Zamieścić zdjęcie...raczej nieee
Tylko dlatego, że kilka moich fotek zamieściłem już w necie. No i nie przewidziałem skutków...Mimo że było tego niewiele, to i tak stałem się nieco rozpoznawalny nad wodą. To dla mnie jest problem, W tym sezonie kilka razy wracałem do domu, tylko dlatego, że po moim przyjeżdzie, za chwilę miałem adoratorów na główce... I oczywiście pytania, a co, a jak... i sugestie wspólnego łowienia w nocy.
A ostatnio jestem zdecydowanym samotnikiem, Najpiękniejsze są dla mnie właśnie samotne zasiadki na grubą rybę. Lubię nawet takie 3-4 dniowe minimaratony, choć ostatnio czas na to nie pozwala... Muszę poczekać na emeryturę
Niech będzie. Łowisko to Po di Goro. To odnoga głównego Padu. Kilka lat temu było niezwykle zasumione. Byłem tam z kolegą przez pełne 12 dni. Koczowaliśmy w lesie pod namiotami. I przez pierwszych kilka nocy sum tak intensywnie żerował, że w nocy nie można było zasnąć. Ale napi..ały. Było ich mnóstwo. Nawet jak udało się na chwilę przymknąć oko, to za chwilę jak pod brzegiem zapier... smok, to zawału można było dostać. Z całą pewnością były tam ryby lekko 100kg. Potwory.
Pierwszej, drugiej nocy byliśmy pewni że branie to tylko kwestia czasu...Pomyliliśmy się
Mieć suma w łowisku, a złowić go , to dwie oddzielne sprawy
Sum, a zwłaszcza taki już złowiony i wypuszczony, to nie jest głupia ryba, oj nie
Ostatecznie z tej wyprawy wróciliśmy z jednym małym sumkiem
I mnóstwem pięknych leszczy złowionych na pickera. Ale łopaty..
No i co bardzo istotne z mega pozytywnymi wrażeniami. To była sumowa mekka. Zjeżdzali tam sumowi zapaleńcy dosłownie z całej europy. Klimat jest niesamowity.
I była niesamowita kultura nad wodą. Bez znaczenia czy polak, włoch czy niemiec, duńczyk, ... Atmosfera była naprawę bardzo przyjacielska. Dosłownie taka wielka sumowa rodzina. Nie przesadzam, wspaniałe koleżeństwo i kultura. Aż trudno to opisać...
Słyszałem że ostatnio się popsuło. Głównie za sprawką rumunów i węgrów... Po prostu zabijali sumy,- dla mięsa.
A tam zabicie suma... Powiem tak, Nieopodal był tzw. wallercamp. Wiadomo, to głównie biznes... Ale jego właściciele m.in. mają taką zasadę, że jeżeli dowiedzą się że zabiłeś suma, to już nigdy nie przyjmą Cię do swojej bazy. Pieniądze nieistotne...
Ale bez problemu służyli życzliwą pomocą nawet dla wędkarzy nie będących gośćmi campu. Mieliśmy okazję się o tym przekonać...Coś pięknego. Pasja
Znaczna część tych sumów nie jest ważona, tylko mierzona. Ale można bez problemu ważyć. W macie, na konkretnej wadze. Tylko potrzebne są dwie osoby.
Luk, a propos wielkich krokodyli