku o tematyce wędkarskiej
Ostatnio cały czas siedzę po drugiej stronie, czyli na serwerze i w dziale administracyjnym. Przenieśliśmy się na nowy system operacyjny, niektóre rzeczy wymagają zmian w konfiguracji, przygotowujemy się do postawienia nowej strony głównej. Chcąc sprawnie zarządzać linuksowym serwerem, muszę się cały czas dokształcać, co zajmuje bardzo dużo czasu. Stąd od dłuższego już czasu mało moich wpisów w ogólnodostępnych działach wędkarskich
Nie dodałem nawet relacji z moich ostatnich linowych wypraw.
Lin obok płoci to mój ulubiony gatunek ryb spokojnego żeru.
Tego typu porównania metod wymagają przeprowadzenia odpowiednich testów. To, że ktoś ma bardzo rewelacyjne wyniki i łowi techniką X po 20 linów, nie upoważnia nas do wyciągnięcia wniosków, że te ta technika jest lepsza od innych. Być może zastosowanie techniki Y pozwoliłoby na złowienie 40 linów.
Często robię różne doświadczenia, więc mogę się podzielić swoimi obserwacjami.
Kiedy łowię na dwie gruntówki, to w ramach tych doświadczeń czasem umieszczam dwa różne zestawy w tym samym miejscu. Ostatnio w ten sposób porównywałem przegruntowany odległościowy zestaw spławikowy z metodą. Czasem takie testy wcale nie są łatwe i przyjemne. Staram się jednak często takie przeprowadzać. Nawet kosztem uzyskania dobrego połowu.
Gdybym był zmuszony do wybrania jednej gruntowej metody przy połowie lina, to myślę, że byłaby to metoda. Choć nie zawsze w moich testach wygrywała ona z zestawem klasycznym.
Wydaje mi się, że w przypadku lina znaczącą rolę odgrywa też przynęta. Na podwodnych filmach widać, że lin bywa wybredny i niezdecydowany. Coś tam skubnie, odejdzie, by po dłuższej nieobecności znowu powrócić. Myślę, że cenne są obserwacje dra Gardnera wspomniane przez Arka. Również subskrybuję jego kanał. Jak wiemy, lin uwielbia czerwone robaki. Tego rodzaju przynętę ciężko jest zastosować przy metodzie. Zdarzało mi się, że umieszczałem blisko siebie zestaw z metodą i dumbellsem/kulką/kukurydzą oraz zestaw klasyczny z czerwonymi robakami. W takich przypadkach wygrywał zestaw z robakiem lub wyniki były porównywalne. Jeśli jednak na zestaw klasyczny poszła jedna z ww. przynęt roślinnych, to metoda znamiennie wygrywała.
Ktoś mógłby powiedzieć, znając mnie, że Mateo łowi tylko na wodach PZW, więc jakie to testy może przeprowadzać, skoro przy dobrych wiatrach złowi 3 liny w ciągu 7-godzinnej zasiadki. Zgadza się. To nie są warunki do testów.
Jednak w ostatnich 2 latach opłacałem również pewne łowisko specjalne PZW, gdzie linów jest bardzo dużo. Można złowić nawet 15 sztuk w ciągu 4 godzin. To już stwarza warunki do cenniejszych doświadczeń.
Na innym moim linowym łowisku (to już zapomniana przez Boga woda PZW), liny najlepiej biorą na czerwone robaki, ale najlepsze efekty można uzyskać, łowiąc na metodę z dumbellsem/pelletem/kulką. Nielogiczne? Bynajmniej. Woda, o której mowa, zdominowana została przez żarłoczną krasnopiórkę, której stada patrolują niemal każdy zakątek zbiornika. Czasem udaje się wstrzelić w takie miejsce, gdzie przez pewien czas można sobie połowić na czerwone robaki. Wtedy metoda z dumbellsem nie ma szans z koszykiem i czerwonym robakiem. Różnice te były na tyle znamienne, że usilnie poszukiwałem możliwości łowienia właśnie na robaki. Doszedłem już do momentu, w którym wiązałem haki nr 2-4 z zadziorami na trzonku i przeszywałem igłą rosówki. Bez szans. Po kilkunastu minutach zostawały strzępki mięsa na haku. Łowiąc na metodę z króciutkim przyponem i twardą, dużą, ukrytą w podajniku, a przez to mniej atrakcyjną dla krasnopióry przynętą typu kulka, pellet, dumbells, jesteśmy w stanie uchronić się przez wzdręgami i sprawić, że przynęta doczeka momentu, w którym pojawi się lin.
Tak więc czasem najskuteczniejsza okazuje się ta technika/przynęta, która jest w ogóle możliwa do zastosowania w danych okolicznościach.
Podobnie jest z łowieniem karpi na kulki proteinowe. Najwięcej karpi łowi się na tę właśnie przynętę. A czy to oznacza, że dla karpia jest to najsmaczniejsza przynęta. Na pewno nie. Zapewne karp wolały sobie wszamać smacznego gotowanego ziemniaka, sprzątnąć kilka rosówek czy małży. Ale jak tu czekać z takimi przynętami wiele godzin na medalowego karpia, kiedy w wodzie pełno leszczy, okoni, węgorzy. Kulka czy ostatnio popularne twarde orzechy tygrysie pozwalają na odpowiednią selekcję i to często właśnie ta selekcja ma większe znaczenie niż preferencje żywieniowe danego gatunku.
Korzystając z okazji, wstawię jakiegoś linka z tegorocznych wypraw, którymi nie zdołałem się pochwalić na forum. Resztę wstawię może w jakimś wątku podsumowującym ten sezon.
Się rozpisałem. Trzeba wracać do nauki o konfiguracji serwera Apache. Ale było miło zamienić z Wami parę słów. Wyobraziłem sobie, że siedzimy sobie przy ognisku i gadamy o linach